5 miłych wydarzeń z ostatnich tygodni

Im ciemniej, zimniej i mokrzej, tym więcej smutków mnie dopada. Wy też zauważyliście u siebie taką zależność? Żeby nie pozwolić zmartwieniom wygrać, postanowiłam powynajdywać nowe ciekawe aktywności i zająć nimi wolny czas. Dzięki temu po pracy, której też wzięłam na barki całkiem sporo, zostaje mi kilka godzin, a potem można już położyć się spać i tym bardziej nie myśleć (co najwyżej śnić kiepskie sny). Hmm, nadal nie brzmi to zbyt optymistycznie, a przecież nie taki przyświecał mi cel, gdy zaczynałam pisać. Natychmiast się poprawiam i odtąd aż do końca wpisu będzie już tylko pozytywnie!

Niniejszym zapraszam na prezentację moich wypełniaczy czasu z ostatnich tygodni oraz rzeczy zaplanowanych na przyszłość bliższą i dalszą. Bonusowo dorzucam powiadomienie o zmianach, które częściowo pewnie i tak już odnotowaliście (ciastko dla spostrzegawczych).

Stand up Wrocław

U schyłku wakacji zaczęłam interesować się stand upem. No dobra, interesować się to spora przesada. Obejrzałam kilka występów, wśród których znalazłam i takie, które mnie rozbawiły, i takie, które wywołały lawinę rozpaczliwych myśli pokroju: co ja robię z życiem…?. Jedno jest jednak pewne, w przeciwieństwie do śpiewanych, przebieranych i przaśnych kabaretów ta forma rozrywki trafiła w mój gust.

Zanim porządnie wkręciłam się w oglądanie stand upu, minęły kolejne dwa miesiące. Szacuję, że pod koniec października nie było już dnia, w którym nie zobaczyłabym choćby dziesięciominutowego występu. Jeśli chodzi o popularnych polskich komików, przemaglowałam Youtube doszczętnie i wywróciłam na drugą stronę. W końcu jednak podziwianie występów zza szklanego ekranu laptopa przestało mi wystarczać.

W końcu musiało do tego dojść. Inteligentne facebookowe algorytmy wyczaiły, co mnie zajmuje, i tak oto trafiłam na stronę sporego, ponieważ organizowanego w całej Polsce wydarzenia: STAND-UP SHOW 2019 – The Best of. Ku mej rozpaczy odkryłam, że sprzedaż biletów zaczęła się w wakacje i pozostały już tylko pojedyncze ochłapy. Zrozumiałam, że jeśli zdecyduję się pójść, nie będę mogła zabrać ze sobą nikogo, bo jaki jest sens dojechać na miejsce razem, a potem siedzieć trzy kilometry od siebie?

Z decyzją nosiłam się kilka dni. Wwiercała mi się w umysł i szarpała poczucie spokoju niczym watę cukrową. Któregoś dnia tuż przez zaśnięciem – wspomnę jeszcze, że było po 3:00 – uznałam, że nie można być życiową parówą. Otworzyłam laptop i kupiłam bilet. Wiem, że będę się świetnie bawić, zwłaszcza że od tego czasu kupuję bilety także na mniejsze stand upy, na które chodzę albo z koleżanką, albo sama. Polecam komików ze Stand-up Polska. Nie polecam Brothells. Ach, no i kocham Bartosza Zalewskiego.

Rammstein koncert: Europe Stadium Tour 2019

Za chwilę część z was otworzy oczy tak szeroko, że straci gałki, a część gruchnie szczęką o podłogę na tyle mocno, że przebije się przez beton i zgarnie zębami kawałek ziemniaka, który sąsiad właśnie nabił na widelec (smacznego). Muszę bowiem podzielić się z wami faktem, iż nigdy nie byłam na koncercie. Jeśli dobrze pamiętam, raz zahaczyłam o jakiś darmowy pod Tesco, no i oczywiście kilkukrotnie miałam przyjemność podziwiać wielkich artystów z popularnego zespołu No Name na festynach wiosennych. Na takim prawdziwym jednak moja szacowna noga nie postanęła nigdy.

