Lindt, Cognac – mleczna czekolada z koniakiem

W grudniu 2019 roku do Biedronki wprowadzono bożonarodzeniową ofertę eleganckich słodyczy, których z uwagi na jakość i estetykę wykonania nie wstyd dołączyć do prezentu. W jej skład weszły czekolady z alkoholem Lindta: Cognac, Whisky, Kirsch i Williams. W przeszłości miałam okazję spróbować tylko Whisky. Ponieważ bardzo mi smakowała, wiedziałam, że kiedyś kupię całą serię.

Lata mijały, a luźno planowane kiedyś nie następowało. Zawsze miałam za dużo słodyczy, za mało czasu, masę ważniejszych cudów do kupienia. W grudniu 2019 roku uznałam, że dosyć zwlekania. Poszłam do Biedronki i przytuliłam całą czwórkę, w tym zaprezentowaną dziś mleczną czekoladę z koniakiem.

Lindt, Cognac mleczna czekolada z koniakiem, copyright Olga Kublik

Lindt Cognac – mleczna czekolada z koniakiem

Moje lata największej aktywności alkoholowej przypadły na gimnazjum. Z uwagi na wiek raczyłam się wówczas trunkami gorszego sortu. Miały szybko kopać, być względnie smaczne i tanie. Kiedy dorosłam do wieku, w którym mogłabym docenić poważne alkohole jak koniak, okazało się, że żołądek odmówił mi posłuszeństwa i muszę się pożegnać z alkoholami, o ile nie chcę cierpieć z bólu. Z tego powodu nie potrafię powiedzieć, czy lubię koniak, ani też podać jego charakterystycznych cech.

Mleczna czekolada z koniakiem Cognac marki Lindt dostarcza 467 kcal w 100 g.
Rządek (3 kostki) czekolady z alkoholem Lindta waży 25 g i zawiera 117 kcal.

Lindt, Cognac mleczna czekolada z koniakiem, copyright Olga Kublik

Kupując cztery czekolady z alkoholem Lindta, podejrzewałam, że żadna nie przebije Whisky (m.in. dlatego, że znam i lubię whisky). Kiedy jednak sięgnęłam po Cognac, zmieniłam zdanie. Mleczna czekolada z koniakiem pachnie obłędnie do kwadratu. Z jednej strony Mleczną Czekoladą Idealną – bajecznie mleczną i słodką w punkt – z drugiej zaś apetyczną, nieprzesadną alkoholowością. Nuty splatają się i uzupełniają.

Cognac jest czekoladą niepozorną. Zdawać by się mogło, że tabliczkę z płynnym alkoholem łatwo uszkodzić, prawda? Nic bardziej mylnego. Czekolada otulająca nadzienie jest cudnie gruba. Łamana głośno trzaska, a zębom daje się poznać jako treściwa. W mojej sztuce spód kostek nie przejawiał nawet minimalnego wklęśnięcia (koniec przydatności do spożycia przypadł na koniec września).

Lindt, Cognac mleczna czekolada z koniakiem, copyright Olga Kublik

Mleczna czekolada z koniakiem Lindta jest lepka, co zwiastuje doskonałą konsystencję. Wystarczy zgryźć części nieprzylegające do alkoholu i pozostawić na języku, a przemieniają się w obłędne gęste bagienko. Czekolada zdaje się pylista, acz to złudne wrażenie – jest aksamitna. Smakuje Mleczną Czekoladą Idealną. Ponadprzeciętna mleczność, subtelna kakaowość i odpowiednia słodycz tworzą piękno.

Kostki czekolady Cognac wyścieła cienkie, twarde i kruche cukrowe szkiełko. Oddziela czekoladę od płynnego alkoholu. Jest to skrystalizowany cukier, zapewne wytrącony z alkoholu. Przywodzi na myśl delikatny lód tworzący się na kałużach w chłodną zimową noc. Przez chwilę mi przeszkadzał, ale szybko przywykłam. Zresztą połączenie chrupiącego szkiełka cukrowego z gęstą czekoladą przywiodło mi na myśl pralinki z kremem i chrupkami, co stanowi przyjemną wizję.

Koniak będący sercem czekolady Cognac Lindta smakuje jak wódka z cukrem, przy czym jest pozbawiony obleśności wódki (albo z natury, albo dlatego, że jest go w kostkach mało). Ciekawe wydało mi się to, że po wypiciu alkoholu z czekolady czułam osobno smak koniaku (bez alkoholu), osobno spirytusowe pieczenie (alkoholowe). Zupełnie jakby płynne nadzienie jednocześnie było i nie było alkoholem.

