I.D.C. Holding, Sedita Lina wafel orzechowy

Firma I.D.C. Holding – w Polsce dystrybuująca słodycze jako I.D.C. Polonia – ma produkty obłędne, ale również boleśnie przeciętne i niskojakościowe. Wafle Lusette częściowo oblane czekoladą polewą kakaową to jedne z moich ulubionych wafli. Z kolei Góralkom szkoda poświęcać cenne miejsce na blogu.

Zaprezentowany dziś wafel orzechowy Lina stanowi produkt I.D.C. Holding, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Wchodzi w skład oferty marki Sedita, podobnie jak mniejsze wafle Attack. Podczas pobytu w Czechach upolowała go dla mnie moja słodka cukrowa wróżka Ania (dziękuję!). Miałam nadzieję, że będzie niczym olśniewające smakiem i konsystencją Lusette, nie zaś stetryczałe i zapychające Góralki.

I.D.C. Holding, Sedita Lina czeski wafel orzechowy, copyright Olga Kublik

Sedita Lina wafel orzechowy

Podczas gdy sztandarowe dla I.D.C. Holding wafle Lusette i Góralki ważą po 50 g, Lina to kawał słodycza ważący aż 60 g. Wysoka liczba przestaje dziwić, gdy weźmie się pod uwagę budowę. Takiej kompozycji nie widziałam… w zasadzie nigdy. Zdarzało mi się jeść wafel z orzechami wtopionymi w wierzchnią warstwę czekolady, lecz zdecydowanie nigdy nie trafiłam na tak wielkie.

Wafel orzechowy Lina marki Sedita producenta I.D.C. Holding dostarcza 572 kcal w 100 g.
Wafelek orzechowy Lina z Czech waży 60 g i zawiera 343,5 kcal.

I.D.C. Holding, Sedita Lina czeski wafel orzechowy, copyright Olga Kublik

Zachwycona i lekko onieśmielona budową wafla Lina przystąpiłam do degustacji. Krok pierwszy to obowiązkowe obwąchanie słodycza – w całości i każdej warstwy z osobna. Nie potrzeba było wiele czasu, bym odkryła, że wafel orzechowy pachnie… okrutnie. Oddaje morderczo margarynowe polewiszcze kakaowe długo torturowane w fabryce poprzez nieumiarkowane dosypywanie cukru. Kompozycja jest ordynarna i bezlitosna. Nie zniechęciłam się tylko dlatego, że miałam w głowie obłędność Lusette.

Lina to wafel w czekoladzie. Nie, stop. W polewie kakaowej, jak wszystkie wafle I.D.C. Holding. Najgrubsza warstwa znajduje się na wierzchu, choć boki i spód również nie grzeszą skromnością. Polewę zgryza się łatwo. Odznacza się spodziewają jakością (czyt. tragiczną). To bardzo tłuste i kiepskie polewiszcze, które rozpuszcza się na zero, nie przejawia nawet zalążka gęstości, o bagienkowości nie wspominając. Konsystencją włada margaryna. Smak jest nędznie kakaowawy i cukrowy.

I.D.C. Holding, Sedita Lina czeski wafel orzechowy, copyright Olga Kublik

Orzechy laskowe wtopione w czekoladę polewiszcze kakaowawe są cudownie wielkie. A to wcale nie jedyna ich zaleta! Imponują chrupkością i mięsistością. Prawdopodobnie zostały lekko podprażone. Są pełne smaku i niekwestionowane pod względem cudowności tegoż smaku.

Wafel orzechowy Lina zawiera trzy płaty waflowe. Na szczęście są takie jak w Lusette, czyli idealnie kruchutkie i chrupiące. Ujmujące od pierwszego chrupa. Zdają się nie mieć ciężaru.

Laskowoorzechowy krem również zastosowano w czeskim waflu I.D.C. Holding szczodrze. Jest tłuściutki, gęsty i przeziarnisty cukrem. Nadaje waflowi treściwość. Niestety smakuje sztucznie w sposób nieprzyjemny i oczywiście cukrowo. Okazał się maksymalnie tanioorzechowy.

I.D.C. Holding, Sedita Lina czeski wafel orzechowy, copyright Olga Kublik

Nie da się ukryć, że czeski wafel orzechowy Lina I.D.C. Holding to słodycz z najniższej półki. Sięgając po niego, można nabawić się najpierw bólu w kręgosłupie, później zaś cukrzycy i jadłowstrętu. Oblano dziada margarynową polewą – może nie obrzydliwą, ale bez wątpienia kiepską – do której idealnie pasuje tanioorzechowe nadzienie. Przyczepić się nie można jedynie do płatów waflowych.

