Na początku każdego miesiąca na stoliku na łóżko (takim stoliku i tacce w jednym, na pewno kojarzycie) układam słodycze, które muszę zjeść w przeciągu 30-31 dni, inaczej się przeterminują. W listopadzie jednak wyciągnęłam ich więcej – połączyłam dwa miesiące. Miałam nadzieję, że uda mi się uporać ze wszystkimi słodyczami z datą do końca 2019 roku, ponieważ na początku przyszłego roku planuję zrobić coś specjalnego. (Zmienić blog z recenzjami słodyczy w blog z recenzjami kosmetyków. Spokojnie, żartuję. A może wcale nie…? Zresztą to tajemnicze coś jest póki co luźnym planem).
Maślane ciastka bez glutenu Excellent Butter Cookies były jednym z produktów, które traciły żywot pod koniec grudnia. Kupiłam je w dużym Carrefourze w ramach samoprezentu na Dzień Dziecka. Wcześniej zaprezentowałam na blogu ich krewnych: bezglutenowe Wafle z kremem czekoladowo-orzechowym marki Glutenex. Wobec obu produktów miałam duże oczekiwania. Może to przez fakt, że szata graficzna opakowań jest absolutnie ujmująca? Albo przez to, że znalazły się w dziale ze zdrową żywnością, więc kosztowały trzykrotnie więcej niż zwykłe wafelki i maślane ciasteczka.
Excellent Butter Cookies
maślane ciastka bez glutenu
O ile wspomniane we wstępie wafelki znalazłam w kartoniku z polską nazwą, o tyle maślane ciastka bezglutenowe Bezglutenex – hłe, hłe – postanowił umieścić w kartoniku z nazwą angielską. Wydało mi się to dziwne, jako że skład i wartości odżywcze dostępne są w kilku wersjach językowych, w tym polskiej. Czyżby nazwa Ciastka maślane bez glutenu była gorsza niż Excellent Butter Cookies? Ja wolę polską.
Excellent Butter Cookies marki Glutenex dostarczają 476 kcal w 100 g.
Maślane ciastko bez glutenu waży 10 g i zawiera 48 kcal.
Excellent Butter Cookies i inne ciastka bez glutenu marki Glutenex są dostępne na rynku od lat. Wcześniej jednak znajdowały się w brzydkich i niskopółkowych opakowaniach, które ani nie przykuwały wzroku, ani nie zachęcały do zakupu (google it!). Diametralna zmiana szaty graficznej wyszła im na dobre. W tej chwili ciastka bezglutenowe są bardzo atrakcyjne. Mam ochotę skolekcjonować wszystkie.
Bezglutenowe ciastka maślane Glutenexu są blade, jak to wszystkie ciastka bez glutenu. Mają przepiękny kształt, a kartonik doskonale je ochrania, więc w mojej paczce ani jedno nie było połamane czy ukruszone. Mniej atrakcyjny za to jest zapach, według mnie wręcz paskudny. W 100% oddaje tradycyjne brytyjskie ciastka maślane Pure Butter Shortbread, co oznacza, że przywodzi na myśl gruby na kilka centymetrów plaster żółtego sera posmarowany na bogato masłem osełkowym i szczodrze posypany cukrem. Yuk.
Ciastka bez glutenu marki Schar przyzwyczaiły mnie do suchej twardości struktury. Maślane ciastka Glutenexu są jednak zupełnie inne, cudowne. Wystarczy lekko nacisnąć je zębem, a pękają z głośnym chrupnięciem. Są obłędnie kruchutkie – to unicorn chrupkości! – i ani trochę nie przypominają skalistych ciastek bez glutenu Schara. W dotyku dają się poznać jako oprószone ciasteczkowym pyłkiem, przez co niby są matowe, ale porządnie zmacane zdradzają subtelne natłuszczenie.
Mimo delikatności i kruchości ciastka maślane bez glutenu zawierają drobne kawałki czegoś zwartego, twardawego. Przypomina to drobno posiekane orzechy albo zlepione drobinki piachu. Do tego Excellent Butter Cookies są bardzo, bardzo mączne. Po rozgryzieniu fundują efekt wsypania do ust łyżki mąki.
Pamiętacie recenzję Pure Butter Shortbread? Brytyjskie ciastka maślane nie dostały oceny. Najchętniej przyznałabym im parę chi na minusie. Jednocześnie jednak wiem, że same w sobie nie są złe. Po prostu nie są dla mnie. Podobnie czułam się podczas jedzenia maślanych ciastek bez glutenu Glutenexu. Okazały się bardzo, bardzo słodkie w sposób cukrowy, a do tego żółtoserowe i maślane. Smak oddaje dokładnie to, co zapach, czyli gruby plaster żółtego sera posmarowany masłem i zasypany cukrem (i mąką).
Wystarczyły mi dwa maślane ciastka bezglutenowe, bym przywykła do dziwności i słodkiej, maślanej serowości. Czułam, że Excellent Butter Cookies jednocześnie przyciągają mnie i odpychają. W efekcie w dwa wieczory zjadłam wszystkie – w 140-gramowym kartoniku znajduje się 14 ciastek.
Ciastka maślane bez glutenu Glutenexu zasługują na unicorna kruchości. Rzadko trafiam na ciastka o tak ujmującym poziomie kruchości. Choć mają anemiczny kolor, ich kształt jest przepiękny. W ustach rozpadają się na piach i mąkę, jednak zanim to nastąpi, przez chwilę zachwycają gęstą ciasteczkową masą. Nie wiem, jak radzą sobie po zamoczeniu w napoju, bo wszystkie schrupałam na sucho.