Lindt, Cognac mleczna czekolada z koniakiem, copyright Olga Kublik

Mleczna czekolada z koniakiem Lindta to czysty obłęd. Równocześnie alkoholowe i niealkoholowe nadzienie zostało zamknięte w grubych kostkach-kapsułkach stworzonych z Mlecznej Czekolady Idealnej. Skrystalizowanego cukru jest bardzo dużo, lecz da się do niego przywyknąć. Ba! da się nawet go polubić. Wystarczy wyobrazić sobie cukrowe płytki jako chrupki wtopione w nadzienie pralinek.

Cognac Lindta funduje sekundowe uderzenie okropnej wódy, po czym przemienia się w mlecznoczekoladowo-alkoholową bajkę. W tej tabliczce alkohol czuć słabiej niż w Whisky, ale tylko pod względem smaku. Procenty zakradają się do głowy tak samo szybko. Powodują przyjemne rozluźnienie, o ile zje się minimum pół tabliczki na raz. Do czekolady z koniakiem Lidnta zdecydowanie wrócę.

Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

Lindt, Cognac mleczna czekolada z koniakiem, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

16 myśli na temat “Lindt, Cognac – mleczna czekolada z koniakiem

  1. Ja niestety nie mogę sobie przypomnieć która bardziej mi przypadła niegdyś do gustu :/ obie podobne nawet zbliżona grafika opakowania. To niestety nie ułatwia odkurzania pamięci …

    1. Rozumiem. Mnie często o jedzonych dawno słodyczach przypominają recenzje. Blog to mój zewnętrzny, przenośny dysk pamięci (:

  2. Koniaku nigdy nie piłam, nie mam pojęcia jak smakuje :p wódka mi absolutnie nie przeszkadza (wręcz przeciwnie) więc w sumie mogłabym spróbować tej czekolady z ciekawości, by potem stwierdzić, czy koniak mógłby mi posmakować :D jestem ciekawa czy kupiłabyś też taką czekoladę Lindt, gdyby była wersja z nadzieniem „Vodka” :D

  3. Nawiązując do tematu alkoholi, jakby ktoś chciałby się napić dobrego koniaku za śmieszne pieniądze, to polecam Ukraińskie i to nie jest żart. Przykładowo 4- letni Cognac Shustoff VSOP kosztuje w przeliczeniu na nasze ok. 30 zł, a jakością bije na głowę większość koniaków droższych pięciokrotnie. :) Wiadomo, że im drożej tym lepiej, ale to już jest ten poziom za który byśmy musieli płacić po kilkaset złotych wybierając produkty francuskie. Ogólnie wszystkie „najtańsze francuzy” typu VS nadają się jedynie do cocktaili :) Oczywiście życzę szybkiego powrotu do zdrowia i koniecznie spróbowania.

  4. Osobiście wolę Whisky, bo koniak w tej czekoladzie wydał mi się zbytnio… właśnie aż lekko rześko-owocowy, mnie alkoholowo-alkoholowy. Mama za to nie mogła się zdecydować, którą ona woli, ale chyba skłania się ku tej właśnie.

      1. Oczywiście! Słodycze typu Baryłki Wedla zawsze je tak, że odgryza, wypija wnętrze i mlecznej czekolady resztę dopiero (w przypadku Baryłek np. resztki czekolady wyrzucała, bo ciemna). W przypadku Lindta trochę tak, trochę „cała kostka sru do gęby”.

          1. Mama mówi, że obecnie niewarte ani ceny, ani zachodu. Ponoć wręcz obrzydliwa polewa, że nie da się jeść, a środki wątpliwej jakości – dziwnie gęstniejące, cukrowo-spirytusowe itp. „Nie takie jak kiedyś”.

  5. Ja zakupilam wczoraj w sieci rossmann i jaka bylam zdziwiona gdy wrocilam do domu i po otworzeniu okazalo sie ze jest wklesla a nadzienia alkoholowego brak!! Termin waznosci jeszcze jest choc nie dlugi. Za taka cene taki produkt i to takiej firmy?? Nie wiem co sie stalo czy to zla temperatura czy stara czekolada czy cos innego? Az boje sie kupowac kolejna. Napisalam bezposrednio do sieci Lint z prosba o wyjasnienie i zalaczylam zdjecia. Chyba udam sie do rossmana w celu reklamacji. A szkoda bo pisalas ze jes pyszna😩

    1. Kiedy produkt czekoladowy z alkoholem leży za długo, albo jest nieprawidłowo przechowywany, zdarza się, że warstwa czekolady zostaje zassana do środka. Tylko dziwne, że cały alkohol wyparował. Wysłałabyś zdjęcia także do mnie na mail?

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.