Moją ulubioną czekoladą jest mleczna. Zaraz po niej stawiam gorzką. Biała zajmuje trzecie miejsce. Jak to jednak w życiu bywa, podziały nie są sztywne. Przykładowo od mlecznej czekolady Wawelu wolę większość białych i deserowych z pozycji czwartej. Również wewnątrz zbiorów znajdują się tabliczki o zróżnicowanych ocenach. Mleczna czekolada może dostać unicorna smaku, a może zarobić 1 chi.
Białej czekolady nie jadam zbyt często, acz wiem, że istnieją tabliczki godne 5 czy 6 chi. Zresztą zaprezentowałam takowe na blogu. Niestety w mojej hierarchii smaku biała czekolada Ritter Sport stoi bardzo nisko. Nie mogę nawet powiedzieć, że jest przeciętna. Raczej okropna. Dlaczego zatem kupiłam Zitronen-Waffel? Ponieważ zawiera wafel, a czekolady z waflem jawią mi się jako warte grzechu.
Zitronen-Waffel biała czekolada z waflem cytrynowym
Mimo iż kocham ciastka i wafle z kremem cytrynowym, a także cytrynowe jogurty i desery mleczne, połączenie smaków Zitronen-Waffel przyjęłam ambiwalentnie. Po wstępnym zachwycie przypomniałam sobie tabliczkę Buttermilch-Zitrone, która w przeszłości poturbowała mi kubki smakowe. To kolejny powód, dla którego obawiałam się degustacji białej czekolady z waflem cytrynowym Ritter Sporta.
Zitronen-Waffel marki Ritter Sport dostarcza 565 kcal w 100 g.
Biała czekolada z waflem cytrynowym w 4 kostkach (25 g) zawiera 141,5 kcal.
Mimo iż Zitronen-Waffel nie grzeszy atrakcyjnym zapachem, starcie z jej aromatem da się przeżyć bez uszczerbku psychicznego. Oferuje kwaśną cytrynę z kwasku cytrynowego w płynie lub proszku. Biała czekolada też się pojawia, lecz jako tło. Jest mdła, margarynowa, polewowa, pociągnięta nutą sera topionego. Mimo logo Ritter Sport zdobiącego kostki sprawia wrażenie produktu no-name. Do tej jakże apetycznej kompozycji dochodzi nuta stetryczałego wafla, przywodząca na myśl Góralki cytrynowe.
Biała czekolada z waflem cytrynowym nie jest łatwa do połamania ani pokrojenia. Daje się poznać jako bardzo twarda. Na górze i po bokach występuje sporo czystej czekolady. Wewnątrz znajdują się dwa płaty waflowe przełożone kremem cytrynowym. I tyle, to całość kompozycji.
Degustację Zitronen-Waffel rozpoczęłam od zgryzienia białej czekolady. Pierwszą odnotowaną cechą była olbrzymia proszkowatość. Fragmenty rozpływają się szybko i na zero. Kiedy zgryzie się czekoladę z kilku kostek, pojawia się gęstawe zacięcie. Dopiero w przypadku zgryzienia całego boku i kawałka podstawy ujawnia się przyzwoite bagienko. Na smak składają się ordynarny cukier i białopolewowość. Nie ma dramatu, ale przyjemności też nie. Biała czekolada Ritter Sport to wyrób niskiej jakości, po prostu.
Wafel urozmaicający nadzienie jest leciutki, kruchutki. Zdaje się nie mieć wagi. Jest słodki, choć bez przesady. Trudno powiedzieć o nim coś więcej.
Na dwóch płatach waflowych znajdują się dwie warstwy kremu cytrynowego. Cechują go tłustość i ziarnistość. Jest kwaśny na potęgę, aż wykręca mordę. Kwaśność występuje punktowo. Ponieważ jednak punktów jest milion, przejmujący smak zdaje się występować całościowo.
Biała czekolada z waflem Zitronen-Waffel to produkt dla ludzi o mocnych nerwach i wytrzymałych kubkach smakowych. I dla entuzjastów smaków wyrazistych, intensywnych, otrzeźwiających. Jest bardzo cukrowa i bardzo – choć trudno ustalić, czy bardziej – kwaśna. Jakość wykonania nie powala, jak to w każdej białej czekoladzie Ritter Sport, ale jest nieporównywalnie lepiej niż w niejadalnej Buttermilch-Zitrone.
