W niedługim czasie od wyczarowania recenzji ciastek bez cukru Symbio (daktyle & jagody goji oraz morele & chia) przyszło mi opisać kakaowe wafle bez cukru Buoni Cosi Senza Zuccheri aggiunti. Zdałam sobie wówczas sprawę, że jak na osobę nie przepadającą za słodyczami bez cukru upolowałam ich w ramach samoprezentu na Dzień Dziecka podejrzanie dużo. Ciastka okazały się jednocześnie dziwne i interesujące, ale wafle? Zrażona przeokropnymi waflami bez cukru z nadzieniem cytrynowym Wawela byłam pełna obaw. Gdyby nie fakt, że występowały w rozmiarze w sam raz na raz i miały korzystną cenę, nie kupiłabym ich.
Buoni Cosi Senza Zuccheri aggiunti cacao
kakaowe wafle bez cukru
Opakowanie słodyczy o tajemniczo brzmiącej nazwie Buoni Cosi Senza Zuccheri aggiunti jest średnio atrakcyjne, utrzymane w szpitalnej kolorystyce. Kakaowe wafle bez cukru ważą tylko 45 g, przy czym zostały podzielone na osiem małych wafelków po niecałe 6 g. Są blade, acz przełożone atrakcyjnie ciemnym i pozornie grubym kremem. Każdy wafelek kakaowy ma podwójną warstwę nadzienia.
Wafle bez cukru Buoni Cosi Senza Zuccheri aggiunti cacao marki Galbusera dostarczają 475 kcal w 100 g.
Kakaowe wafelki bez cukru ważą 45 g i zawierają 214 kcal.
Wafel kakaowy bez cukru waży ok. 6 g i dostarcza 27 kcal.
Oceniając zdrowe słodycze po wyglądzie, nie spodziewałam się rewelacji. Tymczasem okazało się, że kakaowe wafle bez cukru Buoni Cosi Senza Zuccheri aggiunti pachną obłędnie. Intensywność aromatu przekracza 100% (choć to oczywiście niemożliwe). Odpowiada słodkiemu w punkt, esencjonalnemu kakao wykonanemu ze stopionej w garnku czekolady deserowej. W zapachu odnotowuje się kremowość.
Mimo iż wizualnie grube, ciemne nadzienie po rozdzieleniu płatów waflowych daje się poznać jako cienkie. Niestety nie jest kremowe, a tym bardziej bagienkowe, na co liczyłam. Rozpuszcza się na wodę. Tuż po zgryzieniu jednak – zanim przemieni się w wodę – zachwyca gęstością i tłustością. Zawiera mączną proszkowatość oraz ziarnistość a la cukrową (przypominam, że to wafle bez cukru).
Kiedy po kubkach smakowych rozpływa się nadzienie wafli kakaowych Buoni Cosi Senza Zuccheri aggiunti, zmysły szaleją z zachwytu. Odpowiada ono bowiem gęstemu napojowi czekoladowemu stworzonemu z czekolad dwóch rodzajów: mlecznej i deserowej, które stopiono w garnku w tym samym czasie. W tle pojawia się delikatna gorycz niepochodząca od kakao. Niestety nie zdołałam ustalić jej źródła. Skojarzyła mi się z czymś sztucznym. Druga nuta występująca w tle to subtelna alkoholowość. Kakaowość pozostawia na języku węgielną cierpkość, którą uwielbiam w ciemnych czekoladach o wysokiej zawartości kakao.
Kakaowe wafle bez cukru składają się z płatów waflowych o idealnej kruchości. Pod tym względem bez wątpienia zaliczam je do jednych z najlepszych wafli, jakie jadłam w życiu (!). Chrupią tak głośno, że nie sposób ukryć degustacji przed domownikami (dlatego opłaca się mieszkać tylko z psem). Nie mają wyrazistego smaku, co jednak nie stanowi wady. Doceniam, że nie zawierają cukru. Popularne marki często ładują w płaty waflowe ponadprzeciętne ilości cukru, czego nie cierpię.
Kakaowe wafle bez cukru Buoni Cosi Senza Zuccheri aggiunti cacao to produkt niepozorny, a rewelacyjny. Mieszczą się w niezbyt atrakcyjnym opakowaniu o szpitalnym kolorze, są blade i zawierają tylko dwie warstwy kremu, na dodatek położonego cienko, proszkowato-ziarnistego i rozpuszczającego się na wodę.
