Mimo iż mlecznej czekolady Hershey’s nie próbowałam nigdy wcześniej, słyszałam o niej wiele. Czy wiele dobrego? Bynajmniej. Jeśli chcecie wiedzieć, co sądzą degustatorzy, wpiszcie w Google: Hershey’s chocolate tastes like. Możecie też obejrzeć pierwszą lepszą youtube’ową recenzję (wartość dodana: wyrazy twarzy podczas testowania). Dla tych, którzy nie mają czasu lub ochoty na poszukiwania, streszczam opinie tysięcy osób w jednym zdaniu. Otóż mleczna czekolada Hershey’s smakuje jak… wymioty.
Obejrzałam sporo youtube’owych filmów, w których ludzie przesadzają. Mówią, że nie da się czegoś zjeść albo zrobić, bo takie zachowanie podoba się publiczności (najgłupsze wyzwanie, na jakie trafiłam, to Try Not to Sing). Do oziębłych opinii o czekoladach Hershey’s podchodziłam więc z dystansem. Nie wiadomo, jak wiele osób powtarza kontrowersyjne słowa tylko dlatego, żeby… hmm… pasować do ogółu.
Hershey’s Milk Chocolate
Zawsze wiedziałam, że nadejdzie dzień, w którym zakupię Hershey’s Milk Chocolate. Ponieważ nigdzie mi się nie spieszyło, czekałam przyczajona niczym krokodyl na brzegu rzeki.
Opłaciło się. W marcu bieżącego roku trafiłam na promocję w Społem. Mleczne czekolady Hershey’s kończyły ważność za kilka dni, więc zostały przecenione na 1,69 zł. (Uważam, że mając pełny karton produktu u kresu życia, powinno się zaoferować jeszcze niższą cenę). Kupiłam dwie.
Milk Chocolate marki Hershey’s dostarcza 511 kcal w 100 g.
Tabliczka mlecznej czekolady Hershey’s waży 43 g i zwiera 220 kcal.
Mleczna czekolada Hershey’s jest piękna. Składa się z czterech rządków po trzy kostki, a każdą ozdabia doskonale widoczne logo marki. Kojarzy mi się ze sztabką złota lub elegancką tablicą okolicznościową, którą zawiesza się na ścianie budynku. Mimo iż jest mleczna, ma bardzo ciemny kolor – to ciekawe.
Jak tylko zbliżyłam nos do Hershey’s Milk Chocolate, moje gałki oczne opuściły oczodoły. Poczułam mieszankę mlecznej czekolady o podwyższonej zawartości kakao z zaduchem czegoś zepsutego (np. zgniłych grzybów) oraz… wymiotami. Słowo daję, że tabliczka pachnie kwaśnymi, poimprezowymi rzygowinami. Nie świeżymi, ale takimi, które opuściły gardło nieszczęśnika na wiele godzin wcześniej, a potem się uklepały i w wyniku kontaktu z powietrzem jeszcze bardziej skwaśniały. Ughr.
Czekolada Hershey’s łamie się delikatnie, tak jak typowa mleczna tabliczka bożonarodzeniowa. Na języku rozpuszcza się bardzo szybko i łatwo. Przemienia się w cudne bagienko. Niestety jest przepotwornie proszkowata. Tak proszkowatej czekolady nie jadłam albo od dawna, albo wręcz nigdy.
Warto jeszcze odnotować, że czekoladę szybciej się rozpuszcza niż gryzie. To pierwszy powód, dla którego lepiej pozostawić do rozpuszczenia całą. Drugi wynika z faktu, iż podczas gryzienia tabliczka Hershey’s daje się poznać jako tania i nieprzyjemna. Taka tam świąteczna no-name’ówka.
Jakby komuś było mało kwaśnych i uklepanych rzygowin w zapachu, kolejnej szansy do obcowania z nimi dostarcza smak. Jest identyczny jak zapach. Mleczną czekoladę z wyższą zawartością kakao wymieszano ze skiśniętymi, poimprezowymi wymiotami. Słodycz jest bardzo wysoka i cukrowa, acz nie przeszkadza.
