Moja Bajka, Delicje Szampańskie Malinowe

Ciastka typu jaffa cakes, czyli połączenie okrągłego biszkoptu z galaretką i polewą czekoladową, nie leżą w sferze moich słodyczowych zainteresowań. Mimo żywionej wobec nich obojętności zawsze chciałam zaprezentować na blogu chociaż jedne. Miało się to ziścić w połowie 2019 roku, jako że w ramach sprawionego sobie prezentu z okazji Dnia Dziecka zyskałam wariant najbardziej kuszący: jagodowy.

Kilka dni po powrocie z zakupów okazało się, że przed Delicjami Szampańskimi o smaku jagodowym przyjdzie mi rozprawić się z wersją potencjalnie bardziej problematyczną, czyli malinową (dla niewtajemniczonych – nie lubię malin). Spodziewałam się, że ugryzę ze dwa ciastka, a resztę oddam rodzince.

Moja Bajka, Delicje Szampańskie Malinowe, ciastka z galaretką i ciemną czekoladą jaffa cakes, copyright Olga Kublik

Delicje Szampańskie Malinowe

Delicje Szampańskie – mimo iż przez wielu Polaków kojarzone z Wedlem (dziś to LOTTE Wedel; słodycze od dawna nie są polskie) – od lat należą do marki Moja Bajka. Z pierwszym producentem rozstały się w roku moich urodzin (1991). Najpierw marką Wedel zaopiekował się koncern PepsiCo, a następnie – w 1999 roku – Danone. W 2007 roku posiadana przez Danone marka LU – odpowiedzialna za produkcję ciastek, w tym Delicji Szampańskich – została sprzedana Kraft Foods, czyli obecnemu Mondelez International. I tak jest do dziś, ponieważ Moja Bajka należy do marki LU i koncernu Mondelez International.

Jeśli wydaje wam się niemożliwe, iż Wedel przestał być właścicielem Delicji Szampańskich na początku lat 90, bo kojarzycie jego logo z opakowań sprzedawanych w XXI wieku, macie rację. No, przynajmniej częściowo. Póki Delicje Szampańskie były przypisane do Wedla, PepsiCo, Danone, a potem chwilowo Mondelez International, logo widniało na ciastkach. W 2010 roku zrezygnowano z udzielania licencji – Wedel trafił wówczas do grupy LOTTE – i rozpoczęto walkę sądową o znak towarowy. Wedel przegrał.

Delicje Szampańskie Malinowe marki Moja Bajka dostarczają 358 kcal w 100 g.
1 biszkopt z galaretką w czekoladzie waży 14,7 g i zawiera 53 kcal.

Moja Bajka, Delicje Szampańskie Malinowe, ciastka z galaretką i ciemną czekoladą jaffa cakes, copyright Olga Kublik

W paczce Delicji Szampańskich Malinowych znajduje się dziesięć ciastek. Dzięki obecności sztywnego plastikowego opakowania zachowują właściwy kształt i są estetyczne – nie wstyd podać ich gościom. Mają uroczy napis Delicje wytłoczony w podstawie biszkoptu. Z uwagi na obecność ciemnej polewy galaretka zdaje się ciemna, jednak wystarczy odłupać czekoladę, by zachwycić się intensywnym malinowym różem.

Delicje Malinowe pachną intensywnie i kusząco. Przede wszystkim czuć bardzo słodką i sztuczną malinową galaretkę. Drugą, delikatniejszą już nutą jest czekolada deserowa.

Moja Bajka, Delicje Szampańskie Malinowe, ciastka z galaretką i ciemną czekoladą jaffa cakes, copyright Olga Kublik

Czekolada pokrywająca górną część ciastka jest cienka. Ma konsystencję daleką od ideału, jako że jest proszkowata i rozpuszcza się bardzo szybko, na dodatek na wodę. Sama zdecydowanie nie nazwałabym jej czekoladą, raczej polewą kakaową. Ewentualnie kakaową cukroladą.

Z odległej degustacji Delicji – a może niemarkowej podróbki? – zapamiętałam, że biszkopt jest przesuszony i zapychający. Nic bardziej mylnego. W jaffa cakes marki Moja Bajka biszkopt daje się poznać jako mięciutki w środku i tylko lekko suchy na zewnątrz. Jest zaskakująco proszkowaty. Smakuje słodko i pszennie. Niby przyjemnie, acz z poziomem słodyczy zdecydowanie przesadzono.

Najbardziej zaskoczyła mnie malinowa galaretka. Myślałam, że będzie typowo galaretkowa, tymczasem okazała się raczej żelkowa. Cechują ją sprężystość i wysoka lepkość. Po włożeniu do ust nie rozpada się na dżem. Zamiast tego daje się ssać. Rozpuszcza się wolno i potężnie zagęszcza ślinę. Wszystko przez fakt, że smakuje przepotwornie słodko – to wiadro rozpuszczonego z wodą i zagęszczonego żelatyną cukru o smaku malinowym. Poza porażającą słodyczą da się także odnotować przyjemny malinowy kwasek.

Moja Bajka, Delicje Szampańskie Malinowe, ciastka z galaretką i ciemną czekoladą jaffa cakes, copyright Olga Kublik

Delicje Szampańskie to jednocześnie takie ciastka, jakimi je zapamiętałam, i zupełnie inne. Nie ukrywam, że początek degustacji nastawił mnie negatywnie. Smaku maliny nie uznałam za minus, mimo iż okazał się sztuczny, ale poziom słodyczy – owszem. Odniosłam wrażenie, że ciastka Mojej Bajki to w 90% cukier i w 10% dodatki, w tym miękki, acz kruszący się biszkopt i kakaowa cukrolada w funkcji polewy. Miałam przykre poczucie, że producent do każdej warstwy sypnął wór cukru.

