Długo sądziłam, że gdyby zostawić w ciepłym pomieszczeniu dwie czekolady: mleczną i ciemną, lepiej zachowa się ta druga. Dzięki latom degustowania słodyczy wiem jednak, że bywa różnie. Najwięcej zależy od składu – rodzaju i jakości surowców. Z tego powodu nie powinnam się zdziwić, że mleczny wafel czekolady Attack okazał się trwalszy niż wariant orzechowy. Nie powinnam, a i tak się zdziwiłam.
wafelek orzechowy Sedita Attack Milk
Attack to wafel marki I.D.C. Holding, której polskim przedstawicielem jest I.D.C. Polonia (na pewno znacie ją z produkcji Góralków czy Lusette). Słodycz waży dokładnie tyle, ile zapowiedział producent: 30 g, co się zdarza raz na milion produktów. Został oblany mleczną czekoladą w stopniu nieidealnym, z uwagi na co widoczne są prześwity. Warto jednak podkreślić, że jest ich mniej niż na wariancie mlecznym.
Sedita Attack Hazelnut od I.D.C. Holding dostarcza 543 kcal w 100 g.
Wafel czekoladowy z kremem orzechowym waży 30 g i zawiera 163 kcal.
Mleczny wafel czekoladowy Sedity rozkochał mnie jakością i intensywnością aromatu. Attack orzechowy jest delikatniejszy, wstydliwy. Orzechowa nuta niestety jest sztuczna, podszyta plastikiem.
Polewa z mlecznej czekolady rozpuszcza się już w opakowaniu (wafel jadłam na przełomie wiosny i lata). Cechują ją ogromna tłustość, proszkowatość, potencjalna bagienkowość. Tę ostatnią trudno orzec, jako że polewy jest za mało. Smakuje jednocześnie mlecznoczekoladowo i cudownie nutellowo – czuć w niej zapowiedź wnętrza. Lubicie polewy przejmujące smak nadzienia?
Nadzienie orzechowe w waflu Attack zostało położone dwiema warstwami. Jest lżejsze, tłustsze i bardziej ziarniste od mlecznego. Zdaje się niemal piankowe. Myślę, że to z uwagi na jego miękkość i tłustość polewa na waflu orzechowym rozpuszcza się szybciej i łatwiej niż na mlecznym.
Krem orzechowy smakuje maksymalnie sztucznie, plastikowo. Jest jednocześnie cukrowy i gorzki – to wątpliwie przyjemna kompozycja. Przylega do jasnych, cudownie kruchutkich płatów waflowych. Niestety są słodkie same w sobie, co zwiększa słodycz batona.
Mimo plastikowości, którą odnotowałam w smaku orzechów laskowych, baton Attack Sedity bardzo mi smakuje. W kremie można odnaleźć delikatną nutę Ferrero Rocher, a wafel jest idealnie kruchy, chrupiący i lekki. Gdyby wyeliminowano podejrzaną gorycz i obniżono poziom słodyczy w całokształcie, byłoby doskonale. Ponadto wafel I.D.C. Holding nieco zapycha, więc warto wyposażyć się w herbatę do popicia.
Attack jest w swej nieidealności pyszny i uzależniający. Nie przypadnie do gustu osobom poszukującym wyrafinowanych słodyczy wysokiej jakości, ale miłośnikom plebejskich uciech – owszem. Ja chętnie do niego wrócę, o ile pojawi się w sklepach, które odwiedzam.
Ocena: 5 chi
Nie ma sztucznego posmaku orzechów więc jak będzie w okazyjnej cenie to może kupię. Tne koszta jeszcze mocniej niż kiedyś i ograniczam się do zakupu tylko tych słodyczy które będą mi smakować i nie mam co do tego wątpliwości … albo mojej mamie jeśli u mnie nie zdadzą egzaminu.
To nowe podejście do zakupów?
Jeśli chodzi o polewy przejmujące smak nadzienia, to oczywiście je lubie, ale tylko wtedy, gdy nadzienie jest dobre. Najlepsze są właśnie dla mnie polewy w wafelkach orzechowych, bo często mają ten nutellowy posmak o którym piszesz. Ale skoro krem jest aż tak plastikowy i wręcz gorzki… No nie wiem, nie brzmi to dobrze, mimo że w sumie Ciebie smakowal. Nie przeszkadzają mi lekko sztuczne orzechy, ale jeżeli ten plastik czuć za mocno to jednak przestają mi smakować :/
Koniec końców wyszło bardzo smacznie, więc według mnie zaryzykować warto :)
PS „Ciebie smakował”? :D
Tobie * xD
W kwestii polew przejmujących smak nadzienia: jeśli nadzienie czekolady jest smaczne, a czekolada częściowo nim przesiąkła, czuć też jednak ją samą, to taak, zwłaszcza, gdy mowa o alkoholowych nadzieniach. Skoro nadzienie i tak powinno pasować do wierzchu, to chyba nie ma w tym nic złego? Gorzej, gdy nadzienie jest paskudne i zabija zupełnie smak wierzchu.
O mój kosmosie! Piankowe attackowe nadzienie o smaku plastikowego nadzienia… nigdy!
Dzisiaj trochę pomyślałam i chyba uniknęłam plastikowo-sztucznego orzecha w jednych lodach (tak sądzę). Wybrałam się do Aldiego po nowy smak lodów amerykańskich (Nuts love Choco), ale dopiero na miejscu ogarnęłam, że z amerykańskich mają dwie marki. Mucci – bardzo lubię, z lepszymi składami i Trader Joe. Orzechy – marny procent, w dodatku tylko jako smak części masy i sos, więc nie wzięłam. Tym bardziej, że marka kojarzy mi się z niesmacznymi czekoladkami z masłem orzechowym .
Dobra, historia mego życia opisana, a teraz chyba ważniejsze: widziałaś w Aldim jogurty z pianką coś jak Muller Froop? Smak wiśnia-banan na oko wydaje się fajny.
Wydawało mi się, że czekoladki z masłem orzechowym Trader Joe’s mi smakowały, ale sprawdziłam recenzję i nołp, było przeciwnie.
Widziałam i kupiłam do recenzji. One są od dawna, wiesz o tym? Ostatnio znalazłam tylko cztery, ale mam wrażenie, że jest ich więcej. Zanim zabiorę się za żarło, muszę dorwać resztę.
Nie wiedziałam, bo nie kupuję jogurtów tego typu, w Aldi bywma rzadko, a Mamy aż tak nie kontroluję. Długo jednak ostatnio wybierała smaki, więc rzeczywiście musi być więcej, niż 4.
Sztuczny krem mnie zniechęca, ale gdybym miała takiego wafla przy sobie, to bym nie pogardziła.
Ja mam jeszcze jednego w zapasie <3