Lindt, bombonierka Diva Truffe – trufle czekoladowe

W moim wcale nie tak krótkim życiu miałam okazję jeść bombonierki Lindta tylko trzy razy, na dodatek dopiero w ostatnich latach. Pierwszą kupiłam sobie sama. Wyglądała uroczo i składała się z dziewięciu maleńkich czekoladek, od czego zresztą wzięła się jej nazwa: Mini Pralines. Przypuszczałam, że będzie obłędna, zwali mnie z nóg i sprawi, że już nigdy nie spojrzę na inną bombonierkę. W rzeczywistości jednak okazała się dokładnie odwrotna – tandetna, nieciekawa, niskopółkowa i niegodna Lindta.

Drugą bombonierką, tym razem otrzymaną w prezencie świątecznym od mamy (ponownie dziękuję), był zbiór pralin Lindor Assorted. Wiedziałam, że będę zadowolona, jako że Lindory kocham. Przewidywania się sprawdziły, a ja oddałam serce zwłaszcza dwóm pralinom: orzechowej i białoczekoladowej.

I w końcu trzecią bombonierką została Diva Truffe, czyli kolekcja czekoladek z wyższej półki: trufli. Obawiałam się jej, jako że nie przepadam za klasycznymi truflami, poza tym przepiękne opakowanie wzbudziło moje podejrzenia. Czyżby Lindt maskował niedoskonałości eleganckim kartonikiem? Na szczęście czekoladki otrzymałam na urodziny, więc dając im szansę, niczego nie traciłam.

Lindt, bombonierka Diva Truffe, trufle czekoladowe z alkoholem, copyright Olga Kublik

Diva Truffe
bombonierka z truflami

Trufle Lindta są absolutnie piękne: okrągłe i pokryte złocistym pyłkiem rodem z bajki o wróżkach. Obrazki na opakowaniu sugerują, że łatwo je odróżnić. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistości trzy jasne warianty są niemal identyczne, więc sięganie po nie stanowi niemalże loterię. Najłatwiej wytypować trufle czekoladowe, a następnie Rose Marc de Champagne. Te pierwsze są brązowe, drugie mają fioletowe zabarwienie. Pomiędzy czekoladami Irish Cream i Marc de Champagne niemal nie widzę różnicy.

Praliny Lindta pachną obłędnie alkoholowo. Kompozycja aromatów przywodzi na myśl mieszankę whisky z czekoladą. Mimo iż trufle są twarde, nożowi ustępują bez oporu. Złocisty proszek trzeszczy pod zębami niczym cukier puder. Polewa to czekolada dwóch rodzajów: od zewnątrz występuje mleczna, od wewnątrz ciemna. Środek zajmuje gęsty krem, acz nie wypełnia komór w pełni – tuż pod czekoladą widoczna jest mała przerwa (Lindt postanowił zaoszczędzić, jako że mało kto rozcina czekoladki i poddaje analizie).

Lindt, bombonierka Diva Truffe, trufle czekoladowe z alkoholem, copyright Olga Kublik

We wszystkich truflach czekolada jest gruba i twarda. Rozpuszcza się bardzo wolno. Smakuje słodko w punkt i doskonale deserowo (mlecznej nie odnotowałam, została zagłuszona przez ciemną). Podczas gryzienia daje się poznać jako plastyczna, momentami wręcz plastelinowa. Jest pylista.

Bombonierka Diva Truffe marki Lindt dostarcza 491 kcal w 100 g.
Kolekcja czekoladek (10 trufli) waży 114 g i zawiera 560 kcal.
1 trufla czekoladowa Lindta waży 11,4 g i dostarcza 56 kcal.

Lindt, bombonierka Diva Truffe, trufle czekoladowe z alkoholem, copyright Olga Kublik

Truffe Chocolat

Degustację rozpoczęłam od czekoladek, których rozpoznanie nie budzi wątpliwości. Trufle czekoladowe mają ciemną polewę i jeszcze ciemniejsze wnętrze. Pachną połączeniem whisky i kakao. Nadzienie to lepkie, kleiste, gęste, tłuściutkie i pyliste bagienko. Albo jadalny smar. Ma smak kremu kakaowego – niekoniecznie zaś czekoladowego – z dużą dawką cukru i cichą nutą alkoholu. Szkoda, bo nastawiłam się na uderzenie procentów, tymczasem alkohol stanowi jedynie subtelny dodatek.

Ocena: 4 chi ze wstążką


Lindt, bombonierka Diva Truffe, trufle czekoladowe z alkoholem, copyright Olga Kublik

Truffe Rose Marc de Champagne

Mimo iż w truflach Rose Marc de Champagne polewa ma zabarwienie fioletowe – czego nie widać na zdjęciach; musicie mi zaufać – w środku znajduje się krem w kolorze jasnego adwokata. Czekoladka adwokatowo również pachnie. Drugą nutą aromatu jest słodka czekolada deserowa. Konsystencje warstw są identyczne jak w Truffe Chocolat. Nadzienie powoduje rozkoszne alkoholowe szczypanie języka. Smakiem odpowiada kremowi z doskonałych czekoladek Truffel Marc de Champagne Niedereggera. Trufle Rose Marc de Champagne są jednak gorsze od pralin Niedereggera, bo mniej wyraziste.