Pierwszego dnia tania i nieciekawa pozycja dziadkobarkowa kolejnego zamieniła się w łakocie nieidealne, ale uzależniające. Choć spodziewałam się, że Delicje Szampańskie Malinowe oddam rodzince, opakowanie wykończyłam sama. Prawie umarłam z przesłodzenia, moje zęby dzwoniły niczym dzwonek szkolny, a ślina stała się gęsta jak żelki, niemniej czułam ordynarną, plebejską przyjemność. Możliwe, że kiedyś do ciastek wrócę. Niekoniecznie jednak malinowych. Wolałabym poznać inne warianty.

Ocena: 3 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Moja Bajka, Delicje Szampańskie Malinowe, ciastka z galaretką i ciemną czekoladą jaffa cakes, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

14 myśli na temat “Moja Bajka, Delicje Szampańskie Malinowe

  1. Uwielbiam malinowe delicje ! I pomarańczowymi też nie pogardzę od czasu do czasu ;) fakt są słodkie i to okropnie :/ dlatego na ten typ słodyczy musi mnie najsc ochota :)
    Jak nie mam natchnienia na deserowa czekoladę to kupuje te od milki – akurat te z w tych samych wariantach smakowych.
    Trochę za bardzo czuć je chemicznym posmakiem czasami ale mówię jak człowieka najdzie to wsunie i nie zwraca uwagi na takie niuanse :D
    Też co do zasady wszelkie galaretowate słodycze omijam szerokim łukiem.

    1. Na pomarańczowe mam ochotę. Sądzę, że zostaną trzecimi Delicjami zaprezentowanymi na livingu. I może dla porównania wezmę odpowiednik Milki.

  2. Jejku, nigdy nie przypuszczałam, że te ciastka mogły należeć do aż tylu marek. W sumie nigdy nie myślałam nawet o nich w żadnej kategorii, zqwsze to były po prostu… Delicje. Najbardziej mnie zdziwił Danone, on mi się raczej kojarzy z jogurcikami :p dawno, oj dawno nie jadlam delicji. Często kupuje się u mnie jakieś no name, ale z tych oryginalnych pamiętam że całkiem smakowaly mi wiśniowe i pomaranczowe, aczkolwiek nie jest to mój ulubiony rodzaj ciastek, bo wolę coś bez owocowego dodatku – markizy, pieguski itp. Ciekawi mnie jednak ten smak jagodowy, bo kooocham jagody. Pamiętam że kiedyś jadlam tez jakies delicje z galareteką bananową i białą czekoladą i były przepyszne, ale to z innej marki <3

    1. Wiśniowych Delicji muszę spróbować. Kojarzą mi się z klasyką, choć może niesłusznie, jako że nigdy delicjowa nie byłam. Które no name’y są warte uwagi?

      1. Mama uparcie twierdzi, że nic nie równa się z tymi Wedla.
        Kiedyś też widziałam, jak jadła coś Goplany chyba, po czym chwaliła galaretkę o smaku czarnej porzeczki (wtedy nie lubiła czarnej porzeczki i była pozytywnie zaskoczona), ale teraz już nie wiem, czy to były takie ciastka z biszkoptem, czy same galaretki w czekoladzie (byłam pewna, że to pierwsze, ale googlując utwierdzam się, że takie nie istnieją).

  3. A wiesz, że jakiś czas temu chodziły za mną ciastka tego typu? A bo to fajnie byłoby się takim dziwnym jedzeniem pobawić, a coś tam. Nigdy delicji nie lubiłam, teraz ciastek już w ogóle, ale to jak „a poleciałabym sobie na księżyc, fajnie byłoby na nim poskakać”.
    I to właśnie chyba malinowe, bo jak wiesz, ja uwielbiam słodkie maliny, jednak wykańczają mnie pestki. Tylko że chodziły tak bardzo abstrakcyjnie, teoretycznie, bo jeść bym ich za nic nie chciała. Miałam jednak te czekoladowe Milki… w sumie nie byłam bardzo negatywnie nastawiona, bo i Milka parę razy mnie pozytywnie zaskoczyła, jednak… Powiedz, masz już je za sobą czy przed?

    Uwierzę, że takie ciastka dla niektórych osób mogą być uzależniające. Podsumowanie – pewnie Mama mogłaby się pod tym podpisać. Zupełnie jednak nie dla mnie (już nawet abstrakcyjne myśli mi dawno z głowy wywiało).
    Zastanawia mnie jednak, jaką właściwie ma konsystencję typowa galaretka z jaffa cakes. Zawsze mi się wydawało, że właśnie taką do ssania, bo odrywana gibała się. Inne galaretki rozpadają się na dżem? Jestem kompletnie zielona w temacie, w zasadzie nie pamiętam jedzenia jakichkolwiek (takie w czekoladach jak Milki, Studentskich itp. się nie liczą, bo „w czymś” to wszystko zawsze inaczej wychodzi niż samo w sobie).

    1. Czekoladowe ciastka z musem od Milki mam jeszcze przed sobą. Póki co pokonałam oba warianty smakowe Delicji.

      Galaretki typu cukierkowego są bardziej zwarte, twardsze, takie… toporne? Mam wrażenie, że po włożeniu do ust rozpuściłyby się po roku. Te z Delicji są ślisko-galareteczkowe.

      Zdecydowanie nie kojarzę jaffa cakes Goplany.

  4. Nigdy nie przepadałam za delicjami, nawet nie wiem, kiedy ostatni raz je jadłam…
    No i mimo iż nie jest to już wyrób polski, to w niektórych produktach firmy jest pierwiastek polskości, bo Mondelez bierze mleko w proszku od polskiej mleczarni :D

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.