Bakalland, BA! Protein Owsianka Kawa & Banan

Czasem nie rozumiem samej siebie. Do dziś nie kupiłam dostępnego w Żabce Kit Kata o smaku zielonej herbaty, mimo iż bardzo mnie interesuje. Wysoka cena zniechęca mnie na tyle, że wolę stracić okazję na spróbowanie go niż jakże cenne 5 zł. Za to kiedy podczas zakupów w Carrefourze natknęłam się na nowe owsianki proteinowe BA! Bakallandu kosztujące 3,50 zł, od razu wzięłam trzy saszetki. Nieważne, że nie przepadam za deserami proteinowymi przez proszkowatość. Nieważne, że przed kupieniem kolejnych sztuk warto spróbować deseru, żeby wiedzieć, czy w ogóle jest warty grzechu. Momentami po prostu czuję, że muszę coś kupić.* Zdrowy rozsądek mówi swoje, a wewnętrzna potrzeba swoje.

* Parę tygodni temu byłam na zakupach w supermarkecie i z bliżej nieokreślonej przyczyny uznałam, że muszę kupić pięć bochenków chleba (po 350 i 600 g). Nic to, że mieszkam sama i jem chleb tylko raz dziennie. Ledwo zmieściłam je w zamrażarce, ale przynajmniej wewnętrzna potrzeba zaznała spokoju.

Bakalland, BA Protein Owsianka Kawa i Banan, zdrowa owsianka proteinowa, copyright Olga Kublik

BA! Protein Owsianka Kawa & Banan

Owsianka proteinowa Bakallandu waży 47 g i składa się z trzech rodzajów płatków: owsianych (60%), orkiszowych (2,1%) i żytnich (2,1%). Zalewa się ją 110 ml wrzątku. To mniej niż potrzeba do zalania jakiekolwiek innej owsianki, chociażby 50-gramowej NesVity. Można więc założyć, że owsianka będzie przyjemnie gęsta, prawda? Phi, zapomnijcie. Mimo iż dałam płatkom 30 minut na wchłonięcie wody i napęcznienie, po powrocie zastałam zupę spływającą z łyżeczki.

BA! Protein Owsianka Kawa & Banan marki Bakalland dostarcza 368 kcal w 100 g.
Proteinowa owsianka kawowo-bananowa waży 47 g i zawiera 173 kcal.

Bakalland, BA Protein Owsianka Kawa i Banan, zdrowa owsianka proteinowa, copyright Olga Kublik

Proteinowa owsianka BA! Bakallandu pachnie doskonale. Aromat łączy intensywną posłodzoną kawę z mlekiem, słodziutkie dojrzałe banany i owsianą bazę. Ta ostatnia jest delikatna, lecz stale obecna i wyczuwalna bez problemu. Banany zdają się syntetyczne i sproszkowane, co nie ujmuje im uroku.

Owsianka Bakallandu odznacza się szaroburym kolorem, z uwagi na co nie wygląda zbyt apetycznie. Na przekór wysokiej słodyczy odnotowanej w zapachu daje się poznać jako słabo słodka. Płatki mimo zalegania w gorącej wodzie przez 30 minut są twardawe. Najgorszą częścią jednak jest zawiesina. Okazała się kleista, błotnista (nie mylić z uroczą bagienkowością!) i zproszkowa. Jeśli kiedykolwiek podczas zatrucia pokarmowego wypiliście Smectę, będziecie wiedzieć, o jaką konsystencję chodzi. Coś potwornego.

Smak owsianki BA! Bakallandu mógłby być dobry. Czuć kawę z mlekiem i wyraziste, choć dziwne niesłodkie banany. Wszystko jednak psuje paskudna konsystencja lekowego błota.

