Podczas sierpniowej zabawy w wesołym miasteczku Legendia mój tworzysz upolował dla mnie krówki reklamowe czekające na spragnionych słodyczy wesołomiasteczkowiczów w punkcie informacji. Co prawda udaliśmy się tam po mapy lunaparku, jednak skoro już leżały i zachęcały do wzięcia…
Krówki reklamowe z Legendii
Od upolowania do zjedzenia krówek nie minęły nawet dwa miesiące (w moim przypadku to istny cud!). W posiadanie ich weszłam na początku sierpnia, w moim brzuchu zaś zniknęły pod koniec września. Przez ten czas były właściwie przechowywane, pielęgnowane i kochane. Trudno jednak powiedzieć, jak obchodzili się z nimi pracownicy Legendii oraz twórca: D.H.R.
Dwie krówki ważą 23 g, choć jest to waga po odcięciu części niejadalnej (wyjątkowo nie miałam ochoty na jedzenie zmacanego papieru zastygłego w brzegu krówki). Zakładam więc, że w rzeczywistości na sztukę przypada 12 g. Zawartość kalorii jest nieznana, acz niekoniecznie oznacza, że cukierki są przyjazne dla bioder. Na wszelki wypadek warto parę razy skoczyć na znajdującej się w Legendii trampolinie.
Krówki mają niesamowicie jasną barwę. Prawdę mówiąc, tak jasnych nie widziałam jeszcze nigdy! Okazały się twarde niczym klata Terminatora – łamią noże i charaktery. W środku są tak suche, że aż zbielałe. Prawdopodobnie wynika to ze starości (zwłaszcza jeśli krówki mają tyle lat co Legendia). Wiadomo, punkt informacyjny odwiedza mało dzieci, dorośli nie jedzą słodyczy i tak dalej.
Cukierki z wesołego miasteczka pachną przyjemnie, lecz jednocześnie zaskakująco, bo w 100% waniliowo. Jest to wanilia kosmetyczna lub ze świeczek. Słodka, jednak bez przesady. Śliczna. Dawno nie czułam tak esencjonalnej i uroczej waniliowości w żądnym produkcie (jadalnym bądź nie).
Mimo iż twarde, krówki D.H.R. dają się pogryźć bez problemu. Od pierwszego ugryzienia – nagryzienia nawet – zalewają kubki smakowe wanilią. Są tłuste i przecukrzone. Nie przypominają ani beznadziejnej skały, ani mordoklejki. Mimo twardości zachowały kruchość. Rozpadają się na kawałki i zagęszczają ślinę z uwagi na wysoką zawartość cukru (same niestety nie gęstnieją).
Krówki reklamowe z Legendii są bardzo dziecięce i delikatne, idealnie dopasowane do grupy docelowej. Poziomem krówkowości niestety nie zachwycają, za to przypadną do gustu miłośnikom wanilii. Żałuję, że nie trafiłam na świeższe sztuki, bo może byłby takie, jakie kocham: z kruchą otoczką i wilgotnym wnętrzem.
Jako stary dziad, z uwagi na przesadną cukrowość i minimalną krówkowość, nie sięgnęłabym po nie ponownie. Z przyjemnością za to odwiedzę Legendię, by jeszcze raz się w niej pobawić.
Ocena: 3 chi
Ja bym pochłonęła te krowki od razu jakbym tylko je dorwala xD ale skończyłoby się na jednej, bo nie lubię kruchych krowek 😞 tylko ciagutki! ❤️ Wciaz szukam tej idealnej 😪
Ja mam już dość krówek. Wszystkie walą cukrem.
Polecam Ci zatem krówki cappucino z Biedry, są troszkę mniej slodkie i mają fajny posmak kawy, a z tego co czytalam na Twoim blogu Ty bardzo lubisz kawę :)
To prawda, kocham kawę, jednak krówki muszą być czysto krówkowe.
Takie suche wnętrze ani trochę mnie nie zachęca, zapach kosmetycznej wanilii też nie za bardzo ;)
W ogóle to dawno nie jadłam prawdziwej krówki (nie wiem, czy ta się do takiej kwalifikuje, ale chodzi mi o mleczną), za to jem codziennie co najmniej 2 super krówki i końca moich zapasów nie widać :P
Pierdzielisz. Każdy czasem lubi zjeść waniliowy krem do stóp.
Wolałabym chyba zjeść moją świeczkę Yankee vanilla cupcake – ta to dopiero ma aromat :D
No i już masz pomysł na dzisiejszy podwieczorek.
Takie z miękkim środkiem też byśmy sobie chętnie zjadły :)
Wolicie plebejskie czy wegańskie krówki?
Ostatnio pierwszy raz w życiu wzięłam skądś słodki upominek (z kina, ale nie „własny”, a Eti). Krówek akurat bym obecnie żadnych nie wzięła.
Szkoda, że Ci się emeryci trafili.
Z poprzedniego komentarza wywnioskowałam, że miniaturowe batony ETi były dodawane do biletu. Leżały luzem czy co? Wzięłabym garść niczym Polaczek-cebulaczek :P
Tak, właśnie one. Niee, luzem nie. Jak odrywali fragment biletu, to dawali. Walnęłam głupa i zapytałam cóż to takiego, że „oo, widzę jeszcze jakiś drugi kolor”, bo dostałyśmy najpierw tylko karmelowe (a wiedziałam, że jak coś, to bardziej moje są niekarmelowe) i się obłowiłam. Biedny koleś z kina pewnie sobie pomyślał, że „podryw na darmowe batony”.
Znam taktykę „na głupa”. Też czasem coś w ten sposób wyłudzam :D
Odkąd prowadzę własne biuro rachunkowe zaczęłam inwestować w tego typu gadżety, którymi zawsze chętnie częstuję swych klientów. Krówki dla firm zamówiłam właśnie w sklepie internetowym specjalizującym się w sprzedaży znakowanych łakoci. Dzięki łakociom odwiedzające mnie osoby czują, że są dla mnie ważni.:)
To miłe z Twojej strony. Życzę rozwoju Twojego biura rachunkowego, które niewątpliwie prowadzisz i dlatego reklamujesz firmę produkującą krówki.