Hit o smaku gorzkiej czekolady & pomarańczy to jeden z dwóch limitowanych wariantów ciastek, które Bahlsen wypuścił wiosną ubiegłego roku (2018). Dlaczego na blogu ukazał się dopiero teraz? Cóż, ewidentnie donikąd mi się w życiu nie spieszy. Mając na liście posiadanych słodyczy miliony produktów, w pierwszej kolejności wykańczam te z terminami najbliższymi śmierci. Czasem przeplatam je słodyczami, na które mam dziką ochotę. Najwyraźniej przez ostatni rok Hity nie zahaczyły o ową dziką ochotę.
Poza wersją gorzka czekolada & pomarańcza w 2018 roku w sklepach pojawił się duet biała czekolada & cytryna. Jako miłośniczka ciastek i wafli przekładanych kremem cytrynowym to w nim pokładałam większe nadzieje. Niestety rozczarował mnie smakiem, o czym dowiecie się więcej z jego recenzji.
Hit o smaku gorzkiej czekolady & pomarańczy
Leżące na jednym talerzyku Hity pomarańczowe i cytrynowe zdają się mieć taki sam poziom intensywności zapachu. Mimo tego jakiś nieuchwytny element sprawia, że cytrynowe są wyrazistsze, esencjonalne, żywsze. Z kolei dziś recenzowane dają się poznać jako łagodne, spokojne i zwykłe. Raczą nozdrza kremem kakaowym – nie zaś czekoladowym, a już tym bardziej gorzkoczekoladowym – i sztucznymi pomarańczami. Przywodzą na myśl galaretki, co jest sympatyczne. Pszenny herbatnik nie ma udziału w aromacie.
Hit o smaku gorzkiej czekolady & pomarańczy marki Bahlsen dostarcza 499 kcal w 100 g.
6 Hitów waży ok. 75 g i zawiera 374,5 kcal.
1 Hit pomarańczowy waży ok. 12,5 g i dostarcza 62,5 kcal.
Herbatnik w Hitach o smaku gorzkiej czekolady & pomarańczy nie jest inny niż zwykle. Daje się poznać jako lekki, pusty, kruchy i chrupiący. To typ krakersowy – brakuje mu zwartości czy treściwości. Smakuje rozkoszne pszennie i bardzo słodko. Jest daleki od ideału, co nie zmienia faktu, że go uwielbiam.
Wadą ciastek Hit marki Bahlsen jest kiepska reakcja na zamoczenie w herbacie czy kawie. Zgodnie z nazwą gatunkową powinny zyskiwać w kontakcie z ciepłym napojem. W rzeczywistości jednak dzieje się wprost odwrotnie – herbatniki przemieniają się w sflaczałą papę i tracą smak. Jeśli planujecie spożyć je do herbaty bądź herbaty, lepiej potraktujcie napój jako uzupełnienie i popitkę.
Odniosłam wrażenie, że kremu w Hitach pomarańczowych jest więcej niż w cytrynowych. Być może wynika to z wyrazistej barwy, dzięki której łatwiej odróżnić go od jasnego herbatnika. Na pewno jest gęstszy, pełniejszy, bardziej… hmm… bogaty? Treściwszy. Został dobrze natłuszczony. Jest zwarty, acz brakuje mu kremowości. Nie rozpuszcza się bagienkowo.
Smak nadzienia odpowiada zapachowi. Nie czuć czekolady – zamiast niej występuje kakao. Pomarańcza jest tylko akcentem, muśnięciem. Połączenie wydaje się bardzo spokojne, wyciszone. Zabrakło w nim intensywności, którą odznacza się krem cytrynowy. Nie ma też kwasku, z uwagi na co kakaowa masa jest subtelniejsza. Budzi skojarzenie z pomarańczowymi galaretkami. Jest słodka w punkt.
Limitowane ciastka Hit o smaku gorzkiej czekolady & pomarańczy są jednocześnie lepsze i gorsze od białoczekoladowo-cytrynowych. Zwyciężają smakiem (rodzajem smaku), za to przegrywają niskim poziomem intensywności. Zamiast gorzkiej czekolady pojawia się tu przeciętny krem kakaowy – ani dobry, ani zły. Pomarańcza jest słodka i stłumiona, nie zawiera kwasku.
W całokształcie Hity z 2018 roku są na tyle przyjemne, że paczkę bez żalu zjada się do końca samodzielnie. Cóż jednak z tego, skoro po trzech dniach zupełnie się o nich nie pamięta?
Ocena: 4 chi
Tak nacielam się na nie w ubiegłym roku. Zaś w tym jestem oczarowana, ale moze to z uwagi na aktualna miłość do truskawkowych i malinowych łakoci ;)
Poluje na lody kitkat na patyku i duplo kokosowe :)
Ja nie poluję ani na lody (żadne), ani na Duplo. Za to nowe Hity kupię na pewno. Obie wersje smakowe.
