Uwielbiam surowe batony. Odkąd spróbowałam Kosmosu marki Zmiany Zmiany, oddałam im serce. Jak tylko znajduję moje ulubione warianty w promocyjnej cenie, ignoruję ciągnącą się bez końca listę posiadanych słodyczy i kupuję hurtowe ilości (dowód z Instagrama). Lubię też poznawać nowości, choć na nieznane raw bary poluję rzadziej niż na znane i już przetestowane. Mam przekonanie, że jeśli zakupuję słodycze nie do zrecenzowania, tylko dla siebie (pozablogowo), nie łamię narzuconej sobie zasady niepowiększania zbiorów. Co oczywiście nie ma żadnego sensu (AKA ma Olgowy).
W zeszłym roku trafiły do mnie wciąż jeszcze nowe na rynku surowe batony FreeYu. Najbardziej zainteresowała mnie trójka z serii 100 kcal, która obejmuje:
- Super Power z kawą, fistaszkami, amarantusem, daktylami i bananami,
- Energy Boost z daktylami, fistaszkami, orzechami laskowymi, bananami i kakao,
- Just Relax z orzechami laskowymi, fistaszkami, daktylami, sezamem i kakao.
Raw bary składają się z zaledwie pięciu wymienionych wyżej składników, innych dla każdego wariantu. Są wegańskie i niskokaloryczne, więc sprzyjają zrzucaniu kilogramów bez konieczności wyrzekania się słodyczy. Ważą po 28 g, czyli są w sam raz na raz (a nawet można zjeść kilka z rzędu).
Super Power raw bar 100 kcal
Surowe batony FreeYu poukładałam od kończącego żywot najszybciej do tego, przed którym było jeszcze parę dobrych miesięcy. Okazało się, że to jednocześnie kolejność kolorystyczna: od najjaśniejszego do najciemniejszego. Super Power przybrał barwę palonego karmelu wymieszanego z mleczną czekoladą albo – i to byłoby bliższe prawdzie – kawy zalanej bardzo dużą ilością mleka.
Super Power raw bar 100 kcal marki FreeYu dostarcza 356 kcal w 100 g.
1 raw bar z kawą, fistaszkami, amarantusem, daktylami i bananami waży 28 g i zawiera 100 kcal.
Kawowe raw bary mogą być problematyczne, o czym przekonałam się podczas traumatycznej degustacji Agenta Coopera. Na szczęście Super Power od FreeYu zapowiedział się jako delikatniejszy, łagodniejszy, przystępny. Powitał mnie cudownym, wyrazistym zapachem kawy, acz w wersji posłodzonej i doprawionej mlekiem. To aromat odpowiadający chociażby cukierkom Kopiko. Nie odnotowałam w nim dodatku bananów, daktyli ani fistaszków (zapachu amarantusa nie znam).
Surowy baton z kawą jest lepki od słodyczy. Wypełniają go liczne jasne kuleczki, które można by wziąć za pestki fig, gdyby nie informacja o amarantusie. Podczas krojenia daje się poznać jako twardy, być może z uwagi na zbliżający się koniec okresu przydatności do spożycia. Niemniej w kontakcie z zębami okazuje się cudowną delikatną gumeczką. Jest obłędnie gęsty i kremowy.
Na pierwszy plan w warstwie smakowej wysuwają się daktyle i kawa z mlekiem. Inaczej: kawa z dużą ilością mleka posłodzona syropem daktylowym. Kolejna ujawniająca się nuta to banany: słodkie i dojrzałe, miękkie i pełne smaku. Fistaszki gdzieś się zapodziały, podobnie jak amarantus. Te składniki odpowiadają jedynie za urozmaicenie konsystencji. Trochę szkoda, wszak dobry fistaszek nie jest zły.
Podczas degustacji ujawnia się delikatna, acz niezaprzeczalna goryczka. Nie ma związku z kawą ani orzechami ziemnymi. Być może pochodzi od amarantusa? Sprawia naturalne wrażenie.
Surowy baton wegański Super Power FreeYu to mięciutka gumeczka z amarantusem jako oparciem dla zęba. Ma smak kawy z dużą ilością mleka, posłodzonej syropem lub cukrem z suszonych daktyli (co daje efekt melasy lub suszonej morwy). W tle nieustannie przechadza się dojrzały banan.
Jeśli jesteście miłośnikami kawy, ale Agent Cooper czy inny gorzkokawowy słodycz poddał was ciężkiej próbie, koniecznie sięgnijcie po Super Power FreeYu. Jest delikatny i przystępny, a do tego odznacza się cudownie niską kalorycznością. Dla mnie jedyny minus to wysoka daktylowa słodycz, która momentami przypomina suszone morwy – nie cierpię ich. Do batona chętnie wrócę.
Ocena: 4 chi ze wstążką
Mój ulubiony wariant smakowy ale w sumie jadłam tylko ten bo reszta wydawała mi się nudna ..
