Recenzje marcepanowych słodyczy zwyczajowo rozpoczynam stwierdzeniem, iż kocham marcepan, ale kupuję go bardzo rzadko. Podobnie jest z chałwą, twardymi blokami orzechów czy nawet suszonymi daktylami. Każdy z tych produktów ma wstępnie 6 chi i musi się bardzo postarać, żeby ocena spadła.
Z otrzymania Czekolady deserowej nadziewanej lubeckim marcepanem Magnetic bardzo się ucieszyłam. O jej zakup poprosiłam mamę, która w ubiegłym roku nie miała pomysłu na mikołajkowy prezent dla 27-letniej córki. Tak oto rodzicielka nie musiała wylewać potów nad obmyśleniem podarunku, ja zaś zaoszczędziłam polskie złote, które w innej sytuacji musiałabym – chciałabym! – wydać.
Warto jeszcze wspomnieć, że czekolada z Biedronki występuje pod marką Magnetic, ale dla Jeronimo Martins produkowana jest przez Erasmi & Carstens na zlecenie Horst Schluckwerder. Na moje oko brakuje tu jeszcze dziada z babą, acz nie wykluczam, że pracowali w jednej z tych trzech firm.
Czekolada deserowa nadziewana lubeckim marcepanem
Przed degustacją Czekolady deserowej z nadzieniem kokosowym tabliczki bez podziału na kostki jawiły mi się jako dziwne i niezbyt atrakcyjne. Obecnie jednak uważam, że są lepsze od dzielonych. Spójrzcie tylko na marcepanową bohaterkę. Mimo iż zawiera jedynie 53%, jest cudownie ciemna. Do tego po przełamaniu kusi oko ogromną ilością migdałowego nadzienia. Czyż nie prezentuje się przepięknie?
Czekolada deserowa nadziewana lubeckim marcepanem marki Magnetic dostarcza 500 kcal w 100 g.
Porcja ciemnej czekolady z marcepanem z Biedronki waży 28 g i zawiera 140 kcal.
Ciemna czekolada z marcepanem lubeckim pachnie doskonałością, i to nie nadużycie. W pierwszej kolejności raczy powonienie słodką, wyraziście kakaową ciemną czekoladą. Taką, która bez wątpienia podbije serce każdego degustatora, nawet sceptycznie podchodzącego do tworów deserowych i gorzkich. Tuż za nią stoi marcepan – skryty w cieniu, jednak stale obecny.
Jednolita czekolada marcepanowa daje się poznać jako bardzo twarda przy krojeniu i łamaniu. Nie przywykłam do tak wysokiej twardości nadziewanych tabliczek. Może to wynikać z faktu, iż w mojej sztuce górna warstwa polewy okazała się wyjątkowo gruba. Łatwo się ją odgryza od wnętrza. Jest gęsta, bagienkowa i proszkowata albo nieznacznie, albo złudnie. Rozpuszcza się wolno, racząc kubki smakowe nienaganną ciemnoczekoladowością i wysoką, przesadną słodyczą. Powoduje cierpkość na języku.
Miłośnicy chlebków marcepanowych oddadzą czekoladzie deserowej z Biedronki serce najpóźniej w chwili, w której dotrą do wnętrza. Skryty między grubymi płytkami czekolady marcepan jest idealnie mięciutki i plastyczny (ale nie plastelinowy!). Smakuje intensywnie, a jednocześnie zawiera bardzo mało słodyczy. Wyczułam w nim zarówno zmielone migdały, jak i… ciasto makowiec.
Co ważne, mielone migdały czuć w nadzieniu ciemnej czekolady Magnetic nie tylko w warstwie smakowej. Odznacza się nimi również konsystencja. Plastyczny marcepan jest pełny miękkich drobinek: naturalnych migdałowych farfocli. Nie ma w nim niczego, co chciałabym zmienić.
Czekolada deserowa w świątecznej propozycji Erasmi & Carstens jest cudnie gruba, chrupiąca, bagienkowa. Odznacza się smakiem wyrazistym, esencjonalnym. Jedyny minus, którego nie da się przeoczyć, to przesadnie wysoki poziom słodyczy. Na domiar złego ordynarnie cukrowej.
Ponieważ jednak marcepanowe serce – bardzo grube, pełne smaku i świeżutkie – nie zawiera słodyczy niemal wcale, Czekolada deserowa nadziewana lubeckim marcepanem Magnetic wypada idealnie. To połączenie posłodzonego wytrawnego kakao z masą migdałową i makowcem.
Przeczytajcie recenzję siostrzanego wariantu – Czekolady deserowej nadziewanej lubeckim marcepanem o smaku pomarańczowym marki Magnetic (Erasmi & Carstens).
Ocena: 6 chi
To by było coś dla mnie. Może wrzucę ją w tym roku do koszyka jak dożyję :)
Była tylko przez chwilę.
Uwielbiam marcepan (to jeden z nielicznych slodyczy który zdecydowanie wolę w ciemnej czekoladzie!) i koocham makowiec, to moje ulubione ciasto… Więc na pewno oddałabym serce tej tabliczce! Aż dziwie się, że na ostatnim psiaku nie ma choć wstążki więcej, nie mówiąc o unicornie :D
Była pyszna, ale nie wyjątkowa.
Zjadłyśmy ją prawie całą na raz :D
Nie dziwię się. I mnie oczarowała :)
Ta mnie znudziła. Tak mi się rolowało to to w ustach i jakoś… nie powiedziałabym, że nie było bardzo słodkie. Owszem, sam marcepan nie był, ale przez to, jaki czysty smakowo był, cukrowość czekolady jeszcze bardziej mi przeszkadzała. Tak łagodny środek to dałabym do o wiele lepszej czekolady, a i jeszcze zorientowałam się, że już dość mam marcepanów (chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do specyficznych Zottera – przyprawianych a to różami, a to cynamonem itd.). I dupa, bo oceniłam po swojemu (jak zawsze, bo mój blog = moje recenzje = moja opinia), ale tak posłuchałam Mamy, przeczytałam i wniosek jest jeden: nie dla mnie po prostu.
Marcepany dołączyły do krówek. Będziesz kochać, ale z daleka (:
Otóż to. Miłość platoniczna normalnie.