Wafelek Princessa kokosowa w wydaniu z ciemną czekoladą? Tego jeszcze nie było! W limitowanej serii wafli Nestle pod koniec 2019 roku pojawiły się aż cztery nowe warianty. Obok Princessy kokosowej oblanej białą czekoladą wystąpiła Princessa Intense Dark Coconut, różniąca się od siostry jedynie polewą – tu zastosowano deserową. Poza tym powstały Princessy Intense: Milk Chocolate i Peanut Butter.
Skoro klasyczna Princessa kokosowa w białej czekoladzie morduje cukrowością, być może wersja w czekoladzie deserowej okaże się przystępniejsza i sprawi, że chętnie sięgnę po kolejną sztukę? – dumałam. Nie robiłam sobie wielkich nadziei, ale też nie skreśliłam deserowej Princessy Intense na starcie.
Princessa Intense Dark Coconut
wafelek deserowa czekolada + kokos
O ile przywykłam do połączenia kolorystycznego klasycznej Princessy kokosowej, w związku z czym Princessa Intense White Coconut nie wydała mi się wyjątkowa, Princessa Intense Dark Coconut spodobała mi się ze względu na mariaż ciemnej czekolady i jasnego kokosowego wnętrza. Ponadto wafel jest smukły i niewielki – elegancki. Choć z jakością bywa różnie, w kwestii wizualnej Nestle umie zadbać o szczegóły.
Princessa Intense Dark Coconut marki Nestle dostarcza 545 kcal w 100 g.
Wafelek Princessa deserowa czekolada + kokos waży 30 g i zawiera 164 kcal.
Spodziewałam się, że zestawienie ciemnej czekolady i kokosa przełoży się na aromat rodem z Bounty’ego. Nic bardziej mylnego. Princessa Intense Dark Coconut pachnie przede wszystkim przyjemną czekoladą deserową z pierników bez nadzienia. Początkowo nie czuć kokosa wcale. Pojawia się dopiero po chwili, nie może jednak przebić się przez kotarę ciemnej czekolady. Całość przywodzi na myśl cukierek mleczno-kokosowy w ciemnej czekoladzie, który mógłby pojawić się np. w Mieszance Wedlowskiej.
Princessa Intense Dark Coconut zawiera ciemną czekoladę o smaku podejrzanie – ale też sympatycznie – mlecznym. Jest bardzo słodka. Uznałam ją za raczej pozornie smaczną, jako że podczas jej zgryzania w tyle języka pojawia się syntetyczna gorycz. Czekolada rozpuszcza się na niebyt. Jest spodziewanie pylista.
W polewie zatopiono twarde słone chrupki, które konsystencją nie pasują ani do miękkiej czekolady, ani do kruchego wafla. Zresztą sól też nie pasuje, bo niby do czego? Poza chrupkami pszennymi na Princessie Intense pojawiły się wiórki kokosowe, które jednak zaginęły w akcji. Gdybym o nich nie przeczytała, nie miałabym pojęcia, że Nestle je dodało. Princessa Intense White Coconut cierpi na tę samą przypadłość.
Krem kokosowy jest tłusty, lekki, piankowy. Niektóre nadzienia z ciastek i wafli da się łatwo i szybko ściągnąć zębami. Tu nawet nie trzeba używać zębów. Przejechanie po waflu językiem sprawia, że schodzi cały krem! (No dobra, zostają niedobitki w zagłębieniach powierzchni wafla). Tak lekkiego tworu jeszcze nie spotkałam. Niestety nie smakuje atrakcyjnie, bo oferuje syntetyczną kokosowość, kwasek i gorycz.
Princessa Intense Dark Coconut ma bardzo delikatne płaty waflowe. Są kruchutkie i zdają się nic nie ważyć. To interesujące i przyjemne odczucie. Smakują słodko.
Choć ciekawsza i atrakcyjniejsza kolorystycznie, Princessa Intense Dark Coconut jest gorsza od Princessy Intense White Coconut. Niezrozumiały dla mnie kwach pochodzący z kremu czuć nawet wtedy, gdy spożywa się wafel w całości. Dodatkowo łakoć zapycha, mimo iż zawiera dwie warstwy tłustego kremu.
Kokosowa Princessa Intense Dark Coconut to gorzko-kwaśno-cukrowe oblicze syntetycznego kokosa, którego gorycz niestety nie wynika z użycia ciemnej czekolady. Zdaje się wywodzić prosto z laboratorium, w którym chemicy głowią się nad nowym pysznymi księżniczkami Nestle.
Ocena: 2 chi ze wstążką
Kupiłam i spróbowałam wszystkich wariantów a nie wróć po pierwszych trzech z czwartego zrezygnowałam. Wszystko oddałam mamie która też ma długo w zęby na nie. Po odłamaniu kawałka oddała ojcu reszte więc to mówi samo za siebie …
Mama ma długo w zęby na nie? What? :D
Długie zęby na nie :P
Pierwszy raz słyszę to określenie. Ciekawe.
Ja nie wiem skąd tyle negatywnych opinii o niej :D dla mnie była pyszna i dużo lepsza niż biala, bo przynajmniej mniej słodka :D no i ja nie czułam kwasku w kremie ani za bardzo sztuczności :) jednak mimo że mi smakowała to raczej do niej nie wrócę, bo kokosowe wafle stoją u mnie daleko za orzechowymi i czekoladowymi, więc wolę kupić Princessę Peanut Butter ^^
Ja się tam cieszę. Wydam pieniądz na cóś innego, lepszego.
Albo miałam okazję jeść lepszą partię, albo mam spaczone kubki smakowe. Dla mnie była naprawdę smaczna, poprawiłabym jedynie krem – smakował mocno olejem kokosowym a mniej samym kokosem… Ale skoro Ty do niej nie wrócisz trudno, najwyżej więcej dla mnie!
Więcej dla Ciebie, dokładnie. Optymizm rzecz przydatna :D
Obstawiałam, że nie będzie się wiele różnić od białej, bo kojarzyłam, że sama ta ciemna z wersji Dark Cherry i Orange była spoko. Dopiero po przeczytaniu przypomniałam sobie, że już sama Princessa Dark była niesmaczna i w sumie nie dziwi mnie, że tak to wyszło. Szkoda, bo ciemnoczekoladowo-kokosowy wafelek to zacny pomysł.
Niezrozumiały kwach? Obstawiam, że to może być jakiś najtańszy, najgorszy aromat kokosowy, bo ja coś takiego ostatnio czułam w Raffaello. W sumie to może nie aż tak jak Ty w Princessie, a o wiele, wiele słabiej, ale jednak. Nazwałam go sobie kwaskiem cukro-kokosa (sztucznego).
Raffaello podebrałaś mamie? Co Cię podkusiło?
Była w Biedrze promocja na te kulki wszelkie i Mama chciała Ferrero Rocher, to namówiłam ją, by kupić miks i właśnie podebrałam. A podkusiło to, że irytuje mnie, iż na blogu jest recenzja z ocenami strasznie wysokimi sprzed wielu lat i chcę mieć recenzje nowych, ze zmienionym składem. Źle mi z tym, jak coś ma 10/10, a zmieniło się i już za nic na to nie zasługuje.
O mamo, trzeba być wariatem. Takie wracanie jest syzyfową pracą, którą… w 101% rozumiem! :’D