Jelly dream, Magical giant jelly Unicorn (Giant Unicorn Gummy) – wielka żelka jednorożec

Są produkty, po spojrzeniu na które jesteśmy pewni, że degustacja nas zachwyci. Są też takie, które z góry spisujemy na straty, a jeśli przyjdzie nam ich spróbować, utwierdzamy się w przekonaniu, iż nasz szósty – czy któryś tam – zmysł działa doskonale. Niestety ohydnych doznań nic nam nie wynagrodzi.

Bardzo rzadko – prawie nigdy – trafiam na produkty, których zjedzenia się boję. Albo których wizja degustacji przyprawia mnie o ciarki. Do tej niechlubnej kategorii należy zaliczyć Giant Unicorn Gummy, czyli wielką żelkę w kształcie jednorożca, która nawet nie przypomina produktu spożywczego. Dostałam ją od mamy i Tomka w ubiegłoroczne święta Bożego Narodzenia (yyy... dziękuję?). Jestem przekonana, że mama chciała mi sprawić radość i sądziła, że będę zachwycona słodyczami-jednorożcami. Cóż

Jelly dream, Magical giant jelly Unicorn Giant Unicorn Gummy, truskawkowa żelka jednorożec duża, copyright Olga Kublik

Jelly dream: Giant Unicorn Gummy
gigantyczna żelka o smaku truskawkowym

Giant Unicorn Gummy bezsprzecznie wygrywa konkurs na Najobrzydliwszy Produkt Spożywczy, pozostawiając konkurencję daleko w tyle. Przesłanki do owego jakże zaszczytnego tytułu są następujące:

  • nie wiadomo, kto to g… produkuje. Na opakowaniu nie pojawia się marka,
  • na kartoniku widnieje za to napis: Wyprodukowano w Chinach, co nie zapowiada niczego dobrego. Dodawszy do tego wygląd, śmiem przypuszczać, iż to coś nie miało nigdy trafić do działu z żywnością,
  • żelka ma tragicznie brzmiący opis: Gigantyczna żelka o smaku truskawkowym,
  • kolor przywodzi na myśl coś pomiędzy plastikowym gadżetem dla lalek barbie a surowym mięsem wyszarpanym z czyjegoś ciała (jednorożca? człowieka?),
  • w prawym górnym rogu opakowania widać… martwego jednorożca,
  • byle jakie wykonanie, wszak żelka nie wypełnia formy,
  • skład: syrop glukozowy, cukier, woda, żelatyna wołowa i tak dalej,
  • konsystencja, której opis znajdziecie w dalszej części recenzji.

Jelly dream: Giant Unicorn Gummy dostarcza 317 kcal w 100 g.
Gigantyczna żelka o smaku truskawkowym waży 120 g i zawiera 380,5 kcal.
Obmierzłe paskudztwo kupicie w Dealz.

Jelly dream, Magical giant jelly Unicorn Giant Unicorn Gummy, truskawkowa żelka jednorożec duża, copyright Olga Kublik

Wielka żelka jednorożec Giant Unicorn Gummy została wykonana byle jak, w końcu słodycze-jednorożce i tak się sprzedadzą. W efekcie różowa plazma nie wypełnia foremki, w której się znajduje. Kiedy wyciągałam ją do zdjęć, odnotowałam obleśną tłustą lepkość. Sprawiała wrażenie spoconej.

Żelkowy jednorożec pachnie bardzo intensywnie. Jak się zapewne domyślacie, w 100% syntetycznie. Oddaje przesłodzone truskawki z probówki. Przywodzi na myśl bezalkoholowy szampan dla dzieci, a jednocześnie szampon do włosów. Mimo iż lubię sztuczną truskawkowość, tej nie jestem w stanie znieść.

Jelly dream, Magical giant jelly Unicorn Giant Unicorn Gummy, truskawkowa żelka jednorożec duża, copyright Olga Kublik

Myślicie, że żelka-jednorożec jest przyjemnie sprężysta? Zapomnijcie. Tego g… nie da się nawet przekroić. Przypomina oponę samochodu. Żeby odkroić kawałek, trzeba rżnąć żelkę nożem niczym piłą płatnicą. W ustach – nie wierzę, że włożyłam to do twarzy! – daje się poznać jako bardzo twarda. Twardością odpowiada żelkom-szczękom. Jest żujna i albo tłusta, albo pokryta parafiną (ewentualnie potem, brr).

W smaku żelka-jednorożec Giant Unicorn Gummy oddaje syntetyczne truskawki. Momentami przez kubki smakowe przechodzi błyskawica parafiny. W tle utrzymuje się podejrzana i przerażająca gorycz. Nie bardzo mocna, ale łatwa do wychwycenia. Pod rękę z syntetycznością truskawek przechadza się ordynarna cukrowość. Żelki nijak nie można zaliczyć do produktów choć odrobinę smacznych.

Jelly dream, Magical giant jelly Unicorn Giant Unicorn Gummy, truskawkowa żelka jednorożec duża, copyright Olga Kublik

Mogłoby się zdawać, że Giant Unicorn Gummy to słodycze dla dzieci. Nic bardziej mylnego. To słodycze dla nikogo. Ba! w ogóle nie jest to produkt jadalny. Cukrowo-gorzki szampański szampon o smaku plastikowych truskawek i konsystencji martwego ciała wymieszanego z oponą obrzydza od pierwszej do ostatniej sekundy. Nic dziwnego, że ukazany na opakowaniu jednorożec jest martwy.

