Przytłoczona ogromną ilością słodyczy dostępnych na rynku – polskim, ale nie tylko, przecież mamy sporo sklepów i działów ze słodyczami zagranicznymi – nie mam czasu testować produktów znajdujących się w zasięgu ręki. Weźmy na przykład takie słodycze z Biedronki albo Lidla. To sklepy, w których codzienne zakupy robi większość Polaków. Wręcz wypadałoby, żebym co jakiś czas poleciła albo odradziła zakup dostępnych w nich słodyczy. Cóż jednak poradzić, skoro czasu i sił przerobowych brak?
Czekolada deserowa z nadzieniem o smaku czarnej porzeczki, czyli czekolada Allegro z Biedronki, skłoniła mnie do wydłużenia listy posiadanych słodyczy z uwagi na atrakcyjne nadzienie. Połączenie słodkiej czekolady i potencjalnie kwaśnej porzeczki jawi mi się jako godne spróbowania. Tym bardziej, że za produkcję czekolady odpowiada lubiany przeze mnie producent: Millano (znany także jako Baron).
Allegro Czekolada deserowa z nadzieniem o smaku czarnej porzeczki
nadziewana ciemna czekolada z Biedronki
Ponieważ myślałam, że porzeczkowa czekolada Allegro jest edycją limitowaną, upolowałam ją jeszcze przed wakacjami. Gdybym wiedziała, że jesienią wciąż będzie na regale, nie spieszyłabym się i nie narażała jej na wizualną mutację poupałową. Przyjmijmy jednak, że jak książki nie ocenia się po okładce, tak o czekoladzie nie wnioskuje się na podstawie wypłowiałych placków szpecących kostki.
Allegro Czekolada deserowa z nadzieniem o smaku czarnej porzeczki od Millano-Baron dostarcza 456 kcal w 100 g.
Rządek (3 kostki) ciemnej czekolady nadziewanej waży 20 g i zawiera 91,5 kcal.
1 kostka porzeczkowej czekolady z Biedronki waży 6,7 g i dostarcza 31 kcal.
Mimo iż nie przepadam za galaretkami w czekoladzie, ich zapach uwielbiam. Deserowa czekolada Allegro pachnie podobnie, o ile nie tak samo. Aromat oddaje bardzo słodkie porzeczkowe galaretki skąpane w ciemnej czekoladzie. Porzeczka jest intensywna i sztuczna, jednak cudowna. W tle czai się zaduch kurzu.
Porzeczkowa czekolada z Biedronki nie wygląda tak, jak się spodziewałam. Sądziłam, że będzie miała więcej nadzienia i że będzie ono wyraziste kolorystycznie. Na to zresztą wskazuje obrazek na opakowaniu. Tymczasem tabliczka jest stonowana, szarawa, przygaszona. Krem nie grzeszy grubością.
Ciemna czekolada Allegro jest subtelnie lepka pod palcami. Naduszona zapada się w krem, co zapowiada przyjemnie plebejską konsystencję. Najgrubsza warstwa znajduje się na spodzie. Nietrudno ją zgryźć. Jest plastyczna, miękka, kremowa. Rozpuszcza się łatwo i bardzo szybko. Przemienia się w intensywnie słodkie ciemnoczekoladowe bagienko. Zdradza sporą pylistość. Czuć, że nie jest gorzka, tylko deserowa (zawiera 50% kakao). Nie przypadnie do gustu koneserom ciemnej czekolady wysokiej jakości.
Nadzienie o smaku czarnej porzeczki idealnie pasuje do kremowej, bagienkowej czekolady. Jest lepkie, klejące, gęste, plastyczne, dziegciowe. Lepi się do palców jak szalone. Zalepia także zęby. Jest gęstą, zwięzłą masą. Przypomina rozpuszczony lukier z subtelnym rzężącym proszkiem. Smakuje tak słodko, że można umrzeć. Oddaje kwaśno-cukrowe porzeczkowe gumy rozpuszczalne. Owocowość jest syntetyczna i intensywna. Choć zdaje się, że wymienione cechy są negatywne, całokształt otula plebejskie serducho.
