Sante, Go On Energy Peanut, Caramel & Milk Chocolate

Jeśli śledzicie mój blog od dłuższego czasu, zapewne wiecie, że chociaż nieczęsto wracam do próbowanych batonów – czy w ogóle słodyczy – mam swojego wieloletniego ulubieńca. Jest nim klasyczny Snickers, czyli zlepek doskonałej mlecznej czekolady, gęstego nugatu, lepkiego karmelu i chrupiących, wyprażonych orzechów ziemnych. Ma idealne proporcje i genialnie dobrane nuty smakowe.

Mimo iż batony proteinowe Go On marki Sante nie skradły mojego serca – za najlepszy uważam wariant waniliowy – na nowość z 2019 roku zapolować musiałam. Baton czekoladowy stanowi połączenie mlecznej czekolady, karmelu i fistaszków. Czy wam również opis przywodzi na myśl inny produkt, taki na literę S?

Sante, Go On Energy Peanut, Caramel, Milk Chocolate, baton czekoladowy z orzechami i karmelem, copyright Olga Kublik

Go On Energy Peanut, Caramel & Milk Chocolate

Baton Go On Energy Peanut, Caramel & Milk Chocolate nie jest odpowiednikiem klasycznego Snickersa, lecz wycofanego niestety wiele lat temu Snickersa Crunchera. Mimo iż w dzieciństwie za nim nie przepadałam, w ostatnich latach przed zniknięciem odkryłam jego cudowność i kupowałam hurtowo. Zobaczywszy nową propozycję Sante, zaczęłam nieśmiało marzyć, że okaże się godnym zastępstwem.

Go On Energy Peanut, Caramel & Milk Chocolate marki Sante dostarcza 485 kcal w 100 g.
Baton czekoladowy z orzechami i karmelem waży 50 g i zawiera 242 kcal.

Sante, Go On Energy Peanut, Caramel, Milk Chocolate, baton czekoladowy z orzechami i karmelem, copyright Olga Kublik

Snickersowy baton czekoladowy Sante pachnie przepięknie. Przede wszystkim obezwładniająco fistaszkowo. Tuż po orzechach arachidowych wdzięki prezentują słodka mleczna czekolada i karmel. Gdybym przyznawała oceny za aromaty, baton Go On otrzymałby unicorna.

Jednak nie we wszystkich kwestiach snickersowy baton czekoladowy zasługuje za pochwałę. Spójrzcie tylko na wygląd polewy. Sądzicie, że zjadłam łakoć tuż przed końcem daty ważności? Nic podobnego. Degustacja nastąpiła 13.07.2019 r., a Go On Sante miał dokonać żywota dopiero 26.01.2020 r. Zachował się gorzej niż większość plebejskich słodyczy zostawionych poza lodówką. Dorobił się starczego nalotu i puścił karmel, przez co zlepił się z opakowaniem i musiałam go wyszarpać.

Sante, Go On Energy Peanut, Caramel, Milk Chocolate, baton czekoladowy z orzechami i karmelem, copyright Olga Kublik

Czekolada mleczna może i nie wygląda najlepiej, za to odznacza się boskim smakiem i cudowną konsystencją. Jest bardzo mleczna, rozkosznie słodziutka. Daje się poznać jako gęsta, pylista.

W nazwie i opisie batona czekoladowego wymienione zostały jedynie orzechy arachidowe, niemniej środek składa się i z fistaszków, i z chrupek zbożowych. Tych drugich jest nawet więcej. Oba dodatki są idealnie chrupiące, świeże. Orzechy zastosowano w (ogromnych) połówkach. Smakują intensywnie fistaszkowo. Zostały wyprażone, co tylko wzmacnia ich smak i czyni uzależniającymi.

Przy karmelu stawiam znak zapytania, jako że według mnie nie jest to karmel. Po pierwsze nie smakuje jak karmel – ma smak waniliowy (przyjemny, acz nieoczekiwany). Po drugie odbiega od niego konsystencją. Stanowi bliżej nieokreślone, cukrowo słodkie spoiwo. Jest lepki i gęsty, ale się nie ciągnie.

Sante, Go On Energy Peanut, Caramel, Milk Chocolate, baton czekoladowy z orzechami i karmelem, copyright Olga Kublik

W klasycznych batonach Go On Sante nie odpowiada mi przede wszystkim zbyt twarda proteinowa gumka. W nowym Go On Energy Peanut, Caramel & Milk Chocolate ów element nie występuje, jako że nie jest to baton białkowy. Już samo to stawia go ponad poprzednikami. Marzyłam, by okazał się podobny do Snickersa Crunchera, i tak też się stało. Spełnił moje oczekiwania i pragnienia niemal w 100%.

Sądzę, że baton czekoladowy Sante – niesłusznie skierowany do fanów zdrowej żywności – przypadnie do gustu konsumentom lubującym się w słodyczach plebejskich. Jest cudownie mlecznoczekoladowy, słodki niczym wakacyjny romans z cukrzycą i obłędnie fistaszkowy. Jest też idealnie chrupiący i treściwy. Wnętrze składające się z orzechów i chrupek łączy waniliowa spoina o strukturze karmelowatej.

