Nie przepadam za jedzeniem lodów w zimnym sezonie, czyli jesienią i zimą. W tym roku jednak coś mi się poprzestawiało w głowie i zaczęłam dokonywać nietypowych wyborów. Zaczęło się od tego, że zastąpiłam jogurty owsiankami instant. Kiedy na rynku pojawiły się nowe desery mleczne, zwlekałam z ich zakupem – niektórych ponad miesiąc! – a ostatecznie zrobiłam to z wielkim żalem, że będę musiała przerwać ciąg owsiankowy. Mało tego, jedzenie jogurtów przestało sprawiać mi radość.
Wkrótce do zmiany gustu dołączyły lody. Nawet jeśli wracałam do domu późno i byłam zmarznięta, na myśl o sięgnięciu po ciastka i herbatę lub czekoladowy baton odechciewało mi się jeść deseru. Z bliżej nieokreślonego powodu zapragnęłam lodów, dzięki czemu udało mi się wyczyścić zamrażarkę ze wszystkich zalegających w niej rożków oraz mniejszych kubeczków lodowych. Ofiarą mą padły m.in. długo oczekujące na degustację Lody jak dawniej bakaliowe od Braci Koral (linia należąca do marki Koral).
Lody jak dawniej bakaliowe
Do tej pory miałam okazję próbować tylko jednych lodów od Braci Koral – chałwowych, których fragment dostałam od mamy. Zapamiętałam je jako pyszne i bardzo słodkie (lecz nie mniej od jedzonych parę lat wcześniej lodów Grycana, w końcu chałwa zobowiązuje). Bakaliowe kupiłam tylko dlatego, że były to wówczas jedyne Lody jak dawniej dostępne w małym kubeczku (180 ml/90 g). Nie wiem, jak jest teraz.
Lody jak dawniej bakaliowe marki Koral dostarczają 282 kcal w 100 g.
Kubeczek lodów od Braci Koral waży 90 g, liczy 180 ml i zawiera 254 kcal.
Lody jak dawniej bakaliowe pachną przepięknie! Są piekielnie słodkie, ale jednocześnie przywodzą na myśl blok waniliowej chałwy z bakaliami. Odrobinę przypominają także bitą śmietanę udekorowaną bakaliami. Skojarzyły mi się w letnim deserem podawanym w waflowej miseczce – idealnie by do niej pasowały.
Lody bakaliowe są niesamowicie gęste, aksamitne i tłuściutkie (czuć zawarte w nich śmietankę i masło). Smakują szatańsko słodko, czym odpowiadają zapachowi. Są niczym waniliowo-chałwowy kogel-mogel. Jeśli jesteście wyczuleni na słodycz, miejcie się na baczności.
W mrożonym deserze występuje całe zatrzęsienie bakalii – Koral ich nie pożałował. Rodzynki okazały się ogromne, napuchnięte i miękkie, orzechy włoskie zaś i maleńkie, i duże (można trafić nawet na połówkę orzecha!). Choć zazwyczaj nie czuć ich smaku, w Lodach jak dawniej bakaliowych włoskość jest wyrazista i cudowna. Na dodatek orzechy – mimo długotrwałego przebywania w lodowej masie – cudownie chrupią.
Podsumowanie muszę zacząć od tego, że… jestem pod wrażeniem. Kupując Lody jak dawniej bakaliowe, nie spodziewałam się fajerwerków. Czy zupełnie zwyczajny i popularny smak może czymkolwiek zaskoczyć?
Okazuje się, że tak. Bakaliowa propozycja Braci Koral smakuje czymś pomiędzy bitą śmietaną a chałwowym koglem-moglem. Jest pełna bakalii, na dodatek świeżych i intensywnych smakowo. Gdybym mogła ingerować w skład, na pewno obniżyłabym poziom słodyczy (jest morderczy!) oraz zmieniłabym proporcje rodzynek do orzechów (odniosłam wrażenie, że rodzynek jest nawet więcej niż lodów, co nie powinno mieć miejsca). Jednak mimo drobnych wad lody są obłędne i chętnie do nich wrócę.
Na koniec przyczepię się jeszcze do nazwy: Lody jak dawniej. Zakładam, iż słowo dawniej odnosi się produkcji tradycyjnej, lepszej, smaczniejszej i naturalnej (a przynajmniej mniej sztucznej). Jeśli Koralowi marzył się powrót do lodów z manufaktury – wykonywanych w punktach sprzedaży i serwowanych na świeżo – co w składzie robią syrop glukozowy, emulgatory, stabilizatory, aromat i barwnik?
Ocena: 6 chi
Oo tak, te lody są rzeczywiście przepyszne. Mi nie przeszkadza zatrzęsienie rodzynek, choc za dodatkową porcyjke orzechów bym się nie obrazila :) mi jednak nie przypominaly chalwy ani kogla mogla, byly po prostu mocno śmietankowo rodzynkowe :D ale moze to dlatego ze ja jadlam ten smak w formie kanapki (były takie! Nie wiem czy jeszcze są w sklepach, nie patrzylam). Niestety kanapeczka jest jeszcze mniejsza niż ten kubelek, to musialam zjesc dwie :D
Pamiętam kanapkę ze zdjęć reklamowych. Wolę kubeczkowe.
Tak bardzo lubimy lody z serii „lody jak dawniej” ale właśnie ten poziom przecukrzenia na dobija. Tych bakaliowych akurat nie jadłyśmy ale śmietankowe z kawałkami ciasteczek są mega <3
Bardzo bym chciała, żeby dało się kupić każdy smak w małym wydaniu. Na pewno sięgnęłabym po wszystkie. Co do wysokiej słodyczy, to także przypadłość Grycanów. Lubicie je?
Lody Grycan częściej kupujemy na kulki w ich kawiarniach :) Nasze ulubione to kokosowe, chałwowe, pistacjowe i cynamonowe :)
Na pewno próbowałam chałwowych, bo był czas, że kupowałam je na kubełki.
„Jak dawniej” – może odnosi się do tego, że tak jak dawniej, są zimne? W dzisiejszych czasach przecież niczego nie można być pewnym, a ocieplenie klimatu i te sprawy…
To marki uprzedzona nie jestem, bo chałwowe wspominam nieźle, ale masło orzechowe w ich wykonaniu mi nie smakowało, a że duże pudła, nie mam zamiaru innych smaków próbować. Ten za to nie dla mnie, bo jak na lody to jakiś nudny. Sernikowe mają jakieś takie inne, nielitrowe to tym jeszcze dam szansę.
Rozwiązałaś zagadkę i należy Ci się lodowy medal. Oczywiście z zamrożonej wody, a nie lodów do jedzenia. Tak wyjdzie taniej, wszak w dzisiejszych czasach niestabilna gospodarka i te sprawy…
Nielitrowe, hmm. Półlitrowe czy mniejsze? Wolałabym mniejsze.
„Lody jak dawniej” to nadużycie nazwy, ponieważ dawniej nie używano syropu glukozowego. Po prostu te lody to oszustwo.
Dokładnie to, a nawet więcej, napisałam w podsumowaniu :)
Jakubie! Zrób mi lody śmietankowe!
Już się robi, wasza mroźność!
Kilka minut później…
Proszę, wasza mroźność. Oto lody.
Dziękuję… Co?! Znowu lody czekoladowe?!
Niestety… Nie było już śmietanki 80%! Co ja na to poradzę?
No to coś poradź!
Dobrze, wasza mroźność.
Podobała ci się moja scenka z Arktosem i Jakubem?
Tak. Podarowałeś mi uśmiech (: