Niektóre czekolady Milki bardzo mnie ciekawią, wobec czego chciałabym zapoznać je z wnętrzem twarzy. Cóż jednak z tego, skoro na rynku dostępne są wyłącznie rozmiary przekraczające przyzwoitość? Co mieszkający w pojedynkę tester słodyczy zrobi z czekoladą ważącą 300 g? Mam wydawać dychacze na czekolady, próbować po rządku i oddawać? O niczym innym nie marzę.
W idealnej sytuacji dla osób podobnych do mnie powstawałyby małe czekolady testowe o wadze 30-50 g. Taka waga przekłada się na rozmiar, dzięki któremu można poznać walory tabliczki, za to unika się zmęczenia i znudzenia, konieczności wracania, martwienia się o stan czekolady kilka miesięcy po otwarciu, marnowania pieniędzy itd. A czy zestawy takie jak Milka Moments Mix są krokiem w dobrą stronę? Moim zdaniem… nie. Licha kostka ważąca mniej niż 9 g nijak ma się do pełnowymiarowej czekolady.
Czekoladki Milka Moments Mix
Czekoladki z zestawu Milka Moments Mix otrzymałam od Marthy (dziękuję!). Opakowanie zawiera 11 pralinek: dwa komplety po pięć wariantów smakowych plus jeden gratis (Alpen Milk? A może losowy? Brak mi wiedzy). Z zewnątrz wyglądają tak samo, więc wykonałam jedno zdjęcie poglądowe. Oto ono:
Czekoladki Milka Moments Mix dostarczają 541 kcal w 100 g.
Opakowanie Moments Mix waży 97 g i zawiera 11 pralinek po ok. 9 g i 45 kcal.
Milka Moments Mix: Czekoladka Milka Alpen Milk (Alpenmilch)
Czystej mlecznej czekolady Milki nie jadłam sto lat. Nie z uwagi na brak sympatii, tylko na deficyt czasu i niewielkie zainteresowanie jednorodnymi, najczęściej nudnymi słodyczami.
Alpen Milk pachnie cudownie mlecznoczekoladowo i bardzo słodko. Prezentuje się bajkowo i plebejsko. Nie sposób się nie zachwycić. Jest twarda i zbita, w końcu to kawał jednolitej czekolady. Rozpuszcza się wolno, ale obłędnie gęsto i bagienkowo. Smakuje adekwatnie do zapachu: wzorowo mlecznoczekoladowo i bardzo słodko. Według mnie jest zdecydowanie za słodka. O ile doskonałą mleczną czekoladę Lindta mogłabym zjeść nawet w formie tabliczki i nie miałabym dość, Alpen Milk Milki zdecydowanie by mnie zmęczyła.
Ocena: 5 chi
Milka Moments Mix: Czekoladka Milka Whole Hazelnuts (Ganze Haselnusse)
Chociaż mleczne czekolady z całymi orzechami i migdałami drzewiej były moim numerem jeden, a dziś mimo spadku pozycji pozostają w czołówce, Milki Whole Hazelnuts prawdopodobnie nie jadłam nigdy. Do jej wyprodukowania fioletowa krowa sięgnęła po orzechy z Czarnobyla. Są ogromne! A raczej jest, wszak w czekoladce z zestawu Milka Moments Mix występuje tylko jeden. Przejmuje władzę nad aromatem. Daje się poznać jako naturalny, surowy, intensywny. Ciut plastikowy. W smaku również zachwyca. Stanowi esencję surowej świeżości. Jest chrupiący i mięsisty. Pokrywa go przyjemna mleczna czekolada opisana w wariancie Alpen Milk. Duet jest zacny, lecz serca nie kradnie.
Ocena: 5 chi
Milka Moments Mix: Czekoladka Milka Toffee Whole Nuts (Toffee Ganzsnuss)
Zapytana o ulubioną czekoladę Milki parę lat temu odpowiedziałabym bez zająknięcia, że nie ma lepszej od Toffee Whole Nuts (dawniej: Toffee Wholenut; zauważyliście zmianę?). Pierwszą tabliczkę tablicę dostałam od taty, kolejne kupiłam sama. Na przestrzeni lat zadziało się jednak coś niedobrego – i z nią, i z czekoladami Milki ogółem – przez co dawny unicorn stał się przeciętniakiem godnym 3 chi.
