Herbatniki to rozległa kategoria produktów spożywczych, skrywająca wiele odmiennych rodzajów ciastek. Nawet mówiąc klasyczne herbatniki czy czyste herbatniki, możemy mieć na myśli coś zupełnie innego niż nasz rozmówca. Przyjrzyjmy się chociażby różnicom w konsystencji. Petit Beurre mogą być zwarte, twarde i treściwe (Be Be czy Maltanki), ale równie dobrze lekkie, kruche i napowietrzone (Petitki).
Od czystych ciastek zawsze wolałam te w czekoladzie, a od prostokątnych okrągłe. W gimnazjum kupowałam na zmianę herbatniki Digestive (uwaga: te, które są dostępne obecnie, nie umywają się do dawnej wersji z nutą soli) i Łakotki Holenderskie. W końcu uznałam, że wolę te pierwsze: treściwsze i grubsze. Nigdy jednak nie przestałam lubić lekkiej propozycji marki San.
Ciastka Holenderskie San otrzymałam od sklepu internetowego DoDomku.pl. W jego ofercie znajdziecie także wersję bez czekolady oraz rozmaite produkty marki San. Sama skusiłabym się zwłaszcza na ciastka deserowe, kakaowe i kokosowe. Niewykluczone, że w przyszłości je kupię i zaprezentuję na blogu.
Łakotki Holenderskie półsłodkie
herbatniki z czekoladą mleczną
Herbatniki Holenderskie są przepiękne. Z jednej strony pokrywa je szczodra warstwa czekolady, z drugiej zaś pyszni się obrazek wykuty niczym w medalionie lub pieczęci rodowej. Mimo iż są grubiutkie, charakteryzują się lekkością oraz kruchością. Są wręcz esencją kruchości.
Łakotki Holenderskie półsłodkie herbatniki z czekoladą mleczną marki San dostarczają 470 kcal w 100 g.
1 ciastko z czekoladą mleczną Łakotki waży ok. 9,4 g i zawiera 44 kcal.
Ciastka San pachną bardzo przyjemnie i dziecięco. Przede wszystkim czuć w nich świąteczną mleczną czekoladę. Nie, wcale nie mleczną – przemleczną! Jest łagodna, słodziutka i apetyczna. Przywiodła mi na myśl czystą tabliczkę Milki wymieszaną z figurką Lindta. Oba produkty uwielbiam, więc byłam oczarowana. Po obróceniu herbatnika pieczęcią do góry aromat wzbogacił się o trzy subtelne nuty: pszenną, maślaną oraz słonawą. Pozostały one jednak podległe mlecznej czekoladzie.
Degustację półsłodkich herbatników Łakotki Holenderskie rozpoczęłam od zgryzienia czekolady, co nie było łatwe. Dała się poznać jako zacnie bagienkowa i gęsta. Miałam problem z ustaleniem, czy jest proszkowata, czy też nie. Jeśli jest, proszek rozdrobniono w maksymalnym stopniu.
Ciastka wyglądają na kruche, i dokładnie takie są. W kontakcie ze śliną przemieniają się w bardzo mączną masę. Z jednej strony nadaje im to treściwość, której nie mają równie lekkie Petitki, z drugiej jednak stają się nieco zapychające. Da się w nich odnotować dozę zwietrzenia. Są nieznacznie waciane.
Smak Łakotek Holenderskich nie pozostawia wiele do życzenia. Czekolada jest mleczna do kwadratu, słodka i bożonarodzeniowa. Tak pyszna, że chciałabym ją zjeść w formie tabliczki. Z kolei herbatniki odznaczają się pszennością i wyrazistą maślanością – raz na prowadzenie wychodzi jedna nuta, raz druga. Soli odnotowanej w zapachu nie znalazłam, czego jednak nie uważam za wadę. Na ogromne uznanie zasługuje niska słodycz zapowiedziana w nazwie. Herbatniki są bardzo delikatnie słodkie. Słodycz osiąga może 30%.
Stare dobre ciastka zbożowe Digestive na kilka lat zniknęły z półek sklepowych. Kiedy wróciły, okazały się zupełnie inne i znacząco gorsze. Łakotki Holenderskie marki San z kolei przetrwały w niezmienionej postaci. Są tak samo lekkie, kruche, słodkie w punkt (klasycznie słodka czekolada mleczna łączy się z niemal niesłodkimi herbatnikami, mmm), przyjemnie pszenne i obłędnie mlecznoczekoladowe.
