Muller, Riso a la Tiramisu

Tegoroczne edycje limitowane deserów na mleku Riso uważam za bardzo udane. Nie tylko odznaczają się pięknymi i wpadającymi w oko szatami graficznymi, lecz również rozpieszczają kubki smakowe przepysznymi kompozycjami. Szkoda jedynie, że zostały zmniejszone do 175 g.

Wiosenne desery Mullera odpowiadają popularnym ciastom: brownie, tiramisu i cytrynowemu sernikowi. Do testów kupiłam po dwie sztuki z każdego wariantu. Jestem pewna, że do nich wrócę – ba! już to zrobiłam – zwłaszcza do Riso Tiramisu i Riso Lemon Cheesecake. Riso Brownie – mimo iż bardzo dobry – wydaje mi się zbyt zwykły, jako że zbliżony do klasycznego czekoladowego (ale i tak kupiłam go ponownie).

Muller, Riso a la Tiramisu, ryż na mleku z sosem kawowym tiramisu, copyright Olga Kublik

Riso a la Tiramisu

Zapach limitowanego Riso Tiramisu jest obłędny. Odpowiada bardzo słodkiej kawie rozpuszczalnej wykonanej w wysokiej szklance i zalanej dużą ilością samym mlekiem. Nie jest to kawa byle jaka, bo mrożona. Skojarzyła mi się z Nescafe Frappe podaną z kostkami lodu.

Riso a la Tiramisu marki Muller dostarcza 107 kcal w 100 g.
Ryż na mleku tiramisu waży 175 g i zawiera 187,5 kcal.

Muller, Riso a la Tiramisu, ryż na mleku z sosem kawowym tiramisu, copyright Olga Kublik

Pod wieczkiem Riso Tiramisu występuje mleczna zawiesina. Jest rozkosznie gęstawa, lepka, kleista, tłustawa. Brak proszku przekłada się na aksamit. Ma smak odpowiadający aromatowi, czyli rozpuszczalnej kawy zalanej wiadrem mleka i posłodzonej do granic przyzwoitości. Pojawia się też nuta likieru kawowego.

Ryż w deserze Mullera jest daleki od al dente, ale też odległy od mamałygi. Odznacza się idealnym stopniem twardości/miękkości. Jest go dużo, więc można zawiesić ząb.

Podobnie jak w pozostałych ciastowych limitowanych deserach ryżowych Mullera, w Riso Tiramisu występuje za dużo sosu. Albo jest zbyt rzadki – jeden z tych aspektów nadaje się do poprawy. Ma atrakcyjne gęste zacięcie, lecz to za mało. Cechuje go lepkość i kleistość, tak jak mleczną zawiesinę, choć tu są one mniejsze. Jest pylisty w stopniu niskim, możliwym do przeoczenia. Ma smak wyraziście kawowy. I tym razem kawę podano z cukrem, ale już bez mleka. Nie zawiera ani odrobiny goryczy. Dodatkowo sos zaskakuje dwiema nutami: orzechów laskowych i lodów czekoladowych.

Muller, Riso a la Tiramisu, ryż na mleku z sosem kawowym tiramisu, copyright Olga Kublik

Według mnie Riso Tiramisu to ideał. W limitowanym deserze Mullera odnalazłam kawę z mlekiem i cukrem, orzechy laskowe, a nawet lody czekoladowe. Ryżu jest dużo, więc 175-porcją można się wstępnie najeść. Warstwy mają cudowne konsystencje, choć sos powinien być gęstszy (alternatywą jest zmniejszenie jego udziału w produkcie). Wysoka mleczność i wyrazista kleikowość to czyste piękno.

Na chwilę obecną w moim risowym trio znajdują się: dzisiejszy bohater, Riso o smaku orzechów laskowych i Milch Reis a la Gebrannte MandelPo piętach depcze im Riso Honey Miód – orzech włoski.

Ocena: 6 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Muller, Riso a la Tiramisu, ryż na mleku z sosem kawowym tiramisu, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

11 myśli na temat “Muller, Riso a la Tiramisu

  1. Ja odkąd go spróbowałam wracam tylko do niego ! Kawa to mój żywioł ;) biorę w ciemno :) ostatnio też tym jogurtem Day up w wersji Brown ! Z kawą oczywiście :) mile mnie zaskoczył smakiem bo za day up do tej pory nie przepadałam. Były dla mnie mdłe (aż mnie dreszcze przechodzą na sama myśl) teraz turkusowy i Brown to moje number 1! Jadłaś któryś ?

