Mam słabość do cytrynowych słodyczy. Czy to mięciutkie babeczki z cytrynowym aromatem, czy kruche herbatniki bądź wafle przekładane kremem cytrynowym, kupuję je z nadzieją na pyszną degustację.
Ciemnej czekolady Nero Nero 70% cacao jednak kupić nie musiałam. Dostałam ją od taty, który jak co roku wyjechał na narty w Alpy. Tym razem zatrzymał się we Włoszech, stąd wybór produktu włoskiej marki Elah Dufour. Czekolady z serii Novi są mi znane, ponieważ w przeszłości dostałam od taty i zaprezentowałam na blogu trzy: białą z orzechami, mleczną z orzechami i gianduję z orzechami. Mimo iż kolekcja Nero Nero jest dla mnie nowością, spodziewałam się, że tabliczka ciemna cytrynowa okaże się smaczna.
Novi Nero Nero 70% cacao Extra Fondente con Scorzette di Limone e Cristalli Allo Zenzero
(ciemna czekolada ze skórką cytrynową i kryształkami cukru imbirowego)
Elegancka ciemna czekolada Novi Nero Nero zawiera 70% kakao. Wzbogacono ją o skórkę cytrynową i – czego przed oraz w trakcie degustacji nie wiedziałam – kryształki cukru imbirowego. Pomimo tego, że tabliczka znajduje się w kartoniku o tradycyjnym rozmiarze, waży tylko 75 g.
Novi Nero Nero 70% cacao cytrynowo-imbirowa marki Elah Dufour dostarcza 545 kcal w 100 g.
Ciemna czekolada ze skórką cytrynową i imbirem waży 75 g i zawiera 409 kcal.
Rządek gorzkiej czekolady z cytryną (3 kostki) waży 12,5 g i dostarcza 69 kcal.
1 kostka ciemnej czekolady 70% kakao z cytryną waży ok. 4,5 g i zawiera 25 kcal.
Kiedy Polskę liznęły pierwsze upały, wszystkie czekolady i produkty czekoladowe schowałam do lodówki. Mimo mojej przezorności cytrynowa czekolada Novi Nero Nero 70% cacao okazała się dotknięta zębem czasu. Sądzę, że zaszkodziła jej podróż do Polski w samochodzie. Pomijając jednak zmienioną barwę, tabliczka jest bardzo ładna. Dzieli się na aż sześć rządków. Cienkie i eleganckie kostki ozdabiają kompasy.
Gorzka czekolada jest twarda, lecz nie kamienna. Cechuje ją atrakcyjna kruchość kości. Podczas łamania i gryzienia trzaska. Ma intensywnie cytrynowy aromat, według mnie niestety wpadający w limonkę. Zdaje się kwaśna, słodka i gorzkawa, przy czym kwaśność jest nienaturalna. W efekcie ciemna czekolada cytrynowa Novi Nero Nero 70% cacao przywodzi na myśl cytrynowo-limonkową choinkę do samochodu.
Czekolada rozpuszcza się w ustach bez trudu, choć wolno (w odniesieniu do ciemnych czekolad rozpuszcza się w przeciętnym tempie). Nie funduje bagienka – szkoda. Zawiera imponująco dużo dodatków, które zostają na języku. Kawałki cytryny są miękkie i kleiste. Od razu czuć, że to skórka cytrynowa. Mają smak subtelny, mdły, kiepskawy. Towarzyszy im drobny cytrynowo-cukrowy granulat, który według producenta jest imbirowy. Według mnie raczej żaden, ponieważ nienawidzę imbiru i z pewnością bym go wychwyciła.
Mimo iż wspomniany cytrynowo-cukrowy granulat nie jest atrakcyjny pod żadnym względem, cieszę się, że nie odnotowałam w nim imbiru. Gdyby tak było, nieprzesadnie przyjemna degustacja stałaby się wręcz koszmarna. Tak oto pozorna wada – nijakość smaku – przemieniła się w zaletę.
