Owalna babeczka z polewą i nadzieniem kakaowym Adicto GO! Cocoa Cream znalazła się na moim degustacyjnym talerzyku któregoś wrześniowego wieczoru. Miałam wówczas ochotę na coś potencjalnie treściwego i dającego się połączyć z herbatą. Mimo iż do wyboru były jeszcze Hity (dwa sezonowe smaki po dwie tuby) i Oreo Brownie, wolałam sięgnąć po kolejny produkt marki, która w ostatnim czasie zdobyła moje uznanie (odsyłam chociażby do Adicto Intense, Kombo Joy lub Wanted nuts milk). Poza tym wielu słodyczożerców na pewno rozumie, że kiedy ma się do wyboru słodycze w opakowaniach mniejszym i większym, ręka jakoś tak sama wędruje po mniejsze, żeby otworzyć, zjeść całość i mieć z głowy.
Na talerzyku degustacyjnym wraz z babeczką kakaową znalazła się wersja cytrynowa: Adicto GO! Lemon Cream. To już wszystkie, jakie znalazłam w sklepie.
Adicto GO! Cocoa Cream
Pod względem budowy Adicto GO! Cocoa Cream jest taka jak wersja cytrynowa. Wizualnie różnią je kolorystka oraz zawartość nadzienia – tym razem jest go maleńko, choć oczywiście mogłam trafić na pechową sztukę. Kakaowa babeczka wygląda (złudnie) smacznie.
Adicto GO! Cocoa Cream marki ETi dostarcza 432 kcal w 100 g.
Babeczka z polewą kakaową i kremem kakaowym waży 45 g i zawiera 195 kcal.
Zapach jest bardzo delikatny i… taki sobie. Nie odpowiada prawdziwej smacznej czekoladzie, ale przeciętnej jakościowo polewie kakaowej. Tyle dobrze, że zgadza się z opisem.
Polewa okazała się typowo polewowa, a więc zwarta, plastelinowa i tłusta. Smakuje odpowiednio do zapachu, czyli mizerną kakałkowością.
Babeczkowe ciasto wciąż przypomina sprężystą i gęstą po połączeniu ze śliną magdalenkę, tym razem jednak jest wyraziście suchsze (obstawiam, że to wina zmniejszonej ilości nadzienia). Smakuje maślanie, słodko i magdalenkowo – przyzwoicie.
Nadzienie strukturą nie różni się od cytrynowego, wobec czego jest skondensowane, dziegciowe, gęste i zwarte. Trudno nazwać je typowym kremem, acz to miłe, że – w przeciwieństwie do znaczącej liczby odpowiedników – nie ma w nim proszkowatości, ziarnistości, podejrzanych farfocli ani strzelającego pod zębem cukru w kryształach. Niestety ma mało smaku. Jest wyblakle kakaowe, i tyle.
Kakaowa babeczka Adicto GO! Cocoa Cream jest nieznacznie lepsza od cytrynowej, acz na tle rewelacyjnych słodyczy ETi wypada kiepsko, na tle łakoci tego typu zaś co najwyżej przeciętnie. Co jednak ważne, po degustacji nie zmieniłam zdania o tureckiej marce. Powstanie babeczek traktuję jako wypadek przy pracy, co przecież zdarza się nawet najlepszym. W sklepach będę je zapobiegawczo omijać.
Ocena: 3 chi
Ta ilość kremu jest… Smutna 😪 to juz chyba nawet lubisie maja więcej xD chociaż po Twoim opisie to wygląda trochę tak, jakbyś trafiła na wybrakowaną sztukę, zwłaszcza jeśli porówna się ją do wczorajszej cytrynowej 😉
Przypomniałaś mi, że kiedyś planowałam napisać recenzje wszystkich Lubisiów. Trochę się ich namnożyło, ale w końcu trafią na blog. Lubisz je?
Taak, mimo że walą sztucznością na kilometr, ale ja uwielbiam takie chemiczne kapcie! Wszystko w stylu bułeczek mlecznych z biedronki, lubisiów czy biszkoptow z 7days baardzo mi smakuje, więc z chęcią przeczytałabym recenzję miśków ^^ najlepsze są chyba wg mnie czekoladowe, a Ty jakie lubisz? I czy w ogóle lubisz? :D
Jestem pewna, że nie próbowałam wszystkich smaków. Jako najlepszą zapamiętałam wersję z kremem mlecznym.
Wygląda ja napompowany sztuczny twór ;P Może to rzeczywiście był wypek…
Wypek to chyba połączenie wypieku i wypadku przy pracy :D
Już pomijając mało wyrazisty smak kremu, mi oczywistym wydaje się tu zrobienie raczej kakaowego ciasta, ale co tam. Wątpię, czy tu by pomogło, skoro reszta taka licha.
Swoją drogą ciekawi mnie, jak byś podchodziła do tej marki, gdybyś to od babeczek zaczęła przygodę z nią. Że to wypadek przy pracy czy raczej że Eti ma rzeczy lepsze i gorsze, jak się uda. :>
Masz rację, to ciekawe zagadnienie. Z drugiej strony na sześć rodzajów produktów tylko jeden jest zły, jeden zaś średni. Reszta wymiata, tzn. jest więcej niż dobra.
Rodzaje… A jeśli patrzeć na różne rodzaje Pufów? Bo a to posypka, a to wióry w cukrowej zalewie. Hihi.
Niee, nie przypominaj mi o nich. Zostańmy przy rodzajach :P