Tesco finest, Ecuadorian Dark Chocolate 74%

Mimo iż daty ważności sugerowały zupełnie inną kolejność, tabliczki ciemnych czekolad z Tesco zdecydowałam się poddać degustacji, zaczynając od najbogatszej w kakao, kończąc zaś na najuboższej, czyli deserowej. Wszystkie poza ostatnią należą do przedstawicielek czekolad czystych, bez dodatków.

Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek miała okazję jeść gorzką czekoladę z ziaren ekwadorskich, toteż przygodę z Ecuadorian Dark Chocolate 74% traktuję jako odkrywanie dziewiczego lądu. Poza tym byłam bardzo ciekawa, czy poczuję jakiekolwiek różnice pomiędzy ciemnymi czekoladami marki Tesco finest. Przed otworzeniem pierwszej śmiałam się przez łzy, dopuszczając, że każda recenzja będzie wyglądała tak samo i ograniczała się do stwierdzeń: naprawdę smaczna bądź niedobra, nie zjadłam całej.

Tesco finest, Ecuadorian Dark Chocolate 74, gorzka czekolada z Tesco, copyright Olga Kublik

Ecuadorian Dark Chocolate 74%

Ekwadorska gorzka czekolada ma przepiękny kolor. Jest ciemnoczekoladowa, lecz nie czarna jak szwajcarska poprzedniczka z zawartością kakao 85%. (Mało tego, jest jaśniejsza od szwajcarskiej 72-procentowej, więc zakładam, że chodzi o rodzaj ziaren kakao). Czaruje wzrok ciemnym brązem. Bez przeczytania nazwy mogłabym pomyśleć, że jest deserowa lub mleczna z podwyższoną zawartością kakao. Ponadto Ecuadorian Dark Chocolate 74% – mimo iż płaska i elegancka – wygląda na mięsistą, treściwą. Jest bardzo apetyczna. Z uwagi na ozdobny kartonik nadaje się na prezent.

Ecuadorian Dark Chocolate 74% marki Tesco finest dostarcza 585 kcal w 100 g.
1 kostka ekwadorskiej gorzkiej czekolady z Tesco waży 10 g i zawiera 85,5 kcal.

Tesco finest, Ecuadorian Dark Chocolate 74, gorzka czekolada z Tesco, copyright Olga Kublik

Stanowczo za często piszę w recenzjach, że jakiś aspekt produktu – zapach, smak, konsystencja… – mnie zaskakuje. Cóż jednak poradzę, skoro naprawdę tak jest? Ponieważ w Swiss Dark Chocolate 85% nie czułam kwasku, nie spodziewałam się zastać go również w Ecuadorian Dark Chocolate 74%. Niespodzianka! Ekwadorska przedstawicielka czekolad Tesco finest pachnie kwaśnym kakao i skwaśniałymi owocami (nie potrafiłam ustalić jakimi, ale prawdopodobnie wiśniopodobnymi). Co ciekawe jednak, nie jest to aromat owoców skwaśniałych na wino, ale raczej na przetwory (np. domową konfiturę na zimę).

W tle aromatu Ecuadorian Dark Chocolate 74% czai się słodycz, lecz umiarkowana. Zawartej w składzie wanilii nie wyczułam. Trafiłam za to na coś, co nazwałam w notatkach miodem Kubusia Puchatka. Nie jest to bowiem miód dojrzały czy palony, ale miodek dziecięcy, niepoważny, figlarny.

Tesco finest, Ecuadorian Dark Chocolate 74, gorzka czekolada z Tesco, copyright Olga Kublik

W przeciwieństwie do Swiss Dark Chocolate 85% ekwadorska czekolada z Tesco łamie się zgodnie z liniami. Jest bardzo twarda i krucha, lecz nie skalista. Na języku rozpuszcza się wolno. Cechują ją gęstawość i bagienkowe zacięcie. Do pełnego bagienka zdecydowanie trochę brakuje. Nie zawiera ani cienia pylistości. Jest idealnie aksamitna, cudna. Pozostawia na języku sporą cierpkość.

W smaku Ecuadorian Dark Chocolate 74% jako pierwszą wyczułam kwaśność, i to bardzo wysoką. Pochodzi od wcześniej wspomnianych skwaśniałych owoców, które jednak nie mają niczego wspólnego z winem (a szkoda). Jednocześnie owoce te dodają gorzkiej czekoladzie Tesco finest słodyczy: wyrazistej, lecz nie wyższej od kwaśności. Mimo iż oba smaki są wyraźne, przeważa kwasek.

