Trójkolorowe czekolady nie należą do moich ulubionych, gdyż nie przepadam za mieszaniem niektórych smaków. Czekolada z kremem czy twardymi dodatkami jest w porządku. Schab faszerowany suszonymi śliwkami i pierś kurczaka posmarowana konfiturą owocową to pyszności. Nawet mięsna pizza z ananasem i pizza czekoladowa smakują jak ambrozja. Za to mleczna czekolada zestawiona z białą, biała połączona z ciemną, a tym bardziej trzy naraz w jednej tabliczce? O nie, to się nie godzi!
W świetle niechęci do trójkolorowych czekolad Turron Tres Chocolates jawił mi się jako mniej interesujący niż Turron Chocolate Con Almendras – wariant jednolity smakowo, uzupełniony świeżymi surowymi migdałami. Oba nugaty przybyły do mnie prosto ze słonecznej Hiszpanii, do której na wakacje udał się tato (dziękuję!). Nie zapomnijmy też o ich bracie: turronie z kremem truskawkowym, najbardziej zbliżonym dla klasycznych tabliczek czekolady. Dla niego przewidziałam trzecie miejsce.
Turron Tres Chocolates
hiszpański turron trzy czekolady
Otrzymane od taty hiszpańskie turrony to słodycze duże i bardzo ciężkie. Przykładowo Turron Tres Chocolates o wymiarach odpowiadających mniej więcej czekoladzie Studentskiej waży aż 300 g. Nie przejmowałam się jednak tym faktem, ponieważ spodziewałam się, że z uwagi na nie mój smak zdobędzie 3 lub 4 chi i po zjedzeniu porcji bez żalu oddam resztę komuś bliskiemu.
Turron Tres Chocolates marki La Confiteria Delaviuda dostarcza 565 kcal.
Hiszpański turron z trzema czekoladami Delaviuda waży 300 g.
Pierwsza wątpliwość dotycząca oddania turronu bez żalu narodziła się w chwili, w której wyciągnęłam go z opakowania. Jako miłośnik ładu, porządku i symetrii uznałam, że hiszpańskie słodycze zasługują na wizualnego unicorna. Na dodatek wierzch, który w wariancie z migdałami dał się zbezcześcić wysokiej hiszpańskiej temperaturze, w wersji trójczekoladowej okazał się nieskazitelny.
Bez czytania opisu założyłam, że Turron Tres Chocolates składa się z czekolady białej, mlecznej i ciemnej. Gdzie w takim wypadku znalazłoby się miejsce dla kluczowych dla turronu migdałów? O tym nie pomyślałam. Dopiero gdy przyjrzałam się trójkolorowemu słodyczowi uważniej, odkryłam, że zawiera czekoladę białą i mleczną, pod którymi znajduje się nie czekolada ciemna, lecz zastygła masa migdałowa.
Turron Tres Chocolates Delaviuda pachnie obłędnie. Oddaje przeorzechowy, szczodrze posłodzony i gęsty krem wykonany z orzechów laskowych. Każda warstwa ma ten sam aromat. Warto też wspomnieć, że warstwy czekolady łatwo rozdzielić. Z kolei czekolada mleczna i krem orzechowy pozostają zwarte. W przeciwieństwie do turronu z migdałami trójkolorowy kroi się bezproblemowo.
Mleczna czekolada rozpuszcza się szybko i łatwo – wystarczy włożyć ją do ust. Jest bardzo proszkowata. Mimo iż czuć w niej mleczną czekoladę, głównym wątkiem są orzechy laskowe: cukrowe i sztuczne, niemniej cudowne. Pojawia się też kakaowość napoju kakaowego dla dzieci, np. Nesquika.
Biała czekolada rozpuszcza się jeszcze szybciej niż mleczna. Ona również zdradza proszkowatość. Wystarczy postukać zębami, by odnotować trzeszczenie owego proszku. W smaku prym wiodą orzechy laskowe (pamiętajcie, że w rzeczywistości są to migdały), niemniej zostawiają miejsce dla delikatnej białoczekoladowości. W toku jedzenia zza kurtyny wyziera Kinder Niespodzianka.