Myślicie, że degustacja Giant Unicorn Gummy kończy obcowanie z tym… tworem? Chcielibyście! (A raczej ja bym chciała…) Po przełknięciu chemicznej gumy w ustach utrzymuje się cierpkość, a mieszanka cukrowości z gorzkością lekko piecze w język. Jeżeli zamierzacie to kupić… cóż, smacznego!

Ocena: 1 chi
(unicorn płakał, gdy oceniał)


Skład i wartości odżywcze:

Jelly dream, Magical giant jelly Unicorn Giant Unicorn Gummy, truskawkowa żelka jednorożec duża, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

18 myśli na temat “Jelly dream, Magical giant jelly Unicorn (Giant Unicorn Gummy) – wielka żelka jednorożec

  1. Strasznie do mnie przemawia TWÓJ opis bo bloga czytam robiąc trening na rowerze stacjonarnym i jestem okropnie spocona – haha jak ta zelka więc się obrzydzilam naocznie :D
    W pierwszej chwili się uśmiałam a potem przerażona zaczęłam się zastanawiać czy pianka która Ci przesłałam nie jest z Chin ?! Matko napisz że nie bo nawet nie sprawdziłam :/

  2. Po przeczytaniu recenzji utwierdzam się w przekonaniu, że żelka wykonana jest z martwego jednorożca. Dowody?
    – wyprodukowano w Chinach, a w Chinach wpieprzają wszystko co się rusza
    – kolor przypomina surowe mięso
    – żelek jest tłusty i spocony, bo jednorożec mógł być grubiutki i zestresował się przed tragiczną śmiercią
    – za obleśny smak może odpowiadać formalina
    – na opakowaniu jest podobizna biedaka, który został upolowany w celu zrobienia z niego żelka.
    Normalnie to powinny to sprzedawać w mięsnym :( ale myślę że jakbyś to usmażyła to może byłoby bardziej jadalne, jak to mięcho :D a w postaci na surowo to najwyżej może służyć jako ozdoba, bo opakowanie przynajmniej jest wesołe i kolorowe :p

  3. Czy Ty mnie lubisz? ; )

    Może faktycznie za radą powyżej powinnam to poddać jakiejś obróbce termicznej przed spożyciem? :D

  4. Nie pomyślałabym, że to służy do jedzenia. Opakowanie zapowiada jak dla mnie, że w środku jest grzebień, nie wiem dlaczego :D

  5. myslalam ze to figurka z wosku, albo swieczka bez knota :D szacun ze odważyłaś się spróbować..dogorywający jednorożec na opakowaniu jest cholernie wymowny, w zasadzie idealnie opisuje …wszystko o_0 To chyba bardziej wymysł gastro- marketingu niż coś co w ogóle można zakwalifikować jako produkt konsumpcyjny..niezła padaka z tym żelkiem :/

    1. Chciałabym, żeby to była figurka z wosku albo świeczka, nawet jeśli bez knota. Przynajmniej miałaby korzystne zastosowanie.

  6. W moim przypadku chyba znalazłoby się sporo rzeczy, których bałabym się zjeść. Ten… hm, to coś na pewno by na listę tę można wciągnąć. Wiem, że nawet bym się nie zbliżyła.
    Opakowanie… ten martwy jednorożec… nie, nie rozumiem. Biedny, tak naszpikowali go chemią, że nawet nie zaczął gnić, robaki się nie zbliżyły.
    Wygląda ohydnie, od patrzenia mam wrażenie, że przez oczy wdziera się we mnie rak (albo coś jeszcze gorszego). Skojarzyło mi się z takimi glutowatymi np. łapami, które kiedyś sprzedawali zawsze na jakiś festynach / sklepach z pamiątkami, co się rozciągały i można było np. walnąć tym o okno, do którego się przylepiały. Wiesz, o co chodzi?
    Zapach opisałaś tak, jak odbieram truskawkowego Wedla, mm. <3
    Tłusta, parafinowa… żelka? Myślałam, że żelki są głównie cukrowo-syropowe. Wiem, że mają żelatynę, ale to dziwne. Skojarzyło mi się ze świeczką.
    Hm… niesmak po tym czymś długo się utrzymywał? Też po czymś takim masz wrażenie, że… to próbuje zjeść Cię od środka, że wgryza sie? Haha.
    To jedno chi nietęgą ma minę. Nie dziwię się.

    1. Owszem, znam glutowate łapki z festynów i straganów wakacyjnych. Pod względem lepkiej kleistości żelka-jednorożec jest taka sama. Tylko twardość zupełnie inna, wszak w żelce jak w oponie samochodowej.

      Wiedziałam, że żelka nie będzie zbyt dobra – choć nie spodziewałam się zgrozy – więc miałam naszykowaną kolejną rzecz, którą zagryzłam paskudę.

      1. Taak, ale jak mnie jakaś chemiczna, sztuczna potwora akurat porazi, to… czasem aż mi żal czegoś naprawdę dobrego, bo ona i tak przebija. :O Miałam tak ostatnio!

        PS Zgadnij, kto jadł ostatnio paczkowaną babeczkę z marketu i czekoladę z solonym jajem. Zgadnij też, co chciało mnie zeżreć z tego.

  7. A może Chińczycy pomylili etykiety ?! Często w txmaxx jrst tak że produkty (zabawki dla zwierząt) mają etykietę sklepu z ceną na produkt dla dzieci i leżą na zabawach …

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.