Jednocześnie Lina to wafel unicornowo kruchy, pożywny i tak wstrętny, że aż pyszny. Przyjemność spożywania go odbywa się na tej samej zasadzie, co przyjemność chrupania herbatników Maltanki. Z jednej strony wiecie, że jecie ordynarny pomiot oblany niemającą prawa istnieć w XXI wieku masą czekoladopodobną, z drugiej nie możecie się powstrzymać. Ba! po degustacji jesteście wniebowzięci.

Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

I.D.C. Holding, Sedita Lina czeski wafel orzechowy, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

15 myśli na temat “I.D.C. Holding, Sedita Lina wafel orzechowy

  1. Ja mam zupełnie na odwrót – nie jestem fanką Lusette, za to góralki uwielbiam :D myślałam najpierw że to jakaś nowość z Polski, aż szkoda że to gość z Czech :p w sumie sama kompozycja brzmi spoko, ale okropna polewa i tani, cukrowy krem orzechowy brzmią strasznie. Nie cierpię tak nieprzyjemnie sztucznych kremów orzechowych :/ w Maltankach ta polewa jednak jakoś tak mi smakuje przyjemnie i nie czuje, że to wyrób czekoladopodobny, może dlatego że jest tam mało polewy. Tutaj jednak producent nie żałował i to mnie trochę przeraża :o jestem pewna że nie dałabym mu tak wysokiej oceny jak Ty :D

  2. Czytając jak po nim jedziesz, spodziewałam się 2 Chi, a tu taka niespodzianka! :D I kolejny raz potwierdza się, że mam iście plebejski gust: nie wyczułam żadnych mankamentów o których piszesz – dla mnie był doskonały.

  3. Zabolało mnie zdanie: „Wafle Lusette częściowo oblane czekoladą polewą kakaową to jedne z moich ulubionych wafli.”. Ostatnio z paroma tak rzeczami mam – zawsze lubiłam, a teraz wiem, że się zmieniły / mój odbiór byłby inny. Lusette już dawno zmienili i wtedy było nieco gorsze od pierwotnego, a teraz dochodzą do mnie słuchy, że wcale niesmaczne jakieś jest…

    O, byłam pewna, klikając, że to taka dziwna sklejka batonowa jak te z płatków, ale np. z orzechami, crunchy itp.
    Wygląda… dziwnie. Może nie pomyliłam się z tymi orzechami aż tak bardzo, haha. Obstawiałam jednak, że będzie walić cukrem, nie margaryną. Ups. Sztuczność kremu – odrzuca mnie. Nie cierpię bardzo sztucznych orzechowych rzeczy (jak z ich sztucznością przesadzą, to aż metaliczne mi się wydają), ale ostatnio odkryłam, że najbardziej odrzuca mnie taka „sztuczna słodycz”. Przypisuję ją syropowi fruktozowo-glukozowemu. Jest dziwnie napastliwa, wgryzająca się i cukierkowa. Może wiesz, o co mi chodzi?

    Ja za to pojęcia nie mam, jak to zdobyło taką ocenę. Tak samo i Maltanek i ich fenomenu nie rozumiem. Kiedyś zdarzało mi się je jadać, ale jak parę lat temu wróciłam, to czułam ich niską jakość i właśnie ni jak nie mogłam się wciągnąć. Nie wykluczam, że są gorsze, ale właśnie dziwnie wciągające rzeczy, ale nie mogę sobie wyobrazić wciągnięcia się w coś takiego. I nawet nie chodzi o to, że to wafel, tylko po prostu. Margaryna, sztuczny orzech…

    1. Czytałam Twoje komentarze pod wpisami Magdy. Nie rozumiem, o jaką zmianę chodzi. Sprawdziłam moje dane z recenzji sprzed lat z danymi Magdy i skład ani wartości odżywcze nie zmieniły się nawet o literę/cyfrę.

      Nope, raczej nie wiem, o jakim rodzaju słodyczy piszesz. Sama syropu glukozowo-fruktozowego w produktach nie rozpoznaję. A jeśli rozpoznaję, nie wiem o tym.

      Więcej dla mnie :3

      1. Na pewno zmieniło się opakowanie. A pisałam Ci kiedyś, że miałam na zajęciach, że praktycznie nie zdarza się, by zmieniali samo opakowanie. Ze składem mogli trochę pogmerać, nie zaburzając proporcji, ale ja obstawiam zmianę sposobu produkcji / składników. Składników w takim sensie, że np. teraz kupują jeszcze tańsze i jeszcze gorsze kakao albo tłuszcz. Mogą też je dłużej palić – wtedy smakuje gorzej, ale ponoć dłużej zachowuje świeżość.

        1. Na pewno kupię do ponownej degustacji (dla siebie), więc dam znać albo na FB, albo na jednym z naszych blogów. Tylko wcześniej muszę się odkopać z gruzu.

  4. Margarynowe i tłuste polewy to kompletnie nie moje smaki, ale i tak ten wpis narobił mi ochoty na wafla, a najbardziej na orzechowe Prince Polo lub kokosową Princessę ;)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.