Mimo iż od dawna nie jestem miłośniczką Kit Katów – mało tego, w zależności od waraintu smakowego uważam je za średnie bądź kiepskie – nowościom ani limitowanym edycjom nie odmówię. Interesują mnie zwłaszcza dziwadełka z Japonii. Zdaję sobie sprawę z tragicznej jakości okalającej je polewy, która jest tłusto-parafinowa, niemniej czegóż się nie robi dla poznania nietypowych smaków?
W lutym tego roku trafiły do mnie dwa małe japońskie Kit Katy. Jednym z nich był zaprezentowany dziś Kit Kat Rich Rum Raisin, Cranberry & Almond, opisywany również jako Kit Kat Rum Raisin Ice Cream, Cranberry & Almond. Z obrazka na opakowaniu zbiorczym wnoszę, że zawiera krem o smaku lodów malaga, w których występują wino malaga, rodzynki, żurawina i migdały. Za uroczą miniaturkę bardzo dziękuję Kimiko.
Kit Kat Rich Rum Raisin, Cranberry & Almond
Kit Kat Rum Raisin Ice Cream, Cranberry & Almond
Kit Kat Rich Rum zapowiada się apetycznie, a do tego został skryty w przepięknym eleganckim opakowaniu. Pojedynczy minibaton waży lekko ponad 7 g. Jego zapach jest mi znajomy. Odpowiada intensywnie mleczno-śmietankowym lodom, np. Big Milkowi, które zwieńczono słodkim owocowym sosem. Owoce stanowiące ważną część aromatu. Zdają się galaretkowe. Co jednak istotne, nie odpowiadają galaretce-deserowi ani cukierkom galaretkom w czekoladzie, tylko galaretkom z Delicji. Zostały w nie wpisane nuty czekolady i biszkoptu bądź kruchych ciasteczek. Kompozycja zapachowa zasługuje na unicorna.
Kit Kat Rich Rum Raisin, Cranberry & Almond marki Nestle dostarcza 548 kcal w 100 g.
Baton Kit Kat Rum Raisin Icecream, Cranberry & Almond waży 7,3 g i zawiera 40 kcal.
Pod względem wizualnym Kit Kat Rum Raisin Ice Cream prezentuje się obłędnie. Jest lepki w dotyku, jak na plebejski baton przystało (z drugiej strony pochodzi z linii Kit Kat Luxury, więc może wcale nie ma być plebejski?). Polewę zgryza się bardzo łatwo. Jest gęsta, drobnopylista, tłusta i ciut plastelinowa. Nie przypomina czekolady, ale jednocześnie nie jest parafinowa jak polewy w japońskich Kit Katach.
Biała polewa smakuje likierem śmietankowym, co całkiem nieźle oddaje tytułowe lody śmietankowe z winem malaga. Jest słodka niczym zderzenie języka ze ścianą w kopalni cukru.
Nigdy nie miałam zastrzeżeń do konsystencji wafelków w Kit Katach. Na szczęście Kit Kat Rum Raisin Ice Cream nie stanowi rozczarowującego wyjątku. Oferuje płaty waflowe o przyzwoitej kruchości. Nie mają udziału w smaku batona, co nie jest ani wadą, ani zaletą.
Krem jest… nie, stop. Tego tworu w ogóle nie można nazwać kremem. Stanowi połączenie sprasowanych kryształków czegoś, które w ustach po prostu się rozpadają. Wyobraźcie sobie babkę z piasku stawianą w dzieciństwie w piaskownicy albo nad morzem. Póki piach jest mokry – w Kit Kacie Rich Rum Raisin, Cranberry & Almond sprasowany fabrycznie – trzyma się w kupie. Wystarczy jednak wbić w babkę łopatkę – w nadzienie Kit Kata zaś zęby – a konstrukcja się rozpada. Z uwagi na smak nadzienie batona Nestle przypomina cukier puder nasypany na pączki. Oddaje słodkie lekarstwo. Może wapno?
