Ubiegłoroczny plan owsiankowy w dużej mierze się powiódł – październik rzeczywiście stał pod znakiem owsianek instant. Niestety w listopadzie sprawy nieco się skomplikowały. W sklepach ukazało się zbyt wiele jogurtowych nowości, których nie mogłam ani nie chciałam zignorować.
Jedną z rynkowych świeżynek pod koniec 2018 roku stanowił jesienno-zimowy ryż na mleku z Aldiego, czyli zaprezentowany dziś Milchreis a la Apfelstrudel. Ponieważ na chwilę obecną Milchreisy marki Ursi to moje ulubione marketowe desery ryżowe, nie brałam pod uwagę możliwości zlekceważenia go.
Na blogu zaprezentowałam już pięć smaków Milchreisów Ursi dostępnych w Aldim na co dzień – serdecznie zapraszam do zgłębienia recenzji, jeśli ją ominęliście.
Milchreis a la Apfelstrudel
Sto lat temu (czyt. na przełomie 2014 i 2015 roku) w sklepach pojawiła się limitowana zimowa edycja Riso od Mullera, która smakiem miała odpowiadać strucli jabłkowej. Winter-Edition Heisser Milch Reis Apfelstrudel został stworzony z myślą o podgrzewaniu w mikrofalówce. Nie pamiętam go zbyt dobrze, lecz po przeczytaniu starej recenzji wiem, że mnie nie porwał (poleciłam go jako przyjemne, lecz jednorazowe doznanie). Byłam ciekawa, jak na jego tle wypadnie struclowy Milchreis z Aldiego.
Milchreis a la Apfelstrudel marki Ursi dostarcza 112 kcal w 100 g.
Zimowy ryż na mleku z Aldiego waży 200 g i zawiera 224 kcal.
Deser ryżowy z Aldiego pachnie znajomo, choć niekoniecznie przyjemnie. Główne nuty to jabłko, słodycz i… no właśnie, alkohol? Winne rodzynki? A może coś zepsutego? Koniec końców uznałam, że mam do czynienia z zepsutymi, kwaśniejącymi jabłkami. Cynamonu brak – szkoda.
Na górze Milchreisa a la Apfelstrudel znajduje się tradycyjna dodatkowa warstewka mlecznego spoiwa – uwielbiam ją. Jest kleista jak zwykle, ale też zasmucająco rzadkawa. Smakuje przyjemnie mlecznie, acz przebija przez nią smak frużeliny z jabłkami i rodzynkami.
Ryż okazał się spodziewanie twardawy. Jest go dużo, lecz nie na tyle, by deser przemienił się w niejadalny beton. Zdecydowanie gorsze wrażenie wywarł na mnie sos. Cechuje go rozwodnienie zarówno konsystencji, jak i smaku. Pływające wewnątrz rodzynki dają się poznać jako mięciutkie i dalekie od jędrności. Są jak świeże winogrona zalane wrzątkiem, a w efekcie strupiałe. Kawałki jabłek także są miękkie i pozbawione sprężystości. Sos to mix frużeliny z wodą. Cynamonu nie odnotowałam.
Milchreis a la Apfelstrudel marki Ursi nie podbił mojego serca. Jest umiarkowanie słodki, co działa na jego korzyść, ale też bardzo delikatny smakowo. Wodnisty sos i rozmiękłe owoce rozczarowują. Odnotowane w zapachu zepsute jabłka przekładają się na subtelną alkoholową nutę w smaku.
Zimowej edycji ryżu na mleku z Aldiego brakuje korzennego przytupu, na który liczyłam i który – jak sądzę – charakteryzuje prawdziwą świąteczną jabłeczną struclę. Może do niego wrócę, acz wolę inne warianty.
Ocena: 4 chi ze wstążką
Ojj, już się spotkalam z tym zepsutym zapachem w kilku jablkowych produktach, chyba w jakims jogurcie i w almette z jablkiem i gruszką. Rzeczyeiscie kojarzy mi się z alkoholem albo zgnilymi jablkami, odrzucilo mnie to troche, wiec po ten deser nie siegne. A szkoda, bo chcialam sobie porownac z Belriso pieczone jablko, ktore mi bardzo smakowalo i nie mialo zgnilego poniuchu. Ale skoro sos jest wodą bez cynamonu… Chyba sobie odpuszczę :D
Zdecydowanie lepiej sięgnąć po inne smaki z serii Milchreis. Próbowałaś już?
Jak na razie jadlam cynamon, ale miałam ochotę na rabarbar, niestety nie znalazlam w moim Aldi :(
Rabarbaru już nie spotkam. Musiał być sezonowy.
Szkoda, bo to nietypowy smak i z chęcią bym spróbowała. No nic, może kiedyś :)
Dla mnie jabłka tylko świeże solo :)
Okej :)