Na początku przygody z surowymi batonami wegańskimi moim numer jeden były propozycje polskiej marki Zmiany Zmiany. Kochałam zwłaszcza Kosmos i Lewego Sierpowego. Jak to jednak w naszym pięknym świecie bywa, zdrowym batonom poprawiono skład, z uwagi na co uległy pogorszeniu smakowemu. Może jestem niesprawiedliwa, bo wnioskuję o całej linii po degustacji dwóch Kosmosów, ale nie uśmiecha mi się płacić po 7 zł za pozostałe warianty smakowe tylko po to, żeby ustalić, czy one również stały się kiepskie.
Kiedy straciłam serce do zmianowych surowych batonów, oddałam je słodyczom czeskiej marki Bombus Natural Energy. (Które zresztą od początku bardzo lubiłam). Sympatii przysłużyło się wprowadzenie czterech wariantów smakowych do Lidla z logo marki Alesto. O względnie nowej serii Raw Bio Energy nie miałam jednak pojęcia. Dowiedziałam się o niej dzięki dwóm batonom znalezionym w paczce od Marthy (dziękuję!). Jako pierwszy pod lupę wzięłam baton Raw Bio Energy Black Currant & Coconut.
Raw Bio Energy Black Currant & Coconut
Jako fanka czarnej porzeczki ubolewam, iż tak mało słodyczy – ale także deserów mlecznych – dostępnych na polskim rynku odznacza się jej smakiem. Raw Bio Energy Black Currant & Coconut stara się wypełnić lukę. Nie sposób jednak nie zauważyć, że wymienienie czarnej porzeczki na pierwszym miejscu w nazwie to lekka przesada. Podczas gdy baza surowego batona jest daktylowa (70,7%), a kokos zajmuje 26%, czarnej porzeczce poświęcono zawrotne 2,8%, włączając w to naturalny aromat (0,3%).
Raw Bio Energy Black Currant & Coconut marki Bombus Natural Energy dostarcza 392 kcal w 100 g.
Surowy baton wegański z czarną porzeczką i kokosem waży 50 g i zawiera 196 kcal.
Trudno ustalić, który baton wegański Bombusa jest moim ulubieńcem. Wiele zależy od bieżącej ochoty. Unicorna smaku zdobyły dwa: marakujowo-kokosowy i czekoladowo-kokosowy. Ekologiczny baton surowy Raw Bio Energy Black Currant & Coconut pachnie bardzo podobnie do pierwszego z wymienionych. Kwaśne zimne ognie splatają się z kokosem, przekwaśną czarną porzeczką i satysfakcjonującą słodyczą (także porzeczkową). Intensywna, wyrazista i orzeźwiająca porzeczkowość opływa zmysły. Kojarzycie uczucie, które wywołuje samo wąchanie soku z czarnej porzeczki? W gardle pojawia się mdlące kręcenie spowodowane kwaśnością i słodyczą. Tu dzieje się to samo. Rozkoszne tortury.
Wizualnie baton Raw Bio Energy również przypomina wariant z marakują. Został bogato najeżony wiórkami kokosowymi. Różnicę stanowi kolor. Podczas gdy w marakujowym spotykamy się z brudnym mosiądzem, tu dostajemy starte i sczerniałe jabłko. Po samym kolorze nie zgadłabym, że to baton porzeczkowy.
Raw Bio Energy Black Currant & Coconut jest twardawy, co czyni go treściwym. Mimo tego bardzo łatwo się go kroi, łamie i gryzie. Zwłaszcza gryzie. Sprawia wrażenie plastycznego. W ustach momentalnie rozpada się na cząstki, dopiero potem zaś jako tako przemienia w masę. Owa masa ma ok. 30% gęstości, czyli niezbyt wiele. Na pewno nie jest to typowy baton daktylowy. Każdy kęs rozpada się, gęstnieje tylko na chwilę, po czym znika. Zostają po nim wiórki: twardawe i potężnie chrzęszczące.
Surowy baton ekologiczny ma chłodny smak. Składają się na niego głównie czarna porzeczka i świeżo starte jabłka. Kokos jest delikatny, ale obecny. Soczystość owoców osiąga 100%. Po degustacji batona czułam się wręcz tak, jakbym zjadła bardzo soczyste jabłko. Raw Bio Energy jawi się więc jako batonowy sok.
Ekologiczny baton Raw Bio Energy Black Currant & Coconut jest przepyszny. Daje się poznać jako soczysty, świeżoowocowy, orzeźwiający, chłodny. Zapowiedziane w nazwie czarne porzeczki bezsprzecznie rządzą kompozycją, mimo iż sknercza zawartość w składzie wywołuje żal. Towarzyszą im kwaśne jabłka. Kokos, który zajmuje znacznie więcej miejsca w składzie niż porzeczka, zdaje się marginalny.
