8 najgorszych chłopaków, z którymi się spotykałam #1

Jeżeli zjawiliście się tutaj, ponieważ zainteresował was tytuł wpisu, pragnę oświadczyć, iż… zdecydowanie nie jest on clickbaitem. Naprawdę zdecydowałam się napisać o ośmiu najgorszych chłopakach, z którymi miałam przyje… nieprzyjemność się spotykać. (Nie wątpię, że oni podobnie myślą o mnie).

Czy osiem złych wyborów na przestrzeni niemal trzydziestu lat to dużo? Nie sądzę. Nie były to zresztą relacje długie ani dojrzałe. Uważam, że warto mieć w życiu trochę takich prób, żeby wiedzieć, co się lubi, a czego nie. Pewnie da się żyć samotnie, a potem trafić na właściwą osobę i związać z nią na dobre. Ja zdecydowanie wolę metodę prób i błędów. Przynajmniej jest ciekawie. (I można stworzyć wpis na blog!)

Złodziej pierścionków

Moim pierwszym chłopakiem był Ł., z wiadomego powodu znany także jako Rudy. Miałam jedenaście lat i byłam w piątej klasie podstawówki. On chodził o szóstej, acz był o dwa lata starszy. (Cóż, każdemu może się zdarzyć kiblowanie w podstawówce, wszak materiał do opanowania jest bardzo trudny). Jego aparycja była odrażająca, na dodatek stanowił pośmiewisko szkolne (niestety to nie żart).

Gdyby nie fakt, że Ł. przyczepił się do mnie jak rzep do psiego ogona, a także pomyślałam, że miło byłoby zostać pierwszą dziewczyną w klasie z prawdziwym chłopakiem, przyjęłam jego zaloty. Spotykaliśmy się pewnie ze dwa tygodnie. Kilka razy próbował dać mi buziaka, ale uciekłam – jego usta mnie obrzydzały. (Za to on nie omieszkał pochwalić się kolegom, że się całowaliśmy). Pewnego dnia ukradł komuś srebrne pierścionki i dał mi w prezencie, twierdząc, że kupił je u jubilera (były używane i brudne). Zrywałam z nim kilkukrotnie: osobiście i przez koleżanki, bo nie rozumiał, że nie chcę już z nim być, i nadal za mną chodził.

Ukochany z Gadu Gadu

Moim drugim chłopakiem został P., którego upolowałam sobie na popularnym wówczas komunikatorze internetowym Gadu Gadu. Miałam dwanaście lat i byłam w szóstej klasie. Wpadłam na pomysł, by wyszukiwarce znajomych wpisywać płeć (mężczyzna), wiek (maksymalnie cztery lata starszy), miasto (Wrocław) i imię męskie, które wówczas podobało mi się najbardziej. Później pisałam do dostępnych osób i albo się zaprzyjaźnialiśmy, albo nie. (Niestety nie posiadam statystyk sukcesów i porażek).

Tak też poznałam P., który mieszkał w rynku i wkrótce został moim chłopakiem. Najczęściej ja jeździłam do niego, choć on też parę razy zjawił się u mnie. To z nim przeżyłam pierwszy pocałunek, czego jednak nie wspominam dobrze (złym pocałunkom poświęcę osobny wpis, wait for it!). Pewnego razu zrobiłyśmy z K. i I. zasadzkę i napisałyśmy do niego jako inna dziewczyna z propozycją umówienia się na całowanie. Złapał haczyk i przyjechał! A ja i tak z nim zostałam, bo chciałam mieć chłopaka. Co za nonsens. Na walentynki kupił mi beżowe stringi z czarną jaszczurką. Wracając do domu, zapomniałam ich zabrać. Niestety kolejnego spotkania nie było, bo znalazł na Gadu Gadu nową dziewczynę. Zerwał ze mną smsem, na którego odpisałam mu: ok, po czym poszłam dalej robić to, co akurat robiłam.