Naprawdę sądziłam, że ci wszyscy ludzie z internetu przesadzają. Że utyskiwanie na Hershey’s Milk Chocolate z uwagi na wyżej opisany smak to gruba przesada. Że narzeka się, bo to modne. Że to bardziej legenda miejska niż prawda (w końcu marka ma się całkiem dobrze, prawda?). Niestety potwierdzam każde jedno słowo – mleczna czekolada Hershey’s to połączenie czekolady i wymiotów.
Nie wyciągnijcie mylnego wniosku z oceny wystawionej Hershey’s Milk Chocolate. Zdecydowanie nie jestem entuzjastką spożywania rzygowin w ramach deseru. Po prostu przez lata codziennych degustacji blogowych spotkałam masę gorszych słodyczy. Od powrotu do nich wolałabym śmierć. Z kolei powrotu do mlecznej czekolady Hershey’s nie przewiduję, jednak od biedy mogłabym ją zjeść ponownie.
Na koniec coś optymistycznego. Zalety Hershey’s Milk Chocolate to: przepiękne opakowanie, rewelacyjny wygląd tabliczki, porcja w sam raz na raz, ciekawy i głęboki kolor, błyskawiczne tempo rozpuszczania się na języku, wysoka kakaowość, przyjemna kaloryczność. Nie pomińmy też faktu, iż mleczna czekolada Hershey’s bez wątpienia jest wyjątkowa i niezapomniana.
Ocena: 3 chi
Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby czekolada smakowała jak wymioty :o mam w szafce mleczna tabliczke hersheys, ale z ciasteczkami (to nie jest ta biala, tylko mleczną właśnie) myślisz, że ona tez będzie smakować rzygami? :D
Zastanawiam się tez co Ty robisz ze slodyczami, które skonczyly Ci date waznosci? Zdarzylo Ci się to kiedys w ogole? :)
I chyba w jednej linijce mialo byc „gałki oczne” zamiast „galki oczy”? ;)
1. Mam nadzieję, że będzie tak smakować. Rzygowiny w czekoladzie to coś, czego warto spróbować. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, tak uważam :P
2. Zjadam :D To nie są daty bezwzględne.
3. Dziękuję ;*
A czy takie słodycze po terminie tracą na smaku i jakości? Bo szczerze chyba nigdy nie zjadłam nic przeterminowanego :D
Mogą, ale nie muszą. Jedyną odczuwalną dla mnie różnicą jest zmiana konsystencji – są twardsze. Z kolei Kinga pisała o stłumieniu smaku w ciemnych czekoladach.
Trudno mi wyobrazić sobie ten smak, z pewnością jest ciekawy i jak kiedyś ją gdzieś spotkam na promce, to kupię na spróbowanie i wiem, że muszę nastawić się na nieoczekiwane doznania :D
Przekornie uważam, że warto to przeżyć.
Wymioty hehe,skojarzyły mi się z fasolkami Jelly Bean’s które ostatnio próbowałam bleee…..Polecam czekolady ILove sweet na gulitfree dostępne,są BOSKIE!!
Jadłam Bean Boozled i fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta. Obie degustacje są do obejrzenia na moim kanale Youtube. Zapraszam :)
Nigdy jej nie jadłam,ja bardzo lubię białą z ciasteczkami i tylko tamtą kupuję:)
Ta jest zupeeełnie inna.
Też uważam, że te wszystkie porównania są przesadzone, a czekolada Hershey’s po prostu niesmaczna. Nie rozumiem w ogóle, jak ci sami ludzie mogą zachwycać się Reese’s, a jeździć po „rzygowinowej” Hershey’s. Przecież producent… A, co ja będę…
No, i zgoda, że ładna.
Spróbujesz, przekonasz się – tyle Ci powiem. Może i producent ten sam, ale smaki zupełnie inne. Alpen Gold też nie smakuje jak Milka (Mondelez), a Lion jak Princessa (Nestle).