Ocena: 5 chi


Lindt, bombonierka Diva Truffe, trufle czekoladowe z alkoholem, copyright Olga Kublik

Truffe Irish Cream

Miałam problem z odróżnieniem trufli Irish Cream od Marc de Champagne, jednak drogą dedukcji doszłam do wniosku, iż ciemne nadzienie w kolorze kawy należy do czekoladek o smaku irlandzkiego likieru, gdyż to właśnie w nim znajduje się kawa. To kolejna pralina, która pachnie czekoladą i whisky. Pozornie podziela konsystencje poprzedniczek, w rzeczywistości jednak ma gęstszy krem. Smakuje cudownie szampańsko (?!) i powoduje przyjemne szczypanie na języku. Irish Cream to najbardziej alkoholowy wariant z truflowej bombonierki Diva Lindta, jednak jak na moje upodobania wciąż za mało.

Ocena: 5 chi ze wstążką


Lindt, bombonierka Diva Truffe, trufle czekoladowe z alkoholem, copyright Olga Kublik

Truffe Marc de Champagne

Trufle Marc de Champagne odróżniłam od Irish Cream nie tylko dzięki kawowemu zabarwieniu tych drugich, lecz również dzięki porównaniu obu czekoladek do wspomnianych już pralin Truffel Marc de Champagne Niedereggera. W łakociach konkurencyjnej marki występuje bardzo jasne nadzienie – takie jak w Truffe Marc de Champagne Lindta. Czekoladki pachną szampanem i słodką kakaową czekoladą. Mają rzadszy krem od poprzednika, a więc podobny do wnętrz Truffe Chocolat i Rose Marc de Champagne. Smakują słodko i procentowo, przy czym nie sposób określić rodzaju alkoholu.

Ocena: 5 chi


Bombonierka Diva Truffe Lindta – podsumowanie

Kolekcja trufli Diva Lindta jest daleka od ideału chociażby dlatego, że nie czuć zastosowanej w polewie mlecznej czekolady (zagłuszyła ją ciemna), komory pralinek nie są wypełnione w pełni, gryzienie polewy uwydatnia jej plastelinowość (taniopolewowość), a zapachy i smaki są na tyle zbliżone, że trudno je odróżnić, a już na pewno nie odpowiadają alkoholom wymienionym w nazwach pralinek.

Jednocześnie uważam, że bombonierka Diva Lindta jest warta zakupu. Opakowanie zachwyca, trufle prezentują się przepięknie – spójrzcie tylko na złocistą posypkę! – a intensywność alkoholu nie odrzuci osób, które nie przepadają za mocnymi procentami. Taką bombonierkę nie wstyd podarować komuś, na kim nam zależy. Wygląda ekskluzywnie, a jej zawartość jest uniwersalnie smaczna.

Ocena dla bombonierki Diva Lindta: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

Lindt, bombonierka Diva Truffe, trufle czekoladowe z alkoholem, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

6 myśli na temat “Lindt, bombonierka Diva Truffe – trufle czekoladowe

  1. Kurczę ale mi narobiłaś smak na alkoholowe słodkości a w domu już nic tego typu nie ma … A nowych zakupów zrobić nie mogę :/

    1. Uśmiechnij się ładnie do rodziców bądź pożycz piątaka na coś smacznego i z procentem. Albo poczekaj, jako że podobno dłuższe czekanie, lepsze śniadanie ;>

  2. Gdyby zamiast alkoholowych smaków dorzucić waniliowe, kokosowe, marcepanowe czy karmelowe i zostawić czekoladiwa, to chętnie bym taką bombonierkę kupiła :D rzeczywiście piękne te trufle, nigdy się z takimi nie spotkałam :) myślałam że nadzienie to będzie cos jak w Lindorach, ale dla mnie to lepiej że nie bo nie przepadam za ich konsystencja ;D ale szczerze mówiąc nigdy nie widziałam na oczy tej bombonierki :o

    1. Za to czekoladowa otoczka jest żywcem wzięta z Lindorów. Niestety nie sądzę, by bombonierka mogła Ci smakować, nawet gdyby nie było w niej alkoholu :(

  3. Alkoholowe smaki są nie dla mnie, ale taką mleczną lub białą pralinką Lindt bym teraz nie pogardziła (a jak na złość mam tylko ciemne w domu :P)

    1. Dowiedziałam się, że otwarto we Wrocławiu sklep Lindta. Muszę się wybrać i zarzucić gałką oczną do koszy z Lindorami.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.