Kiedy polowałam na słodycze mające wejść w skład samoprezentu na Dzień Dziecka, do koszyka wsadziłam zdrowe ciastka ekologiczne Symbio w dwóch wariantach: daktyle & jagody goji oraz morele & chia. Mimo iż nie cierpię goji, to właśnie wobec pierwszego wariantu miałam większe oczekiwania. Wszystko dlatego, że kocham daktyle, podczas gdy suszone morele i chia uważam za po prostu smaczne.
Ekologiczne ciastka owsiane morele & chia to ciastka bez cukru, czyli potencjalnie problematyczne i kiepskie. Jedyne źródło ich słodyczy stanowią tytułowe suszone morele, których zastosowano sporo, bo aż 24%. Do zakupu skłoniły mnie przede wszystkim rozmiar w sam raz na raz i bezbolesna cena.
Ekologiczne ciastka owsiane morele & chia
zdrowe ciastka bez cukru
Owsiane ciastka ekologiczne z daktylami i goji zaskoczyły mnie tym, że ważą równo 50 g, czyli są zgodne z zapowiedzią producenta. Ekologiczne ciastka owsiane morele & chia podzielają precyzyjne podążanie za wagą wskazaną na opakowaniu (doceniam harmonię teorii i praktyki). Są ładniejsze od poprzedników, bo bardziej urozmaicone. Niestety one również wyglądają na przypalone.
Ekologiczne ciastka owsiane morele & chia bez cukru marki Symbio dostarczają 453 kcal w 100 g.
Ekologiczne ciastka bez cukru (2 w paczce) ważą 50 g i zawierają 227 kcal.
Zdrowe ciastko ekologiczne waży 25 g i dostarcza 113,5 kcal.
Ekologiczne ciastka owsiane Symbio są wyraziście tłuste w dotyku, co sprawia, że pozostawiają na opuszkach tłustą warstwę. Pachną do pewnego stopnia podobnie do wersji z daktylami i goji, mimo iż nie występuje w nich ani ułamek procenta jagód goji. Aromat odpowiada kompozycji stworzonej z niesłodkich, gojigorzkich babeczek zbożowych, ciemnych ziołowych tabletek na kaszel i melasy. Każdy z elementów odnotowanych w zapachu jest jednocześnie słodki i gorzki.
Podczas łamania ciastka ekologiczne dają się poznać jako zawilgocone (zatłuszczone) bądź zwietrzałe. Nie oferują chrupkości ani kruchości, co sprawia, że są inne i gorsze od wariantu z daktylami i goji. Podobnie prezentują się podczas gryzienia: są miękko-zwietrzało-tłuste. Wypełniają je bardzo twarde kawałki owoców, które z uwagi na strukturę i gorzki smak sprawiają wrażenie przypalonych.
Płatki owsiane przez twardość i suchość utrudniają degustację i włażą w zęby. Twarde kawałki moreli też. Brak cukru dotkliwie daje się we znaki. Jest pierwszą rzeczą, jaką odnotowuje się w smaku. Chwilę później zjawia się powódź goryczy ni to spalenizny, ni to jagód goji, spleciona ze słodką goryczą ciemnych tabletek na gardło i melasy. Tytułowych moreli nie sposób uświadczyć.
Należy podkreślić, że Ekologiczne ciastka owsiane Symbio są jednocześnie słodkie i niesłodkie. To efekt przedziwny i trudny do opisania. Ciastkowa baza jest zupełnie niesłodka, mdława, lecz na tej bazie znajduje się nabudowana i nieodłączna alternatywna słodycz syropu z goji, tabletek ziołowych i melasy.
Zdrowe Ekologiczne ciastka owsiane morele & chia Symbio mają tępą konsystencję i tępy smak. Zawierają tyle tłuszczu, że zdają się zawilgocone, zwietrzałe. Brak słodyczy spleciony z alternatywną słodyczą wali w kubki smakowe obuchem. Niewystępujące w składzie goji przejmują ster. W połączeniu z tabletkami ziołowymi i melasą przywodzą na myśl gęsty czarny dziegieć, który oblepia owsiane ciastka bez cukru.
Ciastka ekologiczne Symbio mają szereg wad: zwietrzałość bazy, przetłuszczenie, twardość i suchość płatków owsianych, właziwzębowość każdego elementu, gorycz spalenizny, smak niewystępujących w składzie goji, brak smaku moreli, brak słodyczy w bazie, przedziwną syropowość. A jednak z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu są interesujące i uzależniające. Ich dziwność sprawia przyjemność.
