Od dwóch lat z okazji świąt Bożego Narodzenia – lub szerzej: sezonu zimowego – marka Wedel wypuszcza małe tabliczki czekolad. W 2017 roku mieliśmy okazję spróbować dwóch wariantów: karmelowego z dmuchanym ryżem (Karmellove Szyszki) oraz mlecznoczekoladoowego ze strzelającymi cukierkami (Bombowej). Z kolei w 2018 roku pojawiła się tylko jedna nowa propozycja – zaprezentowana tu czekolada mleczna Marshmallow – której na półkach towarzyszy Karmellove Szyszka z odświeżoną szatą graficzną.
Nie planowałam kupować żadnej ze wspomnianych wyżej miniaturek. Szyszkę jadłam w zeszłym roku i nie zrobiła na mnie wrażenia, jako że serię Karmellove uważam za irytującą z powodu przesadnej twardości oraz zaburzającej przyjemność jedzenia proszkowatości. Na recenzję nowej Marshmallow zdecydowałam się tylko dlatego, że dostałam fragment od mamy (dziękuję).
Marshmallow
Żelki i pianki nie należą do mojej bajki. Nie przeszkadzają mi, acz sama nigdy ich nie kupuję. Kiedy jednak mam do czynienia z czekoladą o nazwie Marshamllow, oczekuję od niej piankowego bogactwa. Spodziewam się, że będzie rozczulająco dziecięca, gęsto-mięciutka i urocza.
Mleczna czekolada Marshmallow marki Wedel dostarcza 489 kcal w 100 g.
Tabliczka z piankami waży 36 g i zawiera 176 kcal.
W kontekście budowy czekolady mlecznej Marshmallow Wedel nie rozczarowuje. Choć maleńka, tabliczka jest najeżona po brzegi (jednak wyłącznie od spodu). Pianki są dwukolorowe: różowe i białe. Mają zaskakująco duży rozmiar. Spodziewałam się, że w małej czekoladzie będą drobne, wręcz fragmentaryczne.
Pianki marshmallow nie wpływają na zapach tabliczki. Odnotowałam jedynie aromat tradycyjnej mlecznej czekolady Wedla. Są mięciutkie, delikatne, typowo piankowe (nadają się do gryzo-żucia). Smakują słodko i piankowo – trudno to opisać. Pod względem smaku bardzo dobrze komponują się z czekoladą, która jest taka, jak chciałam: mleczna, słodka – lecz nie infantylnie słodziutka – i świąteczna.
Nie jestem pewna, czy gumowate pianki marshmallow pasują go gęstej i cudownie bagienkowej mlecznej czekolady Wedla pod względem konsystencji, jednak smakowo oba elementy stanowią przyjemny duet. Słodycz tabliczki jest wysoka, acz nie przekracza granicy przyzwoitości.
Świąteczną propozycję Wedla uważam za uroczą i trafioną w punkt. Tradycyjną mleczną czekoladę tego producenta bardzo lubię, a pianki marshmallow dodają jej lekkości i bajkowości. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji wgryźć się w limitowanego malucha, śmiało podążajcie do sklepu.
Ocena: 5 chi
O matko ile pianek :) nie spodziewałam się ze tyle mozna upchnąć w takie maleństwo ;)
Otóż to. Byłam zachwycona :)
Oj, a ja się nie zgodzę. Te pianki fatalnie wpływają na konsystencję i odbior całości strasznie denerwuje mnie ich gumowatosc i kleistosc. Wolałabym juz zjesc czysta mleczna tabliczke wedla, ktora jest dla mnie ideałem mlecznej czekolady <3 ale ciesze sie, ze Ci smakowalo, bo przynajmniej wiecej szyszek zostanie dla mnie, bo ja sie w nich zakochałam ;)
Tylko jaki byłby sens w wypuszczeniu świątecznej czystej mlecznej czekolady? :P
Nie mówię ze jest sens,tylko ze wolalabym zjeść samą mleczna bo mi bardziej smakuje :)
To ja powygryzam pianki i resztę Ci oddam :D
No to mamy deal :D
Szkoda, że nie zrobili pianek bez żelatyny :/
Badź cierpliwa. Za sto lat się poprawią.
A mnie w ogóle nie smakowała. Te pianki były jakieś takie twarde i zupełnie mi nie pasowały do czekolady.
Ty się lepiej módl, żeby Ci smakowały ciastkowe, skoro nie mogłaś się oprzeć i naukupowałaś :P
A nasza czekolada trąciła czekoladopodobnym ulepkiem :/ Średnio nam przypadła do gustu.
Może odebrałyście w ten sposób aromat pianek?
Pianki w czekoladzie to słaby pomysł. Z założenia pianki powinny być puszyste, a są twarde i gumowate. Nieudane połączenie.
Nie jestem miłośniczką pianek, toteż konsystencja tych mnie nie oburza. Zresztą nie uważam ich za twarde. Gumowe – owszem. Chętnie zjadłabym pianki z ogniska, jak w filmach.