Batony owsiane lubię tylko odrobinę mniej niż batony surowe wykonane z bakalii (zwłaszcza z bazą daktylową). Wśród moich ulubieńców znajdują się Clif Bary, niestety odznaczające się wulgarną ceną. Kupuję je rzadko, za to hurtowo. Ostatnie zamówienie na wegańskie batony owsiane tej marki złożyłam z okazji mikołajek. Wybrałam sześć wariantów. Jagodowy Clif Bar Blueberry Crisp był jednym z nich.
Clif Bar Blueberry Crisp
Clif Bar Blueberry Crisp to mój pierwszy owocowy Clif Bar. Kiedy wyjęłam go z opakowania, umarłam od wizualnej pieszczoty. Producent nie żałował sobie podczas dodawania owoców. Na dodatek, zgodnie z nazwą, są to moje ukochane jagody. Na spodzie występują orzechy: całe i pokruszone. Baton owsiany zawiera też sporo okrągłych chrupek. Ciemne zabarwienie nastraja na porządną dawkę owocowości.
Energy Bar Blueberry Crisp marki Clif Bar dostarcza 396 kcal w 100 g.
Wegański baton owsiany z jagodami waży 68 g i zawiera 268 kcal.
Zapach flapjacka Clif Bar Blueberry Crisp stanowi kolejną pieszczotę dla odbiorcy, tym razem węchową. Baton oddaje słodką jagodową babeczkę z worka. Typowego kapciucha, ale przyzwoicie wyrośniętego, pulchnego, puszystego. Słodycz zdaje się jednocześnie jagodowa, ciastkozworkowa i miodowa.
Degustację zaczęłam od wygryzienia wielkich jagodowych wysp, w końcu to one stanowią oś fabularną. Jak tylko zetknęły się z kubkami smakowymi, przeszła mnie fala… wstrętu, niestety. Owoce są kwaśno-sztuczne, nieznośne. Ba! w ogóle nie są to owoce, a przedziwne mączno-żelowate żelki. Słodycz wydaje się słodzikowa. Silnie splotła się z nieatrakcyjnym kwaskiem jagód wyhodowanych w laboratorium.
Duże orzechy, które wstępnie mnie zachwyciły, w batonie owsianym ważącym 68 g – mój ważył 72 g – znalazły się dokładnie dwa. Cieszą intensywnym wyprażeniem i smakiem cudownym, acz nieokreślonym. Po namyśle uznałam, że są to migdały (podczas pisania recenzji zajrzałam do składu; tak, to migdały). Przypominają orzechy prażone w miodzie i sprzedawane na jarmarku. Są mięsiste i miękkie w sposób charakterystyczny dla pistacji. Poza nimi Clif Bar Blueberry Crisp zawiera sporo migdałowej drobnicy.
Baton owsiany jest mięsisty, gęsty, pełny chrupiących chrupek. Zachwyca idealnym poziomem słodyczy. Smakuje adekwatnie do zapachu, czyli jak ciastko biszkoptowe z worka. Poza wyrazistą biszkoptowością w batonie czuć ciastomigdałowość (ciastko z olejkiem migdałowym) i być może subtelną wanilię.
Wegański baton owsiany Clif Bar Blueberry Crisp jest bliski doskonałości. Smakuje jak babeczka z worka o wysokiej biszkoptowości. Zdaje się wykończony olejkiem migdałowym. Cechują go treściwość, gęstość i mięsistość. Funduje lepkość palców, ale bez przesady. Twarde i chrupiące chrupki stanowią kropkę nad i.
Niestety główni bohaterowie flapjacka – jagody – to czysty dramat. Kwaśno-słodzikowe kawały żelostwa z probówki nie mają racji istnienia. Gdyby nie one, wystawiłabym 5 chi.
Ocena: 4 chi
Szkoda. Za ceną powinna iść jakoś :/
Zdecydowanie powinna :/
Babeczka jagodowa z worka brzmi smakowicie, jeszcze z olejkiem migdałowym… Mmm ^^ ale te „jagody” to naprawdę mogli sobie odpuścić… Przecież nawet mniej zachodu jest w sypnięciu normalnymi jagodami niż w bawieniu się w robienie jakichś żelków :/
Zabawne jest to, że masz rację. Nie rozumiem decyzji o zastosowaniu czegoś jagodopodobnego, na dodatek obleśnego. Cięcie kosztów?
Wizualnie wygląda super, szkoda że jagody psują całokształt, ale coś mi się wydaje, że i tak baton by mnie nie zawiódł ;)
W razie czego wydrapałabyś paskudniki.
Wszelkie ciastka (czy batony, bo tak moje skojarzenia działają) z drobnymi owocami (jagody, maliny) bardzo źle mi się kojarzą. Od razu z jakąś goryczą. Tutaj, jak się domyślasz, od razu byłabym na nie. I dobrze, bo nie spotkałabym się z tymi… Ekhem, nie spodziewałam się, że walną tu słodzikowe mączne żelocosie. Przy całej mojej niechęci do tych batonów!
Dziady z wora (prawie jak święty Mikołaj) mi niestraszne, ale już olejek migdałowy jak najbardziej.
Całość – mnie przeraża.
Ja też się nie spodziewałam, że w zdrowym i drogim ciastku/batonie wyląduje takie ścierwo.