Czekoladowe narzędzia to słodycze, które znam od lat, ale tylko z Instagrama. Choć obecnie nie chce mi się przeglądać hasztagów ani spędzać wolnego czasu na tym portalu, dawniej poświęcałam mu nawet parę godzin dziennie. Pod #czekolada znajdowało się wówczas całkiem sporo czekoladowych narzędzi.
Zaprezentowane dziś czekoladowe narzędzia – a w zasadzie czekoladowy korkociąg – dostałam od mamy, gdy wróciła z innego miasta (dziękuję!). Były zawinięte w oryginalne opakowanie, czyli jednostronną gazetę. Znajdował się na niej adres internetowy marki Czekoladowy Warsztat. Ponieważ ustawiono na nim przekierowanie do Manufaktury Czekolady, zakładam, iż właśnie ona jest producentem.
Czekoladowe narzędzia:
czekoladowy korkociąg
Mama mówiła, że czekoladowe narzędzia mają skład wypisany na opakowaniu-gazecie (i zawierają 100% kakao). Nie wiem, czy się przesłyszała, czy ktoś rzeczywiście tak powiedział. Tak czy owak, to nieprawda. Skład i wartości odżywcze udało mi się znaleźć dopiero na stronie Manufaktury Czekolady. Skądinąd na każdej podstronie produktowej pojawiają się dwa składy. Do wyboru? Grunt to rzetelność informacji.
Czekoladowe narzędzia marki Czekoladowy Warsztat dostarczają 571 kcal w 100 g.
Czekoladowy korkociąg z Manufaktury Czekolady waży 120 g i zawiera 685,5 kcal.
Czekoladowe narzędzia oferowane przez Czekoladowy Warsztat na jarmarkach i w internecie mają różne kształty i gramatury. Czekoladowy korkociąg wykazał na wadze 120 g, a informacje znalezione na stronie Manufaktury Czekolady potwierdziły tę liczbę.
Czekoladowy korkociąg pachnie atrakcyjnie, bo ciemną czekoladą przyzwoitej jakości i o wysokiej zawartości kakao (według producenta czekoladowe narzędzia mają tylko 60% kakao). Czekolada wychwycona w aromacie zdaje się bardzo winna (niczym czerwone wino) i kakaowa (jak wytrawne surowe kakao), ale jednocześnie słodka. Przywiodła mi na myśl Raw Energy Cocoa & Cocoa Beans marki Bombus Natural Energy, znany także jako Raw Bar Cocoa Cocoa Beans Alesto z Lidla.
Czekoladowe narzędzia są twarde, zbite i nieprzystępne, jakby wyciosane z marmuru. Nie nadają się do krojenia. Podczas dzielenia ich musiałam tak mocno naciskać na nóż, że na dłoni odbiła mi się bolesna kreska. Ciemna czekolada odłupuje się jak skała. Całość została pokryta pylistym surowym kakao.
Degustację czekoladowego korkociągu zaczęłam od zlizania kakao. Rzęzi pod zębami niczym pył węglowy. Podobnie również smakuje. Jest cierpkie, kwaśne i potwornie gorzkie. Ma mdłe wykończenie. Dzięki niemu wiem, że nie polubię się z surowym kakao. Obiema nogami stoję po stronie miłośników słodkiego dziecięcego kakao typu nesquikowego i wątpię, bym kiedykolwiek przeszła na surową stronę mocy.
Ciemna czekolada deserowa 60% kakao jest łatwiejsza do odgryzienia niż odkrojenia, niemniej z uwagi na pokaźną grubość czekoladowego korkociągu i tak trzeba się wysilić. Rozpuszcza się umiarkowanie szybko i jest chwilowo bagienkowa. Przechodząc ze stanu stałego w ciekły, sprawia wrażenie śliskiej. Z uwagi na niemożność odseparowania się od kakaowego pyłu daje się poznać jako piekielne cierpka i gorzka na podobieństwo białych tabletek. W efekcie wydała mi się nieznośna i ohydna.
Kiedy czekoladowy korkociąg się rozpuszcza, jest słodki. Mimo tego nie sposób oddzielić go od posypki stworzonej z surowego kakao, przez co całościowo daje się poznać jako wstrętnie kwaśny i boleśnie gorzki. A może to wcale nie posypka? Albo nie tylko? Może to w samej czekoladzie siedzi szatan?
