Mieszko, praliny Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie & Dla Mnie: Creme Brulee, Tiramisu, Panna Cotta

Choć przypuszczenie zrodziło się we mnie wiele miesięcy temu, dopiero degustacja praliny Espresso przyniosła potwierdzenie, iż Mieszko wypadł z kręgu producentów, których czekoladki uważam za porządne i warte kupowania. (Chociaż i tak jest milion razy lepszy niż Vobro). Kiedyś najbardziej lubiłam marki Mieszko, Odra i Śnieżka. Dziś pierwszą i drugą uważam za kiepskie – biorę pod uwagę jedynie asortyment cukierkowy – spod skrzydeł trzeciej zaś dawno niczego nie jadłam i wcale nie zamierzam. Gdyby ktoś zapytał mnie, czyje czekoladki na wagę warto kupić, odpowiedziałabym: nie mam pojęcia.

Praliny Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie & Dla Mnie to kolejny pseudoekskluzywny wyrób Mieszka. Atrakcyjny wizualnie zestaw zawiera czekoladki w trzech wariantach smakowych: Creme Brulee, Tiramisu i Panna Cotta. Dostałam po jednej od Marthy, za co dziękuję.

Mieszko praliny Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie & Dla Mnie

Mimo iż po degustacji czekoladki Espresso nie spodziewałam się cudowności, bombonierki Amoretta Desserts Selection nie spisałam na straty. Praliny Creme Brulee, Tiramisu i Panna Cotta uznałam za przepiękne pod względem budowy i kolorystyki. Każda waży ok. 11 g. Nie wyglądają, jakby były nadziewane, ale zawierają wręcz ogrom nadzienia. Chociaż wizualnie wydają się twarde, są esencjonalnie miękkie. Nóż wchodzi w nie jak w margarynę (nie zaś czekoladę, co trochę odstręcza).

Praliny Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie & Dla Mnie marki Mieszko dostarczają 535 kcal w 100 g.
1 pralina Mieszko Creme Brulee, Tiramisu lub Panna Cotta waży ok. 11 g i zawiera 59 kcal.

Mieszko, praliny Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie i Dla Mnie Creme Brulee, copyright Olga Kublik

Mieszko praliny Creme Brulee

Czekoladka Creme Brulee ma przepiękny zapach. Aromat stanowi esencję… wesołego miasteczka! Przewijają się w nim orzechy prażone w karmelu, wata cukrowa, jabłka i inne owoce nabite na patyk i oblane karmelem, gofry z ciasta waniliowego polane miodem i płynnym karmelem. Wysoka słodycz pochodzi z motywu przewodniego: złocistego karmelu. Unicorn aromatu.

Pralinka jest miękka niczym plastelina. Składa się z trzech warstw:

  • na górze występuje przyzwoicie gęsty twór o konsystencji czekolady. Mimo beżowego koloru ma smak białej czekolady podszytej karmelem. Niestety przy okazji bezlitośnie przesłodzonej,
  • w środku znajduje się krem o wiele twardszy od czekolad pod i nad nim. Jest gęsty, zwarty i zwięzły, mimo tego tłusty i lepki. Wypełnia go chrzęszcząco-chrupiący pyłek cukrowy. Smakuje kwaśnawym jogurtem karmelowym i złocistym karmelem pokrywającym prażone orzechy z jarmarku,
  • na dole spoczywa kolejny twór pseudoczekoladowy, przypominający raczej zastygły krem. Jest cierpki. W smaku współwystępują przecukrzona ciemna czekolada i dżem truskawkowy albo malinowy. Byłabym skłonna uznać, że zainfekowałam nóż inną pralinką, acz jest to niemożliwe, jako że Creme Brulee trafiła na operację pierwsza.

Mieszko, praliny Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie i Dla Mnie Creme Brulee, copyright Olga Kublik

Pralina Creme Brulee z kolekcji Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie & Dla Mnie marki Mieszko nie jest ani zła, ani dobra. Odznacza się przeciętną jakością i niedopasowanymi konsystencjami warstw. Twarde i zwarte wnętrze w połączeniu z kremowymi i znikającymi w sekundę pseudoczekoladami wypadają po prostu dziwnie. No i te mikroziarenka cukru, ech. Za to zapach i smak są w porządku.

Ocena: 3 chi


Mieszko, praliny Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie i Dla Mnie Tiramisu, copyright Olga Kublik

Mieszko praliny Tiramisu

Pralinka Tiramisu marki Mieszko powinna odpowiadać włoskiemu deserowi złożonemu przede wszystkim z biszkoptów, espresso i masy mascarpone. W zapachu rzeczywiście odpowiada. Mniej więcej. Oferuje intensywną kawowość, niestety równocześnie obmierzłą margarynowość. W efekcie powstaje słodko-gorzka kawowa masa margarynowa z tanich torcików, np. bezowych.

Czekoladka Tiramisu Dla Ciebie & Dla Mnie ma tylko dwie warstwy:

  • na wierzchu i spodzie występuje ciemna czekolada. Jest gęstawa w sposób kremowy i lepka. Rozpuszcza się szybko, ślisko i polewowo. Smakiem odpowiada cierpkiej, bardzo słodkiej ciemnej czekoladzie z lodów typu magnumowego,
  • wnętrze daje się poznać jako twardo-gęste. Przypomina tłustą i zwartą margarynową masę, która rozpuszcza się na zero. Zawiera zatrzęsienie drobinek nibykawowych, niesympatycznie trzeszczących pod zębami. Zgodnie z nazwą jest kawowe, lecz jednocześnie gorzkie w sposób nieatrakcyjny.

