LOV, Eko ciasteczko wegańskie fit z owocami

W modzie na zdrowe produkty najgorsze jest to, że większość jedynie udaje zdrowe. Popularne marki chcą wpisać się w trend, w związku z czym wyrzucają jeden niesympatyczny składnik podczas procesu produkcji, wsadzają produkt w zielone opakowanie z hasłami „zdrowe” itp., i gotowe. Nic dziwnego, że wiele osób jest z góry negatywnie nastawionych do asortymentu działów i sklepów ze zdrową żywnością.

Ale przecież z uwagi na kilka oszukanych produktów nie warto przekreślać samej idei produkowania zdrowej żywności! Są marki, które udowadniają, że da się podejść do sprawy i zdrowo, i uczciwie, i do tego smacznie. Jedną z nich jest LOV (Local Organic Vege), czyli polski producent ciastek, granoli i brownies. Wytwarza produkty prawdziwie ekologiczne, co poświadcza logo Euroliścia. Zostały pomyślane jako wegańskie, więc trafiają do szerokiej publiki. Mało tego, miłośników cukierni i piekarni starego typu zadowoli fakt, że są ręcznie robione – w każde ciastko czy musli wkłada się serce.

LOV, Eko ciasteczko wegańskie fit z owocami, copyright Olga Kublik

Eko ciasteczko wegańskie fit z owocami

Ekologiczne ciasteczko fit z owocami LOV otrzymałam w ramach współpracy. Jak tylko wzięłam je w ręce, zachwyciłam się formą pakowania. Przezroczysta folia daje jasny pogląd na to, co znajduje się w środku. Nie trzeba się martwić, że kupując ciastko z owocami, otrzymamy kawał mącznego bloku z trzema smętnymi kawałkami żurawiny. (Skądinąd owoców zastosowano tu bardzo dużo – to kolejna zaleta). Z tyłu na etykiecie wypisano wszelkie niezbędne informacje i podano adres strony marki LOV, na której można obejrzeć i zakupić także pozostałe ciastka z serii oraz inne ekologiczne, wegańskie przysmaki.

Eko ciasteczko wegańskie fit z owocami marki LOV dostarcza 467 kcal w 100 g.
Ekologiczne ciastko owsiane z owocami waży 50 g i zawiera 233,5 kcal.

LOV, Eko ciasteczko wegańskie fit z owocami, copyright Olga Kublik

Wegańskie ciastko z owocami prezentuje się przepięknie. Jest grubiutkie na środku i sukcesywnie zwęża się ku brzegom. Jak zdradziłam, owoców jest w nim ogrom – znaczna większość kryje się wewnątrz i stanowi miłą niespodziankę dla degustatora. Wagę oszacowano na 50 g… i dokładnie tyle jest (wspominam o tym, gdyż niektórym producentom zdarza się odgryźć parę gramów). Rozmiar uważam za w sam raz na raz. Drobiazgowość wykonania kupiła mnie w pierwszej sekundzie.

Wiórki kokosowe to jeden z surowców występujących w drugiej połowie składu Eko ciasteczka wegańskiego fit. Oznacza to, że jest ich mniej niż chociażby płatków owsianych czy suszonej żurawiny. Gdybyście jednak postanowili ustalić zawartość wiórków na podstawie zapachu, bez wątpienia uznalibyście, że macie do czynienia z kokosanką. Mięsistą, świeżo upieczoną, mięciutką w środku i wypieczoną na zewnątrz. Taką, jaką sprzedaje się w sklepach osiedlowych na wagę. Czysty obłęd!

LOV, Eko ciasteczko wegańskie fit z owocami, copyright Olga Kublik

Ciastko wegańskie z owocami LOV jest tłuste pod palcami. Co prawda nie otłuszcza całych dłoni, ale zdecydowanie osiada na opuszkach. (Podczas degustacji warto mieć chusteczkę albo serwetkę). Zawiera masę okazałych, przepięknych płatków owsianych – to właśnie ich jest w składzie najwięcej. Są twarde, lecz nie kamienne. Zębom ulegają bez problemów. Towarzyszą im jędrne owoce żurawiny o konsystencji zdatnej do żucia, chrupiące ziarna słonecznika i strzelające sezamu.

W smaku wegańskiego ciastka LOV czuć pszenność, owsianość i słodycz. Ta ostatnia jest niska jak na ciastko, trafiona w punkt. Momentami kubki smakowe napotykają ślady soli. Wszystko to jednak chowa się w cieniu przejmującej kokosowości – wysokiej, uzależniającej, absolutnie pysznej.

LOV, Eko ciasteczko wegańskie fit z owocami, copyright Olga Kublik

Przyzwyczajona, że niekiedy nawet herbatniki nie pasują do herbaty, bo po zamoczeniu w niej tracą smak i stają się kiepskie pod względem konsystencji, od Eko ciasteczka wegańskiego fit z owocami nie oczekiwałam wiele. Jak wielkie i miłe było moje zaskoczenie, gdy po zanurzeniu owsianego dysku spotkałam się z czymś jeszcze lepszym niż na sucho! W ciastku namokła tylko część mączna, dzięki czemu całokształt zachował formę stałą i nie klapnął na talerz. W ustach roztoczyło się gęste ciastowe bagienko przeplecione treściwymi dodatkami, m.in. płatkami owsianymi i żurawiną. Nie mogłoby być lepiej.