Ten sam wniosek przyniosła mi degustacja czekoladki Toffee Whole Nuts. Pralinka składa się z grubej czekolady, nadzienia toffi, mizernego orzeszka i żałosnej warstwy karmelu. Pachnie w sposób bliżej nieokreślony. Może karmelowato? Słodko i bardzo delikatnie. Nijako. Karmel jest gęsty, zwarty i dziegciowy – nazbyt zgęstniały, jakby smażono za długo, przez co na patelni została esencja. Nie ma smaku innego niż słodki. Orzech wydał mi się migdałem. Jest miękki i smakowo zwietrzały. Oddaje plastik wymieszany z migdałową starością. Skromny krem cechują proszkowatość, tłustawość i smak idealnie żaden.
Toffee Whole Nuts to czekoladka nijaka, nędznie karmelowa i no-name’owa.
Ocena: 3 chi
Milka Moments Mix: Czekoladka Milka Almond Caramel (Mandel Karamell)
Chciałam napisać, że czekolady Almond Caramel Milki nie jadłam nigdy, na szczęście sprawdziłam w archiwum blogowym i odkryłam, że jednak jadłam. Po prostu wydała mi się żadna i niegodna powtórki. W pewnym sensie jest to odpowiednik Toffee Whole Nuts, tyle że z migdałami i kremem o innym smaku.
Czekoladka Almond Caramel Milki zawiera karmel, maleńkie cząstki migdałów i ciemny krem, w który wtopiono drobnicę. Pachnie nieco bardziej karmelowo niż Toffee Whole Nuts, lecz nadal kiepsko. W aromacie czuć udział mlecznej czekolady Milki. Migdały są twarde i mięsiste, skąpane w cukrowych osłonkach (mmm). Na domiar złego wymieszano je z solą. Otaczający je krem rozpuszcza się na zero. W sekundę. Z uwagi na skromną zawartość nie umiem określić smaku. Karmel to ponownie wydestylowany dziegieć, nazbyt zwarty i właziwzębowy. Smakuje nawet nie maślanym karmelem, a maślanym czymś.
Czekoladka Almond Caramel Milki jest lepsza od poprzedniczki tylko pod względem konsystencji. Bagienko połączone z chrupaczem sprawia radość zmysłom, ale reszta? Meh.
Ocena: 3 chi ze wstążką
Milka Moments Mix: Czekoladka Milka Oreo
Milka Oreo ważąca 100 g to dla mnie unicorn smaku. Z kolei batona Milka & Oreo nie cierpię. Tak morduje cukrowością, że aż zęby dzwonią. Z uwagi na skrajnie odmienny odbiór słodyczy stworzonych z inspiracji Oreo zupełnie nie wiedziałam, co myśleć o czekoladce z zestawu Milka Moments Mix.
Oreopralina pachnie cudownie: intensywnie waniliowo i słodko. Zawiera nutę olejku migdałowego. Pojawia się też wątek plastiku, acz blaknie w obliczu uroku. Nie spodziewałam się, że w pralince Oreo zastanę dwa rodzaje kremu. Na górze występuje tajemniczy ciemny. Kakaowy? Jest go na tyle mało, że nie umiem napisać niczego (#sensdodawania). Biały krem jest pysznie waniliowy, słodki, idealny. Sprawia wrażenie wykonanego na bazie białej czekolady. Nie przypomina nadzienia z Oreo, uff. Tytułowe ciastka Oreo rozkosznie chrupią. Są leciutkie. Mają smak wypieczonych herbatników z nutą kakao.
Połączenie konsystencji, doskonała chrupkość ciasteczek, smak wypieczonych herbatników, waniliowo-białoczekoladowy krem i milkowość czekolady czynią pralinkę Oreo najlepszą z zestawu Milka Moments Mix. Tego się nie spodziewałam. Z uwagi na rozmiar nie chciałabym jednak do niej wrócić.
