Wszędzie dobrze, ale wśród mlecznych czekolad najlepiej… jakoś tak to szło, prawda?
Po zakończeniu przygody z sześcioma ciemnymi tabliczkami od Tesco finest – pięcioma gorzkimi i jedną deserową z dodatkami – mogłam zwrócić się ku temu, co naprawdę kocham, czyli czekoladom mlecznym. Pod koniec 2018 roku w moich zbiorach znalazły się trzy: czysta, nadziewana oraz z całymi orzechami laskowymi. Na zakończenie serii degustacji czekolad z Tesco zaś wybrałam tabliczkę białą z wanilią.
Peruvian Milk Chocolate 43%
Wśród gorzkich czekolad z Tesco tylko jedna skradła moje serce za sprawą szaty graficznej. Udało się to Swiss Dark Chocolate 72%, która przy okazji okazała się najsmaczniejsza i otrzymała 6 chi. Resztę oceniłam jako po prostu ładne. Z kolei wśród pozostałych – mlecznych i białej – na cztery czekolady aż trzy trafiły do mojego serca. Pierwszą jest oczywiście Peruvian Milk Chocolate 43%. Jej opakowanie to papeteryjna rozkosz dla oczu, a przy okazji ukłon w stronę ekologii, z racji iż zostało wykonane z papieru.
Peruvian Milk Chocolate 43%marki Tesco finest dostarcza 608 kcal w 100 g.
1 kostka peruwiańskiej mlecznej czekolady z Tesco waży 10 g i zawiera 61 kcal.
Mleczna czekolada Tesco finest pachnie mlecznie, jednak wcale nie typowo. Aromat jest podszyty… topionym serem! Dużą ilością topionego sera podchodzącego momentami pod ser żółty, np. goudę. Znalazło się też miejsce dla tłustego masełka. Nie jakiegoś tam przebrzydłego margaryniska, ale masełka dobrej jakości i o godnym podniebienia smaku. Słodycz występująca w zapachu jest umiarkowana.
Peruvian Milk Chocolate 43% jest plastyczna i miękka sposób charakterystyczny dla czekolad mlecznych. Łamie się łatwo, z minimalnym trzaskiem oraz zgodnie z liniami wyznaczającymi rządki. W przeciwieństwie do popularnych odpowiedniczek nie jest tłusta pod palcami. Ma króciutki skład, czym zachwyca. Jednocześnie budzi grozę kalorycznością. Warto też dodać, że jest cienka-ale-gruba oraz cienka-ale-mięsista.
Peruwiańska mleczna czekolada z Tesco w kontekście konsystencji ma wszystkie pożądane cechy dla tego typu produktu. Jest tłuściutka, gęsta na potęgę i bagienkowa. Na języku rozpuszcza się w sekundę. Jako minus mogłabym wskazać drobną pylistość, jednak podkreślam: drobną. Efekt bagienka został wykończony lekką wodnistością, czego też mogłoby nie być.
Peruvian Milk Chocolate 43% zdaje się nie mleczna, ale śmietankowa. Jest gęsta zarówno w konsystencji, jak i smaku, jeżeli ma to sens (gęsty smak? cóż, najwyraźniej wszystko jest możliwe). Zdecydowanie czuć w niej podwyższoną zawartość kakao. Jak na czekoladę mleczną zdaje się niskosłodzona, co daje przyjemny efekt. Obecnej w składzie wanilii nie wyczułam (po degustacji ciemnych sióstr byłam na to przygotowana).
Serię degustacji mlecznych czekolad Tesco finest otworzyłam z przytupem. Peruvian Milk Chocolate 43% jest rozkosznie śmietankowa i gęsta – w smaku oraz konsystencji – a także tłusta i bagienkowa. Zawiera wyrazistą nutę kakao, więc odpowiada obietnicy zawartej w nazwie.
Uwaga: peruwiańska czekolada mleczna z Tesco nadaje się raczej do rozpuszczania na języku niż gryzienia, ponieważ gdy wbija się w nią zęby, cechy będące zaletą w trakcie rozpuszczania przemieniają się w drobną wadę. Tabliczka daje się wówczas poznać jako plastelinomasowa. Z natury bowiem przypomina zgęstniały krem śmietankowo-czekoladowy, nie zaś typową czekoladę.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Zapach topipnego serka? Chyba podziękuję, chociaż zapach masełka juz brzmi lepiej :) myslalam ze to gorzkie czekolady będą najbardziej kaloryczne, a tu taka niespodzianka. Ja raczej wole gryzc czekolady, chociaż konsystencja tej tabliczki brzmi niezle, zdecydowanie bardziej lubie takie miekkie tabliczki od twardziochów :)
Ja też wolę gryźć :)
Miło tak zjeść sobie kosteczkę dobrej czekolady rano przed wyjściem do pracy :)
Na przykład której? ;>
Moja siostra ją bardzo lubi i jestem ciekawa, czy ona też wyczuła w niej serowy aromat :P
Zapytaj, jeśli nie zapomnisz. Też jestem ciekawa.
Zapytam, ale nie zdziwię się, że ona zapomniała, że w ogóle je jadła, bo chyba dawno nie kupowała (wyjada zapasy :P).
Bardzo mi smakowała, a i w dodatku mam podwójnie miłe wspomnienia, bo jadłam ją na szlaku.
Słabo mi się jednak zrobiło pod koniec recenzji, gdzie przeczytałam, że ktoś mógłby wpaść na pomysł gryzienia takiej… Nie, jakiejkolwiek! Czekolady. Tak brzydko gryźć to sobie orzechy można (w ich przypadku to nie brzydko, bo życzę powodzenia komuś, kto by czekał, aż orzech się rozpuści).
Haha, czekanie na rozpuszczenie się orzecha wygrywa wszystko <3 Czekoladę należy wstępnie pogryźć, a dopiero potem pozwolić rozpłynąć się resztkom, kropka.