Gdyby baton czekoladowy nie zaprowadził mnie na granicę cukrowej śmierci, przyznałabym mu 6 chi. W obecnej sytuacji odejmuję pół punktu, acz bez wątpienia do niego wrócę.

Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Sante, Go On Energy Peanut, Caramel, Milk Chocolate, baton czekoladowy z orzechami i karmelem, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

19 myśli na temat “Sante, Go On Energy Peanut, Caramel & Milk Chocolate

  1. Na serio jest podobny do crunchera? Oddałambym za niego ostatnie grosze z wypłaty :) ile to cudo kosztuje i gdzie można kupić ? Nie wrzuca się takich perełek przed długim weekendem i dniem wolnym bo gdzie ja teraz to dostanę ?
    Cruncher był moim number 1 w snikersach. Teraz czasami dorwę gdzieś na dziale z amerykańskimi lakociami snikersa crisper ale to nie to samo …. No i cena jest straszna jego :/ tego batona goon może i w sklepie widziałam ale z uwagi na podobieństwo wp opakowaniu do czekoladowego jakoś to nie zauważyłam :( ciekawe czy są w Carrefour Albo rosmanie ?

    1. Kupiłam baton w Społem i zapłaciłam 2 lub 3 zł z groszami. W Auchan ani Carrefourze nie widziałam, przy czym mój Auchan jest upośledzony.

      1. Całe szczęście mój nie ! Kupiłam za 2.48 zł w Auchan. W spolem, rosmanie, Carrefour, zabce, itp. tego typu łakoci nie uswiadczysz …
        Bardzo dobry ale czekolada bardzo słodka :/ ale co tam liczy się wnętrze jak to mówią ;)

  2. Skoro ma w sobie witaminki to mogę potraktować go jako porcję warzyw i owoców? Samo zdrowie jak widzę! (Ech, mam nadzieję, że nikt tak naprawdę nie myśli)
    Nie jestem fanką uzdrowionych batonów, ale Twój opis brzmi naprawdę apetycznie. Dobrze, że nie dorzucili tu białka. Będę musiała na niego zapolować, ale jakoś nigdy nie rzucił mi się w oczy, bo jest strasznie podobny do tego proteinowca Sante kakaowego.

    1. Cooo??? Ja tak myślę. Do obiadu jem garść batonów Go On zamiast warzyw. To tak się nie robi???

      Z szatą graficzną to prawda. Głupi pomysł, żeby zrobić niemal identyczną do szaty kakaowego, który na dodatek jest niesmaczny.

  3. Dawno nie jadłam Snickersa, a tego batona to nigdy, choć wygląda zachęcająco – środek jest naprawdę smakowicie napakowany i niewykluczone, że kiedyś wejdę w jego posiadanie :D

  4. Klasyczny Snickers nigdy nie był moim faworytem wśród batonów, ale Crunchera lubiłam, więc może się na tego kiedyś skuszę.

  5. Moim faworytem wśród batonów marki Sante na chwilę obecną pozostaje ten niebieski- kokosowy :) Dla mnie a’la Bounty :) Co prawda poziom cukru wybija poza granicę mojej skali słodkości tak, że momentami pali w gardło, ale… mam słabość do kokosa i uwielbiam (prawie) wszystko co kokosowe :D

    Czekoladowy GoOn również smaczny- ale tak 'na raz’. Fajny, ale nie przekonuje w sklepie do wyskubania na niego swoich drobniaków z portfela :D

    Pozdrawiam! :*

    1. Wolisz Bounty’ego czy kokosowego Go On? Tego w niebieskim opakowaniu nie jadłam i nie planuję. Kakaowego bardzo nie lubię.

      1. Szczerze mówiąc Bounty’ego nie jadłam już wieki! :D Za to kokosowy GoOn ( Vitamin) mi bardzo smakuje :) Ale tak jak wspomniałam- poziom cukru wybija poza moją skalę :D w Twoim języku brzmiałoby to mniej więcej tak, jak ostatnie zdanie podsumowujące powyższy wpis :D ( ,, Gdyby baton kokosowy nie zaprowadził mnie na granicę cukrowej agonii, przyznałabym mu 6 chi) :D

  6. Szkoda, że taka jakość, ale ważne, że smak się nie zepsuł przed czasem. Ciekawe, czy zasłodzenie byłoby tak samo dające się we znaki, gdyby karmel smakował karmelem i to takim mocno palonym.

  7. No jasne ale powiem Ci że i tak czuć różnicę ! Snikers to snikers ale ten baton jest pyszny jako sante choć orzechów mogliby sypnac chojnie !

  8. Specjalnie wszedłem tu, żeby zobaczyć do czego go porównasz… Jak dla mnie to zupełnie nie Snickers, nie Snickers Cruncher, który (z tego co pamiętam) był bardziej suchy a ten smakiem przypomina mi baton Picnic. Co myślisz?

    1. Zupełnie nie. Picnic z mojego dzieciństwa miał wafel. Co prawda ten zagraniczny nie ma, ale nadal bardzo ważne są w nim rodzynki, których brakuje w Go On. Może miałabym inne zdanie, gdybym jadła zagranicznego Picnica więcej niż raz i bliżej chwili obecnej (recenzję opublikowałam w 2016 roku).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.