Słodycze i desery bywają nieprzewidywalne. Zanim stawiłam czoła serii budyniów Słodka Chwila czekoladowy duet, byłam pewna, że malinowy okaże się przeciętny, pomarańczowy zaś pyszny. Napisać, że wynik mnie zaskoczył, to jak nie napisać niczego. Podczas gdy budyń Słodka Chwila Czekolada & Malina przypadł mi do gustu i zdecydowałam się zatrzymać drugą saszetkę, przez budyń Słodka Chwila Czekolada & Pomarańcza o mało nie zwymiotowałam. To ohydztwo smakuje pomarańczową pastą do zębów dla dzieci.
Czego mogłam się spodziewać po budyniu Słodka Chwila Czekolada & Wiśnia, skoro moje odczucia okazały się tak rozbieżne z przewidywaniami? Jedyna poprawna odpowiedź brzmi: wszystkiego.
Słodka Chwila czekoladowy duet Czekolada & Wiśnia
Budyń Słodka Chwila Czekolada & Wiśnia dzieli proporcje z braćmi. Suchy produkt waży 45 g. Do przygotowania go Dr. Oetker zaleca użycie 175 ml wrzątku. Wystarczy energicznie pomieszać w miseczce czy kubku, by stać się świadkiem magicznej przemiany proszku w pokaźną i gęstą wizualnie masę.
Słodka Chwila czekoladowy duet Czekolada & Wiśnia marki Dr. Oetker dostarcza 74 kcal w 100 g gotowego deseru.
Słodka Chwila budyń czekoladowo-wiśniowy waży 45 g w suchym produkcie i 220 g w gotowym; zawiera 163 kcal.
Zrażona wariantem czekoladowo-pomarańczowym, do budyniu Słodka Chwila Czekolada & Wiśnia podeszłam z ograniczonym zaufaniem. Jak się wkrótce okazało – niesłusznie. Budyń Dr. Oetkera pachnie cudownie. Oddaje wiśnie zatopione w spirytusie, a następnie obleczone czekoladą. Aż dziw, że w składzie deseru nie występuje alkohol, bo aromat jest wyraziście i niezaprzeczalnie spirytusowy. Moje myśli popłynęły ku pysznej i intensywnie alkoholowej bombonierce, którą można było znaleźć w barku dziadka. Pozostałe elementy zapachu to – jak zwykle – mdląca słodycz i chemiczność.
Degustację rozpoczęłam od zebrania i zjedzenia pysznego kożuszka, który tworzy się dzięki zostawieniu budyniu na pół godziny. Pierwsza łyżeczka zdecydowanie mnie oczarowała. Do kubków smakowych dotarła intensywnie spirytusowa nalewka wiśniowa z nutą czekolady. Słodka Chwila Czekolada & Wiśnia to budyniowa wersja pralinek rodem z bombonierki: wiśni w likierze.
Gęstość budyniu Dr. Oetkera niestety jest pozorna. Mimo iż w składzie występuje mleko w proszku (odtłuszczone i pełne), zalanie suszka wrzątkiem odbiera szansę na przyzwoitą mleczną gęstość. Deser rozpuszcza się na wodę i znika. Nie ma w nim proszkowatości, a porcja jest spora – to zalety.
Budyń Słodka Chwila Czekolada & Wiśnia pachnie i smakuje jak wiśnie w spirytusie zamknięte w czekoladowej pralince. Podczas degustacji czuć lekkie szczypanie na języku, co tylko wzmacnia skojarzenie ze spirytusem. Kto mi zatem zdradzi, jak to możliwe, że w budyniu Dr. Oetkera nie ma ani ułamka procenta alkoholu? (I proszę mi nie mówić, że moje szanowne kubki smakowe się mylą!)
Słodka Chwila Czekolada & Wiśnia jest daleka od doskonałości, jednak przez odwołanie do wiśni w likierze z czekoladą oddałam jej serce. Nie na długo – nie planuję do niej wracać – acz tego jednego wieczora była dla mnie Deserem Błyskawicznym Idealnym. Drugą saszetkę zachowam na zimę.