Ekologiczne ciastka owsiane Symbio nie znajdą się w moim koszyku zakupowym nigdy więcej. A może jednak znajdą…? Takiego niezdecydowania chyba jeszcze nie doświadczyłam. Nie potrafię bowiem określić, czy ciastka ekologiczne są złe, czy genialne. Jeśli jedliście je lub planujecie, dajcie znać.
Ocena: 4 chi
Kurczę kobieto zdecyduj się :P
A tak na poważnie to bardzo lubię morele w słodyczach ( ale musi mnie najsc na ten klimat smakowy … ). Od czasu do czasu kupuje dlatego ciastka sante z morelami. Lubię musli lo tej firmy z morelami suszonymi. Delicje morelowe od czasu do czasu.
Czytając nagłówek myślę – to coś dla mnie bo dodatek chia które zawsze fajnie chrupią w ciastkach również do mnie przemawia. A tu czytam że są zwietrzałe, tłuste, twarde
I co najgorsze dla mnie właziwzębowe :/
No ale tak kręcisz że chyba jednak je kupię albo uśmiechne się do Mikołaja :)
Bardzo lubię morele (i brzoskwinie) w jogurtach. Dawna Jogobella suszona morela była moją najulubieńszą. Nie wiem, czy miałaś okazję spróbować. Zniknęła parę lat temu.
Pierwsze słyszę :/ no cóż może wróci. Sporo smaków wraca jak bumerang, chociaż często tych nietrafionych a nie udanych
…
Z opisu jednak wnioskuję, że dla mnie byłyby bardziej złe niż genialne ;D już sam zapach brzmi strasznie, a skoro ta gorycz i ziołowe tabletki pojawiają się też w smaku, to coś czuję że u mnie skończyło by się na jednym gryzku ciasteczka. Ciekawe, skąd wziął się smak goi. Może to jakoś te morele tak dziwnie smakowały?
Nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że plułabyś zaprezentowanymi ciastkami na kilometr :P
Połączenie daktyli i moreli brzmi smakowicie. Kiedyś suszonych moreli nie docenialam, ale ostatnio pokochałam. Daktyle i figi na pierwszym miejscu, ale morele je gonią (a potem goji i miechunka).
Hm, wydaje mi się, że wiem, o co chodzi z tym, że czułaś słodycz, ale nie były słodkie, bo w sumie były wręcz gorzkie. Czasem mam takie coś przy bardzo ciemnych czekoladach, też przy setkach. No czuć słodycz jak nic, ale… No właśnie. I jakoś np. Mamie nie umiem tego za bardzo wytłumaczyć. O i właśnie, jestem pewna, że jej by te ciastka nie smakowały, bo ona jest z tych, którym ma być słodko i żadna gorzkość przy słodyczy nie może im się pałętać. Ja z kolei uważam to za ciekawe. Ciastka jednak nie ciekawią.
Tak czytam, czytam… Może i do goji się przekonasz? Jak do oleju kokosowego – myślisz, że to zmierza w tym kierunku czy nie?
Swoją drogą, spodziewałam się 3 chi. Nie. Byłam pewna, że będzie 3. Zaskoczyłaś mnie.
Nieee, goji nie zmierzają w kierunku obranym przez olej kokosowy. Może za 10 lat się to zmieni, ale póki co nie lubię ich ani odrobinę bardziej niż w chwili pierwszego spróbowania.
W mojej czołówce suszonych owoców – z uwagi na smak i konsystencję – są daktyle, banany (smażone chipsy) i śliwki. Moreli prosto z opakowania raczej nie lubię. Figi jadam tylko z opakowań (workowatych), w których zachowują miękkość. Żurawina mogłaby nie istnieć, wystarczą mi plebejskie rodzynki. Goji – yuk.
Nie brzmi to zachęcająco, ale coś mi mówi, że te ciastka to moje smaki i będę je miała na uwadze ;) A póki co, może zbiorę się za zrobienie własnych owsianych, ale coś czarno to widzę, bo lenistwo mnie ogarnęło niestety :/
Ostatni raz ciasto i ciastka piekłam w liceum. Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem leniwa. Po prostu nie lubię gotować. Stanie nad garami frustruje mnie i uważam je za stratę czasu (w mojej sytuacji, nie ogólnie).
Ja też może leniwa nie jestem, ale ostatnio ogarnęło mnie zmęczenie wszechogarniające połączone z lenistwem i nic mi się nie chce ;/