Śmierdzący problem

Z D. związałam się na maksymalnie dwa tygodnie, niedługo po przyjściu do gimnazjum. Zresztą trudno to nazwać związaniem się. Powinnam raczej napisać, że D. mnie sobie wychodził. Gość był brzydki jak noc i śmierdział potem, jakby nigdy nie miał w ręku mydła ani dezodorantu (przysięgam). Obrzydzał mnie. Niestety ilekroć przychodziłam do szkoły, wypełzał spod schodów, gdzie palił papierosa za papierosem ze swoimi równie wstrętnymi koleżkami, łapał mnie i nie pozwalał iść na lekcje. I tak dzień w dzień. W końcu zgodziłam się z nim chodzić, żeby dał mi święty spokój.

Jak się pewnie domyślacie, zgoda na bycie razem była jeszcze gorsza niż wcześniejsze łapanie przed szkołą. Teraz przytulał mnie już legalnie, więc częściej. Na domiar złego dwukrotnie próbował mnie pocałować, ale kiedy wyciągał swój wielki i obleśny jęzor na kilometr, odsuwałam się. Po rozstaniu – nie pamiętam jak wyglądało, acz zapewne świętowałam ten dzień – rozpowiedział kolegom, że nie umiem się całować. Szkoda, że nie dodał, że w ogóle nie doszło do pocałunku, bo nie zniosłam bariery obrzydzenia.

Niewierny kochanek

Jeżeli którykolwiek z chłopaków mnie zdradził, zakładam, iż był to właśnie M. Poznałam się z nim w drugiej klasie gimnazjum. Był starszy o rok i chodził do trzeciej. Należał do popularnych dzieciaków. Miał kolczyk w brwi i był przystojny. Dobrze całował. Nie jestem pewna, ale chyba byłam w nim zakochana.

Nasz związek zaczął się dziwnie, bo podczas imprezy u K., o której napisałam w drugiej części historii pijackich (chodzi o imprezę z płonącym zsypem). Został wtedy na noc i spaliśmy razem na materacu. Powiedział, że powinniśmy wykorzystać tę noc, bo nie wiadomo, kiedy nadarzy się kolejna okazja. Ponieważ miałam czternaście lat i byłam jego dziewczyną od zaledwie paru godzin, uznałam, że upadł na głowę i poszłam spać. Później napisała do mnie jego była dziewczyna, z którą rzekomo spotykał się na seks (była ode mnie młodsza, miała trzynaście lat). M. zaprosił mnie konfrontację – skądinąd przy połowie szkoły; biedna dziewczyna – ale niewiele z tego wyszło. Ona płakała i pytała, czemu kłamie, skoro z nią spał, a on mówił, że jest k^#$@ i zmyśla. Rozstaliśmy się po trzech tygodniach.

Druga część

***

Który z moich związków uważacie za najgorszy? Co zrobilibyście w nich inaczej?
Jeśli wy także macie niemiłe doświadczenia miłosne, koniecznie podzielcie się nimi w komentarzu.

16 myśli na temat “8 najgorszych chłopaków, z którymi się spotykałam #1

  1. Późno zaczęłaś :P
    Ja pamiętam swoje miłosne „podboje” z przedszkola. Zerówka to czas kiedy prwien Dawid przyczepił się do mnie jak rzep do psiego ogona :) byl z nieciekawie środowiska. Zapewne AA (No cóż teraz zbiera złom ze starszym bratem czasami go spotykam na ulicy – całe szczęście mnie nie rozpoznaje). Kilka razy próbował dać mi w przedszkolu buziaka, ale uciekałam –obrzydzał mnie, bo mial twarz już wtedy przestępczą …
    No cóż nachalnych adoratorow się nie wybiera niestety …
    W podstawówce był Pan P. Też za mną latał i się we mnie podkochiwał cale 6 lat. W ostatniej klasie gimnazjum na rodzinnych wczasach zaś przyczepił się do mnie chłopak z ośrodka wypoczynkowego którego parkingu pilnował. Był 4 lata starszy. Też zgroza a te jego komplementy … matko szok. Tak to były czasy 0 _o

    1. Wpis jest o chłopakach, nie miłościach ;> Zakochana bywałam już w przedszkolu. Czy pomiędzy rzepami miałaś normalnych, fajnych chłopaków?

      Co do dziecka z rodziny alkoholowej, bardzo mu współczuję. Akurat czytam świetną książkę do recenzji o takim chłopcu, a potem mężczyźnie. Jest fikcyjna, acz boleśnie realistyczna i smutna. To okropne, jak beztrosko niektórzy podchodzą do rodzicielstwa.

