Sonko, Jaglane wafle w czekoladzie deserowej

Jaglane wafle w czekoladzie deserowej to trzecie i ostatnie 30-gramowe wafle z czekoladą marki Sonko, jakie upolowałam podczas łowów waflozbożowych. Po zjedzeniu odpowiednika z czekoladą mleczną, który okazał się świetny, byłam pełna nadziei na kolejną satysfakcjonującą degustację.

Sonko, Jaglane wafle w czekoladzie deserowej, copyright Olga Kublik

Jaglane wafle w czekoladzie deserowej

Wafle jaglane z czekoladą deserową – jak każde poprzednie wafle Sonko – sfrustrowały mnie większą wagą, niż ta ukazana na opakowaniu. Na szczęście tym razem nie było to aż 10 g, tylko 6 g. Tak czy inaczej, zasad powinno się trzymać, a obietnic dotrzymywać. Na każdym polu.

Jeszcze jedna uwaga. Możecie myśleć, że 10 g to niewiele. Kiedy kupujecie 1 kg ciastek i okazuje się, że dostajecie o 10 g więcej, to rzeczywiście niemal żadna różnica. Zwróćcie jednak uwagę na fakt, że wafle jaglane z czekoladą ważą 30 g, więc niespodziewanie dostajecie produkt cięższy o 1/3 podstawowej wagi. W przypadku wspomnianych wcześniej ciastek proporcjonalnie byłoby to o ponad 300 g więcej.

Jaglane wafle w czekoladzie deserowej marki Sonko dostarczają 473 kcal w 100 g.
Wafle jaglane z czekoladą deserową (2 sztuki) ważą 30 g i zawierają 142 kcal.
1 wafel jaglany w czekoladzie deserowej waży 15 g i dostarcza 71 kcal.

Sonko, Jaglane wafle w czekoladzie deserowej, copyright Olga Kublik

Wafle jaglane z czekoladą deserową Sonko zachowały się lepiej od mlecznych, choć na nich również odcisnęło się piętno lata. Wykonano je z kaszy jaglanej (22%) i ryżu brązowego (w ilości bliżej nieokreślonej), a także dwóch rodzajów mąki: jaglanej i kukurydzianej (pierwsza zajmuje 5,8%).

Wafle w czekoladzie Sonko pachną wytrawnie. Ciemna czekolada zdaje się raczej gorzka niż deserowa (co dla mnie stanowi zaletę). Czuć jej cierpkość i gorycz. Nie pojawia się popcorn, który odnalazłam w wariancie mlecznym. Z drugiej strony – mam na myśli spód chrupaczy – wafle jaglane pachną wyprażonymi zbożami, odrobiną modeliny i solą. Pojawia się tu delikatny gorzki zaduch.

Sonko, Jaglane wafle w czekoladzie deserowej, copyright Olga Kublik

Jaglane wafle w czekoladzie deserowej Sonko czule obejmuje czekolada, która przedstawia się jako krucha i koścista (inaczej: krucha tak, jak kruche są kości). Na języku rozpływa się bardzo wolno i bagienkowato (jeszcze nie bagienkowo). Charakteryzuje ją drobna ziarnistość (ale nie proszkowatość). Czekolada deserowa ma łagodny, przyjemnie kakaowy smak. Jest słodka, przy czym znacząco mniej niż przeciętne czekolady deserowe popularnych marek. Nie zawiera goryczy ani kwasku.

Wafle jaglane są twarde i chrupiące. Smakują jednocześnie słodkawo i gorzkawo. Dają się poznać jako uroczo wyprażone. Są mniej twarde niż wafle jaglane z czekoladą mleczną Sonko i zdecydowanie można je nazwać kruchymi. Nie wiem, czy to kwestia moich sztuk, czy ogólna zależność wynikająca z kontaktu z czekoladą odmiennego rodzaju (raz deserową, raz mleczną).

Sonko, Jaglane wafle w czekoladzie deserowej, copyright Olga Kublik

Mimo iż w tabliczkach, batonach i innych słodyczach wolę czekoladę mleczną od ciemnej – zwłaszcza deserowej, którą uważam za gorszą od gorzkiej, a nawet białej – Jaglane wafle w czekoladzie deserowej Sonko smakowały mi bardziej niż wariant mleczny. Gdybym nie znała nazwy, obstawiałabym, że oblano je czekoladą gorzką: łagodną, subtelną, cudnie kakaową i słodką w minimalnym stopniu.

Wafle jaglane z czekoladą deserową Sonko zawierają jaglaną gorycz. Na szczęście jest na tyle drobna, że traci znaczenie w obliczu przyjemności płynącej z jedzenia całokształtu. Sonko zdecydowanie umie w wafle zbożowe z czekoladą. Połączenie smaku i konsystencji nie pozwala mi wystawić innej oceny.

Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Sonko, Jaglane wafle w czekoladzie deserowej, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik


Wafle (ryżowe i inne) z polewą Sonko

8 myśli na temat “Sonko, Jaglane wafle w czekoladzie deserowej

  1. Ja także wolę polewę czekoladową deserowa na waflach niż mleczną. Te mini wafle sondey z lidla które Ci polecałam z linii bio są w mojej ocenie o niebo lepsze w wersji deserowej niż mlecznej ale jogurtowa polewa bije czekoladowe na łeb.
    Te bym z chęcią spróbowała ale ceny są zaporowe :/

    1. Lidlowe maluchy kupiłam. Żywię nadzieję, że udało mi się złapać za polecane, a nie za jakieś inne :P W jogurtowej polewie mam ryżowe Sonko. Jeszcze nie jadłam, więc potencjalny zachwyt przede mną.

  2. Super że Ci smakowały, może przekonają Cię do jaglanych wyrobów ^^ ale ja chyba wybrałabym czekoladę mleczną :) kruche jak kości? Czyli tak twarde, że idzie połamać zęby? Bo nie wiem jak Twoje kości, ale moich chyba nie da się pogryźć :D

    1. Może przeko… yyy… nołp :P Pięciozłotówka unosząca się na powierzchni szamba nie sprawi, że nabiorę ochoty na zanurzenie w nim rąk celem przekonania się, czy głębiej znajduje się jeszcze jedna pięciozłotówka.

      Hmm, pisząc o kruchości kości mam na myśli kości pozbawione ciała od wieeelu lat – suche i puste. Kruchość kredy brzmi gorzej, ale to właśnie taki stopień twardokruchości mam na myśli.

  3. Co do wstępu – ja się w pełni zgadzam. Chociaż bym ucieszyła się, gdyby wpadło mi bonusowe o 1/3 więcej Domori. Jednak! Mimo wszystko nie byłoby mi tak wesoło, gdybym np. już po zjedzeniu się o tym dowiedziała, kiedy okazało by się, że nieźle przekroczyłam normę czekolady, bo np. ta, którą dojadałam ważyła nie 100, a 130.
    Ciekawa jestem, z czego wynika ta niedokładność.

    Wolisz ryż biały czy brązowy? Ja biały (jaśminowy, basmati i ten do sushi).

    Może mleko z mlecznej jakoś wniknęło w strukturę i utwardziło, stąd te są mniej twarde?
    Nie dla mnie, mimo wszystko.

    1. Na pytanie o ryż miałam Ci odpisać, że to zabawne, bo niedawno o tym wspominałam. Szukam recenzji… a ona dopiero wisi w kolejce do publikacji. Także ubiegłaś mnie :P Nie cierpię brązowego ryżu, bo trzeba go gotować przez dziesięć godzin, a dziad i tak pozostaje twardy. Nie mam czasu na takie zabawy. Mój numer jeden od lat to biały paraboliczny marki Cenos. Jak się go rozgryza, cudownie pyka. W zeszłym roku kupiłam do testów jaśminowy i jakiś drugi z Lidla, możliwe że basmati. Jeden z nich był jak zwykły biały ryż, skleił się w kupę. Nie pamiętam tylko który. Mniejsza z tym, bo i tak kupuję paraboliczny Cenos.

      Mleko? Obstawiałabym raczej tłuszcz. Nie jestem przekonana.

      1. Ha! No zobacz. Ludzie sobie myślą, że brązowy taki zdrowy, mniam mniam… A ja też nie lubię. Nie lubię, jak coś tak się ugotować nie chce, a i smak jakiś nijaki.
        Ja zawsze brałam jaśminowy / basmati (zależy który akurat był) z Tesco. Według mnie podobne, z taką delikatnie kwiatową nutą (z płatkami kwiatów mi się kojaerzą). Miękkie, a tak to chyba jak zwykły. No, jak mi Tesco zamkną, to spróbuję ten Twój.

        1. Cenos kupuję w Leclercu, bo tylko tam mogę upolować kilogramowe paki. Paraboliczny ryż marki Auchan też jest spoko, ale nie aż tak, jak marki Cenos.

          Jaśminowy i basmati masz… wszędzie :P Zakładam jednak, że Ty też jesteś przywiązana do konkretnych produktów, bo inne – mimo iż tego samego gatunku – są frustrująco odmienne. A to mają gorszy smak, a to kijowszą konsystencję. Swoje testowe kupiłam w Lidlu.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.