Czekolada z Biedronki Allegro z nadzieniem porzeczkowym to produkt esencjonalnie plebejski. Miłośnicy ciemnych czekolad nie mają tu czego szukać, podobnie jak wielbiciele wykwintnych smaków. Porzeczkowy krem jest sztuczny, a poziom słodyczy w całokształcie przechodzi ludzkie pojęcie.
Do mojego plebejskiego serca ciemna czekolada Allegro wkradła się od pierwszej kostki. Jest bajecznie miękka, gęsta i bagienkowa. Sprawia przyjemność zarówno gryziona, jak i rozpuszczana. Słodycz kakaowej czekolady miesza się z intensywnym gumoporzeczkowym kremem. Na dodatek krem ów ma ciekawą strukturę: kleistego dziegciowego lukru. Kiepska prezencja tabliczki nie ma żadnego znaczenia.
Allegro Czekolada deserowa z nadzieniem o smaku czarnej porzeczki marki Millano-Baron przywiodła mi na myśl Mleczną Truskawkową Wedla. Jest tak samo kremodżemowa. W przyszłości chętnie spróbuję wariantu z miętą. Czuję, że mięta to idealny smak do tego rodzaju nadzienia (a la lukrowego).
Ocena: 5 chi
Zawsze jak widziałam ta tabliczkę to omijałam ją szerokim łukiem, bo porzeczka kojarzy mi się z czymś niemiłosiernie kwaśnym. Skoro jednak jest taka słodziutka, gumobalonowa i idealna dla słodyczowego plebsu… Na dodatek to porównanie z truskawkową Wedla <3 zachęciłaś mnie, może niedługo się skuszę ^^
Myślę, że to jest tak łagodna ciemna czekolada, że ma szansę przypaść Ci do gustu :)
Hm. No może się skuszę. Wedlowska z porzeczką chyba kiedyś była a może i jest? W każdym razie coś z porzeczkami już jadłam w przeszłości i chyba nie było najgorsze więc może kiedyś spróbuje ale na czekolady nie mam chęci na dzień dzisiejszy :/
Kiedyś była, fakt. Była też cytrynowa. Bardzo żałuję, że wtedy nie miałam bloga i nie polowałam na sezonowe słodycze jak dziś.
Też myślałam, że to limitka i też spędziła u mnie… No dobra, nie całe lato, ale pierwsze ciepłe miesiące. Powiem nawet, że w sumie czułuśmy podobny smak, miękkość, więc… A no tak, tylko że mi nie smakowała. Mało tego, mam po niej traumę haha. Przez ten lukier wszystko.
I właśnie to nie a’la lukier, coś, co przypomina lukier, jak kilka razy napisałaś. Po prostu (jest nawet w składzie) to pomada. Na szybko się upewniłam to jakiś tam rodzaj lukru (albo odwrotnie – od sprawdzenia do pisania komentarza parę godzin minęło). Pewnie wiedziałaś, bo i moją recenzję czytałaś (komentarz, hyhy), ale zapomniałaś. Nie dziwię się. Ja jednak zapamiętam raz na zawsze, że pomada to lukier.
Nienawidzę dziadostwa.
Tak jak Barona. Dobra, dziś nie chce mi się się go hejcić za bardzo, to na osłodę, jakby lukrowości i ulepkowatości mało było, dodam, że w sumie taka zdziadziała z wyglądu tabliczka ma swój urok. Tak swoją drogą moja lśniła, co było złudne, bo nie spodziewałam się, że w ustach wszystko to będzie takim miękkim bagienkiem.
Hmm, raczej na odwrót. Pomada nie może być rodzajem lukru, tylko lukier rodzajem pomady. Na krówki mówi się pomadki, a przecież nie są z lukru.
Nie wracałam do Twojej recenzji przed pisaniem. Rzeczywiście uleciało mi z pamięci.
Tak, na odwrót – przypomniało mi się, jak czytałam z obrzydzeniem, że pomada jest np. na donutach. Fu.
Pomadki? O, chyba zapomniałam, że tak się mówi.
Też tak mam. I najśmieszniejsze jest to, że jak potem zobaczę choćby tytuł czy pierwsze słowa, zdarza się, że okazuje się, że całą recenzję dobrze pamiętam (że żeżeże… – więcej tego chyba wepchnąć nie mogłam).