I oklepana :)
Temu oddałam serce i ma mieście na głodzie zawsze mam jeden w torebce :) ostatnio na nowo wróciłam do raw barow i szukam nowości. Urzekła mnie nowa linia smaków od dobrej kalorii (w sumie już dawno ka wprowadzili ale chyba z rok mnie odrzucało od tych dobroci). No i oshee porzeczką chili chociaż przyprawy mogłoby być więcej :/
Kawa i daktyle to jest to. Od tygodnia do kawy albo raw baton owoce goi albo suszone daktyle :) pycha!
Ps. Pozdrawiam! Nie było mnie w weekend bo wstalam w piątek o 3 rano, poszłam do pracy a o 23.00 wsiadłam w pociąg do stolicy gdzie byłam na nogach do 15.00 i 15.06 pociąg na Szczecin. W domu w sobotę o 23.00 wiec wczoraj jeszcze nie żyłam :) rezerwowałam drugie dziecko (dla statystycznego homo sapiens czytaj kota) wracam dzisiaj do Ciebie z masowymi komentarzami :)
Za miesiąc powtórka z rozrywki jadę po odbiór :D
Niby smakują mi batony Dobrej Kalorii, ale nie mam do nich serca, z uwagi na co nie kuszą mnie nowości. Trzymam jakieś dwa warianty w zdrowej skrzyneczce, tyle że nieprędko ukażą się na blogu, bo nie mam na nie ochoty.
Kurczę, a już myślałam, że się przełamałaś i dałaś szansę ludzkim stworzeniom :P Ja do Warszawy jadę w sobotę, skądinąd po raz pierwszy na dłużej. Do tej pory byłam raz i w ramach wyjazdu służbowego, więc dworzec -> taksą do oddziału klienta -> taksą na dworzec.
Ja tak bywam w Warszawie za każdym razem. Po Ellie jak jechałam to byłam tam w nocy o 24.00 niemalże … A o 6.00 rano pociąg do Szczecina …. teraz przy rezerwacji Kaybbe to samo. Po odbiór jej w czerwcu będzie podobnie …
Ja się wkurzam, że w nocy z Warszawy nic nie wyjeżdża. Zamiast po koncercie wrócić do domu, muszę robić problemy przyjacielowi.
W rzeczywistości jest jaśniejszy niż na zdjęciach? Bo dla mnie ten kolor nie jest taki jak kawa z jakąś bardzo dużą ilością mleka, chyba że to po porostu ja daje za dużo mleka do kawy i moja robi się wręcz biała jak czyste mleko xD lubię cukierki kopiko i zaczynam przekonywac się do kawowych slodyczy (jadlam ostatnio grand dessert double coffee – był pyszny!) ale to wciąż nie jest mój ulubiony smak. Z calej trojki batonow skusilabym sie tylko na dwa pozostale, tego na pewno bym nie brala :p inna sprawa ze w sumie nie wzielabym zadnego, bo ja i surowe batony? Hahaha :D
No to może ze średnią ilością mleka :P Dla mnie nawet 1/3 kubka to duża ilość. Mleko dolewałam do kawy tylko na początku przygody z nią. Po oddaniu jej serducha piłam wyłącznie czarną niesłodką. Ile Ty wlewasz?
Skoro polubiłaś kawowe słodycze i desery, rawy i Fig Bary są coraz bliżej w kolejce do Twojego serducha. Mówię Ci :D
Ja właśnie tak z 1/3 kubka leje :p hmm, może kiedyś kupię znowu fig bara, ale to może jak wyjdzie nowy smak ^^
Jeśli to nie kłopot, wyślij mi na Insta zdjęcie swojej kawy. Możliwe, że jestem stara i nie pamiętam :P
Zapowiada się smakowicie, lecz lepiej by było, abym szybko go w sklepie nie zobaczyła, bo po weekendowej selekcji zdrowych przysmaków stwierdziłam, że mam co jeść do końca roku (a zdrowych batonów jem dość sporo :P)
Mnie wkrótce czekają (samodzielne) zakupy z okazji Dnia Dziecka, bo obiecałam sobie, że to dobry moment na uzupełnienie zbiorów. Problem w tym, że wcale się nie cieszę, jako że ja również mam słodyczy więcej niż przewidywanych lat życia.
Palony karmel wymieszany z czekoladą? Odpisałaś go o wiele apetyczniej, niż wygląda na zdjęciach.
Słodzona kawa z mlekiem? Baton? Niee.
Wierzę, że od wspomnianego Agent Coopera lepszy, ale i tak podziękuję.
Przez zmienianie jasności, kontrastów itd. – czyli z uwagi na uatrakcyjnianie zdjęć – słodycze na blogu czasem wyglądają inaczej niż w rzeczywistości.
Wiem, wiem, toteż sama czasem piszę o np. przebłyskach. Zwróciłam jednak na to uwagę, bo podoba mi się, że właśnie jak zdjęcie niezbyt oddaje rzeczywistość, to robisz to słowem.
<3 ;*