Ciemna czekolada cytrynowo-imbirowa Novi Nero Nero 70% cacao jest kiepska. Z uwagi na zawartość kakao powinna smakować jak gorzka, niemniej wysoki poziom słodyczy upodabnia ją do pierwszej lepszej deserowej. Konsystencja samej czekolady jest nijaka – ani dobra, ani zła. Z kolei dodatki uważam za nieatrakcyjne: skórki cytrynowe mają niewiele smaku, a cukrowy granulat to po prostu wielkie kawałki chrupiącego cukru. Imbiru nie sposób odnotować, co jako jedyne mogę uznać za zaletę (dla mnie).
Ocena: 2 chi
Dla mnie wyższy poziom słodyczy byłby na plus, bo wolę deserowe czekolady niż gorzkie :D ale tak w sumie się zastanawiam… Kto wymyśla takie tabliczki? XD skórka cytrynowa? imbir? Jakiś granulat? Przecież to nawet nie brzmi dobrze, brrrr. Mogliby chociaż dać jakieś nadzienie czy coś. Ciekawe czy komukolwiek we wloszech to smakuje i kupuje tę tabliczkę regularnie :p
Muszę się z Tobą nie zgodzić. Mimo iż Tobie czy mnie krem pasuje nawet do ciemnej czekolady, fani gorzkiej czekolady preferują tabliczki czyste albo z dodatkiem twardym, kruszonym. Jesteśmy wyjątkiem, nie regułą. Druga rzecz – myślę, że Włosi (i nie tylko) szamają te czekolady z przyjemnością. To popularna marka i bez wątpienia nie produkowałaby shitu, na którego sprzedaży byłaby stratna.
Nie są to z pewnością moje smaki, a ogólna słaba jakość wyrobu tym bardziej zniechęca, tylko jej kostki ładnie się prezentują ;)
Warto kupić, wyjąć z opakowania i powiesić na ścianie. Zwłaszcza gdy hoduje się w domu gady, dla których zbiera się muchy.
Teoretycznie lubię cytrynowe rzeczy. Teotetycznie, bo jak walą kwachem cytrynowym albo jak Zotter pcha cytrynę tam, gdzie nie jest potrzebna, to nie, a niestety właśnie takich czekolad jest dużo. Kocham wszelkie nuty cytrynowe (mm, Magadaskar).
Miło wspominam Libeert ze skórką cytryny, więc i tę bym przygarnęła. Ja w dodtaku w zasadzie imbir (zależy jaki) lubię, choć akurat jako cukier… Byłabym od razu na nie w kwestii jakiegokolwiek cukru, ale można powiedzieć, że jak zobaczyłam opis to aż mnie to zainteresowało.
Staruch, co mi w sumie nie przeszkadza. Pomijam, że jadłam ostatnio Domori IL blendy 70%,z datą do marca – prawdopodobnie ostatnie istniejące, bo wycofali i wyglądały lepiej, ale cii.
Limonka mi niestraszna, ale choinka do samochodu… W sensie w czekoladzie to już trochę tak. Obstawiam, że to nie nuta igliwia. :>
Silna słodycz, mało smaku i mało nawet konsystencji? Nie no, cudo po prostu. Aj tam, braku imbiru się czepiasz… W zamian dostałaś dwa razy więcej cukru!
Niestety choinka do samochodu nie nosi śladów igliwia. W ogóle bardzo lubię słowo „igliwie”. Jest tak nacechowane świętami, że od razu czuję cudowny zapach żywych drzew iglastych. Z czym bardziej kojarzy Ci się igliwie: z Bożym Narodzeniem (niekoniecznie Twoim, bo Twoje jest oryginalne) czy górami i lasami?
Myślę, że jutrzejsza recenzja Cię zainteresuje. Nie uznasz czekolady za godną zakupu, ale mogłabym się założyć, że z taką konsystencją jeszcze się nie spotkałaś.
O choince i igliwiu oczywiście z lekką ironią napisałam.
Z górami i lasami zdecydowanie. Kocham i słowo, i zapach.
Odpisałam Ci pod tamtą, ale końcowo… Chyba to była tylko trochę podobna konsystencja. I taka, i taka ble.
W recenzji sycylijskiej czekolady dostałam podpowiedź (w komentarzu), że chodzi o specjalny sposób produkcji. Zaraz będę googlować. Ty się bardziej znasz, więc wygoogluj też i odnieś się, jeśli możesz.
Odpisałam pod SiciliaTentazioni.