Ocena: 3 chi ze wstążką
No to produkt zdecydowanie nie dla mnie – u mnie biała czekolada też ląduje na trzecim miejscu w hierarchii (ale po mlecznej i deserowej, gorzka jest za białą), ale ogólnie nie miałabym nic przeciwko białej czekoladzie (choć tej z ritter nie jadłam, więc może sama pod sobą kopię teraz dołek xD) tylko ta cytryna… Kojarzy mi się to z tragiczną dla mnie Princessą White lemon albo jeszcze gorzej – z dobrą kaloria z kokosem i cytryną, która zalała moje kubki smakowe kwasem mocniejszym nawet od stężonego kwasu siarkowego (VI), przysięgam. Tutaj to i słodycz mnie nie pociesza, bo zapewne ta kwaśność kremu całkowicie by mi „wykręciła mordę”, jak to ładnie ujelas :D
Uniknęłaś kuli, nie kupując jej :P
Z letnich limitek RS tylko jedna mnie zainteresowała. Jak się pewnie domyślasz, to nie ta. W ogóle ostatnio utwierdziłam się, że waflowe czekolady są nie dla mnie. Tu w dodatku biała, a też już nie raz pisałam o białych czekoladach i letnich smakach. Czy w ogóle takich, które niby mają się przełamywać, a w moim odczuciu nie pasują.
W życiu nie powiedziałabym, że tabliczka będzie twarda. Znaczy… może spodziewałabym się stwardniałego wafla, ale nie ogółem. I ten kwach kremu… No, piękne mi przełamanie smaków. Kiedyś jadłam białą RS (a Mama nawet niedawno) i nie smakowała mi. Tu nie ma nic, kompletnie nic, co by sprawiło, że spróbowałabym choćby trochę.
Uzmysłowiłam sobie za to, jak na przestrzeni ostatnich miesięcy w tej kwestii się zmieniłam.
Masz na myśli letnie (dokładniej: wiosenne) limitki Ritter Sporta z roku poprzedniego czy tego?
Mimo przeciętnego odbioru białego Rittera jestem pewna, że czekolady z waflem są dla mnie. Uwielbiam to połączenie konsystencji.
Pisałam to o zeszłorocznych, a więc właśnie wiosennych (bo oczywiście zdążyłam zapomnieć, że to były wiosenne), ale w sumie i do tych na tegoroczne lato pasuje.
Sezonowe Rittery są tylko wiosenne i zimowe, o ile mi wiadomo :P Ponadto pojawiają się nowości niezwiązane z porami roku.
Wybacz, nie śledzę tego, jak i kiedy RS wydaje nowości.
To nie zarzut. Jeśli tak zabrzmiało, przepraszam. Wydajesz mi się bardziej ritterowa niż ja. Dokładnie rzecz ujmując: rdzennie ritterowa. Ja tę markę poznałam dopiero dzięki blogowaniu.
Ostatnio doszłam do wniosku, że R ittery już w ogóle mnie interesują. Nawet ta nowa kokosowa, która jest jak najbardziej 'moja’ jakoś mnie nie kusi.
Również mój entuzjazm wobec Ritter Sportów oklapł. Kiedyś kupiłabym wszystkie warianty smakowe. Tej wiosny skusiłam się na jeden. Może za rok nie kupię żadnego?
Olgo, mam poważne pytanie. Czy możesz potwierdzić lub zaprzeczyć, że Rittery w Polsce się potwornie spaskudziły? Ja je jadłem na potęgę w latach 2013 – 2014 (kupowałem w nieistniejącej już Almie) i były pyszne. Potem po kilku latach znowu spróbowałem i zamieniły się w masło. Są okropne! Czy one rzeczywiście aż tak spadły jakościowo czy to ja mam tripa? Od czasu do czasu kupię jakąś limitkę i limitki są zwykle w porządku, ale te standardowe smaki to smak oleju roślinnego.
Nie powiedziałabym, że czekolady zmieniły się w masło. W czystą kostkę cukru o przeciętnym smaku – owszem. Parę lat temu miałam Ritter Sporta za producenta z nieco wyższej półki względem środka regału. Obecnie jego wyroby to zwyklaki, na dodatek nierzadko niesmaczne. Wydaje mi się, że nie chodzi tu o zmianę gustu. Albo nie tylko o nią. Sądzę, że to sam Ritter zdziadział.
Muszę kiedyś kupić naszego Ritterka i niemieckiego, żeby porównać.
Daj znać po teście. Jestem ciekawa wyniku. Btw, podpisz talerzyki od spodu, przetasuj i wykonaj test w ciemno.
Ja straciłam do nich serce już dawno a co próbuję dac im szansę zawodzą. Ostatnio jadłam jakąś z wielbłądem i była ohydna w mojej ocenie choć nie przeczę że komuś może smakować…
Może źle doprawili mięsne nadzienie :D