Ze względu na ogrom wiórków kokosowych surowy baton Bombusa jest odrobinę zapychający, ale za to treściwy i pożywny. Poziom słodyczy został utrzymany w ryzach, a kwasek funduje pobudzający kop. Od pierwszego gryza wiedziałam, że to produkt godny 6 chi.
Ocena: 6 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: Skład: daktyle 70,7%, kokos 26%, koncentrat soku z czarnej porzeczki 2,5%, koncentrat soku z cytryny 0,5%, naturalny aromat czarnej porzeczki 0,3%. Może zawierać łupinki, orzechy, pestki, orzechy ziemne.
Kalorie w 100 g: 392 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 17,2 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 14,8 g), węglowodany 51 g (w tym cukry 48 g), błonnik 10 g, białko 3,6 g, sól 0,03 g.
Czarna porzeczka wywołuje u mnie mile wspomnienia – kojarzy mi się z wakacjami u babci ^^ dlatego mimo że porzeczki to nie są moje ulubione owoce, to bardzo lubię ich smak :D tak czytając Twój opis o tych porzeczkowych aromatach to aż właśnie przed oczami zobaczyłam małą siebie zbierającą porzeczki z krzaczka na działce babci i pakującą je sobie od razu do buzi *-* ach, chociażby dla takich wspomnień chętnie bym zjadła tego batona ^^ intryguje mnie skąd tu się wziął smak jabłka, ale w sumie soczystość i chłód brzmią tak ciekawie, że nie będę w to wnikać :D
Mam takie samo wspomnienie z dzieciństwa :) Działka dziadków, krzaki porzeczek – w obu gatunkach – i moja buzia. Uwielbiam smaki, zapachy itd. przenoszące do dalekiej przeszłości.
Brzmi dobrze, ale nie dla mnie. Za sokami nie przepadam, wolę jeść owoce, a jabłko-baton nie kręci.
Jakiejś innej firmy kupiłam kiedyś malutki batonik o smaku właśnie czarna porzeczka & kokos, ale oddałam go Mamie, bo już na dotyk był miękki i ważył jakieś 20 gramów. Nie żałuję i tego nie kupię.
Co do Zmian Zmian (haha, ale to brzmi) i ja przestałam tak tę markę lubić. Batony tego typu i tak jadłam baaardzo rzadko, ale jak już ostatnio coś ich jadłam, to mi nie pasowało. Zmiany w składach, o których pisałaś też optymistycznie nie nastawiają, więc już machnęłam na nich ręką całkiem.
Do dziś boli mnie serduszko na myśl o zmianach Zmian Zmian (:D), ale cóż poradzić?
Samej podobne zrobić!
No, no. Już zaczęłam. Od tygodnia nie wychodzę z kuchni.
Jak dla mnie jest ok, ale wolę bardziej czekoladowe przysmaki tego typu. Zmian Zmian i ja dawno nie jadłam, bo obecnie jest tyle różnych batonów z suszek, że już nie mam motywacji, żeby chodzić po zdobycze do eko sklepu, a obecnie staram się w ogóle ich nie kupować, tylko wyjadać zapasy (jak wszystko wykończę to może upoluję dla przypomnienia sobie ich smaku i oceny po zmianie składu ;))
Odnoszę wrażenie, że podobnie do mnie jesteś w wiecznej fazie „niedokupowania, ale…”.
Nie, ostatnio świetnie mi idzie niedokupywanie, do czego bardzo się przyczynia to, że mniej chodzę po sklepach. Na wiele rzeczy w ogóle nie zwracam w sklepie uwagi (np. na wszelkie raw bary w ogóle nie patrzyłam przez długi czas, dopiero niedawno kupiłam 2 sztuki proteinowych bombusów w Lidlu, a tak to wyjadam to co mam ;)), a masło orzechowe to wyjadam ostatnie ;)
Ile trwa „ostatnio”? Chodzi o cały okres kwarantanny?
Ja tego mango lubię najmniej … toteż ten też okazał się totalnie nie mój. Ja muszę czuć w Raw batonach polot Brownie albo snikersa ;) na dzień dzisiejszy ubóstwiam wegańskie batony marki bambus i te z orzechami ziemnymi. Od czasu do czasu sięgam no banan albo same kakao w zależności od zachcianki ;)
Bombus trafił do wielu serc dzięki pojawieniu się w Lidlu. Genialny ruch marketingowy.
Ale byłam pewna że Tobie w 100 % przypadnie do gustu skoro lubisz marakuje ;)