Ocena: 6 chi
Pralinki Milka Moments Mix – podsumowanie
Całościowo zestaw czekoladek Milka Moments Mix uważam za kiepski. Maluchy nijak nie oddają dużych czekolad, a niespełna dziewięciogramowe zestawienia konsystencji i smaków nie dają odbiorcy możliwości wychwycenia szczegółów. Do bezrefleksyjnego wkładania czekoladek do gęby – a tylko tak da się jeść Moments Mix – lepsze są słodycze z niższej półki. Przynajmniej nie płaci się za nie nieadekwatnej ceny.
Ocena dla zestawu czekoladek: 3 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, miazga kakaowa, serwatka w proszku (z mleka), olej palmowy, tłuszcz mleczny, orzechy laskowe, syrop glukozowy, mąka pszenna, kawałki migdałów, emulgatory (lecytyny sojowe, E 471), syrop glukozowo-fruktozowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, pasta z orzechów laskowych, skrobia pszenna, pasta z migdałów, sól, substancje spulchniające (E 501, E 503, E 500), aromaty, oleje roślinne (sojowy, bawełniany), regulator kwasowości (E 524). Masa kakaowa w czekoladzie mlecznej z mleka alpejskiego minimum 30%. Może zawierać inne orzechy.
Kalorie w 100 g: 541 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 32 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 17 g), węglowodany 56 g (w tym cukry 53 g), błonnik 1,8 g, białko 5,9 g, sól 0,3 g.
Uchyle Ci rąbka tajemnicy w zestawie dodatkową czekoladką był Twój faworyt ;)
Ooo, dzięki <3
Zgadzam się co do tego, że czysta Milka jest za słodka, więc zdziwiła mnie tak wysoka ocena tej czekoladki :D a druga czekoladka troszeczkę przypomina mi wyglądem toffifee ale bez karmelowego kubeczka :D też nie jadłam jeszcze Milki z całymi orzechami ale mnie nie ciągnie, wolę kupić sobie Alpen Gold bo to właśnie ta czekolada z całymi orzechami gościła w moim domu najczęściej ^^
Z kolei czekolada toffi wholenut nigdy nie skradła mojego serca (jadłam zarówno tabliczkę, jak i czekoladkę i czekoladka smakowała mi nawet mniej). Trochę smakowo byla dla mnie jak toffifee, ale przesłodzona do granic możliwości. Nie mam jej recenzji ale czuję że zdobyłaby max 6/10 :p
Migdałowej nie jadłam, ale wydaje mi się o wieeele lepsza niż ta z orzechem laskowym – bo sól! Dla mnie to nie „na domiar złego” lecz „na szczęście” :D
No i ostatnie z Oreo – o ile samo Oreo kocham, tak Milka Oreo… Nope, nigdy mnie nie powaliła, a zamiast tego inaczej – powaliła cukrem. Klasycznej, białej Oreo zdecydowanie nie jestem fanką, za to Oreo Choco…. Ach! Tu już nie mogę jej odmówić przepyszności ^^
W sumie czekoladki są fajne na prezent, ale sama bym ich sobie nie kupiła. Szczerze już wolałabym pełnowymiarową tabliczkę niż takie pitu pitu :D nawet jakbym miała się z nią męczyć miesiąc xD
Podsumowując, nic na tyle interesującego, żeby rozpocząć polowanie. Lepiej kupić klasyczne tabliczki odpowiadające smakom maluchów, nawet jeśli innych marek niż Milka.
Ostatnio utwierdziłam się w przekonaniu, że miniaturki ni jak mają się do czekolad. Nie chodzi mi oczywiście o takie np. Domori, bo jak oni mają tabliczki po 25 gramów i wydają neapolitanki po 5 gramów to i tak wychodzi jak jedna ich kostka więc te odbieram inaczej.
Ale czekoladki vs. czekolady? Nawet czekoladki Grossa mnie zawiodły w kwestii jakości i efektu w stosunku do czekolad.