Koncerty nie są moją bajką. Dużo ludzi, godziny wyznaczane przez kogoś innego niż ja, na dodatek zazwyczaj niedogodne, i cała seria aspektów przemawiających na ich niekorzyść. Jednocześnie od dawna wiem, że są dokładnie dwa zespoły, na których koncertach muszę się pojawić, a potem mogę już spokojnie umierać, bo nie będzie do zrobienia w życiu niczego więcej.

Stało się. Na Facebooku zahuczało od wieści, że w lipcu 2019 roku do Polski przyjedzie Rammstein. Natychmiast zapisałam się na powiadomienia o wydarzeniu, a w dniu sprzedaży wraz z koleżanką – skądinąd tą od stand upu – odświeżałyśmy stronę, byle załapać się na dobre miejsca. Udało się dopiero po dwóch godzinach, a na wysyłkę trzeba było czekać miesiąc, jednak bilety już są w moich łapkach. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego startu przygody koncertowej, zwłaszcza że wydarzenie przypada… na dzień po moich urodzinach! Rammstein: Europe Stadium Tour 2019 w Chorzowie to będzie czad.

PS Oficjalnie ogłaszam, iż do zaliczenia został mi już tylko koncert Die Antwoord. Potem mogę umrzeć.

Black Friday 2018

Nie tylko kupowanie biletów na ekscytujące wydarzenia stanowi tegoroczną nowość w moim jakże fascynującym życiu. Po raz pierwszy skorzystałam także z Black Friday. Ponieważ przez lata ignorowałam mniejsze i większe usterki oraz nieprawidłowości domowych sprzętów elektrycznych i elektronicznych, trochę mi się tego nazbierało. Oczywiście nie wymienię wszystkiego naraz, trzeba wybierać.

Na pierwszy ogień poszły atrybuty dnia powszedniego, czyli telefon i myszka. Ukochany Samsung Galaxy S5 dotarł do kresu sił i aktualnie wlecze się z prędkością ślimaka wrzuconego na żwir. Co chwilę się wiesza, rzuca błędami niczym słabi stand uperzy sucharami i coraz częściej powtarza, że mnie nie lubi, od czego pęka mi serce. Mimo oporów emocjonalnych postanowiłam posłuchać rady Kasi Klich i podczas Black Friday wymieniłam go na nowszy model, a konkretnie Samsunga Galaxy S8 (nie uznaję smartfonów spoza tej serii). Przyszedł do mnie ponad tydzień temu, jednak wciąż leży w kartoniku, bo nie mam śmiałości wynosić go poza dom bez szkła hartownego i obudowy ochronnej. Przegrałam już za to najważniejsze pliki.

Drugi gadżet to myszka komputerowa. Przez ponad rok używałam modelu Logitech otrzymanego od dystrybutora Skittles wraz z halloweenową wersją cukierków Skittles Darkside. Była to moja pierwsza myszka bezprzewodowa i nie mam jej do zarzucenia absolutnie niczego. Po tym, jak dokonała żywota, kupiłam koszmarek Trusta, któremu bateria wysiadła po dwóch tygodniach, podobnie jak kolejna. Model uzyskany w ramach reklamacji cierpiał na tę samą przypadłość, więc zażądałam zwrotu pieniędzy i na Black Friday zamówiłam myszkę bezprzewodową Logitech M220 Silent. Ma wyłącznik, z którego korzystam podczas oglądania filmów z łóżka, cichutkie klawisze o bardzo wysokiej czułości – za to kółko chodzi jak traktorek – i jest piękna. Niektóre moje urządzenia lubię, inne kocham. Myszkę pokochałam.