Bakalland, BA Protein Owsianka Kawa i Banan, zdrowa owsianka proteinowa, copyright Olga Kublik

BA! Protein Owsianka Kawa & Banan to ledwo co słodka, kawowo-bananowa Smecta z twardawymi płatkami owsianymi. Jest kleista w sposób charakterystyczny dla leku z proszku i błotnista. Mimo iż pachnie ładnie i mogłaby smakować w porządku, prezentuje się nieatrakcyjnie. Na domiar złego jest droga. Jak miło, że kupiłam od razu trzy saszetki. (A mogłam kupić zielonego Kit Kata…)

Ocena: 2 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Bakalland, BA Protein Owsianka Kawa i Banan, zdrowa owsianka proteinowa, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

17 myśli na temat “Bakalland, BA! Protein Owsianka Kawa & Banan

  1. O nie … To teraz mi smutno bo wydałam te 3.50 zł takze w Carrefourze tyle tylko że na smak truskawkowy … miejmy nadzieję że ten nie będzie smakował jak syrop na kaszel i gardło bo mnie zemdli… do dziś pamiętam te ohydne ulepy o smaku truskawkowym … fuuuuuu. No skoro lubię ich batony to do głowy ni nie przyszło że owsianka tak zawiedzie odbiorców :/
    Może owocowa wersja będzie smaczniejsze jakimś cudem :'(

  2. Widziałam ją w sklepie i też mnie kusiła, ale jak zorientowałam się że nie ma kakao (co myślałam najpierw) a kawę, to odpuściłam, bo stwierdziłam że kawa i banan jakoś mi nie pasują razem. No i całe szczęście że nie kupowałam, fu ;p podejrzewam że taka konsystencja może być od tego że to proteinowy twór, chociaż szkoda że ostatnio coś trafiasz na same rzadkie suszki. Chociaż ja wolałabym zdjęć już te wodniste kaszki co wrzucałaś ostatnio niż takie proszkowe lekarstwo :(
    Btw wciąż nie kupiłaś kit kata czy już od czasu pisania recenzji to zrobiłaś? :P

    1. Jadłam inne proteinowe owsianki. Bywały proszkowate, ale żadna nie przypominała Smecty. Fuj, fuj.

      Yep, nadal nie kupiłam :P Odkładam też upolowanie ciemnej wersji batona Wanted od ETi i nowego Knoppersa.

    1. Nii, nie będzie. Nigdy nie zrecenzowałam żadnego wariantu, przez co nie chce mi się zaczynać, zwłaszcza od dupki strony.

  3. Ten smak jakoś w ogóle mi nie leży w owsiance. Nie wiem, czy to kwestia tego, że jem ją wieczorem, czy… Samo połączenie też. I kawę, i banany lubię, ale razem? Czuję, że by mi się gryzły.
    Co więcej… Smecta? O, zapomniałam w ogóle o tym paskudztwie. Do produktu w zasadzie nie mam, co napisać, więc do wstępu się odniosę. To świetnie rozumiem! Swoją drogą, zawsze MUSZĘ mieć zapas chleba (bo jem właściwie tylko dwa konkretne i nie umiałabym zadowolić się innym). Uznanie, że w sumie niepotrzebna rzecz jest mi właściwie niezbędna do przetrwania, ech… Cieszę się jednak, że nie mam tak właśnie np. z takimi zalewajkami.

    1. Najpierw odniosę się do końcówki komentarza. Ty się cieszysz, że nie masz przymusu kupowania kiepskich owsianek za 3,50 zł, a ja, że nie interesują mnie ciemne czekolady po 20 zł wzwyż.

      Mam ulubiony chleb, jednak jak go nie ma, kupuję inny. W każdym sklepie znajdę chleb dla siebie. Najbardziej lubię bochenki z ziarnami, ale nie te ciężkie.

