Pop Tarts to amerykańskie ciastka śniadaniowe, które na dalekim Zachodzie kochane są w takim samym stopniu jak markizy Oreo czy szybkie danie obiadowe Mac and Cheese. Z kolei w Polsce spotkałam się z różnymi, skrajnymi wręcz opiniami. Jedni brzydzą się cukrowością tostów i zalegającą na nich grubą warstwą lukru, inni oddaliby nerkę za możliwość przetestowania wszystkich wariantów.
Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy, choć prędzej wycięłabym nerkę sąsiadowi, jako że moja może mi się jeszcze przydać. Przygodę z Pop Tarts rozpoczęłam od wariantu truskawkowego, w którym zakochałam się od pierwszego ugryzienia. Bohater dzisiejszej recenzji – nowość Pop Tarts Splitz – stanowi coś w rodzaju powrotu do korzeni lub podróży sentymentalnej. W tostach o podwójnym smaku bowiem znajduje się z jednej strony dżem truskawkowy (Frosted Strawberry), z drugiej masa sernikowa (Drizzled Cheesecake). Za możliwość umieszczenia ciastek w żołądku dziękuję Marcinowi.
Pop Tarts Splitz Frosted Strawberry + Drizzled Cheesecake
Kto miał styczność z amerykańskimi tostami Pop Tarts, ten wie, że prawidłowym sposobem przygotowania ich jest podgrzanie w tosterze lub mikrofalówce. Jak podaje Kellog’s, ciastka należy umieścić w mikrofalówce na 3 sekundy i opiekać przy wysokiej wartości mikrofal (grunt to precyzyjna porada, zwłaszcza że jedne kuchenki mają 600 W, inne 1200 W). Ponieważ jednak lubię podgrzewać wszystko dłużej, nastawiłam program na 30 sekund. 1/3 tosta zachowałam do testu na zimno.
Pop Tarts Splitz Frosted Strawberry + Drizzled Cheesecake od Kellog’s dostarczają 380 kcal w 100 g.
2 amerykańskie ciastka tosty z truskawkami i sernikiem ważą 100 g i zawierają 380 kcal.
Podwójne ciastka Pop Tarts Splitz Frosted Strawberry + Drizzled Cheesecake pachną czymś bliżej nieokreślonym. Są słodziutkie i cudownie ciastkowe, to na pewno. Czy jednak komukolwiek po aromacie udałoby się odkryć, co kryje się w środku? Wątpię. Mnie przywiodły na myśl kruche i przesłodzone ciasteczka z mlecznym, na potęgę sztucznym – lecz cudownym! – kremem.
Pop Tarts Splitz nie tylko przyjemnie pachną, ale również bajecznie wyglądają. Ciastko jest jasne, lecz nakrapiane, z uwagi na co zdaje się pełnoziarniste lub wypełnione otrębami. Na truskawkowej połowie znajduje się gruba warstwa jednolitego lukru z uroczymi drobinkami unicornowej tęczy, na sernikowej zaś różowe esy-floresy. To spożywczy odpowiednik wesołego miasteczka.
Jak wspomniałam, jedną z wad ciastek Pop Tarts w oczach przeciwników jest lukier – zarówno jego ilość, jak i sama obecność. Mnie nie przeszkadza. Kellog’s uczynił go twardym i chrupiącym, lecz ani przesuszonym, ani kamiennym. Smakuje po prostu słodko, jak to lukier.
Pszenne ciastko jest słodkie i odrobinę chemiczne (ma posmak sztuczności odnotowanej w zapachu). Przedstawia się jako cudownie kruche od zewnątrz i mięciutkie w środku. Co ciekawe, zdaje się pozbawione tłuszczu – ani nim nie smakuje, ani nie pozostawia śladów.
Dżem truskawkowy ma smak słodkiej do bólu syntetycznej truskawki. Jest mięciutki i prawdziwie dżemowy. Jego ordynarny charakter jest wprost proporcjonalny do miłości, jaką darzę Pop Tarts. Mogłabym w każdym tygodniu jeść po kilka sztuk, i to bez znudzenia.
Nadzienie sernikowe jest dziwne pod względem konsystencji. Przypomina gumę – zarówno na zimno, jak i na ciepło. Daje się poznać jako kleiste, lepkie, ciągnące się. To swoisty gumo-budyń. Smakuje bardzo słodko, ale jednocześnie znajomo: śmietanowym kremem z wafelków na wagę!
Po 30 sekundach w mikrofalówce każdy ze smaków odnotowanych w Pop Tarts Splitz ulega zintensyfikowaniu (o zgrozo, łącznie ze słodyczą). Sernikowa część rozlewa się jeszcze bardziej. Cukier zawarty w tostach rozpoczyna powolny proces zawłaszczania nowych terenów: żył, zębów i bioder. Lukier umieszczony na wierzchu dołącza do bezwzględnego planu podbicia ciała konsumenta.
W ciastkach Pop Tarts Splitz Frosted Strawberry + Drizzled Cheesecake bez wątpienia jest co zmieniać i nad czym pracować. Poziom słodyczy zabija, sztuczność nawet nie próbuje się kamuflować, nadzienia jest za mało – zwłaszcza truskawkowego – na skład lepiej nie patrzeć, a śniadaniowe przeznaczenie to ironiczny żart. Pomimo litanii wad kocham je, jak każdy inny wariant. Nie wróciłabym do nich tylko dlatego, że wolę czyste smaki. Klasyczne Pop Tarts przedkładam ponad łączone Pop Tarts Splitz.
