W 2018 roku rynek zaszczyciły trzy nowe batoniki marki Goplana, budową i wyglądem do złudzenia przypominające bardzo popularne i powszechnie doceniane klasyczne Kinder Bueno. Czyżby producent chciał powtórzyć sukces Ferrero? Cóż, poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko, z racji iż Kinder Bueno od wielu lat stanowi symbol. Delikatności, subtelności, idealnie wyważonej orzechowości, niespiesznego delektowania się, błogiej przyjemności i tak dalej. Jak jest w rzeczywistości, każdy oceni sam.
W serii Break pojawiły się smaki modne, lecz jednocześnie zachowawcze. Hazelnut Break to batonik z kremem orzechowym, Coffee Break łączy kawę z karmelem, a Caramel Break wprowadza degustatora w świat słonego karmelu. Każdy krem skrywa się w trzech waflowych komorach, te zaś zostały oblane mleczną czekoladą i ozdobione zygzakami z czekolady raz ciemnej, raz mlecznej.
Hazelnut Break – Hazelnut Cream
Degustację rozpoczęłam od batona najbliższego pierwowzorowi, a więc orzechowego Hazelnut Break. Łakoć Goplany pachnie przepięknie, z racji iż przywodzi na myśl Nutellę (nie zaś Kinder Bueno). Jest rozkosznie intensywny, jednocześnie czekoladowy i orzechowolaskowy.
Hazelnut Break marki Goplana dostarcza 489 kcal w 100 g.
Wafelek z kremem orzechowym w czekoladzie mlecznej waży 24 g i zawiera 117,5 kcal.
Trudno ocenić jakość i charakter czekolady pokrywającej Hazelnut Break, ponieważ jest bardzo cienka. Zdaje się przyjemnie mleczna. Na pewno jest proszkowata i błyskawicznie się rozpuszcza. Łatwiej zgryźć ciemne zygzaki, które są przyzwoicie kakaowe i oczywiście słodkie.
Gruby wafelek typu opłatkowego cieszy chrupkością i kruchością. Nie przejawia ani wysuszenia, ani stetryczenia. Daleko mu do styropianu. Skrywa pokaźną ilość kremu: bardzo gęstego, intensywnie pylistego, dosadnie tłustego. Ma on smak przesłodkiego orzecha laskowego w wydaniu sztucznym. Nie przypomina wnętrza Kinder Bueno, ale raczej Nutellę. Zawiera dziwną goryczkę, niekoniecznie naturalnie orzechową. Zresztą słowo naturalny w odniesieniu do batona Goplany brzmi niedorzecznie.
Hazelnut Break to batonik sztucznie orzechowy i daleki od ideału, ale smaczny. Nie straszy styropianowością wafla (acz jest toporniejszy od wafla z Kinder Bueno), nie budzi grozy margarynowym kremem ani nie wpędza w cukrową śpiączkę. Smakuje jak czekoladowy baton ze środkowej półki, czym w rzeczywistości jest, więc wszystko się zgadza. To bardzo fajny słodycz na jednorazową degustację.
Ocena: 4 chi
Coffee Break – Coffee & Caramel
Sięgając po Coffee Break, nie czytałam opisu i zupełnie nie wiedziałam, czego się mogę spodziewać. Sądziłam, że zastanę w środku krem kawowy, tymczasem trafiłam na dwukolorowy. Czyżby kawowo-śmietankowy? Miałoby to sens. Nigdy bym nie zgadła, że Goplana zastąpi śmietankę karmelem.
Coffee Break marki Goplana dostarcza 560 kcal w 100 g.
Wafelek z kremem kawowo-karmelowym w czekoladzie mlecznej waży 24 g i zawiera 134,5 kcal.
Czekoladowy baton Goplany pachnie słodką kawą z deserów mlecznych, np. puddingów z bitą śmietaną. Aromat składa się w głównej mierze z mleka, a dopiero potem przywołuje kawę.
Coffee Break wyróżnia polewa. Jako jedyny z trójki jest tak tłusty i plastyczny, że topi się pod palcami. Na dodatek mleczna czekolada została oblana zygzakami w jasnym kolorze, przypuszczalnie również mlecznoczekoladowymi. Paski są szersze, łatwiejsze do zgryzienia, jednak w smaku nieodgadnione.
Wafel nie różni się od tego z Hazelnut Break, jest więc gruby i przyzwoicie kruchy. Zaskakuje natomiast nadzienie. Daje się poznać jako znacząco gęstsze od orzechowego, zwarte, niemal dziegciowe. Ciemna część jest niezgodna z zapachem, bo bardzo (!) gorzka i intensywnie kawowa. To esencja espresso. Góra z kolei jest łagodna. Cechuje ją nieokreślony smak. Na pewno nie śmietankowy, jak sądziłam w trakcie degustacji, ale też nie karmelowy, jak życzyłaby sobie tego Goplana.