    1. Jadłam dwa warianty Day Up. Było to daaawno temu. Nie przekonały mnie i nie chcę próbować nowych. Kawa czy nie, jestem do nich zrażona.

  2. W akapicie o zapachu jest literówka: „zapach limotowanego” zamiast limitowanego :)
    To Riso naprawdę mi smakowalo, co trochę mnie zaskoczyło, bo fanką kawowych slodyczy wciaz nie jestem. Orzechów nie czułam, za to słodka mleczną kawę z czekoladą już owszem. Skojarzyło mi się trochę ze słodziutkim Kopiko ^^ jednak dla mnie lepszy by sernik, no a najlepszy brownie :)

    1. Spoko, też czasem mam nieprawdziwe wspomnienia na temat jakiegoś produktu. Kiedy wracam do recenzji, przeżywam miniszok.

      Poprawione, dziękuję <3

  3. Pod wpływem Twojej recenzji kupiłam Mamie i melduję, że smakował („Podziękuj tej Oldze”).

    PS Mama po m.in. tych deserach (w sensie po tym, jak gusta się pokrywają) stwierdziła, że mogłyby Ci smakować jakieś Mini Rolls od Tago, biszkopty z kremem i dżemorem. Ona wprawdzie jadła malinowe, ale chodziło jej o „drugi smak”, którego nie pamięta i ostatnio nie widziała (ale może Ty znajdziesz).

    PSS W komentarzach pod jedną recenzją przeczytałam, że bardzo lubisz pączki, ale rzuciłaś je jak ciasta i nie jesz w ogóle – i tak przy smaku tiramisu (bądź co bądź ciasto) mi się przypomniało. Myślałam, że np. przeszły Ci i dlatego nie jesz. Rzuciłaś przez żołądek czy z innego powodu?

    1. Tylko nie „tej” Oldze! Co to ma być „tej”, hę? Jestem wierną fanką Twojej mamy, a dla niej stanowię jedną Olgę z miliona innych. Idę płakać. (Przekaż!)

      Znam je z widzenia. Po samym opakowaniu wnoszę, że to sztosy :D

      Nie przez żołądek, tylko przez rozsądek. Alkoholik nigdy nie przestaje być alkoholikiem, a osoba wpieprzająca blachę ciasta naraz… i tak dalej :) Zdecydowanie złe wspomnienia.

      1. Nope. U niej to jest „TEJ KONKRETNEJ, TEJ TWOJEJ dzięki której mi fajne słodycze pokazujesz” / „TEJ, którą powinnaś wreszcie zaprosić”. Więc idź, idź płakać… ale tu, to Ci chusteczek całe pudełko podamy. :D

        Z alkoholikiem to się nie zgadzam. Bywają osoby, które były uzależnione, a obecnie spróbują trochę i im alkohol nie smakuje.
        Aa, jak złe wspomnienia to rozumiem. Ja w dodatku mam tak, że lubię wiedzieć, co w moim jedzeniu siedzi. Nie tam, żebym jakaś rygorystyczna była; raczej ciekawska. No, ale w moim przypadku o tyle lepiej, że typowo ciastowe ciasta mi jakoś nie leżą, nie są w moim typie.
        Swoją drogą, nie wiem, czy dobrze Twoją odpowiedź zrozumiałam, bo… kurde, zawsze Cię postrzegałam jako właśnie potrafiącą zachować umiar, rozsądnie wszystko dzielącą itd.

        1. Czuję się jedną nogą zaproszona. Czekam zatem na miłosierdzie dla drugiej.

          Olga-dziecko i Olga-dorosła to dwie inne osoby powiązane luźnym zestawem cech. Z naciskiem na słowo luźnym.

          1. Zapraszam. Jak tylko będziesz miała możliwość, chcę Cię u siebie koniecznie. :*

            A Olga-nastolatka? Bo u mnie to trzy zupełnie różne osoby. W sensie u mnie Kinga-…, nie Olga-… U mnie najlepiej to obrazuje przykład z wodą w dzieciństwie, wodą i górami teraz.

            1. Załatwione <3

              Chyba masz rację, ale póki co z naciskiem na chyba. Potrzebowałabym więcej czasu na przetrawienie tej myśli. Nie wiem, czy okres nastu lat traktować jako etap odrębnej osoby, czy raczej jako przepoczwarzanie się.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.