Ocena: 5 chi
Z racji tego że całe lato u mnie kręci się wokół przetworzonych truskawek (świeżych nie mogę bo mam zawsze po nich zgage :/) to szczerze powiem że bym chętnie spróbowała choć wielkość i ilość kalorii powala :( Ja w dealz kupiłam batoniki truskawkowe kolleg’s. Są pyszne! Nadzienie jest wyborne to takie pojedyncze podłużne mace wypełnione dżemem ? pakowane po 2 sztuki na porcję. Szkoda że nie mam w Szczecinie takiego sklepu … A jak we Wrocławiu ze sklepami z żywnością z zachodu? Macie jakieś stacjonarne na mapie miasta?
Nie widziałam takich ciastek, choć może nieuważnie patrzyłam. Niedawno otwarto we Wrocławiu Dealz, i to blisko mojego miejsca zamieszkania.
W Hali Targowej są dwa stoiska z niemieckimi słodyczami. Pandy wspominały, że w niedziele jest targ w pobliżu rynku, ale jeszcze tam nie dotarłam. Mamy standardowo Kuchnie Świata i działy zagraniczne w supermarketach, np. Carrefourze. I nieziemsko drogi market EPI. Pewnie coś by się jeszcze znalazło, niemniej nieszczególnie się interesowałam. Na pewno nie mamy takiego sklepu jak warszawski Scrummy. Wiele lat temu była Kopalnia Słodyczy, jednak musieli ją zamknąć.
Ja niestety standardowo nie mam Kuchni Świata … :/
Pomysł z podwójnym smakiem jest ciekawy, ale raczej wolałabym całe ciastko tylko w jednym smaku. Wygląda naprawdę uroczo – zwłaszcza połówka truskawkowa – ale tyle sztuczności i cukru w jednym ciastku wydaje się aż za duża nawet dla mnie. Kiedyś już jadłam jakieś pop tarts i wiem, że wolę smaki nieowocowe, więc pewnie sernikowa połówka posmakowalaby mi bardziej. Zwłaszcza, że kocham skojarzenia ze smietankowymi wafelkami, bo przypominają mi dzieciństwo <3
Jestem ślepo zakochana we wszystkich wariantach Pop Tarts. Wczoraj jadłam kolejne, więc recenzja pojawi się za ok. 2-3 tygodnie.
Może powinnam dać im jeszcze jedną szansę? Jadłam tylko raz, chyba o smaku masła orzechowego i bardzo mnie rozczarowały. Odebrałam je jako suche i za mało słodkie, a samo ciastko było wręcz krakersowo słone.
Mało słodkie?!?!?! Oj, zdecydowanie daj im jeszcze jedną szansę. Walą cukrem na kilometr. Za to ciastko jest słone, owszem, ale z porównywaniem go do krakersa bym nie przesadzała. Krakersy są tak słone, że aż wysuszają wargi. Pop Tarts nie.
Kurde, aż mi dziwnie przykro, że „faszerujesz” się czymś takim. :O Nawet Mamie Pop Tarts (choć próbowałyśmy tylko cynamon-brązowy cukier) nie smakują…
PS Spróbowałam dziś Pepsi Max… Dosłownie telepaczki przez to nagazowanie dostałam, haha. I nie był to żaden alkoholowy dreszcz.
Przykro? Czemu? Uwielbiam je :) I Pepsi Max też uwielbiam.
Wiem, wiem, ale właśnie jak ktoś fajny lubi coś, co według mnie jest paskudne, to mi dziwnie przykro.
PS A Ci po tym, jak bardzo to gazowane nic nie jest? Mnie to aż przeraża, co mi się robiło.
Nie rozumiem pytania :(
W sensie jak pijesz coś mocno gazowanego, to nie masz potem rewelacji żołądkowych / przełykowych czy coś? I nawet nie chodzi mi o jakieś bekanie czy coś, ale… Ja mam takie dziwne wrażenie, że od środka rozpiera mi przełyk, jakby rósł i miał pęknąć, jakby coś dziwnego szło mi w płuca, a do głowy uderza mi, jak po mocnym alkoholu. I coś „idzie w nos”, jakby łzy mi wycisnąć chciało. Nienawidzę tego wszystkiego i mam tak odkąd pamiętam, toteż nie rozumiem, jak można gazowane rzeczy lubić (ale obstawiam, że ci, co lubią i piją, nie mają tego, co ja).
Pierwsze słyszę o takim stanie. Musi mieć związek z Twoim zdrowiem, nie napojami gazowanymi. Po gazowanym nie jest mi absolutnie nic.
Dziwię,że coś takiego jadają na śniadanie . Nie kusi mnie takie coś:)
Mnie też to dziwi. Dwoma ciastkami AKA tostami z lukrem nie da się najeść, poza tym taka bomba cukru z rana? No, thanks. Za to na deser Pop Tarts są więcej niż doskonałe <3
To mi się wydaje… Ej, aż trudno o jakieś cenzuralne, adekwatne słowa. Owszem, na sernikowe twory patrzę przychylnym okiem, ale nie na to. Ta słodycz, sztuczność… Wafelki na wagę? Hm, obstawiałam raczej, że wyjdzie jak tostowa wersja 7daysa z właśnie jakimś kremem.
I tak straszne. ;D
No, ale żeby tak źle nie było. Śmiechowo to wygląda. Bajecznie? Też. Nie w moim stylu, ale fajnie.
I bardzo dobrze. WIĘCEJ DLA MNIE!!! :D