Zastanawiałam się, jakim smakiem uraczą mnie wafle ryżowe w czekoladzie ciemnej mini Brown Rice Cakes with dark chocolate z Lidla, skoro odpowiednik oblany czekoladą mleczną dał się poznać jako cudnie kakaowy i deserowoczekoladowy. Czy wobec tego dzisiejszy bohater będzie mleczny? A może gorzki?
Mimo niemożności przewidzenia smaku wafli ryżowych z czekoladą ciemną byłam pewna, iż ten wariant również okaże się pyszny i trafi na listę produktów godnych powtórnej degustacji. To okazja zasługująca na miano święta, wszak w ostatnich latach na wspomnianą listę trafia coraz mniej słodyczy z Lidla.
mini Brown Rice Cakes with dark chocolate
wafle ryżowe z czekoladą z Lidla
W paczce z waflami w czekoladzie mlecznej znajdowało się jedenaście krążków, w paczce z waflami z czekoladą ciemną zaś napotkałam dziesięć. Oczywiście tu także produkt właściwy stanowi ok. ¼ zawartości torebki. Resztę wypełnia cenne powietrze, zupełnie jak w chipsach i chrupkach.
Mini Brown Rice Cakes with dark chocolate marki Sondey dostarczają 514 kcal w 100 g.
Wafle ryżowe z czekoladą z Lidla ważą 50 g i zawierają 257 kcal.
Z uwagi na ciemną czekoladę i jasne wnętrze – mimo iż wykonane z ryżu brązowego – wafelki mini Brown Rice Cakes with dark chocolate przywiodły mi na myśl jednocześnie ptasie mleczko i ciepłe lody typu grzybkowego. Kompozycja jest oryginalna i ujmująca. Nigdy wcześniej nie widziałam wafli z preparowanych zbóż, które zostałyby oblane polewą z każdej strony.
Wafle z czekoladą ciemną Sondey pachną przeciętnie atrakcyjnie, raczej tanio. Oddają ciemną czekoladę, i to ewidentnie gorzką, nie zaś deserową. Daje się ona poznać jako intensywnie kakaowa, węgielna, ciut kwaskowa i niskosłodzona. Szkoda, że producent nie określił na opakowaniu, ile % kakao zawiera. Przywodzi na myśl Wedla z 64% kakao, tyle że w wersji no-name o obniżonej jakości.
Ciemna czekolada jest cienka. Po zgryzieniu rozpuszcza się wolno, niestety z plastelinowym rysem. Cechują ją gęstawość i bagienkowawość, przy czym oba aspekty zostały rozwinięte w niewielkim stopniu. Jest pylista, a pył zdaje się ziarnisty. W smaku oferuje węgielność i łagodną gorzkoczekoladowość. Jest cierpka. Przywodzi na myśl Wedla z 64% kakao, tyle że znów w wersji niskobudżetowej.
Wafle ryżowe z czekoladą ciemną Sondey składają się z ryżu brązowego, czego zdecydowanie nie da się wywnioskować po kolorze. Są śnieżnobiałe. Dają się poznać jako miękkawe i styropianowawe. One również – jak w wariancie pokrytym czekoladą mleczną – zaskakują konsystencją. Kiedy trafiają na do ust, rozpuszczają się niczym lody, na dodatek błyskawicznie. Nie mają smaku innego niż delikatnie słodki.
Wafle ryżowe z czekoladą ciemną Sondey są nieco gorsze od wariantu w czekoladzie mlecznej. Pachną mniej atrakcyjnie, a czekolada – choć smaczna – sprawia wrażenie typowo marketowej odpowiedniczki Wedla z 64% kakao (nie wiadomo, ile % kakao zawiera). Dodatkowo przekąska jest nieco za słodka jak na wariant z ciemną czekoladą. Wciąż jednak uważam wafle za przyjemne i godne powtórki.
Mini Brown Rice Cakes with dark chocolate z Lidla stanowią zdrowszy odpowiednik starych, zwietrzałych ciasteczek oblanych czekoladą, sprzedawanych w markecie sieci Market. Idealnie pasują do barku dziadków. Co jednak istotne, w tej esencjonalnej dziadkobarkowości są urocze i sprawiają przyjemność.
Ocena: 5 chi
Jakoś zwietrzałe ciastka nie wydają mi się atrakcyjne :( urokliwe – owszem, ale czy smaczne i warte zakupu? Cóż, nie muszę się nad tym zastanawiać, bo wafli ryżowych i tak nie kupuję :D
Ponownie: więcej dla mnie <3
Ciekawe, czy taki konserwatywny barkowy dziadek by się spatrzył, gdyby tak podmienić…
A przy tej recenzji dopiero się zastanowiłam… to dziwne, jak im taki twardziel jak ryż brązowy, wyszedł tak rozpływająco się jak lody? Mam dziwne wrażenie, że wafle te były bardziej lodowe, niż moje ocieplające się Syrenki, które na dobrą sprawę dochodziły tylko do zmienienia się w coś a’la smarowidło (jak Nutelle itp.).
Haha, pewnie by się nie zorientował. Słodkie jest? Jest. A więc nie ma powodu do czepialstwa. Piszę to na podstawie doświadczenia z moimi dziadkami.
U np. mojej babci jeszcze dochodzi czynnik, że jak coś wygląda „śmiesznie” (u niej to znaczy „dziwnie, źle”) to nie ruszy. Wiesz, jakieś wymyślanie nowoczesne, strach się bać! Przypomniało mi się, jak z Mamą się sprzeczały o to, czy lepsze są draże typu M&M’s czy wszelkie herbatnikowe kulki oblane polewą i kamyczki. Zgadniesz, która co wolała?
Mama M&M’s, bo mają miękkie i czekoladowe nadzienie. Nie posądziłabym jej o lubienie kamyczków. Je szybciej przypisałabym do Ciebie, choć nie kojarzysz mi się z żadnymi. Wątpliwości budzą we mnie herbatnikowe kulki, ponieważ postawiłaś je po stronie kamyczków, a gdybym już musiała, przypisałabym je Twojej mamie.
Kamyczki też kiedyś bardzo lubiła, ale dawno, dawno nie jadła, bo właśnie woli M&M’s (a naprawdę to Mimi z Biedry). Kamyczki do mnie?! Nigdy ich nie jadłam, ale wydają się wyjątkowo nie dla mnie. W ogóle obecnie nie lubię draży, ale m&msowate zdarzało mi się kieedyś jeść.
Postawiłam po stronie kamyczków jako takie „chrupacze tradycyjne”. Mama ich nie lubi, bo lubi ciastka-ciastka, a na tych w dodatku ponoć zazwyczaj są kiepskie polewy. A tak by miała problem, po ile brać do ust i jak jeść, takie o. Za to babcia zawsze uważała je za coś świetnego i próbowała mnie przekonać. Mnie od nich odpychało.
Wspomniałaś o sprzeczce i kazałaś mi wybrać z trzech wymienionych, więc wybrałam: 1) M&M’s mama, 2) kamyczki Ty (bo to głównie orzechy), 3) ciasteczkowe kulki kij wie (nikt, ale skoro muszę przypisać, mama).
Patrząc na opakowanie spodziewałabym się czegoś innego w środku… Jak zapewne wiesz, wolałabym zjeść wafle i czeko oddzielnie, tym bardziej że większość opakowania wypełnia powietrze ;)
Si, domyślam się :)