      1. Niestety nie. Chłopaki w moim wieku mnie nie imteresowali a inni niestety nie zwracali na mnie uwagi :/ zakupiłam się na nauce, potem studia teraz aplikacja i jakoś nie było czasu … W przyszłości też raczej już miłość mnie nie spotka. Wzięłam właśnie sama kredyt, sama kupiłam docelowe już duże mieszkanie. Jak założę własną działalność to walka o klienta pewnie zdominuje mój czas … mam psa i kota (z tym ze kot to moje dziecko, członek rodziny, największy skarb, a pies to zwierzę domowe nasze). Teraz kupuje drugiego kota. Bardzo chciałabym mieć dom. Męża i dzieci ale na to się niestety nie zapowiada więc drugi kociak musi zastąpić mi dziecko i oszukać instynkt macierzyński …

        1. Miałam na studiach przyjaciółkę, która nigdy nie była nawet zakochana i uważała, że jej to nie spotka. Dwa lata temu dostała strzałą prosto w serducho i odtąd jest w szczęśliwym związku. Moim zdaniem nie ma sensu tracić nadziei :) Tylko uwaga: żeby ludzie przy Tobie byli, musisz im na to pozwolić.

  2. Ja na razie mialam dopiero 3 chłopaków i tylko jednego uwazam za kompletną pomyłkę :p niestety wyszolo w zyciu jak wyszlo, chociaz w pewnym sensie byla to tez moja decyzja i na razie jestem wolna. Postanowilam jednak poki co skupic sie na nauce do matury,a dopiero potem bede miala czas na randki :) ale tymczasem dorzuce jakieś komentarze do Twoich wielbicieli :D
    1.jejku, to brzmi jak opis typowego frajera szkolnego :D no i jeszcze dwa lata w podstawówce? Serio? XD Oddal te piersionki wlascicielowi?
    2. Nigdy nie spotkalam sie z nikim poznanym przez gg, balabym się że może tak naprawdę pisze z jakims starym pedofilem xD ale czesto tez pisalam z różnymi osobami znalezionymi w wyszukiwarce,ale tylko dla żartu i nigdy nie spotykalam ich na zywo. Podziwiam odwagę :D
    3. Jak na razie opis Twoich chlopakow brzmi tak zle, że gdybym nie przeczytała tego że w sunie zgodzilas się z nimi byc z przymusu to bym stwierdziła ze masz okropny gust :D
    4. Jejku, seks z 13 latką? Ja jak miałam trzynascie lat to wciaz ogladalam bajki i… Ajć, w sumie to nadal oglądam, heh. Czytając Twoje przeżycia to widze ze mentalnie byłaś o wiele bardziej dojrzała w gimnazjum i podstawówce niż ja, ja pierwszego chlopaka tak na serio miałam w 2 gim, a na pierwszej prawdziwej imprezie (alkohol i te sprawy) dopiero w 3 gim na 18 przyjaciolki (i tak nic nie pilam tylko zeżarłam jej całą pizze xD)
    Chyba najgorszy związku to ten ostatni. Te wczesniejsze w sumie nie brzmiały az tak źle choc byly oblesne, ale tutaj moglo się to posunac za daleko z bardzo niewasciwą osobą :/ ja staram w ogole nie zadawać się z takimi niby popularnymi osobami, bo to sie zwykle źle kończy (przynajmniej u mnie w szkole). Czekam na drugą część i wpis o całowaniu! :D

    1. Mnie się wydaje, że dobry czas na drugą osobę nie istnieje, bo zawsze na coś się czeka. (Choć bywają momenty nieco lepsze i nieco gorsze). Matura, studia, praca – U name it. Kiedy spotka się tę właściwą – z jakiegokolwiek powodu, nie musi to być miłość od pierwszego wejrzenia – wszystko się jakoś układa.

      1. Nie, zostawił mi. Były na palce dorosłej kobiety, więc dałam je mamie.
      2. W moim życiu spotkania z ludźmi poznanymi przez internet to standard.
      3. Yep, tak brzmi :D
      4. Nie rozumiem osób, które chcą uprawiać seks z dziećmi. Raz, że można wpakować się w bagno prawnie. Dwa, że to obrzydliwe.