Nie mówię, że smakują tak samo, o nie! Jedna i druga jest na blogu, więc nie muszę już próbować. Chodziło mi tylko o przesadzone, rozdmuchane opinie w internecie. To, że życie by oddali za Reese’s, a umarli, gdyby przyszło im przełknąć Hershey’s. Według mnie poziom reprezentują nie aż tak odległy (sama czekolada z Hershey’s bardziej mi smakowała niż z Reese’s). Alpen Gold i Milka to wciąż nie czekolada z rosyjskiego czarnego rynku za grosza ani Domori za 40.
Swoją drogą, wiesz, że takich zwykłych Alpen Gold nigdy nie jadłam?
Mnie też czysta czekolada Hershey’s smakuje bardziej niż ta z Reese’s. Ta druga jest paskudna.
Ja chyba jadłam w dzieciństwie. Z naciskiem na chyba.
Jest taka fajna angielska youtuberka o nicku youcancallmea. Recenzowała kiedyś Hershey’s i też stwierdziła, że smakuje jak wymioty. :)
Ciekawe, że też ją znasz. Nie ma wielu obserwatorów. Mnie denerwuje jej wyraz twarzy, w związku z czym nie użyłabym określenia „fajna”. Parę lat temu oglądałam jej testy, ale przestałam. Nie mogłam znieść tańca przy najlepszych produktach, zamykałam na ten moment oczy. Inna rzecz, że zdecydowanie nie jest jedyną osobą, która porównuje Hershey’s do wymiotów. To popularna opinia.
A ja ją bardzo lubię :) Moim zdaniem jest zabawna, a ten Reese’s Dance traktuję jako zamierzony cringe. Aimee mówi też sporo o fobii społecznej i ogólnie o lęku. Być może stąd ten wyraz twarzy, ale jestem przekonany, że jest sympatyczną osobą. Najlepsze są jej „Reading Hate Comments” :D
Po obejrzeniu na youtubie tego filmu https://www.youtube.com/watch?v=J44svaQc5WY& byłem bardzo zaintrygowany smakiem tej czekolady. Na tyle, że zaryzykowałem i kupiłem. Okazuje się, że mi smakuje po prostu jak czekolada w batonikach Kinder (dawno ich nie jadłem, ale takie skojarzenie). Nic nadzwyczajnego, trochę posmaku mleka skondensowanego (np. w tubce), może delikatnie kwaśna, ale to też może być sugestia. Jak na mocno słodką mleczną nie najgorsza, ale jednak nie moje klimaty. Nie wiem czy miałem jakiś „wadliwy” egzemplarz, ale kupiłem go w Carrefourze, było napisane kraj pochodzenia USA i wyglądała jak ta, którą Ty opisałaś. Tak z ciekawości zapytam: czy jako dziecko jadłaś często mleko słodzone skondensowane w tubce? Albo niesłodzone skondensowane? Zastanawiam się, czy przyzwyczajenie do tych smaków nie spowodowało, że ja nie mam złych skojarzeń.
Jadałam w dzieciństwie i zrobiłam powrót do wszystkich smaków mlek skondensowanych z Gostynia – przy okazji kupiłam trzy nowsze produkty – około dwóch lat temu. Według mnie czekolada Hershey’s nijak ich nie przypomina.
Bardzo fajne wytłumaczenie smaku tej czekolady. Polecam.
https://youtu.be/J44svaQc5WY
Trafiłam tu bo dostałam tę czekoladę od koleżanki ze Stanów. Uwielbiam czekoladę, a po zjedzeniu kawałka tej ją wyplulam i powiedziałam mężowi, że jest zepsuta bo jedzie wymiotami 😉 Mąż jest wszystkożerny, powiedział, że on ją zje ale po drugim kawałku to odwołał haha i wtedy z ciekawości googlowalam słowa Hershey’s i wymioty, także to są odczucia niczym nie sugerowane😆
Dawno, dawno temu także szukałam informacji na ów temat. Podobne odczucia mają ludzie na całym świecie :P