Ocena: 5 chi
Smak tego budyniu też mi przypominał wiśnie w likierze :) ogólnie to zauważyłam, że często tam mam ze słodyczami wiśniowo – czekoladowymi, jak chociażby z princessą dark cherry. A najlepsze jest to że samych wiśni w likierze nie lubię, za to rzeczy które smakują podobnie – mniam! : D
Ja często nie, ale raz na jakiś czas trafi się wiśniowlikierowy produkt. No i same pralinki uwielbiam.
Czasami nie lubię takiej niepewności, czy będzie bardzo źle, dobrze, czy jak. A czasami… Wiadomo. Nie testowalabym tylu różności…
Ok, ten smak w ciemno, obstawiałabym, że może być… Nieco mniej podły? Nie wiem.
Nalewka i pozytywny odbiór? Ha! A jak ja piszę przy ciemnych czekoladach, że jakieś nuty kojarzyły mi się z nalewką, to narzekasz. :>
Nie lubię wiśni w alkoholu, bo to czekoladki, ale taki smak / nuta? Mniam! Dlatego nie rozumiem, dlaczego jak się pisze o skojarzeniu z dobrą bombonierą, od razu są komentarze, że „fu”. Mama za to kocha wiśnie w likierze i od lat ubolewa, że nigdzie nie może znaleźć ich w mlecznej czekoladzie („kiedyś były!”).
Kożuch w takich rzeczach akurat wydaje mi się ok, kojarzy mi się tak z tym na kaszy mannej (lubię), a nie z takim np. na owsiance czy po prostu na ciepłym mleku (fu).
W kwestii wyczuwania alkoholu bez niego w składzie. Miałam ostatnio to samo przy nowym proteinowym Ehrmannie (kokos-czekolada – widziałaś?). Obstawiałam, że to słodzik i chemia tak szczypią w język i dają alkoholem. Teraz już wiem, że prawie na pewno chemia, aromaty.
O, miło, że Ci smakował.
Nie planujesz wrócić, powiadasz? A zimą do drugiej saszetki tak co? Nie no, wiem, że chodziło, że więcej nie kupisz, a jak już masz…
No i pięknie ładnie, a mnie i tak lekkie obrzydzenie bierze, haha. Przypomniało mi się, jak kieedyś napisałaś, że z niechęcią do suszków nie rozumiesz za bardzo, bo właściwie różnica między nimi a tymi jak jogurty jest tylko taka, że tu zalewa się samemu. No nie do końca, bo tamte są na mleku robione, a tu wodą zalewasz mleko w proszku i masz potem takie znikanie na wodę w sekundę. Brr.
Pamiętam, że wieeele miesięcy temu zapytałaś mnie, czy znam wiśnie w likierze w mlecznej czekoladzie, bo szukałaś dla mamy :)
Jakiej mannej? Manny!!! Będę biła!
Lubię kożuch na ciepłym mleku (jako dziecko nienawidziłam i byłam nim obrzydzona). Na owsiance nigdy nie widziałam, ale ja szamam zalewajki.
To już nie nowy. Nowy jest kawowy. Kokos-czekolada jakoś sprzed pół roku.
Druga saszetka nie doczeka zimy. Zjem ją w nadchodzący weekend, bo wychodzę. Jak wrócę, muszę szamnąć coś na szybko, bez robienia zdjęć i notatek.
Naprawdę pisze się „manny”? Pamiętam, że kilka razy sprawdzałam i się irytowalam, bo „mannej” brzmi wstrętnie, ale ponoć to poprawna forma i zaczęłam jej używać wbrew sobie. A jednak! <3
Na owsiance w sumie ja też nie widziałam, bo nie dopuszczam, żeby się zrobił.
Któż Ci naopowiadał takich głupot? ;> Podobno to zwierzęta po Wigilii mówią ludzkim głosem. Rzuć okiem na wstęp: http://livingonmyown.pl/2019/09/19/delecta-mleczny-kubek-kasza-manna-z-malinami-i-smietanka/ Napisałam o tym niedawno :)
Nie mam pojęcia, gdzie sprawdzałaś pisownię, bo w główne wyniki wyszukiwarki pokazują poprawną.