      Każdy zaczyna w swoim czasie, co jest bardzo dobre. Byleby nie zostać do niczego zmuszonym ani samemu się nie zmuszać :)

  3. O kurczaki:) ja pierwszego chłopaka miałam jak skończyłam 16 lat,mega przystojny P. z Kielc ile to dziewczyn się w nim kochało jak przyjeżdżał do nas do miasteczka. A wybrał mnie byliśmy kilka tyg rozstaliśmy sie po m-cu znowu powrót i rozstanie i tak 4razy . Zostaliśmy dobrymi kumplami na koniec. Później ze względu na mnie poszedł do tej samej szkoły i tak został wspaniałym mistrzem kuchni w jednej z większych restauracji w jego mieście. (mam w tym swój udział bo gdyby nie ja to by nie wybrał tej szkoły). W czasie tych rozstań i powrotów zaczęłam się spotykać z chłopakiem z Kielc który się zakochał we mnie w kilka minut na konkursie kulinarnym i tak zostaliśmy parą na kilka m-cy. Jak się ten pierwszy dowiedział,że ma nowego chłopaka to sie wściekł i powiedział,ze jak nie wrócę do niego to on obije mordę temu drugiemu i ten drugi się zgodził na to bym wróciła na jakiś czas do P. i była też z nim. Koniec końców do maja się rozpadły oba związki i zaczął kolejny ten już długi 2.5 roku z chorym z zazdrości Ł. związek się zakończył burzliwie bo mnie uderzył po tym jak zobaczył ,że P. do mnie napisał wiadomość( z P. do tej pory utrzymujemy kontakt). Później się pojawił D. piękny jak marzenie byliśmy 10m-cy razem aż mnie zdradził i później już rok po tym poznałam mojego męża i jednego obcokrajowca ( w tym samym dniu )który się we mnie zadłużył po uszy ,ale bariera językowa była ogromna . Dużo małych miłostek było po drodze nim poznałam mojego męża,jakoś faceci zawsze do mnie lgnęli ,nawet pewien diakon był zakochany we mnie,ale dałam mu kosza bo z Bogiem nie konkuruję:)

    1. „Ten drugi się zgodził na to bym wróciła na jakiś czas do P. i była też z nim” – bał się obicia mordy, więc „wypożyczył” swoją dziewczynę jej byłemu?! Ale słaba akcja :P

      Jedna z historii przypomina mi moją, choć różni się co do szczegółów.

      Ja też miałam sporo miłości i chłopaków, na szczęście większość była w porządku albo przynajmniej umiarkowana. Zresztą w długich związkach również doświadczyłam rozmaitych niemiłych rzeczy. Nie chcę o nich pisać, bo w całokształcie uważam te związki za najlepsze. Zwłaszcza dwa. Koniec końców ludzie to tylko ludzie.

  4. Za najgorszego chyba uznałabym kolegę śmierdziucha – nie znoszę nachalności, jak ktoś śmierdzi i smrodu papierosów, masakra.
    Wcześnie zaczęłaś swoje przygody z chłopakami, ja w podstawówce w ogóle nie myślałam o związkach i zadawałam się głównie w dziewczynami, miałam jednego tylko kolegę :D

    1. W podstawówce miałam przede wszystkim jedną przyjaciółkę (K. z poprzednich opowieści) oraz parę bliskich i zwykłych koleżanek. W gimnazjum już paczkę koleżanek. Chłopcy byli bonusowi i nietrwali, jak to w tym wieku.

    1. Dziękuję za opinię, acz nie zgadzam się z nią. Po pierwsze dlatego, że nie napisałam o osobach, które byłyby fair wobec mnie. Po drugie dlatego, że właśnie tak myślę, więc to moje myśli musiałbyś usunąć, nie słowa.

      1. Nie wszystkie myśli zasługują na to, żeby znaleźć się na forum publicznym. Dla mnie pisanie o kimś, że jest brzydki jak noc i śmierdzi to jest jednak niski poziom. Przemilczenie pewnych spraw jest dla mnie jakąś tam oznaką klasy. Wierzę, że te osoby zrobiły Ci krzywdę, ale mimo wszystko tak uważam. Tak się dzielę opinią po prostu :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.