Zanim poszczególne, odniosę się do samej Milki. Tak, zmiany gdy chodzi o opakowania, nazwy itp. Kiedyś Milka Oreo 100 g miała u mnie 10/10, a po latach jak wróciłam 5. Oki, gust mi się zmienił, ale u Mamy wygląda to tak samo. Odbiegając od gustu – kiedyś czułyśmy w niej smak ciastek, po powrocie nie. Co więcej, Mama mówi, że w milkowych rzeczach coraz mniej tego posmaku Milki. Ja sobie ręki uciąć za to bym nie dała, zwłaszcza że teraz już w ogóle sięgam po nią sporadycznie, ale coś w tym jest.
Haha, nie mogę! Świetnie pamiętałam Almond Caramel z Twojej recenzji, a Ty w ogóle zapomniałaś, że ją jadłaś. Właśnie dzięki tej recenzji uznałam, że ja na pewno jej nie chcę. Mama rozmyślała, że właśnie – uznała, że jednak nie zaryzykuje przez gramaturę. O, i dalej: rzeczywiście mamy łatwiej niż Ty. Też nigdy bym nie kupiła czekolady, by spróbować tylko kawałek, a resztę oddać. U nas to działa tak, że np. i tak mam coś słodkiego Mamie kupić, więc mogę sobie pozwolić na wybór z tego, co i ja przy okazji mogę spróbować.
Tu jednak uzmysłowiłaś mi, że chyba nigdy nie jadłam czystej Milki (tak co do zawsze pomijanych). Możliwe, że to się zmieni, bo ostatnio ktoś mnie tak obdarował, ech. Aż w sumie Mamie całą miałam wcisnąć, ale… że właśnie chyba nie jadłam czystej, trochę mogę spróbować. Ciekawe, jak to z tą milkowością będzie.
Nie wiem, czy się dziwić… Forma tego właśnie wydaje się bardzo nie nasza (czekoladki, cukierki), ale z drugiej strony kulkowa, więc bardziej Twoja (myślę o Giotto itp.). Skoro np. taka jakość orzechów i migdałów… Sól pewnie przy migdale chciałabym poczuć, ale cukrowa otoczka? Ludu?! Po co…
Milka Whole Hazelnuts w wersji „na raz” wydaje mi się głupotą. Toż to po prostu orzech w czekoladzie… gdyby coś takiego wypuścili to ok. Nie dla mnie, ale na logikę. A dlaczego głupotą? Bo w tabliczce są całe orzechy i kawałki (też o tym nie wiedziałam, aż nie miałam z nią do czynienia). Udawanie, że to odpowiednik do mnie nie trafia.
Takie miksy tworzą chyba tylko po to, by złośliwi „daroczyńcy” mieli większy asortyment baboli do kupowania na prezenty, po których otrzymaniu można skakać z… „radości” (czyt. z dachu kilkunastopiętrowego budynku).
Ileż emocji wyzwala w Tobie Milka! :D Jesteś o krok od miłości, mówię Ci. Nie oddawaj całej mlecznej mamie. Jestem ciekawa Twojego odbioru, więc chętnie przeczytam recenzję. Nawet jeśli wrzucisz na blog za rok.
Spokojnie, nie oddam. I chyba nawet w ten poniedziałek otworzę (żeby szybciej pozbyć się jej z szafki).
Też mam w zbiorach sporo rzeczy jednorazowych. I to nie batonów, które są realnie jednorazowe, tylko słodyczy tak-kijowych-że-jednorazowych.
Milka przerobiona! Szczerze… aż byłam w szoku, a Mama tylko się zdziwiła.
A ja milke kupuje często z nadzieją że będzie dobrej jakości. I niekiedy rzeczywiście partia jest fenomenalna a ja zachwycona. Milka whole nuts to mój faworyt ;) na szczęście mam gdzie się zaopatrzyć w niemieckie sztuki ;)
Różnica w jakości/smaku partii występuje w Milkach niemieckich, polskich czy obu?
Obu niestety widocznie kombinują z jakością składników …