Czy wśród droższych czekolad moimi ulubionymi są propozycje marki Lindt? Możliwe. Trudno jednak mówić o miłości, z racji iż tyle samo tabliczek mnie zachwyca, co rozczarowuje. Ponadto nie mam porównania z innymi markami z tej samej półki cenowej, więc wywyższanie którejkolwiek byłoby nie fair. Powiedzmy więc, że na wybrane twory Lindta – szczególnie mlecznoczekoladowe – jestem otwarta.
Podczas wakacyjnych zakupów w Niemczech nie mogłam przepuścić okazji ponownego przetestowania batoników z serii Hello. Dawno temu były dostępne w polskich sklepach pod nazwą Hello My Name Is. Stale? Sezonowo? Tego nie jestem pewna. Kiedy zniknęły, bardzo za nimi tęskniłam. Zyskawszy okazję, zapragnęłam przekonać się, czy Hello to wciąż moja ulubiona linia od Lindta.
Lindt, Hello Frozen Yoghurt
O ile Strawberry Cheesecake czy Cookies & Cream – te dwa warianty są aktualnie dostępne w formie 100-gramowych tabliczek w Rossmannie – należą do tradycyjnej kolekcji i już ich próbowałam, o tyle Frozen Yoghurt stanowi nowość. Więcej nawet: jest limitowaną edycją dostępną ubiegłego lata.
Hello Frozen Yoghurt marki Lindt dostarcza 536 kcal w 100 g.
Czekoladowy baton z kremem o smaku mrożonego jogurtu waży 39 g i dostarcza 209 kcal.
Batonik Hello Frozen Yoghurt odznacza się bajecznym kolorem mlecznej czekolady. Na każdej kostce, a jest ich sześć, znajduje się jeden z obrazków charakterystycznych dla kolekcji Hello: nazwa linii, nazwa marki, hasło przewodnie, serduszka, buziaczek. Nie sposób się nie zakochać.
Aromat też jest nieziemski. To owoce – według mnie głównie truskawki – zatopione w żelowatym, galaretkowatym dżemiku. Przywiódł mi na myśl nadzienie z nieistniejącego już truskawkowego 7 Daysa, jak i wedlowską czekoladę Mleczną Truskawkową. Dżemikowe owoce zostały muśnięte mleczną czekoladą.
Czekolady na batonie Hello Frozen Yoghurt nie ma przesadnie wiele, ale też trudno mówić, że jej poskąpiono. Zdaje się doskonale wymierzona. Zgryza się ją łatwo. Szybko przemienia się w gęste bagienko o smaku Mlecznej Czekolady Idealnej. Jest bardzo słodka. Czuć w niej echo nadzienia, którym przesiąkła. Również z uwagi na owo nadzienie zdaje się nieco proszkowata, choć sama w sobie jest czystym aksamitem.
Nadzienie składa się z dwóch warstw:
- góra to delikatna pianka albo mus. Choć po odnotowaniu dżemikowego zapachu można by się spodziewać właśnie takiej formy, Lindt postanowił nas zaskoczyć. Pianka jest a la galaretkowa, lecz daleko jej do czystej galaretki. Cechują ją kremowość, tłustawość, jednolitość. Nie zawiera pestek. Smakuje przede wszystkim kwaskiem, później owocami leśnymi,
- dół jest gęsty i zwarty. Zdaje się aksamitny, jednak po wygryzieniu go solo zdradza nieznaczną pylistość. Ma smak bliżej nieokreślony – ani jogurtowy, ani lodowy, ani mrożonojogurtowy.
Hello Frozen Yoghurt, czyli limitowany letni baton czekoladowy Lindta, to propozycja daleka od ideału. W całokształcie jest dość twardy i treściwy, choć oczywiście rozpuszcza się bezproblemowo i tworzy pożądane bagienko. Smakuje bardzo słodko, odrobinę kwaśno. Owoce leśne stanowią tło. Jogurt – czy to mrożony, czy zwykły – nie istnieje. Po marce Lindt i serii Hello spodziewałam się znacznie więcej.
Ocena: 4 chi
Czy kiedy była w Niemczech to widziałaś tam też te smaki Hello które opisywalas na blogu? :) szkoda, że nie ma już ich w Polsce :( po tym smoku spodziewałam się jednak czegoś pysznego, bo rzeczywiście przypomiana trochę truskawkową wedla – kocham ją! Ale jak widać nie ma co żałować ze akurat tego smaku nie ma w Polsce :D dla mnie smakiem mlecznej czekolady idealnej wyróżnia się właśnie wedel i lindt nie dorasta mu do pięt ^^
Widziałam klasyczne smaki i nawet kupiłam :)
Ja lubię czekolady tej marki:) i już zacieram ręcę na wyjazd pod koniec maja do Niemiec:)
Daj znać po powrocie, co upolowałaś :)
Też wystawiam więcej niż połowę i też uważam, że Lindta stać na więcej. Smaczne, ale takie… Ot… Widzę jednak, że moje proporcje były lepsze. W tabliczce troszeczkę czuć jogurt. W batonie to (po opisie i na oko wnioskuję) chyba na tyle mało tego nadzienia, że uciekło to.
Nie wiem, z jakiego powodu uciekło. Ważne, że uciekło. Nie powinno. Powrót do serii Hello bardzo mnie zawiódł. Napisałam to w którejś z ostatnich recenzji, zobaczysz.