Youtube, Netflix i moc kina wszelakiego

Kiedy nie chodzę na stand upy, nie przepuszczam pieniędzy na koncerty i telefony oraz nie ekscytuję się swoją myszką (ekhm), namiętnie oglądam filmy. Po tym, jak wyoglądałam cały materiał na kanale Youtube 7 metrów pod ziemią, postanowiłam znaleźć coś nowego. Przeczytałam kilka zestawień zacnych polskich youtuberów i tak oto trafiłam na Sfilmowanych. Śledzę ich od ponad tygodnia i wciąż trudno mi ustalić, czy bardziej uwielbiam za to, że polecają masę wartościowych filmów i robią rzetelne, profesjonalne recenzje, czy jednak nienawidzę, bo po stawieniu czoła kilku nagraniom z rzędu moja lista filmów do obejrzenia wydłuża się o milion pozycji. Już wiem, że prędzej umrę, niż podołam wszystkim.

No dobra, mimo wylądowania na filmowej minie przeważa sympatia. Po wielu miesiącach nieoglądania tworów pełnometrażowych wreszcie przywróciłam się do porządku i znów nałogowo oceniam obejrzane produkcje na Filmwebie. Co jednak ważne, dzięki Sfilmowanym moje oczy nie wypływają na arcydziełach, które uzyskują gwiazdkę, ale jaśnieją na seansach przyjemnych i pożytecznych, bo skłaniających do przemyśleń. Żałuję jedynie tego, że nie mam z kim o nich podyskutować.

Zmiany na blogu: logo + zdjęcia

Na koniec powiadomienie o zmianach. Jak już pewnie zauważyliście, Living zyskał logo. Jako zdolna kreatura zrobiłam je samodzielnie w edytorze dostępnym na stronie firmy, która zaproponowała mi współpracę. Nie ze wszystkim potrafiłam sobie poradzić, ale właściciele firmy są bardzo pomocni i szybko odpowiadają na maile (mają siedzibę za wschodnią granicą, acz można pisać z nimi po polsku).

Nowe logo, a niekiedy także tło, pojawiło się na:

Co ważne, logo wszędzie może wyglądać – i wygląda – inaczej, bo w edytorze jest kilka widoków do wyboru: z obrazkiem, bez obrazka, w różnych układach itd. Polecam się pobawić, potestować.

Wraz z logo wymieniłam też stare zdjęcia, które możecie znaleźć na podstronach:

Zachęcam do obejrzenia zdjęć, bo mają ładną kolorystykę. Wykonał je mój znajomy fotograf StrawberrySweet, za co serdecznie dziękuję. Jak podrosną mi włosy, pewnie umówię się na kolejną sesję i znów je wymienię. Muszę wyjaśniać dlaczego? Mam nadzieję, że nie. I że sami wyłapaliście myśl przewodnią wpisu, czyli że w ostatnim czasie stagnacji staram się mówić: nie.

***

Co miłego w ostatnich tygodniach przydarzyło się wam?
Czy planujecie na najbliższy czas lub przyszły rok coś ekscytującego?

17 myśli na temat “5 miłych wydarzeń z ostatnich tygodni

  1. Ooo, z Black Friday tez skorzystałam :D ja bym jeszcze na listę milych rzeczy dorzuciła Mikolajki ^^mam nadzieję, że dla Ciebie tez byly mile, a jeśli nie dostalas jeszcze prezentu to dostsniesz cos super na święta i tego Ci życzę :) w ogole grudzień to fajny miesiąc na robienie takich milych podsumowań, czuć już te atmosfere świąt i w ogóle humor lepszy, mimo ze zimno i śnieg za oknem (mamy wynowke zeby siedziec w domu :D)
    Zauważyłam ze zmienilas logo i zdjecia, dostane ciastko?? A jak powiem że wyglądasz ślicznie to dostane ze dwa ciastka? :D

