Czy czekoladowo-czekoladowe wafle, batony, czekolady, lody i desery mleczne to nuda? Kłóciłabym się. Dostępna parę lat temu w Biedronce Dessella Premium – czyli podwójnie czekoladowy Grand Dessert Ehrmanna – rozkochała mnie w sobie i sprawiła, że kupiłam resztę serii, już z oryginalnym logo producenta. Lindory w czerwonym opakowaniu to jedne z moich ulubionych pralinek. Wafel Dare to Enjoy zawładnął mym serduchem, jak tylko zatopiłam w nim zęby. Czekoladowe lody w grubej magnumowej polewie uważam za niebo w gębie. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.
Wafel My Motto Cocoa & Cocoa to kolejny czysto czekoladowy (kakaowy) produkt, który miał dołączyć do mojego worka czekoladowych doświadczeń. Po degustacji jego braci: My Motto Tiramisu Flavour i My Motto Hazelnut & Cocoa, byłam pewna, że wkrótce zasili także worek najlepszych wafli ever.
My Motto Cocoa & Cocoa
wafelek kakaowy
W mojej ocenie My Motto Cocoa & Cocoa to wafel bardzo atrakcyjny wizualnie. Moc czekoladowości otacza go aurą apetyczności. Nie zastosowano na nim polewy, co dla mnie stanowi plus, jako że mam słabość do wafli bez czekolady. Żeby jedzenie go było łatwiejsze, Italmex przedzielił batonik kreską wskazującą na miejsce łamania. Takie samo ułatwienie znajduje się na Grześkach kakaowych Dziel na 6.
Wafelek My Motto Cocoa & Cocoa marki Italmex dostarcza 538 kcal w 100 g.
Wafel kakaowy do kwadratu waży 34 g i zawiera 183 kcal.
Wafel kakaowy My Motto Cocoa & Cocoa pachnie słodkim wypieczonym płatem waflowym splecionym z kakaowością kremu. Oddaje kakaowe ciastko z gęstą masą kakaowo-czekoladową, oblane smakowitą czekoladą. Aromat nie jest tak samo intensywny jak w poprzednikach, jednak wciąż sprawia błogość. Ma równocześnie słodki i wytrawny rys. Kakao wydaje się nesquikowe.
Pod względem konsystencji płatów waflowych My Motto Cocoa & Cocoa zasługuje na unicorna kruchości. Jest delikatny i wzorowo chrupiący. Kruszy się jak wściekły, dlatego warto go jeść nad talerzykiem (ewentualnie jedną ręką jeść, drugą zaś na bieżąco odkurzać). Smakuje jednocześnie słodko i mocno kakaowo. Ponieważ zawiera zapowiedź smaku kremu, przywodzi na myśl płatki Nesquik.
My Motto Cocoa & Cocoa – tak jak inne wafle z serii My Motto – zachwyca ilością nadzienia. Zajmuje ono aż cztery piętra. Jest zwięzłe, ale nie twarde. Tłuste plebejsko i na potęgę, nawet nie ociera się o suchość. Łatwo się je zgryza. Wzięte do ust bez wafla zdradza drobną ziarnistość cukrową.
Krem wafla My Motto Cocoa & Cocoa oddaje smakiem masę tortu czekoladowo-kakowego. Przywodzi na myśl jednocześnie płatki Nesquik, kakaowe ciastka z Lidla Rico Ranki (i oryginał: BelVitę) oraz pierniki precle, serca i gwiazdki bez nadzienia, za to skąpane w polewie czekoladowej. Szczególnie znaczące zdaje się to ostatnie skojarzenie, jako że w kremie My Motto wyczułam delikatną korzenność.
Plebejski wafel My Motto Cocoa & Cocoa jest tak dobry, jak moje wyobrażenie (!) o klasycznym waflu Prince Polo w złotym opakowaniu (w rzeczywistości bowiem nie lubię żadnego Prince Polo; to stetryczałe cukrzaki). Ma szereg wad: obłąkańczo kruszące się wafle, ziarnisty od cukru krem i ogólną słodycz tak wysoką, że gardło podziela los kobiet uznanych w nowożytności za czarownice.
Jednocześnie wafelek My Motto Cocoa & Cocoa funduje doskonałe połączenie konsystencji: kruchej i gęsto-tłustej. Jest obłędny smakowo, bo i kakaowy, i czekoladowy. Podobnie jak jego bracia otarł się o unicorna. Jestem pewna, że do niego wrócę. Polecam go wszystkim miłośnikom plebejskich słodyczy.