Słodycz ciastek bezglutenowych Excellent Butter Cookies jest wysoka, ale nie do przesady. Smak łączy żółty ser, masło i cukier. Żeby go docenić, trzeba przezwyciężyć początkowy szok i przywyknąć do agresywnej masłoserowości. Być może z Pure Butter Shortbread jest podobnie, przy czym miałam ich za mało, aby to odkryć. Swoją drogą, ciastka bezglutenowe Glutenexu to gratka dla fanów brytyjskich herbatników.
Nie tylko zjadłam wszystkie maślane ciastka bez glutenu, ale na dodatek uznałam, że mogłabym kupić je ponownie. Chętnie też sięgnę po inne ciastka marki Glutenex.
Ocena: 4 chi ze wstążką
Z produktów tego producenta jadłam tylko te z linii bez dodatku cukru. Uwielbiam ich biszkopty w polewie czekoladowej. Są pyszne i wyjątkowo chrupiące (zupełnie nie jak biszkopty). Wystarczy jednak je ugryźć by momentalnie ciastek rozpłynął się w ustach. Fajna konsystencja trzeba koniecznie spróbować samemu bo nigdy wcześniej z taką formą się nie spotkałam :)
Bezglutenowe mnie nie interesują jakoś. Jeśli już jem herbatniki to zwykle bebe albo gullona bez cukru. Wolę ciastka w polewie chociaż jednostronnej :P stąd miłość do milki ciastek zbożowych ;) A w ogóle to ostatnimi czasy tylko domowe wciągam :D
Myślę, że i na biszkopty Glutenexu przyjdzie pora. Brzmią przyjemnie :)
PS Ja nieporównywalnie bardziej lubię ciastka i wafle bez polewy.
Po opisie przepięknego wyglądu i idealnej kruchości myślałam, że i smak będzie bez zarzutów… Ale żółty ser, masło i cukier? Gdyby nie było cukru to w sumie spoko, bo uwielbiam serowe rzeczy na słono, ale jednak jakoś nie wiem czy bym się do takich ciastek przekonala :D chociaż kto wie, naprawdę lubię ser, więc może i na słodko by mi podpasował ^^
Niewątpliwie są dziwne i wymagają oswojenia się z maślaną serowością/serową maślanością. Za to kiedy przywyknie się do smaku, sprawiają przyjemność.
Wyglądają smakowicie i myślę, że by mnie nie zawiodły :)
Mogłoby tak być :) Wykonanie jest godne podziwu.
Lubię mocno maślane herbatniki, więc myślę, że mogłyby mi smakować.
„Tajemnicze coś”, hm… zaintrygowałaś mnie.
Długa lista posiadanych słodyczy nie sprzyja tajemniczemu cosiowi, niemniej będę się starała powyżerać do końca roku jak najwięcej zapasów.
Jeszcze niedawno zapytałabym, dlaczego właściwie zwykłe maślane wydały Ci się na tyle interesujące, by spróbować, ale ostatnio sama tak zwykłą rzecz (biszkopty) spróbowałam, że aż się zdziwiłam, haha (ale nie zdziwiłam się, że utwierdziłam się w przekonaniu, że samych w sobie nie lubię – nuty w czekoladzie ok).
O, jak moje pierniki, wyglądają na zdjęciach właśnie na krucho-kamienne. Pewnie dlatego, że jasne, jasne tło, to i tak wyszły.
Żółtoserowe słodkie ciastka – nie podoba mi się ta wizja. Maślane ciastka według mnie nie powinny mieć wiele wspólnego z wytrawnością, acz dobrze, że tutaj to jakoś wyszło. Wspominane, a właściwie ich recenzję, pamiętam aż za dobrze. Marzyła mi się puszka od takich, najlepiej w kształcie piesków (ciastka, nie puszka), ale ekhem, przy ich smaku? Nie.
Te oczywiście też nie kuszą.
Tak mało Ci w nich masła było, że aż „s” ze słowa zjadłaś? :P („Smak łączy żółty ser, mało i cukier.”)
O, jednak pamięć mi nie doskwiera. Nie przy wczorajszym komentarzu pod recenzją wafli, miałam gratulować, a tutaj. Ech, tak to jest, jak czyta się jedną recenzję po drugiej, a komentuje za jakiś czas i… Ma się pamięć starca.
Wiesz co? Mogłabym zrezygnować ze wszystkich ciastek na rzecz biszkoptów. Niby zwykłe, ale niemal nigdy nie zawodzą. Gdybym musiała wybrać tylko jedne ciastka, które mogłabym jeść przez resztę życia, biszkopty byłyby mocnym konkurentem.
O puszce-psie wspominałaś już w moich recenzjach słodyczy z W.B., może nawet tej poświęconej ciastkom maślanym. Do dziś o tym pamiętam.
Mało mi masła :/ Dzieny!
To mi do Ciebie pasuje. Moje „samych w sobie nie lubię” nie odnosi się tylko i wyłącznie do biszkoptów w sumie, ale ogólnie ciastek. To samo bowiem mogłabym powiedzieć o maślanych, kruchych i jakiś takich różnych. Nuty fajnie czuć, ale same ciastka nie. Ostatnio to aż sprawdziłam, załamując się nad własną nieciastkowością i aż podśmiewując się ze swoich reakcji.
Tak. Uwierz mi, też świetnie pamiętam. Jak dobrze, że nigdy tego nie kupiłam!