Ekologiczne ciastko LOV wygląda cudownie, ma świetny skład, jest treściwe i smakuje przepysznie. Można je chrupać na sucho, ale nie strach poddać go próbie herbacianej czy kawowej. Marka zdecydowanie nie oszczędzała na dodatkach – to łakocie na wypasie. Intensywność kokosa rozkochuje, a poziom słodyczy jest daleki od przekroczenia granicy przyzwoitości, idealny. Zdecydowanie mam ochotę na więcej.

Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

LOV, Eko ciasteczko wegańskie fit z owocami, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik


(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę marki LOV,
lub zrób zakupy w sklepie internetowym)

20 myśli na temat “LOV, Eko ciasteczko wegańskie fit z owocami

  1. Super ! Uwielbiam takie zdrowe ciacha z racji prostego skład i i masy moich ulubionych składników. Samemu można by he robić ale moje wszystkie dotychczasowe próby podejmowane w tym kierunku okazały się czystym niewypałem więc dałam sobie spokój. To nid ten sam smsk i radosc jedzenia :/ Kupuję różne tego typu ciacha . Sa w sam raz na raz, a jak się zrobi w domu blachę to się je i zwietrzeja aż już nikt ich nie chce i ładują na parapecie dla ptaszków ;(

    1. W moim przypadku dochodzi kwestia, że przyrządzać jedzenia – w sensie jakichkolwiek dań – nie lubię. Uwielbiam gotowe żarełka, a jak przy okazji mogę mieć produkt o tylu zaletach… ach! :)

  2. A więc to jest to ciacho z instagrama :D też wkurza mnie to, że często producenti robią niby tam zdrowe produkty, które prawie niczym się nie różnią od normalnych slodyczy. Z tego powodu już wolę zjeść świadomie zwykły, niezdrowy batonik, niz okłamywac samą siebie jedząc cos co zwykle jeszcze traci na smaku w tej fit wersji. Ale takie ciacho to co innego :D kusi mnie perspektywa owsianej kokosanki, bo kokosanki to jedne z moich ukubionych ciasteczek z dzieciństwa – moja mama kochala je robic, bo byly szybkie i pyszne. Ale kurcze, po co ta zurawina… Nie lubie suszonych owocow w ciastkach, bleh :D to tak jak rodzynki w serniku… No po co niszczyc dobre ciastko tymi potworkami? xD

    1. Pod pierwszą częścią komentarza niemal mogłabym się podpisać. Niemal, bo jednak czasem się na takie pseudozdrowe dziwadełko skuszę.

      Czemu nie lubisz żurawiny w ciastkach? Z nią nie miałam problemu nigdy. Z kolei z rodzynkami w serniku oswoiłam się jakoś w gimnazjum czy liceum.

      1. Jakoś tak nigdy nie przepadalam za zadnymi suszonymi owocami. Nie to, żebym miała nimi pluć jak lukrecją, ale jakbym miala wybór to wolę slodycze bez nich :D wyjatek to może suszone daktyle ale i tak wolę od nich czekolade :D

        1. To ja chyba wolę suszone daktyle od czekolady, ale koniecznie same. Smak, konsystencja… omg, kocham je.

        2. Oddam swoje 3 grosze jeśli można. Też nie przepadam za rodzynkami czy innymi bakaliami w serniku, ale ciacha owsiane o ziarniste tylko z rodzynkami :P przełamują słodycz i chrupkosc całości ;)

  3. Patrząc na zdjęcia na instagrama jakoś myślałam, że wyjdzie o wiele bardziej jak ciasto niż jak ciastko. Ach, zazdroszczę jędrnej żurawiny i słonecznika… W czymś, czego dziś spróbowałam był słonecznik, ale jego smak gdzieś spieprzył, a i żurawinę chętnie bym w nim przegryzła, a nie kamienne dziady, jakie były. Ot, tajemnicza ja. A ciastko… czy mnie kusi? Kompletnie nie, acz wierzę, że dobre.

      1. Nie.

        PS Mnie bardzo boli, że przez oszustów tracą ci, którzy naprawdę są porządni i, niestety dzięki tym drugim, pierwszym udaje się jakoś utrzymać (wiem po sobie – trafię np. na dobrą czekoladę marki własnej, to zaraz mam ochotę dać szansę czekoladzie innego marketu). Tak mi do głowy co do wstępu jeszcze przyszło.

            1. I to również doskonale znam. Przecież ile ja nie mogłam patrzeć na ryże na mleku? A od roku (?) znów je lubię.

  4. Wygląda i brzmi przepysznie :) Nie wyobrażam sobie zamoczyć tak pyszniaście wyglądającego ciastka w herbacie (której nawet nie mam w domu), ale z kakałkiem do byłby idealny podwieczorek (oczywiście wszystko osobno, bo ciastka w żadnym płynie bym nie namoczyła :P)

    1. Chyba jeszcze nigdy od nikogo nie usłyszałam, że nie ma w domu herbaty. Oczywiście w pełni to rozumiem, bo sama przez kilka lat nie miałam cukru. W końcu Łukasz przywiózł, skądinąd wraz z kawą, żeby mieć co pić, jak do mnie przyjeżdżał. Teraz stoi i się kurzy.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.