Migdałowa masa moim zdaniem smakuje orzechami laskowymi. Przywodzi na myśl pyszny krem z Kinder Bueno, przy czym utwardzony i uformowany w tabliczkę. Na wzór dwóch rodzajów czekolady jest gęsty i proszkowaty. Rozpuszcza się w setną sekundy. Nazwie go idealnym to i tak za mało.
Z uwagi na konsystencję żadnej z trzech warstw nie można nazwać klasyczną czekoladą. To twory typu gianduja – gęste i tłuste kremy, które tylko czekają na ciepło języka, by na powrót przeistoczyć się w kremową masę (pełną trzeszczącego pudru, acz to drobiazg ginący w bezkresie obłędu). Początkowo gęstość nie idzie w parze z bagienkowością, ale kiedy blok się ogrzeje, bagienko leje się jak z dzbana.
Hiszpański Turron Tres Chocolates marki Delaviuda to niebo w gębie. Odpowiada gęstemu białoczekoladowo-kinderbuenowemu kremowi zastygniętemu w formie tabliczki tablicy. Biała czekolada przywodzi na myśl Kinder Niespodziankę, w mlecznej zaś skrywa się nuta kakao dla dzieci. Jedyna wada to trzeszcząca proszkowatość. W świetle smaku i konsystencji turronu traci ona jednak na znaczeniu.
Ostatecznie podzieliłam się trójczekoladowym turronem z dwiema bliskimi koleżankami. Sobie zostawiłam połowę bloku, ignorując długość listy posiadanych słodyczy. Ponieważ istnieje szansa, że Turronu Tres Chocolates nie zjem nigdy więcej, nie chciałam rozstawać się z nim po jednej degustacji.
Ocena: 6 chi ze wstążką
Żałuję że nie znalazłam czegoś takiego kiedy byłam w Hiszpanii :( u mnie były same twardziochy bez czekolady. Ależ bym zjadła takie zastygłe kremy z posmakiem Nesquika i Kinder Bueno… To brzmi obłędnie! Szkoda też że nie robią takich turronow w rozmiarach batonowych ^^
Te twardziochy AKA cegły to jest pomyłka i chamski żart, a nie produkt spożywczy.
Kurczę kobieto Ty to potrafisz pozytywnie oddziaływać na zmysły. Jestem po recenzji Kimiko i gdybym na niej poprzestała tak samo jak wczoraj nigdy by mi do głowy nie przyszło żeby ten twór spróbować :)
A tu czytam: Kinder niespodzianka i Kinder bueno. Nic tak nie mogło do mnie przemowic jak te porównanie :) po świętach biedronka wyprzedawała słodycze świąteczne za bezcen. Poczułam z mamą pierwiastek dziecka i nakupiłyśmy sobie Kinder niespodzianek świątecznych, Mikołajów Kinder i kinderek :) były w śmiesznych cenach – jajka po 1,49 zł, kinderki po 1,19 zł. Nawet jajo Kinder Max się trafiło po 5,99 zł i gwiazdka Kinder bueno i konserwowa po 2,49 zł. Przed świętami ma wszystko tylko patrzyłam bo ceny są jak na mnie zbyt oderwane od rzeczywistości. No ale wyprzedaż to co innego ;)
Ta świąteczna partia była tak nieziemsko udana – już dawno nie jadłam tak smacznej Kinder czekolady :) I zabawki super ;)
No ale wracając do tej tabliczki, z powyższych względów wobec takiego porównania smaku, obojętna pozostać na nią nie mogę :P
Faktycznie wizualnie prezentuje się bardzo korzystnie. Nie wiem dlaczego ale ostatnio jestem jakaś rozkojarzona bo myślałam że to 3 różne głębie kakaowości a tu warstwa migdałowa :D 5 minut wcześniej czytałam recenzję Kimiko i też się nie polapalam :/ zasugerowałam się trioladą milki :) gapa ze mnie
Czy to można dostać w jakiś sposób bez wyjeżdżania z kraju?