Ocena: 6 chi ze wstążką
Teraz nawet taki wafel jest nie na moją kieszeń…
Aż tak źle? Parę dni temu chyba było inaczej. Przykro mi, cokolwiek od tego czasu zaszło :(
Zwolnili mnie wczoraj z pracy …
Taki prezent noworoczny
Bardzo, bardzo mi przykro. Bez ostrzeżenia i tuż po świętach? Nie rozumiem takiego postępowania.
Tak. Bez ostrzeżenia … Przed świętami Rozmawiałam z szefem o urlopie (W marcu egzamin zawodowy przede mną). Nie widział problemu… Ale to skąpiec i dusigrosz. Zatrudnił obecnie 3 nowych aplikantów adwokackich – młodszych rocznikowo a zatem dłużej będzie ich gnębił bo przed nimi jeszcze 3 lata szkolenia. A ja zaraz mecenas… pytałam czy już z uprawnieniami widzi dla mnie miejsce w Kancelarii. Deklarował od roku że tak. Gdyby tego nie robił odeszlabym wcześniej i nabijała staż pracy gdzie indziej. Potrzebowałam go bo miałam brać nowy kredyt hipoteczny na dom na który już mam wpłacony zadatek. A teraz co … straciłam szansę na pozytywną decyzję kredytową,pieniądze wpłacone do dewelopera i moje marzenie (dom był w wymarzonej okolicy aż nierealny …). Ale że nie przyszło mu do głowy żeby ze mną porozmawiać to wymyślil sobie powody do zwolnienia z d*** – powiedziałam mu to więc zdecydował się na porozumienie stron … Nie nawidze takich dwulicowych ludzi ktorzy boja sie własnego cienia i mają na wszystko tzw. Dupochron
Aż trudno mi to skomentować. Wodził Cię za nos, żeby mieć tanią siłę roboczą (dobrze myślę, że aplikanci dostają mniej niż prawnicy z dyplomem?). Paręnaście lat temu we Wrocławiu było głośno o pizzerii, która brała ludzi na bezpłatny staż, a potem kolejnych i kolejnych, żeby nieustannie mieć pracowników na zmywak i do sprzątania knajpy za free. Twój były pracodawca może być przedstawicielem tego typu ludzi.
Dokładnie aplikanci dostają mniej niekiedy niż minimum krajowe bo mecenasi zanizaja deklarowany w skarbówkach wymiar etatu do realnego … klasyk. Przecież nie będzie płacił pracownikowi za urlop … Nie mając nic w zamian … najgorsze że nawymyślał mi w twarz … A potem zgrywał miłosiernego że idzie na porozumienie stron… co za ludzie
Napiszesz, co Ci zarzucił? Ofc nie naciskam. Czy trudno będzie znaleźć nową pracę? Nie wiem, jak wygląda sytuacja na rynku prawniczym.
Kruszące sie szaleńczo wafle nie są dla mnie plusem, ale nesquikowo – ciasteczkowo – pierniczkowy krem? Zwłaszcza te Nesquiki mnie kuszą <3 tak właśnie powinien smakować wafelek Nesquik – nesquikami! Nie rozumiem, czemu jest mleczny :(
Według mnie wafel Nesquik jest smaczny, ale irytująco mały. Nawet ta większa wersja, która pojawiła się w ostatnich latach, straszy nikczemnie ubogim rozmiarem.
Jak tylko popatrzy się na tego wafla to widać tą mega kruchość. Smakowicie wygląda ;)
Unicorn przejechał po nim ogonem :)
O, wafel dla mnie! Rozbawiłaś mnie tym o Prince Polo. Już wyjaśniam: otóż lubię… właśnie swoje wyobrażenie o Prince Polo – konkretny wafel do chrupania, ciemna czekolada, ciemnoczekoladowy krem w ilości nieprzesadzonej, jasne i nienachalne wafle, które porządnie chrupią. Tak go widzę, podoba mi się, jak wygląda… ale ni jak ma się to do rzeczywistości, haha. Prawdziwy mi nie smakuje, ale i tak nie aż tak bardzo, jak nie smakują mi Grześki.
A teraz zadam pytanie, chyba tylko ktoś tak wkręcony w recenzje słodyczy jak my tutaj może zadać: a jakie jest Twoje wyobrażenie o Prince Polo? Napisałaś „jest tak dobry jak”, czyli… jest jak? Ale nie odzwierciedla jeden do jednego tego wyobrażenia / „nie jest nim”?
Mam o Prince Polo dokładnie takie samo zdanie jak Ty. W mojej wyobraźni jest idealnym chrupiącym waflem z doskonałą ciemną czekoladą, nieprzesadną słodyczą i esencjonalnie kakaowym wnętrzem. W rzeczywistości jednak to wafel o przeciętnym smaku, na dodatek stetryczały i przywalony cukrem. Zdecydowanie nie lubię Prince Polo. Jego miejsce jest na nisko położonej półce w środkowej części regału ze słodyczami.