Kawowy baton Coffee Break ma najbardziej plastyczną polewę, na dodatek złożoną w pełni z czekolady mlecznej. Nie jestem pewna, czy to korzystne rozwiązanie. Nadzienie zostało podzielone na dwie części. Ciemny krem jest gorzki i intensywnie kawowy, jasny żaden. Druga propozycja Goplany wypada gorzej od wariantu Hazelnut Break, więc tym bardziej do niej nie wrócę.
Ocena: 3 chi ze wstkążką
Caramel Break – Salted Caramel
Rzadko sięgam po słodycze, których kaloryczność przekracza 600 jednostek biodrowych w 100 g. Gdyby nie wyjątki przydarzające się raz na kilka lat, napisałabym, że nigdy. Co zabawne, w ostatnim czasie trafiłam na aż trzy, bo najpierw były to pralinki Lindor White Chocolate (ok. 639 kcal), później wersja Lindor Hazelnut Milk Chocolate (ok. 627 kcal), a teraz baton Caramel Break Goplany (638 kcal).
Caramel Break marki Goplana dostarcza 638 kcal w 100 g.
Wafelek z kremem o smaku słonego karmelu w czekoladzie mlecznej waży 24 g i zawiera 153,5 kcal.
Czekoladowy baton z karmelowym nadzieniem pachnie tylko częściowo zgodnie z opisem. Można odnotować w nim delikatny karmel muśnięty mleczną czekoladą, jednak po soli nie ma ani śladu.
Polewa składa się z mlecznej czekolady i ciemnoczekoladowych zygzaków. Jest tożsama z polewą znajdującą się na Hazelnut Break. Taki sam jest również wafel: gruby, chrupiący.
Wnętrze Caramel Break zaskakuje, i to bardzo. Przede wszystkim jest najrzadsze spośród kremów z trójki nowości Goplany. Stanowi luźną, ponadprzeciętnie tłustą i bardzo proszkowatą masę. Smakuje nie karmelem, lecz maślanym toffi. W przeciwieństwie do zapachu wyraziście słonym, choć jednocześnie piekielnie cukrowym. Sądzę, że lepiej niż z czekoladą mleczną komponowałoby się z białą.
Caramel Break to najsmaczniejszy z nowych batonów Goplany. Jest niespójny z nazwą, ponieważ przywodzi na myśl słone maślane toffi, nie zaś słony karmel, lecz mnie to nie przeszkadza. Ponadto łakoć jest cukrowy na potęgę (najbardziej z goplanowego trio), przeraźliwie tłusty (także najbardziej) i wysokokaloryczny, co też niespecjalnie szkodzi, zwłaszcza że waży tylko 24 g. Uwiódł mnie krucho-aksamitną konsystencją oraz faktem, że zanim do głosu dochodzą maślane toffi i sól, krem smakuje jak kokosowe wnętrze z Raffaello.
Ocena: 5 chi
No masz a ja akurat tego karmelowego nie jadłam… ba nawet nie widziałam na oczy muszę poszukać
Warto, ale raczej jednorazowo.
Jadłam tylko orzechowego i karmelowego, choć teraz kusi mnie perspektywa dwukolorowego kremu w kawowym. Ale skoro jest taki gorzki, to chyba odpuszcze. :) mi bardziej smakował jednak orzech, i calkiem przypominał Kinder Bueno :D nie był tak masakrycznie sztuczny, przyjemny i calkiem smaczny, acz nie do powtórki, tak jak mowisz. Natomiast w ostatnim nie czułam karmelu ani toffi :( najwyzej to smietanke. Dla mnie był mdly i nudny. No cóż, dla każdego coś innego :) ale zastanawia mnie czemu on jest najbardziej kaloryczny? Spodziewałabym się tego po orzechu :o
Nie pamiętam, czy już Cię o to pytałam, ale chyba nie. Jadłaś lidlowe batony Bellona Hazelnut? Są barrrdzo udaną kopią Kinder Bueno.
Nie jadlam, więc muszę spróbować ^^ a jak myślisz, czemu ten karmelowy jest taaki kaloryczny? :o dziwne to :D
Więcej cukru? Popatrzyłam na wartości odżywcze.
Fakt, nie popatrzyłam na to :)
Smakowały nam i może kiedyś nawet do nich wrócimy :) Jakby w orzechowym jeszcze był w środku orzeszek to w ogóle byłoby super :)
Hmm, ja jednak wolę wafel i nadzienie bez orzeszka. Skoro Duplo Chocnut mnie rozczarował, zostaję przy połączeniu konsystencji rodem z Kinder Bueno.
Jadłem orzechowy i smakuje lepiej niż bueno, kosztuje też 2 razy mniej.
Ja mimo wszystko wolę Bueno. Bardzo lubię też podróbkę z Lidla, która nazywa się Bellona Hazelnut. Jeśli nie jadłeś, spróbuj :)