Znasz gust Kimiko. Jeśli lubisz plebejskie słodycze, powinnaś przymykać oko na jej recenzje (plebejskich słodyczy), bo inaczej przepuścisz wiele produktów godnych uwagi. Kinga nie lubi tworów dziecięcych i przesłodzonych. Sądzisz, że dałaby Kinderkom 10/10? ;) Trzeba odfiltrowywać recenzje od gustu recenzenta. Gdybyś brała 1:1 wszystko, co piszę, nigdy nie zjadłabyś niczego z maliną (np. swojego ukochanego Piątusia), melonem, imbirem, chilli, pieprzem etc.
Mnie oczywiście takie promocje omijają. Nawet o nich nie wiem. Sweet.
Szczerze wątpię :( Poszukaj w internecie.
Ale mi się oberwalo :( chyba źle mnie zrozumiałaś … wiem że za kinderkami nie szalejesz :/ ale mi chodziło o to że twój styl pisania bardziej popudza moją wyobraźnię ;) ja kocham czekoladę Kinder z jajek kinder niespodzianki :) więc aż mnue korci żeby spróbować ten produkt – no i zapomniałam dodać że wizualnie bardzo ale to bardzo przypomina mi 3bita, albo batoniki pick up z Niemiec. Wygląda bardzo apetycznie :)
Eeey, nie traktuj tego jako oberwanie! Nie taki miałam cel ;* Chodziło mi o to, że ja wśród zjechanych przez Kingę plebejskich słodyczy znalazłabym sporo piąteczek (w mojej skali).
O Kinderkach napisałam w odniesieniu do Kingi. Dla mnie są za słodkie, ale wciąż smaczne.
Dziękuję za komplement <3
O, o mnie ploteczki. Zdecydowanie nie przyznałabym 10/10 kinderkom, ale jest jeszcze coś takiego jak „wyobrażenie / idealizowane wspomnienie”, więc gdybym pisała, że coś smakuje jak Kinder czekoladki z idealizowanych wspomnień, byłaby to oczywiście pochwała, nawet na moim blogu. To tak żeby jeszcze namącić. ;P
Nie zwróciłabym na ten wynalazek uwagi w sklepie, a widzę że to błąd. Może uda mi się dorwać podczas jakiegoś letniego wyjazdu.
Polecam. Może wcześniej uda mi się dostać kolejny turron od taty.
Choć czekolada Kinder jest dla mnie za słodka, to te wszystkie kinderowe nuty do mnie przemawiają, a do połączeń kilku czekolad w jednej nic nie mam. Będę ten przysmak miała na uwadze przy najbliższej wizycie w Hiszpanii.
Ze dwa lata temu – nie wiem, czy akurat dwa, strzelam – zauważyłam, że i dla mnie czekolada Kinder jest za słodka. Najpopularniejszy produkt, czyli czekoladki Kinder, już mnie nie oczarowują.
Kinderki obecnie są za słodkie nawet dla mojej mamy, więc może wysycenie ich cukrem faktycznie jest zbyt duże…
Aż tak orzechowolaskowo? Bo ja wiem? Jedynie tak nugatowo, odlegle, bardziej „czekoladkowe migdały” czułam. Ja takich skojarzeń nie miałam, dobrze, że to mi się z Kinder Bueno nie skojarzyło, bo jak wiesz, u mnie raczej nie byłby to plus.
Co do proszkowości to mam mieszane uczucia. Gdyby nie ta wręcz szorstkość, pewnie miałabym większy problem z tłustością.
Nie dziwię się jednak, że u Ciebie dostał, ile dostał. Ciekawa jestem, czy więcej kakao np. podkreśliłoby jeszcze migdały / orzechy, czy zabiłoby urok.
Życzę Ci też, by jednak dane Ci było znów go zjeść (albo coś podobnego).
I raz jeszcze bardzo, bardzo dziękuję!
Uuu, dziękuję za cudne życzenia <3 Porównywanie opinii na temat tych samych produktów jest super. Kolejna okazja już 24.02, a zaraz potem następna - 27.02. Mam nadzieję, że nie pomyliłam dat. W razie czego skoryguj mnie.
Nie, nie pomyliłaś.
PS Grossa otworzyłam kolejną tabliczkę – data do marca – i znów mousse-cud, dżemor jak trzeba, ale załamałam się nad sobą i swoją nędzną odpornością na cukier. :(