    1. W zeszłą niedzielę skomentowałaś wpis z prezentami mikołajkowymi, nawet sprawdziłam :) Ja nie czuję atmosfery świąt, bo nie mam ku temu powodów. W tym roku nie puszczam świątecznych piosenek, wolę normalne. Humoru też nijak nie wiążę ze świętami. Jak się mieszka samemu i nie dba o symbolikę, trudno odróżnić zimę od lata. Poza tym, że zimą ci zimno, a latem się topisz :P Co kupiłaś podczas Black Friday? I jakie ciastko/-a byś chciała? ;>

      1. Aa fakt, nie skokarzyłam tamtego wpisu, wybacz! 😄 Chyba się nie wyspałam i nie myślę :p ale czytałam kiedyś w jednym Twoim wpisie że mimo wszystko wolisz lato niż zimę, prawda? :)
        Ja w Black Friday upolowalam cudowną piżamkę kombinezon – jednorożca… Chyba by Ci się spodobała ❤️😍
        Poproszę Tim Tamy, bo akurat niedawno czytałam ich recenzje u Ciebie i mi strasznego smaka narobiłaś, a w krakowskich kuchniach Swiata ich nie ma, nie wiem gdzie je dorwać 😱 ewentualnie przygarne Oreo, bo je wielbie, nawet ich krem xD

        1. Wręcz nienawidzę zimy. Kiedyś przynajmniej można było liczyć na porządny śnieg i bajeczne widoki, a teraz tylko wiatr, przemarznięty pysk, glut zwisający z nosa, skóra sypiąca się z dłoni i wieczorna gorączka, jak opuścisz ciepłą jamę na zbyt długo. W lecie można mieć na sobie mało ubrań, spacerować z książką, zrobić coś poza domem na świeżym powietrzu.

          Zawsze marzyłam o takim :) Idealny ciuch na jesień i zimę. Jaki dorwałaś kolor?

          Tim Tamy chętnie zjadłabym z Tobą, mmm.

          1. Całkowicie się zgadzam – zima to majgorsza pora roku! Gdyby nie święta, moglaby dla mnie nie istnieć.
            Biały z rozowym brzuszkiem i ogonkiem :D z Sinsaya :)
            Szkoda, że nie mam w Krakowie Kopalni Slodyczy :( masz pomysł, gdzie by tu jeszcze dorwać Tim Tamy?

              1. O ja Cie, serio? Ale jestem opozniona!
                Mam, ale to w ostateczności bo wysyłka trochę droga xD zreszta patrzylam ostatnio na internetowe sklepy i w każdym brak tego towaru.

  2. Też nigdy nie byłyśmy na żadnym koncercie i kiedy któryś z naszych ulubionych zespołów przyjedzie do Polski to zrobimy wszystko aby na nim być :) A logo jest piękne! Naprawdę świetna robota :)
    A z miłych rzeczy z ostatnich tygodni to Angelika dostała podwyżkę w pracy i ma świetny kontakt z pracownikami :)
    Ja za to w końcu zostałam dawcą krwi i zrobiłam sobie tatuaż :)

    1. Jakie zespoły są na Waszej liście koncertowej?

      Brawa dla obu :) Zawsze chciałam zostać dawcą, ale nie mogę ze względu na wagę. Dwa razy mnie odesłali.

      1. TVXQ, EXO i BTS :)
        Ja musiałam wchodzić na wagę u lekarza, bo też nie chciała uwierzyć, że mam ponad 50 kg xD A ja ją zapewniałam, że o to akurat to się martwić nie musi :P