Jednocześnie kakaowe wafelki bez cukru marki Galbusera odznaczają się doskonałą, wzorcową konsystencją płatów waflowych. Smak kremu odpowiada czekoladzie Lindta – mlecznej i deserowej – stopionej w garnku na gęsty napój kakaowy. Mimo iż nadzienie samo w sobie nie jest gęste ani bagienkowe, po schrupaniu wafla całość przemienia się w gęstą i bagienkową masę. Po jej przełknięciu na języku pozostaje cudowna węgielna cierpkość kakao. Aż żal, że paczka zawiera tylko osiem sztuk.
A co z brakiem cukru? Cóż, gdybym nie przeczytała o tym na opakowaniu, nigdy bym się nie zorientowała, że jem wafle bez cukru. Produkt jest przyzwoicie słodki i pełny czekoladowego smaku. Nie pamiętam, kiedy jadłam tak pyszne wafle. Prawdopodobnie w 2018 roku, gdy natknęłam się w Netto na plebejskie wafle kakaowe marki Iga. Kupienie wafli Buoni Cosi Senza Zuccheri aggiunti cacao było świetną decyzją.
Ocena: 6 chi ze wstążką
Wyglądają bardzo niepozornie i w sumie szata graficzna też nie zachęca…. Kurcze, opis smaku brzmi genialnie, ale obawiam się, że nie byłam nimi aż tak zachwycona (wspomniane wafle Iga mnie nie przekonują). No i chyba wolałabym jednego, grubszego walka od ośmiu malutkich. Tobie taka forma odpowiada czy też wolałabyś jeden? :)
Nie ma lepszej formy słodyczy od jednego porządnego batona/wafla, JEDNAKŻE jeśli coś okazuje się tak samo dobre jak zaprezentowane wafle bez cukru, nie mam problemu z wracaniem do tego pomimo formy odmiennej od ulubionej. A gdybym mogła zmienić małe wafelki na jeden duży, nie zrobiłabym tego z obawy, że stracą urok.
To są jedyne wafle jakie jadam od lat bez komboniwania i kupowania jedynie dla smaku :) są rzeczywiście głęboko intensywne. Bardzo czekoladowe ale przeważnie miękkie i mało chrupiące zapewne z uwagi na 2 warstwy kremu :)
Pierwszy raz kupiłam je jeszcze na studiach. To było chyba jakieś 6-7 lat temu. Wszystkie produkty bez cukru tej marki które jadłam uważam za udane. Markizy też mają pyszne. Jadłaś je może ?
Kiedyś nie można ich produktów w Polsce kupić na sztuki tylko w paczkach zbiorczych. Całe szczęście bo te kosztują około 20 zł …
Nigdy nie jadłam produktów tej marki, nawet jej nie znałam. Wafle były pierwsze.
O tak, też nic nie słodzę, a do słodyczy bez cukru jestem sceptyczna. Obecnie w ogóle niewafelkowa, ale tu muszę przyznać, że miłe zaskoczenie, że wafle niesłodkie i… Chrupkie! Zdaje się oczywistość, ale raptem wczoraj Mama jadła Princessę i nie mogła się nadziwić, że wafelek (powinien chrupać!), a twarda, rozpływała się itp.
Dziwię się jednak, że słodziku nie czuć.
Podoba mi się smak kremu, że jak czekolady Lindta. I tak pomyślałam, ciekawe, jak smakują te bezcukrowe Lindty (nowość). Oczywiście nie mam zamiaru sprawdzać, jak i tych wafelków, ale cieszę się, że coraz więcej rzeczy ze słodzikami wychodzi. Może początkowo producenci nie umieli się za nie wziąć i dlatego jeszcze parę lat temu prawie pewne było, że jak coś jest ze slodzikiem, to lepiej trzymać się z daleka?
Nie wiedziałam, że Lindt wypuścił coś bezcukrowego. Zarzucisz linkiem?
Albo jest tak, jak mówisz, albo to sklepy nauczyły się odróżniać pozytywny brak cukru od ble braku cukru, dzięki czemu importują tylko udane produkty.
https://www.lindt.de/produkte/tafeln/dunkle-schokolade/zartbitter-ohne-zuckerzusatz/
I mleczna jest.
Nie zaskoczę Cię stwierdzeniem, że bardziej interesuje mnie mleczna :P
A mnie żadna. :>