Mleczna czekolada marki Terravita kojarzy mi się z dzieciństwem jak żadna inna. Była wówczas moim numerem jeden. Czy w formie tabliczki, czy figurek świątecznych, pałaszowałam ją z wielką przyjemnością. Jak to jednak w życiu bywa, na pewnym etapie nasze ścieżki się rozeszły. Zainteresowałam się innymi markami, a także odmiennymi produktami (w gimnazjum królowały chrupki, chipsy i dziwne słodycze nafaszerowane chemią, np. kwaśne mgiełki na język bądź fluorescencyjne lody typu pałeczki).
Do Terravity wróciłam dopiero na studiach, i to w związku z założeniem bloga. Zakochałam się w ciemnych tabliczkach, których wcześniej raczej nie miałam okazji jeść. Do gustu przypadły mi zwłaszcza czekolady nadziewane z serii 70% cocoa, choć i czysta gorzka po drodze do żołądka pogłaskała serce.
Niestety dobrego wrażenia wywołanego przez ciemną czekoladę nie utrzymała mleczna. Kupiłam tylko jedną tabliczkę – Moc Orzechów z orzechami nerkowca, arachidowymi i laskowymi – która zasmuciła mnie tak bardzo, że odechciało mi się polowania na kolejne. Okazała się twarda i daleka od mlecznych czekolad, do jakich przywykłam. Wiedziałam, że kiedyś dam jej drugą szansę, lecz nie miało się to wydarzyć prędko.
35% cocoa czekolada mleczna + nadzienie jogurtowo-malinowe
I rzeczywiście, po kolejną mleczną czekoladę Terravity nie sięgnęłam przez kolejne półtora roku. Pewnie zwlekałabym jeszcze dłużej, gdyby nie urodzinowy prezent od siostry (dziękuję!), w skład którego wchodził baton 35% cocoa czekolada mleczna + nadzienie jogurtowo-malinowe. Co prawda mogłam trafić na coś lepszego niż znienawidzone maliny, ale darowanemu koniowi… i tak dalej.
35% cocoa czekolada mleczna + nadzienie jogurtowo-malinowe dostarcza 555 kcal w 100 g.
Baton malinowy z mleczną czekoladą marki Terravita waży 31 g i zawiera 172 kcal.
Zapach batona Terravity jest absolutnie piękny. Słodziutka mleczna czekolada wykonuje szalony taniec z malinową lub truskawkową galaretką bądź dżemem. Dalej stoi mleczny krem, niemający jednak niczego wspólnego z tytułowym jogurtem. Na myśl przyszły mi dwa produkty, które odznaczają się niemal identycznym aromatem. Przede wszystkim jest to baton Panna Cotta Wedla (jak również tabliczka Panna Cotta), na drugim miejscu zaś wedlowska czekolada Mleczna Truskawkowa.
Baton nie tylko cudownie pachnie, ale i pięknie wygląda. Dzieli się na sześć kostek, z których każda została ozdobiona symbolem ziarna kakao. Kolor odpowiada mlecznej czekoladzie z podwyższoną zawartością kakao, jako że jest ciemniejszy od klasycznego mlecznego. Polewa i nadzienie są przyjemnie grubiutkie.
Podczas krojenia baton 35% cocoa czekolada mleczna + nadzienie jogurtowo-malinowe daje się poznać jako twardawy, acz nie skalisty. Polewę da się zgryźć, zwłaszcza z boków. W ustach rozpuszcza się bez najmniejszego problemu. Przeobraża się w gęste bagienko. Jest złudnie pylista, bo w rzeczywistości aksamitna. Smakuje przepysznie: mlecznie i słodko. Ma posmak owoców, który przejęła od nadzienia. Nie zgadłabym, czy są to tytułowe maliny, czy może jednak truskawki.
Kiedy już przejdzie się do kremu, smak nie pozostawia wątpliwości – jest malinowy. Nie oddaje jednak owoców świeżych, z soku ani marmolady. Stanowi alternatywne wcielenie… malinowej Mamby! Występuje w nim minimalna, idealna kwaskowatość. Drugi smak to mleko, nie zaś jogurt. W konsystencji krem jest twardy i zwarty, ale nie suchy. Odpowiednio tłusty, kremowy. Nieco chrupiący od cukrowego pyłku.
Malinowy baton Terravity jest twardy, lecz ani kamienny, ani suchy. Czekolada przemienia się w ustach w gęste bagienko, nadzienie zaś w kremową masę z chrupiącym proszkiem przypominającym puder. Łakoć oddaje malinową Mambę w mlecznej polewie. Mimo braku galaretki zdaje się smakowo galaretkowy. Daje się poznać jako piekielnie słodki, ale jednoznacznie pyszny. Mogłabym do niego wrócić.
Mleczną czekoladę Terravity w takiej odsłonie chce się kupować! Oby kolejne produkty były podobne do malinomambowego batona, nie zaś plastikowej tabliczki Moc Orzechów.
Ocena: 5 chi
No masz a to jedyny wariant tych sticksów którego nie kupiłam obawiając się chemicznego posmaku malin … A muszę Ci powiedzieć że bardzo ciężko je dostać … tylko Rossmann w Szczecinie je ma. A te duże nadziewane mięta czy cytryna zaledwie wychaczysz wzrokiem na półce Auchan…. innych smaków nie spotkałam a w innych sklepach w ogóle terravity brak :/
Dziś widziałam batony Terravity właśnie w Rossmannie, ale nie przyglądałam się wariantom smakowym. Nie sądziłam, że jest z nimi taki problem.
Czekolada mleczna 32% kakao ze szczecińskiej fabryki czekolady PPC Gryf S.A., a w środku nadzienie malinowo-śmietankowe, słodko-kwaskowe, w 100% naturalne, bo ze skoncentrowanych malin i białego ganache – to pralinka Szczecińskiej Manufaktury Czekolady ODERRO facebook.com/CzekoladoweHistorie.Oderro
I co w związku z tą pralinką? ;>
Mambę uwielbiam, więc chętnie bym zjadla takiego batona :) no i zapach jak w dwóch moich ulubionych tabliczkach czekolady? Super <3 Szkoda że nie ma tego dżemiku bo ja go bardzo lubię :) ale mimo wszystko raczej nie skuszę się na tego batona, bo nam uraz do terravity i mam wrażenie że wszystkie jej czekolady są niesmaczne xD
Może kiedyś zmienisz zdanie. Różne cuda się zdarzają. Szpilka polubiła wafel Dare to Enjoy, który dawniej zjechała po całości. To dopiero przełom!
Ta czekoladka jest w sam raz na małego, słodko czekoladowego głoda i choć wolę ciemną bez dodatków, to może kiedyś gdzieś taką kupię.
O, ciekawe. W razie zakupu i spałaszowania czekam na opinię :)