Quest Bary nie są tradycyjnymi słodyczami, które znajdziecie w supermarkecie czy sklepiku osiedlowym. Kupicie je w sklepach dla kulturystów (i ogólnie sportowców), a także w internecie. Ja moje upolowałam online. Podczas wybierania batonów zwróciłam uwagę na wariant Quest Bar Rocky Road Flavor, który z uwagi na kompozycję smakową i nazwę przywiódł mi na myśl Snickersa Rockin’ Nut Road.
Quest Bar Rocky Road Flavor to czekoladowy baton proteinowy z migdałami i piankami marshmallow. Spodziewałam się jednak, że ani jednych, ani drugich w białkowej bryłce nie znajdę. Quest Bary są znane z zastępowania pozornie apetycznych dodatków – np. czekolady – piaskowymi wyspami o smaku.
Quest Bar Rocky Road Flavor
Czekoladowy baton proteinowy Quest Bar Rocky Road Flavor jest spodziewanie zwarty, zbity i twardy, przez co niełatwo ulega nożowi. Odznacza się uroczo czekoladowym kolorem i zawiera sporo jasnego dodatku. Tak jak przypuszczałam, nie są to pianki marshmallow, lecz sypkie wyspy.
Quest Bar Rocky Road Flavor od Quest Nutrition dostarcza 350 kcal w 100 g.
Czekoladowy baton proteinowy z migdałami i marshmallows waży 60 g i zawiera 210 kcal.
Przygotowując się do degustacji, podzieliłam Quest Bar Rocky Road Flavor na części. Niewielki pasek zostawiłam do zjedzenia na zimno, resztę włożyłam do piekarnika na 15 minut. Po tym czasie wyjęłam wielki, cudownie pulchny, puszysty i mięciutki w środku baton proteinowy o idealnie chrupiącej otoczce. Efekt powiększenia zasługuje na unicorna. Quest Bar przywodzi na myśl mięciutką poduszkę.
Quest Bar Rocky Road Flavor pachnie bardzo ładnie. Jak na czekoladowy baton proteinowy przystało, oddaje przede wszystkim czekoladę. Ale, ale! Wcale nie w tabliczce. Przypomina słodzikowo słodziuteńki i esencjonalnie czekoladowy budyń wykonany na mleku. Gęsty, aksamitny i przyjemny. W tle mlecznego czekoladowego budyniu czuć waniliową nutę.
Degustację zaczęłam od piaskowych wysp w upieczonym batonie. Okazały się spodziewanie proszkowate i chwilowo zwarte. Po wzięciu do ust momentalnie rozpadają się na proch. Smakują ordynarnym słodzikiem. Zawierają drobne ziarenka soli, co jest wyjątkowe i zaskakujące, ale przyjemne. Ich tłustość osadza się na palcach i wargach. Jestem przekonana, że osadza się również na gałkach ocznych od samego patrzenia.
Byłam pewna, że Quest Bar Rocky Road Flavor nie zawiera migdałów. Niespodzianka! Część sypkich wysp to w rzeczywistości migdały: wielkie, chrupiące, cudowne, świeże i pełne smaku. Doskonale prezentują się na tle przypieczonej i równie chrupiącej otoczki czekoladowego batona proteinowego.
Quest Bar Rocky Road Flavor to czekoladowy baton białkowy, którego czekoladowość zdaje się wywodzić z likieru albo lodów. Mimo iż słodzikowo słodka, i to na potęgę, daje się poznać jako cudownie truflowa. Sól skrywająca się w piaskowych wyspach pasuje i do likieru czekoladowego, i do świeżych migdałów.
W wersji na zimno Quest Bar Rocky Road Flavor jest znacznie gorszy. Pachnie ładniej, bo nie straszy słodzikiem i przywodzi na myśl intensywnie czekoladowe ciasto oblane dodatkowo gęstą czekoladą. Sypkie wyspy są mniej mączne i mają smak waniliowawej białej czekolady zwieńczonej solą. Smak wciąż odpowiada czekoladowej trufli z likieru. Zimny baton proteinowy ma jednak nieatrakcyjną strukturę twardej gumy. W takiej postaci nie zasługuje nawet na 3 chi. Biada tym, którzy spożywają go bez spiekarnikowania.
Jeśli macie niską tolerancję na obmierzłą słodzikowość, Quest Bar Rocky Road Flavor – ani żaden inny Quest Bar – nie przypadnie wam do gustu. Jeżeli jednak umiecie doświadczyć przyjemności pomimo tej jednej znaczącej wady, tu ową przyjemność znajdziecie na pewno.
Quest Bar Rocky Road Flavor jest przepotężnie słodzikowy, niemniej niedogodność tę wynagradzają: 1) smak likierowej trufli czekoladowej i czekoladowego budyniu z nutami wanilii i soli, 2) chrupiące, idealne, esencjonalne migdały, 3) poduszkowo-chrupiąca konsystencja batona po upieczeniu.
Quest Bar Rocky Road Flavor to jeden z najlepszych batonów Quest Nutrition, z jakimi miałam przyjemność obcować. Ocenę obniżam tylko dlatego, że rozpieszczona migdałami chciałabym ich więcej, np. zamiast sypkich i słodzikowych pseudopianek marshmallow.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Sypkie pianki? No tego jeszcze nie znałam :D słodzik znowu trochę mnie zniechęca, ale wszystkie epitety odnoszące się do czekolady – budyniowość, truflowosc, likierowość czy też posmak lodów baaardzo kuszą. Ale nie wiem, czy chciałabym ryzykować zakup tak nieprzewidywalnego batona :D musialabym trafić na bardzo dobrą promocje :D
Najgorsze jest to, że Quest Bary kosztują ok. 10 zł – nierzadko więcej – a w promocji o złocisza mniej. Trzeba je napraaawdę lubić, żeby ryzykować kupowanie nieznanych wariantów smakowych.
No cóż ja mam jak na razie awersje do słodyczy. Myślę że do końca roku nie dam rady spojrzeć na cokolwiek w czekoladzie mlecznej … wracam na zdrowe tory bez cukru białego i czekolady. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale czytać poczytam. Od tego się nie umiera ;)
Cóż to za przełomowa zmiana? Z czego wynika?
Nie przepadam za tym wariantem smakowym. Z jednej strony rozumiem, że może smakować, bo nie wydaje się bez sensu, ale nie jest zbyt mój. Choć dobrze zrobiony… Questowość jednak już na starcie sprawia, że nie interesuje mnie ten baton ani trochę.
Ciekawiło mnie jednak, jak „pianki” zachowają się po upieczeniu. Miałam wyobrażenie takich coś jak karmel we wcześniej zrecenzowanym wariancie, ale no właśnie: „sypkie wyspy”. Podoba mi się określenie, ale taki dodatek chyba (bo nie jadłam takiego Questa) nie.
Słodzikowe wyspy, słodzikowy czekoladowy budyń? A fe! Słodzikowe kawałki o… A wróć, migdały? Tu mnie zaskoczyłaś. Spodziewałam się aromatu.
Skojarzenie z truflami brzmi spoko, sól tak ogólnie też w tym wariancie. Spodziewałabym się jej jednak raczej przy migdałach, nie w „wyspach”.
Cóż, wiem, że nie odebrałabym go najlepiej, ale nie brzmi tak strasznie.
Chętnie zgarnę Twój przydział na ten baton, za to odstąpię Ci mój na którąś z niemoich ciemnych czekolad.