Małymi minusami herbatników San są doza zwietrzałości oraz mączność. Ta druga ukazuje się dopiero w kontakcie ciastka ze śliną i sprawia, że po kilku sztukach herbata bądź kawa jest nieodzowna. Ale uwaga: Łakotki Holenderskie lepiej popijać niż moczyć! Po zanurzeniu w napoju tracą urok, z racji iż wacieją, ich smak zaś ulega osłabieniu. Bez wątpienia jeszcze do nich wrócę.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Moje ukochane ciastka :*
Wróciłam do nich niedawno :) zapomniane na dlugi czas odkrylam ponownie na początku kwietnia gdy szukałam czegoś na ząb z mamą w delikatesach. Są takie jak zapamiętałam. Kruche obłędnie i wyważone słodyczowo ;)
Te bez czekolady do mnie nie przemawiają kompletnie. Nawet smarowanie ich kremem czy zagryzanie czeko nie pomagają a mama Kupiła wczoraj przez pomyłkę te bez czekokady :/
Czyli mamy podobne historie związane z Holenderskimi :) Czyste są zbyt suche?
Tak I zapychajace. No i takie krakersowo chlebowe. Nawet dla mnie za mało słodkie :/ wymagam od słodyczy słodyczy. Jak będę miała chęć na wytrawna przekąskę to po taką sięgnę …
Spodziewałam się, że niska słodycz będzie Ci odpowiadać. Okej :)
Zgadzam się co do tego że lepsze herbatniki są z czekoladą niż bez, ale ja z kolei zawsze wolalam prostokąty niż okrągłe :D dlatego te ciastka niestety w ogole mnie nie kuszą, tak samo jak digestive… Z dziecinstwem kojarzą mi się tylko petitki albo te takie malutkie leibniz ^^ ewentualnie jeszcze pamiętam takie w kształcie zwierzaków <3 ale skoro mówisz że te ciastka są tak maslane a czekolada taka pyszna to może je kupię… Ech, kogo ja oszukuje, mam za duzo slodyczy żeby je kupić :D co najwyżej się poczęstuje :)
Małe Leibniz jadłam raz. Zresztą możliwe, że to była podróbka, wówczas zero razy. Niewątpliwie są smaczne, acz zawsze przegrywały z okazami wypasionymi.
A petitki z czekoladą jadałaś? :)
Tak, są spoko.
Mam je w domu bo je bardzo lubię:). Te ciastka to moje wspomnienia z młodszych lat,moja ciocia zawsze mi dawała je gdy ją odwiedzałam i gorzką czekoladę i od tej pory jedno i drugie dla mnie jest pyszne .
Chrupiesz je na sucho czy w asyście kawy/herbaty?
Jadłam je raz w życiu, w małej ilości (jakieś 2-3 sztuki), dawno temu ale pamiętam, że mi smakowąły :)
Są pyszne – niezmienne od lat :)
Polecam Ci owsiane kokosowe z San. Nie dość, że są pyszne to pakowane po dwie sztuki.
Ale po dwie sztuki w ramach dużego kartonika? Mam lekki problem z ciastkami owsianymi.
Tak, dokładnie. Jak kiedyś kupię, to się podzielę.
o tak przepyszne są,ale ostatnio ich nigdzie dostać a mogę a specjalnie się za nimi rozglądałam w Kauflandzie
Nie wiem, czy kiedykolwiek je jadłam, ale zawsze lubiłam petitki z czekoladą, więc pewnie i te bym polubiła.
O, w takim razie sądzę, że masz rację :)
Najpierw tak szybko zerknęłam, myślałam, że to jakieś z Lidla i aż zaśmiałam się na „półsłodkie”, a tu jednak… Nigdy ich nie jadłam, ale dobrze, że takie są. Mączność jednak odrzuca, choć wiem, że nie chodzi o o, czym walą mi proteinowe rzeczy, ale jednak skojarzenie niemiłe.
Waciane? A to określenie widzę po raz pierwszy, mam nadzieję, że dobrze zrozumiałam, o co chodzi.
Lidl i produkt półsłodki jest jak sucha woda.
Ponoć (wiem od Mamy) ich mniej słone o ileś tam % chipsy są jeszcze bardziej słone, niż były kiedyś. Mistrzowie matematyki, pewnie dodali zamiast odjąć.
Dobrze wiedzieć. Nigdy nie sięgnę po produkt odtłuszczony z Lidla.
Zajebiste ciastka uwielbiam je wpierdalac. Serio taka smakuwa że jedno opakowanie starcza mi na godzinę
Super, tylko następnym razem proszę bez przekleństw (:
Wy dziewczyny, jesteście * na punkcie słodyczy… Staram się dbać o zdrowie, mam dobrą sylwetkę ale o zdrowie trzeba w każdym wieku dbać i tak się zastanawiałem czy te ciastka są szkodliwe czy bardzo szkodliwe ale to obżarstwo w waszym wykonaniu jest obżydliwe, to się tyczy moich byłych, siostry, matki, koleżanek…
Dobrze, że ty jesteś normalny. I spędzasz wieczór na czytaniu bloga z recenzjami słodyczy.