Wanted to seria batonów nowej na polskim rynku tureckiej marki ETi. Wieść o niej dotarła do mnie dość szybko, a już na pewno na długo przez tym, zanim odkryłam w osiedlowym Społem torcik Adicto Intense czy herbatniko-pianki Kombo Joy. W jej skład wchodzą trzy warianty: Wanted pops coconut, Wanted pops caramel i Wanted nuts milk. Batony wydały mi się zwykłe, dlatego nie trafiły na gorącą listę must-try. Spodziewałam się, że są czymś w rodzaju produktów Vobro (czyli lepiej się ich wystrzegać, albo wręcz zabarykadować przed nimi drzwi), ewentualnie Millano (czyli kupić warto, lecz bez pośpiechu).
Zdanie dotyczące niekupowania łakoci ETi zmieniłam w pewne wrześniowe popołudnie, gdy udałam się do osiedlowego Społem celem poprawienia sobie nastroju. (Nic nie działa na mnie równie kojąco, co słodyczowe zakupy!) Ponieważ za tabliczkami czekolady nie przepadam, a popularne produkty wydały mi się zbyt nudne, zwróciłam się ku temu, co nowe, a więc łakociom z Turcji.
Wanted pops coconut
Degustację batonów z kolekcji Wanted rozpoczęłam od wersji kokosowej: Wanted pops coconut. Nie bez przyjemności odkryłam, że pachnie podobnie do pysznych pianko-ciastek Kombo Joy. Z kolei aromat wspierający przynależy do Bounty’ego. To połączenie pysznej słodkiej mlecznej czekolady i gęstej słodkiej wiórkokosowej mazi (miazgi, miąższu). Można się zakochać.
Wanted pops coconut marki ETi dostarcza 493 kcal w 100 g.
Turecki baton z chrupkami i kokosem w czekoladzie waży 28 g i zawiera 138,5 kcal.
Batonik wygląda interesująco. Składa się z licznym bąbelków (chrupek zbożowych), polewy (mlecznej czekolady) i dość skąpego gęstego wiórkokosowego wnętrza. Czekolady jest zaskakująco dużo i okazała się przyzwoita, co po degustacji torcika i ciastek ETi wcale mnie nie zdziwiło. Smakuje bajecznie mlecznie i słodko. Szybko topnieje, rozlewając się na języku. Jest proszkowata.
Z innej beczki: oficjalnie zostałam zagorzałą antyfanką polskiego tłumacza pracującego dla marki ETi i serdecznie postuluję o zaprzestanie wypłacania mu pensji, gdyż mam ochotę zemdleć, widząc kwiatki typu: baton kokosowy (35,7%) oblany chrupkami zbożowymi (14,3%) i polewą (50%) z czekolady mlecznej. Nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. Chyba jednak wybiorę to omdlenie.
Chrupki zbożowe są duże, lekkie, puste w środku – wypełnione powietrzem – i chrupiące. Nie można nazwać ich stetryczałymi, acz delikatnie pod ten stan pochodzą. Smakują podobnie do Nesquików, choć znacznie mniej intensywnie. W zasadzie to stanowią podróbkę kakaowych płatków do mleka od Nestle.
Nadzienie Wanted pops coconut jest takie, na jakie wygląda, czyli gęste, zwarte, skondensowane. To esencja słowa miąższ. Wiórków znajduje się w nim bardzo dużo i są świeże, więc niestety memłają się. Kompozycja odpowiada bounty’owej, choć nie funduje powodzi cukru, a to duży plus.
Wanted pops coconut marki ETi to rewelacyjny batonik i bardzo bym żałowała, gdybym go nie kupiła. (Pomijając fakt, że nie żałowałabym wcale, bo nie wiedziałabym, że powinnam). Stanowiąca pierwszą barierę mleczna czekolada została wyciągnięta prosto z bajki, wnętrze jest lepszym wcieleniem Bounty’ego, a lekkie chrupki do mleka dodają słodyczowi uroku. Poszczególne warstwy świetnie komponują się smakowo i zgrywają pod względem konsystencji. Poziom słodyczy trafia w punkt.
Czuję, że moja przygoda z tym batonem nie dobiegła jeszcze końca.
Ocena: 6 chi
Mnie ten baton nie urzekl… Bountyiego uwielbiam, a ten jest o wiele gorszy :/ czekolade ma mniej smaczna, nadzienia za malo, a konsystencja tez nie w moim stylu – wole miekkie batony, jak bounty, te chrupiace kuleczki bardzo mnie irytowaly. Jedyny plus jest taki, że nie jest przeslodzony. Ale nie wrócę do niego, wole kupić Bounty. :)
U mnie odwrotnie: nie cierpię Bounty’ego. Za dużo wiórków i cukrowość na potęgę.
Chodzenie do Społem na zakupy to i dla mnie doskonały poprawiacz nastroju :)
Co do batona, to za dużo w nim tego wszystkiego jak dla mnie, jednak nie pogardziłabym teraz Nesquikami. Może następnym razem obleję sobie nimi owsiankę :P
Polecam oblać nimi również surowy kokos. To wyborne połączenie. Bardzo przyjemne w konsystencji.
Widziałam go e Delikatesach ale tylko zerknęłam. „Płatkowe” batoniki kiedyś czasem jadła moja Siostra a to nie były moje smaki;)
Za płatkowymi batonami też nie przepadam, natomiast Wanted pops nie zaliczam do płatkowych, tak samo jak Liona.
„w Delikatesach” ;)
Dobra, wiem na pewno, że mi takie memłające się, świeże wiórki podejdą, a reszta? Hm, mam wersję mini, więc jestem ciekawa jej proporcji. Może nie będzie źle.
Popłakałabym się, dysponując tylko wersją mini. Żałuję za to, że Princessy Salty Caramel nie miałam pomniejszonej…
Zmieńcie i w ogóle zdejmijcie tę swoją idiotyczną reklamę.Do czego ona zaprasza?Nie do batona tylko by dziecko syf w domu robiło.
To uwaga nie do mnie.