Nie pamiętam czy rzeczywiście były takie delikatne, jadlam je w sierpniu rok temu. Wygląda na to że masz rację skoro nie zapamiętałam aż tak dobrze ich smaku… Były przyjemne, ale nie wyjątkowe :p jednak zapadły mi w pamięć bo kojarzą mi się z wakacjami kiedy odwiedziłam moją kuzynke więc budzą we mnie miłe wspomnienia dlatego myśle o nich naprawdę ciepło ^^
Dobra ocena dla produktu nie z uwagi na jego cechy, ale miłe wspomnienia? Bywa i tak :D
Dokladnie! Mam mnostwo słodyczy z dziecinstwa, które smakują mi tylko dlatego, że wiąże z nimi mile chwile. Wezmy nawet takie korsarze. Uwielbiam je, ale gdyby nie to, że zajadałam się nimi z babcią, to pewnie bym ich nie lubila. No bo nie oszukujmy się, polewa na nich jest nędzna, a środek przeslodzony i nie są to wyżyny smakowe :p nie masz tez tak czasami? :)
Oczywiście, że mam. Weźmy za przykład podłe Sękacze Wisły… :D
Ciekawie to brzmi. Może jeszcze gdzieś je upoluję? 🤔😀
Nie mam pojęcia. Próbuj :)
Kakao i galaretkowata pomarańcza to wciąż spoko połączenie, bo akurat porządnego smaku ciemnej czekolady to i tak bym się nie spodziewała. Myślałam, że będą tu jakieś pomarańczowe drobinki (albo chociaż cukier, haha), „logika” producentów by to podpowiadała, ale dobrze, że nie.
Nie ciekawią mnie zupełnie, jak to ciastka, ale! Ostatnio odkryłam, że właśnie wolę czekolady z nutą pomarańczy (od biedy może być nadzienie z aromatem), nie zaś z kawałkami (a kandyzowana skórka w ogóle ble).
Swoją drogą, dlatego trzeba jeść kilka dni, by po trzech nie zapomnieć! A nie na raz! Nie no, brzmią nudno, że jakoś nie wyobrażam sobie, byś ktoś ze smakiem miał je przez parę dni jeść. Masz tak, że jak coś jesz kilka dni, to w końcu zmienia Ci się opinia o tym znacząco? Mama potrafi tak zmieniać nastawienie z dnia na dzień. Raz pieje o czymś z zachwytu, następnego dnia się dziwi, jak jej mogło smakować. A przypomniało mi się to, bo to właśnie z Hitami tak miała.
Z aromatami mam tak samo. Nie lubię rozpraszających kawałków owoców ani siekanych orzechów, za to słodycze „o smaku” uważam za zacne. Kandyzowanych owoców wręcz nienawidzę – wszystkich bez wyjątku!
Yep, zmiany zdania związane z upływem dni też są mi znane. Dlatego przy dużych słodyczach nigdy nie piszę recenzji po pierwszej degustacji, tylko najczęściej po wyzerowaniu paczki.
Dokładnie! Kandyzowane = ble.
Uf, dobrze, że ja tak z czekoladami nie mam. Pierwszy kęs i już mniej więcej potrafię się wypowiedzieć – Domori i ich tabliczki 25 g mnie tak wychowały. Nie piszę jednak recenzji po gryzie, wiadomo. Robię notatki. Bo i nuty potrafią po którymś dopiero wyjść, w tańszych chemia często przeszkadza z lekkim opóźnieniem, ale zdanie tak z grubsza sobie szybko wyrabiam. Jestem ciekawa, co normuje te drastyczne zmiany. Wcześniej u Mamy obstawiałam problemy z żołądkiem + papierosy, ale jak i Ty tak masz, to nie jestem pewna. Chyba że mimo wszystko u Ciebie nie są to aż tak drastyczne różnice w odbiorze.
Drastycznych nie odnotowuję nigdy. Różnica 1 chi to maksimum. Zmiana może się wiązać np. z faktem, że wcześniej zjadłam intensywny smakowo jogurt (słodycze jem po jogurcie) czy byłam głodna i bardziej ucieszyło mnie wypełnienie żołądka niż smak. Wpływ mogą mieć nawet poziomy zmęczenia bądź aktualnego wyjebania na życie :P
O, to Ty masz normalnie. Mama czasem wystawiłaby czemuś 1, drugiego 10, ale ja obstawiam, że to papierosy przy problemach żołądkowych są powodem. Ale ma i takie słodycze, które zawsze bardzo jej smakują. Ciekawe, jak psychika się z fizycznością zmaga.
Yep, psychika to mocna zawodniczka. Chciałam napisać, że mocniejsza niż fizyczność, ale wszystko zależy od przykładu. Możesz powtarzać sobie sto razy dziennie, że nie umrzesz, a i tak ciało dotrze do dnia, w którym kończy się jego termin ważności. Z kolei wiele chorób lub samych objawów ma się tylko dlatego, że człowiekowi w głowie siedzi licho.
Właśnie. W sumie w ogóle w takich złożonych, ludzkich sprawach to jest tyle różnych czynników, zmiennych, że…