Połączenie kwaśności ze słodyczą byłoby przyjemne, gdyby nie trzeci składnik, który wraz z degustacją wzrasta. To nieprzyjemna i odpychająca gorycz leków. Nie ziołowych, a zwykłych białych tabletek – np. antybiotyków – które przed połknięciem miały kontakt z językiem. Kojarzycie gorycz, która się z nich wydostaje? I to właśnie ona przoduje w smaku tabliczki Ecuadorian Dark Chocolate 74%.

Tesco finest, Ecuadorian Dark Chocolate 74, gorzka czekolada z Tesco, copyright Olga Kublik

Nie przeszkadza mi kwasek obecny w niektórych ciemnych czekoladach. W Ecuadorian Dark Chocolate 74% zdaje się on pochodzić od skwaśniałych owoców a la wiśniowych, które przy okazji zapewniają przyjemną dawkę słodyczy. Ponadto czekolada Tesco finest jest cudownie aksamitna, rozpuszcza się gęstawo i wygląda przepięknie. Pozostawia w ustach dostojną węgielną cierpkość.

Niestety powyższe zalety to zbyt mało, bym chciała do niej wrócić, a nawet dokończyć jedzenie tabliczki. Ciemna czekolada z Ekwadoru jest gorzka jak białe tabletki, których nieszczęsny rekonwalescent nie zdołał szybko popić i zdążyły się lekko rozpuścić na języku (#nicgorszego). Po kilku kostkach byłam nie tylko zniechęcona, ale wręcz obrzydzona. Szkoda, bo początek rokował bardzo sympatycznie.

Ocena: 2 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Tesco finest, Ecuadorian Dark Chocolate 74, gorzka czekolada z Tesco, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

16 myśli na temat “Tesco finest, Ecuadorian Dark Chocolate 74%

  1. W tesco bywam okazjonalnie i nie ciagnie mnie do czystych, ciemnych tabliczek, także nigdy nawet jej nie widzialam :D za bardzo lubię zwykle, plebejskie slodycze zeby docenić gorzkie czekolady. Może kiedyś do nich dojrzeje, ale na razie podpisuje sie pod słowami wstepu – moglabym jedynie ocenić je w kategorii „dobra” i „niedobra”. Intryguje mnie, ile smaków mozna wyczuć w zwykłej tabliczce. Ja nigdy w zadnej tylu nie wyczułam… Tylko gorycz kakao, ten charakterystyczny i ewentualnie lekką slodycz, jesli miala ciut wiecej cukru :p ale owoce? Wino? Konfitury? Miodek Kubusia Puchatka (kocham Cie za to okreslenie <3) albo leki? (tego akurat nie zaluje, ze nigdy nie czulam xD oj tak, straszne to uczucie jak zacznie się taka tabletka rozpuszczac na jezyku :x) moooze za kilka lat dorosne do takich smakow. Na razie celebruję chwile z przeslodzonymi milkami, wedlami itp :D

    1. Ja to nie wyczuwam nawet 1% ze szczegółów, które wychwytuje Kimiko. I oczywiście na co dzień też wolę plebejskie słodycze.

      1. ale ja nie chcę żebyś chodziła na wszystkie tylko na tą jedną. Niestety nigdzie nie mogę się doczytać skąd jesteś :/ ale liczę na to że z Warszawy :)

  2. O, według mnie przepyszna! Skwaśniałe owoce? Hm, ja to nazwałam suszkami. Owszem, suszki owocowe, ale i herbaciane. Tu chyba dochodzi kwestia naszej tolerancji na gorzkość / kwaśność. Mam wrażenie, że to, co najpierw odebrałam jako naturalnego / oleistego kokosa, potem ta herbata… u Ciebie mogło się na tę „antybiotykowość” przełożyć? Jak tak czytam opinie… lekarstwa… lekowa ziołowość = moje olejokokoso-suszki? Myślisz, że to to?

    1. To absolutnie nie są leki ziołowe. Nie ma mowy o żadnym posmaku ziół. To jest wstrętna gorycz białych tabletek, np. antybiotyków, których nie zdążyłaś przełknąć i zaczęły się rozpuszczać na języku.

  3. ojj, trochę mnie tym zasmuciłaś ale myślę że znajdziemy na to skuteczny sposób. Kiedy będziesz w Warszawie? a jak nie to ja wpadnę na herbatkę do Wrocławia.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.