Po spotkaniu z czekoladową kaszką manną Satino Bakomy wiedziałam już, że zalanie proszku 150 ml wody jest grubą przesadą. Na potrzeby testu musiałam jednak zrobić to ponownie. Podczas recenzowania produktów korzystam z propozycji producentów, żeby ocenić ich produkty takimi, jakimi są z natury.
Nie zdziwiłam się, gdy po zalaniu mlecznej kaszki manny o smaku kokosowym wskazaną na opakowaniu ilością wrzątku i odczekaniu 30 minut zastałam wodę. To kolejny deser Bakomy, który nadaje się jedynie do wypicia. Próby zjedzenia go łyżeczką są bezowocne – kaszka natychmiast spływa.
Satino mleczna kaszka manna błyskawiczna o smaku kokosowym
Kaszka kokosowa Satino od Bakomy pachnie ujmująco, niemniej niezgodnie z nazwą. Oddaje błyskawiczny budyń waniliowy lub śmietankowy Słodka Chwila (nie wyczuwam między nimi różnicy). Wydaje mi się, że ma odległy poniuch kokosa, lecz mogło mi się tylko zdawać, bo znałam nazwę deseru i wiedziałam, czego szukać. Słodycz jest przesadna, mdląca. Pojawia się też rys chemiczności deserów instant.
Satino mleczna kaszka manna błyskawiczna o smaku kokosowym dostarcza 405 kcal w 100 g.
Kokosowa kasza manna instant marki Bakoma waży 50 g i zawiera 202,5 kcal.
O ile kaszka czekoladowa Satino to rzadka, wodnista zupa, o tyle kaszka kokosowa przypomina herbatę, w której nie ma ani jednej drobinki, na której można by zawiesić ząb. Znajdują się w niej wiórki kokosowe, acz bardzo mało. Ziarenka są odpowiednio twardawe i sprężyste. Gdyby tylko otaczająca je zawiesina była gęstsza, kaszka wyszłaby bajecznie. Albo gdyby kaszy manny było więcej 49,2%…
Zalane wrzątkiem wiórki kokosowe są przyjemne. Chrzęszczą głośno i intensywnie, lecz nie robią tego, czego nie toleruję: nie memłają się. Są sprężyste, nawilżone, soczyste.
W smaku kokosowa kaszka Satino Bakomy odpowiada zapachowi. W 75% jest budyniowo waniliowa lub śmietankowa, w 5% kokosowa. Pozostałe 20% wędruje do ciepłego posłodzonego mleka. W deserze występuje delikatny posmak chemii, charakterystyczny dla zalewajek.
Kokosowa kaszka manna Satino od Bakomy to deser, którego konsystencja – gdy korzysta się z proporcji zasugerowanych przez producenta – jest tragiczna. Prawdopodobnie pierwszy raz trafiłam na kaszkę, która jest rzadka jak herbata i nadaje się do picia, nie zaś jedzenia. To daleki od atrakcyjności napój kaszany.
Kaszka kokosowa pachnie przesadnie słodko, jednak w smaku okazuje się słodka w punkt. Przypomina waniliowy lub śmietankowy budyń Słodka Chwila. Kokos – o ile w ogóle występuje – zajmuje miejsce na setnym planie. Za konsystencję deser powinien otrzymać 1 chi, niemniej smak jest obłędny. Jestem zakochana zarówno w kaszce kokosowej Satino, jak i czekoladowej.
Aktualizacja: Do tego wariantu kaszki Bakomy również wróciłam po kilku dniach. W kredycie zaufania chciałam jej przyznać 5 chi z uwagi na pyszny smak. Pff, dobre sobie. Wlanie 100 ml wrzątku zamiast rekomendowanych 150 ml nie pomaga ani o ułameczek procenta. Kokosowe Satino jest rozczarowująco rzadkim napojem wypełnionym trzema ziarenkami kaszy manny na krzyż. Tragedia!
Ocena: 4 chi
(niestety nigdy do niej nie wrócę)
Może trzeba do nich dodać z 10ml żeby były gęste? :D
Szkoda że wyszło mało kokosowo, bo nigdy nie spotkałam się z kaszką o tym smaku i chetnie bym taką zjadła. Ale aż strach pomyśleć, co zajmuje ponad połowę składu, skoro kaszka to niecała połowa… :O
Reszta składu tooo… samo zdrowie oczywiście :)
Kurczę a może to miał być shake w pierwotnym założeniu a producent w ostatniej chwili zmienił zdanie i produkcja nie zdążyła zmodyfikować proporcji :D
Wcale bym się nie zdziwiła. Gęstość jest tragiczna.
Mannę z kokosem mogłabym zjeść, ale nie taką. Mogłabym, ale nie zjem, bo forma wiórków raczej mi się z kaszą jaglaną widzi, mannę wolę „na gładko”, że tak powiem.
Jaglanka z wiórkami kokosa? To ja jeszcze poproszę sok z melona i pestki malin.
Masz coś do jaglanek?
Chcesz na solo?!
Dawaj! Chociaż… po co zaraz na solo… Nafaszeruję Cię zawsze zostawianymi imbirami i wasabi z sushi.
Hmm. Właśnie mi się przypomniało, że planowałam już nigdy nie pojechać do Krakowa. Chętnie bym wzięła te imbiry i wasabi, ale sama rozumiesz… No nie ma jak.