Dodatki wtopione w białą polewę i sprawiające, że malagowy Kit Kat Rum Raisin Icecream wygląda piękne, są twarde i właziwzębowe. Przypominają trochę typowe suszone owoce, trochę zaś owoce żelki z czekolad. Żurawina zdaje się malinowa, rodzynek zaś nie wyczułam (ani nie znalazłam w składzie!). Migdałów jest mało i są skromne, natomiast mają zacną konsystencję. Nie biorą udziału w smaku.
Japoński baton Kit Kat Rich Rum Raisin, Cranberry & Almond jest przede wszystkim piękny, potem dziwny, a dopiero na trzecim miejscu smaczny. Nigdy wcześniej nie spotkałam wafli – ani w ogóle słodyczy – z sypkozwartym nadzieniem rozpadającym się na kryształkowy proch. Zdecydowanie wolę plebejski krem.
Pomimo dziwności Kit Kat Rum Raisin Icecream, Cranberry & Almond jest godny poznania, a jego degustacja sprawia kubkom smakowym radość. W całokształcie baton Nestle całkiem nieźle oddaje nazwę. Jest likierowo-lodowy. Wyrazista śmietankowość lodów familijnych splata się ze słodkim winem i przyjemną suszonoowocowością. Japońskiego Kit Kata z linii Luxury mogłabym zjeść w wersji Chunky.
Ocena: 4 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
Skład: cukier, laktoza, olej palmowy, pełne mleko w proszku, masło kakaowe, mąka pszenna, stałe cząsteczki soku żurawinowego, migdały, ekstrakt lukrecji, dekstryna (E1400), śmietana, drożdże, kakao w proszku, masa kakaowa, aromaty, węglany sodu/soda oczyszczona (E500).
Kalorie w 100 g: 548 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: białko 4,1 g, węglowodany 64 g (w tym cukry 34 g), tłuszcz 30 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 6,8 g), sól 0,14 g.
A myślałam że będzie miał może efekt chłodzenia :D polewa brzmiała nieźle, wafelki super, ale od tego momentu już wszystko mnie zniechcecilo – krem jak proszek czy lekarstwo lub wapno? Fuuuj! Żurawiny nie lubię, więc skromna ilość niewyczuwalnych migdałów nie zamaskuje jej obecności. Dostałam kiedyś podobnego Kit Kata, ale w ciemnej czekoladzie, lecz też miał żurawinę i migdały na górze. Myślę że Twój mimo wszystko mógłby smakować mi bardziej bo śmietankowe lody brzmią obiecująco ^^
Atrakcyjny efekt chłodzenia = język zamarza po zetknięciu z czekoladą i odpada :P
Biała polewa?! Za nic bym nie zgadła, byłam pewna, że w mlecznej jest… No, ale że śmietankowy jak lody… tak, w sumie biała ma sens. I dobrze, że pachniał, jak pachniał, bo mogło być różnie. Może zaskoczę tym, ale z wyglądu i mnie się podoba.
Zadrżałam na opis likieru śmietankowego w połączeniu z lodami. Przypomniały mi się obrzydliwce, jakie ostatnio próbowałam…
Jednak strukturę nadzienia chciałabym poznać, ale nie w tym produkcie, a np. w jakiejś czekoladzie. Pewnie też na taką nie trafiłam, bo wydaje się naprawdę dziwna.
Co do braku rodzynek… przy takiej ogólnej gramaturze to w sumie się nie dziwię, bo sam opis i nazwa wydają się bardziej treściwe od gramatury. xD Nie rozumiem też robienia takich maleństw o tak złożonym, namieszanym smaku. Chunky wydawałby się rozsądniejszy.
Mimo wszystko aż dziwne, że tytuł w miarę oddał. Cieszę się, że nie był tragiczny.
„Sam opis i nazwa wydają się bardziej treściwe od gramatury” – haha, słuszna uwaga :D Zgadzam się, że za dużo napchali do malucha. Kit Kat Chunky byłby lepszy w tym przypadku.
A w jakimkolwiek nie? Chunky zawsze górą. xD
W sumie nawet lukrecjowego dziada wolałabym Chunky, więc tak – zawsze.
Nie są to moje smaki, ale wizualnie prezentuje się bardzo ciekawie, aż mnie naszło na białą czekoladę ;)
Mnie też się podoba :)