Niezależnie od tego, jak brzmi odpowiedź na powyższe pytania, świetne wizualnie czekoladowe narzędzia uważam za wytwory obrzydliwe. Wystarczy jedno ugryzienie, by cały język oblepiła wstrętna gorycz, którą musiałam czym prędzej zagryźć czymś innym. Na dodatek czekoladowe narzędzia są trudne do podziału na kawałki i na grubych fragmentach można połamać zęby. To słodycze efektowne, niemniej niejadalne.
Ocena: 1 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład – propozycja 1: miazga kakaowa, cukier, masło kakaowe, proszek kakaowy.
Skład – propozycja 2: prażone ziarno kakao, cukier, kakao, emulgator (lecytyna słonecznikowa). Masa kakaowa min. 60%. Może zawierać mleko i orzechy.
Kalorie w 100 g: 2398 kJ/571 kcal.
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 33 g (w tym kwasy nasycone 22 g), węglowodany 59 g (w tym cukry 40 g), błonnik 2,7 g, białko 8,2 g.
Widziałam kiedyś coś podobnego przy galerii krakowskiej. Bardzo podobają mi się takie narzędzia, ale nie kupowałam ich, bo wydawały mi się być tylko zwykłą czekoladą w ciekawym kształcie, a zatem nic odkrywczego smakowo. No to widzę że się pomyliłam – nie jest to całkowicie typowa czekolada ale niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu :D gorycz i białe tabletki automatycznie wykluczają możliwość zakupu, choć gdybym tak jak Ty dostała takie narzędzie to na pewno bym spróbowała, żeby wyrobić sobie opinię. Pewnie musiałabym tylko kilka razy wypłukać czekoladę z gorzkiego pyłku :D
Sądzę, że skoro ja przyznałam 1 chi, Ty musiałabyś wdrożyć skalę ujemną. Ten twór jest wstrętny!
Gdy tylko poczułam aronię i ziemię zalane winem (tak, lubisz wino, ale ZIEMIA i kakao z wierzchu), wiedziałam, dlaczego dostałam tego tak dużo, haha. :D
Lubię surowe czekolady, a że ona rzeczywiście trochę charakter takiej miała (czy od kakao z wierzchu to nie wiem), mi smakowała.
Ohydnie gorzka? Ty i Twoje białe tabletki! Hah, mi nawet słodka się wydała. I właśnie dlatego, i bo obok słodyczy czułam wino, obstawiałam, że na 2 lub 2 ze wstążką wyciągnie.
W jednym się chyba tylko zgadzamy – nie nasza to struktura, choć i ją odebrałyśmy nie do końca tak samo. Toż to cegła z tłuszczu!
Tłuszczu nie czułam wcale. Jeszcze tego brakowało, żeby do obleśnego smaku dołączyła mordercza konsystencja! A tak ładnie dziad wygląda…
Kurczę kobieto a ja wyjadam surowe kakao łyżką z puszki :P ale można się zrazic trafiając na kakao tanie, złej jakości albo nie z tego regionu świata z którego sprowadzone smakuje jak bajka :) polecam kakao symbio dla początkujących. Te zwykle sklepowe są nieraz ohydne. Po gelwe chyba mam traumę po dziś dzień …
Tych narzędzi natomiast nigdy nie kupiłam bo wydają mi się niesterylne. Leżą całe dnie i wietrzeją na stoliku. A w centrach handlowych jeszcze gorzej. Każdy na nie kicha i pluje nie tylko z boków ale i z góry (jadąc ruchomymi schodami na przykład …) blee
Nie chcę kakao dla początkujących, bo nie mam potrzeby wprowadzenia kakao do menu. Niemniej dziękuję! ;*
Dziękuję też za szczegółowy opis plucia i smarkania na czekoladowe narzędzia. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko odciąć sobie język, wypłukać gardło wrzątkiem i wypić szklaneczkę Lizolu. Nie ma co zwlekać, idę wykonać zadanie. Dam znać po, jak wrażenia.
Widuję te narzędzia na jarmarkach, ale mnie nie przekonują – tak jak piszesz, wydają się takie nieprzystępne, jakby zęby sobie na nich można było połamać. Zdecydowanie wolę zjeść czekoladę w tabliczce.
Zastanawiam się, w jaki sposób spożywa je większość kupujących. Są bardzo twarde.
Czyli prezent nietrafiony ;)
No ten akurat nie za bardzo :D