Rzadko przeglądam półki ze zdrowymi i ekologicznymi słodyczami, niemniej kiedy już rzucę na nie okiem, zdarza się, że spostrzegę coś, co podbije moje serce (przynajmniej wizualnie, bo ze smakiem bywa różnie). Tak właśnie stało się w przypadku dwóch kaszek mleczno-kukurydzianych SunVit marki Celiko: waniliowej i bananowej (malinową z czystym sumieniem zignorowałam). Trafiłam na nie w Delikatesach T&J w okresie wzmożonego kupowania deserów instant i uznałam, że warto dołączyć je do kolekcji.
SunVit Kaszka mleczno-kukurydziana o smaku bananowym
(kaszka bezglutenowa)
Degustację kaszek mleczno-kukurydzianych SunVit rozpoczęłam od kaszki bananowej, jako że sięgnęłam po nią dzień po degustacji Mlecznego startu bananowego z Biedronki. Odkryłam, że producent – Celiko – zastosował ciekawy zapis propozycji przygotowania, charakterystyczny dla owsianek. Otóż podał dwie ilości wody do wyboru, aby konsument mógł zjeść dokładnie taką kaszkę, jaką lubi: gęstą lub płynną. Ja wybrałam wartość niższą, a więc 150 ml (druga to 200 ml).
SunVit Kaszka mleczno-kukurydziana o smaku bananowym marki Celiko dostarcza 393 kcal w 100 g.
Bezglutenowa kaszka kukurydziana bananowa waży 50 g i zawiera 197 kcal.
Bezglutenowa kaszka kukurydziana SunVit składa się z żółtego pyłku przywodzącego na myśl albo suche drożdże, albo proszek zbierający się na dnie paczki corn flakes. Sprawia to, że po przyrządzeniu jest niemal jednolita, odznacza się wysoką budyniowością. Cechują ją cudowna gęstość i zwięzłość. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie – jak dużo można nabrać na łyżeczkę! Dodatkowy plus, przynajmniej dla mnie, to kożucho-skorupka zbierająca się na wierzchu, gdy kaszka stygnie.
Zapach kaszki kukurydzianej Celiko wydał mi się nieładny. Odpowiada nieświeżemu oddechowi powstałemu w wyniku zjedzenia mlecznej kaszki bananowej. Jest też bardzo słodki, i to w sposób cukrowy.
Kaszka bez glutenu od Celiko jest przyzwoicie bananowa. Z Mlecznym startem z Biedronki łączy ją esencjonalna sztuczność. Poziom słodyczy – choć w aromacie wysoki – okazuje się wyważony, idealny. W kaszce SunVit odnotowałam dwie nuty dodatkowe. Pierwsza to różowa guma balonowa. Druga to posmak niesmaku po zjedzeniu kaszki, a więc mieszanka kwasku i pokaszkowego kapcia ustnego.
Nie pamiętam, ile zapłaciłam za kaszkę kukurydzianą SunVit od Celiko (w Delikatesach T&J na bank przepłaciłam). Jeśli jest dostępna w rozsądnej cenie, z ogromną przyjemnością do niej wrócę. Mimo iż skrywa się w okropnym wizualnie opakowaniu i pachnie niezbyt zachęcająco, okazała się bajecznie gęsta, spójna, kleikowa i budyniowa – kocham takie kaszki! Na dodatek ma ujmujący smak, który łączy gumę bananową i różową gumę balonową. Cieszy gardło umiarkowaną słodyczą.
Gdybym musiała dokonać wyboru pomiędzy bananową kaszką kukurydzianą Celiko i tradycyjną kaszą manną bananową Mleczny start z Biedronki, wybrałabym tę drugą. Mimo upodobania do budyniowości deseru SunVit wolę sprężyste ziarenka kaszy. Ponieważ jednak nie muszę wybierać, wrócę do obu.
Ocena: 6 chi
Kiedyś ją kupiłam w Auchanie bo tęskniłam za mlecznym startem, ale mi nie smakowała :( dla mnie była taka jakaś dziwnie mączna i mało bananowa. Kaszki z Biedronki nic nie przebije :((
Więcej dla mnie, o ile wciąż jest produkowana.
A ja wolę opakowania z postaciami z bajek, haha. Niby podoba mi się zamysł, że przecież nie jest to produkt tylko dla dzieci, ale… Lubię te zwierzaki (chociaż dobór postaci czasem wydaje mi się z… człowieczej czarnej dziury działającej na odwrót).
Sam sztuczny banan już nastawia mnie raczej negatywnie, a jeszcze guma?! Jakakolwiek?! I to właśnie w produkcie zdrowo wyglądającym, nie dla dzieci… Nie rozumiem i jestem pewna, że w życiu bym tego nie określiła jako ujmujące. Zaczynając czytać, przy tych dwóch dodatkowych nutach, myślałam, że jednak dalej będzie narzekanie.
Na szczęście jednak nigdy nie będę miała z tym do czynienia. Dobrze też wiedzieć, że komu ma smakować, smakuje.
Oj, będziesz musiała przecierpieć jeszcze sporo recenzji suszków w najbliższych miesiącach :P
Wiesz, jak ja się w nich gubię? Potem, jak odpisuję na komentarze, to już nie wiem, co pod czym. Dam radę, bo fajnie się czyta o takich dziwnościach (dla mnie).
Ja też się gubię, gdy wlatuje u Ciebie za dużo podobnych czekolad. Podobnych = bez charakterystycznych dodatków. Niemniej czerpię z czytania o nich radość. Nie muszę podzielać zachwytu produktem, żeby dobrze się bawić przy lekturze. Także piąteczka :)