      1. I to się nazywa „znać siebie i siebie lubić”. :D

        Schustland jest na szczęście w większości marketów (gdzie indziej zakupów nie robię), a i biedronkowy zamiennik jest super. Gdyby jednak ze świata miały zniknąć, też bym znalazła inny, tylko że często mają po prostu wielkość kromek, która mi nie odpowiada (np. jedna bardzo długa kromka – pokroilabym na 3, ale to dodatkowa czynność, wiadomo).

        1. Otóż to. Mniej rozczarowań w bagażu doświadczeń. Swoją drogą, ciekawa rzecz. Masz świadomość, że gdybym jadła Twoje czekolady, byłabym częściej niezadowolona, niż kiedy jem kiepskie suszki? W drugą stronę nawet nie piszę, bo Ty suszków nie lubisz wcale, a ja ciemne czekolady owszem.

          Ooo, krojony graham w worku Schulstada – tę markę miałaś na myśli? – jest w Lidlu. Przez całe studia jadłam tylko jego. Jak nie było, jechałam do innego Lidla. Kosmos :D Obraziłam się na niego, bo szybko pleśniał. Dwa-trzy dni w ciepłej kuchni i chleb do wywalenia. Wtedy nauczyłam się mrozić od razu. Kupuję chleb, odkładam cztery duże kromki na dwa dni, a resztę wrzucam do zamrażalnika. Wcześniej trzymałam cały chleb przez kilka dni i dopiero mroziłam, żeby jak najwięcej zjeść „na świeżo” (jakby chleb z worka miał cokolwiek wspólnego ze świeżością). #problemypierwszegoświata

          1. Mam tę świadomość. I rozumiem zjawisko bardziej, niż ludzi twierdzących, że „polubienie ciemnych czekolad to tylko kwestia przyzwyczajenia się” – przy czym chodzi o te ciemne powyżej 80 %. Nie widzę sensu w przekonywaniu się na siłę.

            Dokładnie tę markę! Ech, nigdy nie umiem jej ani poprawnie napisać, ani przeczytać. Jem zawsze Fitness Style z ziarnami – kocham go po prostu. Ten nie pleśnieje, ale ja trzymam chleb w lodówce, a tylko wieczorem wyjmuję dwie kromki i przekładam do chlebaka na rano. Też mrożę jakby co, ale nigdy cały na raz. Porcjuję po dwie kromki, bo jak odmrażam potem po dwie, to są świeższe. Taak, tak, ta „świeżość” naszych chlebów.
            Brr, wyobrażasz sobie samej piec chleb? W życiu!

            1. Ja też zawsze rozmrażam po dwie. Kupuję wyłącznie chleby krojone, więc oderwanie dwóch kromek od reszty bochenka nie stanowi problemu. Czasem muszę podważyć je paznokciem, ale z reguły odłażą łatwo.

              Moja mama piekła chleby, jak byłam mała (sama-sama) i jak poszłam do liceum (kupiła w Lidlu maszynę do chleba i brała gotowe mieszanki chlebowe, też z Lidla). Te wypieki były przezajebiste. Najbardziej lubiłam chleby kukurydziane, bo mają super konsystencję. Sama jednak w życiu bym nie piekła. Za dużo zachodu.

              1. Twoja mama piekła bo lubi piec czy bo lubiłyście efekt? Właśnie że pytałam o samą czynność. Pieczenie czegokolwiek wydaje mi się… męcząco-straszne.

                1. Moja mama kocha siedzieć w kuchni i piec, gotować, faszerować, lepić i tak dalej. Kiedy byłam mała i nie pracowała, robiła to częściej, niemniej nadal gotowanie sprawia jej mnóstwo radości.

  4. Jak dla to ta opinia jest bardzo mocno przesadzona .Ja zalewam wodą i zaraz ją jem jest przepyszna . Bardzo dobrze czuje się i jest też syta ,spokojnie trzy godziny wytrzymuje .

    1. Trudno powiedzieć, że moja opinia jest przesadzona. Uważam dokładnie tak, jak napisałam. Miałam kłamać i napisać, że jest inaczej?

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.