  3. No więc …
    Odnosząc się kolejno do poruszonych przez Ciebie ww. Kwestii muszę rzec tak :
    1. Również od dłuższego czasu ogarnia mnie marazm … siedzę dłużej w pracy albo po idę gapić się na różne rzeczy w sklepach (Na spacer za zimno i za ciemno). W weekendy też wymyślam nowe aktywności)
    2. Też nie byłam nigdy na koncercie :) są dokładnie tak jak mówisz. Zbyt głośne, nigdy o dogodnej porze … poza tym sama chodzić na imprezy nie lubię a do tego jak już chce na coś iść to za nim zorientuje się ze takie wydarzenie jest to już biletów brak :/
    3. Też skorzystałam z blackfriday ;) kupiłam odkurzacz bo dotąd nie miałam a już 2 lata mieszkam Na swoim :)
    4. Też nie uznaje innych smartfonów niż Samsung Galaxy S. Zaczynałam od S4 (niestety skończył żywot z pękniętym ekranem). Teraz od 3 lat mam S7. Nie wyobrażam sobie innego telefonu …
    5. No zmian na blogu nie da się nie zauważyć :* wyglądasz nieziemsko na nowych zdjęciach. Blog i New image bardzo profesjonalny :)

    1. Do tego ostatnio naszło mnie na truskawkowe aromaty w słodyczach ;) króluje alpen Gold truskawkowa, belvita z truskawkowym nadzieniem, kisiel truskawkowy ;)

    2. 1. U mnie chwilowo brak zleceń. Trochę się bałam bezczynności, ale wczoraj przez prawie 6 godzin przygotowywałam wpis z porównaniem owsianek jabłkowo-cynamonowych, a i tak nie skończyłam, bo muszę jeszcze przerobić zdjęcia i kilka razy sprawdzić treść przed publikacją. Ojj, takich wpisów nie będzie dużo. Kupa roboty, na dodatek niewspółmierna do efektu (liczby wyświetleń).
      2. Polecam przejść się gdzieś samemu. Może nawet nie wiesz, że to fajne. Spróbowałaś? Wydarzenia śledź na: https://www.kupbilecik.pl/ Zapisałam się na trzy newslettery – wybiera się kategoriami, np. stand up – i wszystko ładnie dostaję na mail.
      3. Odkurzacz mam na liście sprzętów do wymiany. Mój jest jeszcze po babci, ma kilkanaście lat i jest poturbowany przez życie.
      4. Ja z kolei zaczęłam od S3, potem był S5 i teraz S8. Nigdy nie uszkodziłam żadnego telefonu.
      5. Dziękuję ;*

  4. Z Black Friday i ja skorzystałam – zamówiłam kilka rzeczy przez internet, jakoś łatwiej mi robić zakupy wirtualnie. Wczoraj byłam w 2 galeriach i mało co kupiłam, a trochę się uchodziłam.
    Na youtubie lubię w grudniu oglądać vlogmasy, z Netflixa na grudzień zrezygnowałam, bo ostatnio nie miałam co oglądać, poza tym niewiele mam czasu. Wypełniaczy czasu nie potrzebuję, bo praca wypełnia mi go aż za bardzo, ale jeszcze tydzień i będę miała trochę wolnego :) Co do telefonu, to też uznaję tylko te z serii Samsung Galaxy S i nawet chciałabym kupić nowy, ale ten obecny działa prawie bez zarzutu, czasem tylko się wyłączy niespodziewanie, zwłaszcza jak zmarznie, ale poniekąd go rozumiem, bo sama nie znoszę zimy.

    1. Tak to jest zaskakujące w tych modelach. Mój S4 też się ciąglew zimie wyłączył :) S7 jeszcze albo razu :)

    2. Ja też zamówiłam telefon i mychę online. Kosztowały na tyle dużo, że przesyłka była darmowa.

      Który masz model Galaxy S? Przypomniałam sobie początki komórkowe wśród dzieciaków. Pierwsze telefony dostawaliśmy na przełomie podstawówki i gimnazjum. Przyjaciółka miała Sagema i ten jakże nowoczesny sprzęt wyłączał się za każdym razem, gdy wyszła na dwór w zimie, a potem trzeba było go naprawiać. Piękne czasy :D

      PS Żadna z moich esek się nie wyłączała.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.