Mieszko, praliny Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie i Dla Mnie Tiramisu, copyright Olga Kublik

O ile w czekoladce Creme Brulee konsystencje są przeciętne, a smak w sam raz na raz, o tyle pralina Tiramisu marki Mieszko straszy pod każdym względem. Żal tracić na nią czas. Gdybym nie wiedziała, kto ją wyprodukował, obstawiałabym pokątną fabrykę no-name.

Ocena: 2 chi


Mieszko, praliny Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie i Dla Mnie Panna Cotta, copyright Olga Kublik

Mieszko praliny Panna Cotta

Patrząc na czekoladkę Panna Cotta marki Mieszko, od razu można rozpoznać smak. Zawiera tyle różu i beżu, że aż w oku kręci się łza uznania. Spójrzcie zwłaszcza na tę piękną różową warstwę wierzchnią! Zapachem oddaje słodziutkie truskaweczkowo-śmietankowe żelko-pianki.

Pralina Panna Cotta podziela z Creme Brulee podział trójwarstwowy:

  • górą włada gęsta i bardzo pylista czekolada. Jest przesłodzona, a cukrowość wykracza ponad zdrowy rozsądek. Smakuje truskawkowośmietankowo,
  • środek jest twardy, zwarty, gęsty, zwięzły, tłusty. Nie pasuje do czekolady. Idzie w stronę wyrobu margarynowego, lecz nie przeradza się w niego jak w Tiramisu. Zawiera drobinki twardawych starych truskawek niosących punktowy kwasek. W końcu każdy wie, że truskawki to owoce kwaśne,
  • dół należy do ciemnej czekolady: gęstej, acz rozpuszczającej się na niebyt, śliskiej, lepkiej, polewowej. Smakuje wyraziście kakaowo. Jest cierpka. To przesłodzona (przecukrzona) do obrzydzenia czekolada deserowa, taka sama jak w pozostałych pralinkach.

Mieszko, praliny Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie i Dla Mnie Panna Cotta, copyright Olga Kublik

Pod względem jakości pralina Panna Cotta jest lepsza od Tiramisu. Niestety nie dociąga smakiem do Creme Brulee. Mimo iż w zapachu oddaje truskaweczkowo­-śmietankowe żelko-pianki, w smaku przywodzi na myśl niskobudżetowe lizaki albo cukierki o tej samej kompozycji smakowej.

Ocena: 2 chi


Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie & Dla Mnie – podsumowanie

Bombonierka Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie & Dla Mnie marki Mieszko to produkt dla Januszów i Grażyn – mam na myśli januszy, nie zaś wszystkie osoby noszące te imiona – którzy chcą wręczyć bliskim coś smacznego, ale przy wyborze kierują się kryterium: wygląda jak bombonierka, no to bierzem i jedziem do kasy!. Jeżeli obdarowywani uważają, że czekoladowe = smaczne – a takich w Polsce nie brakuje – sprawdzi się doskonale. W końcu po co wydawać pieniądze na praliny z wyższej półki, skoro degustacja przebiega bezrefleksyjnie i odpowiada łańcuszkowi ręka-usta-żołądek?

Amoretta Desserts Selection to słodyczowy odpowiednik pasztetu turystycznego bądź parówek złożonych głównie z MOM-u, napoju owocowego wykonanego z 0,005% owoców, ciastek z „czekoladą” oblanych masą margarynową o smaku kakaowym, jogurtu poziomkowego bez poziomek w składzie i tak dalej. Uważam, że przypadnie do gustu osobom, które od słodyczy wymagają wyłącznie tego, żeby były słodkie, ewentualnie dodatkowo efektowne. I nic w tym złego! Niech każdy je, co lubi. Po prostu ze względu na siebie, moich bliskich i was wolałabym, żeby producenci zachowali przyzwoitość.

Ocena dla bombonierki Mieszko: 2 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: czekolada (30%) [cukier, miazga kakaowa, tłuszcze roślinne (palmowy, masłosz, sal, mango) w zmiennych proporcjach, tłuszcz kakaowy, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyny (z soi) i E476; stabilizator: E492; aromat], tłuszcz roślinny (palmowy, z ziarna palmy), cukier, czekolada mleczna (10%) [cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyny (z soi) i E476; aromat], śmietanka w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, laktoza, białka mleka, serwatka w proszku (z mleka), częściowo odtłuszczone mleko w proszku, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, truskawka granulowana 0,4%, kawa naturalna 0,3%, emulgator: lecytyna (z soi), chrupki karmelowe 0,2% [cukier, syrop glukozowy (z pszenicy), mleko zagęszczone słodzone, masło, sól], tłuszcz mleczny, aromaty, cukier kandyzowany, regulator kwasowości: kwas cytrynowy, sól. Czekolada: masa kakaowa min. 43%. Czekolada mleczna: masa kakaowa min. 25%. Czekolada oprócz tłuszczu kakaowego zawiera tłuszcze roślinne. Może zawierać: jaja, orzechy, orzeszki ziemne.

Kalorie w 100 g: 535 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 31 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 23 g), węglowodany 56 g (w tym cukry 50 g), białko 5,8 g, sól 0,17 g.

21 myśli na temat “Mieszko, praliny Amoretta Desserts Selection Dla Ciebie & Dla Mnie: Creme Brulee, Tiramisu, Panna Cotta

  1. Jejku ale te palinki są śliczne <3 tym bardziej szkoda że smak i jakość zawodzi :( pomysł mieli naprawde dobry, szkoda że nie wykorzystali potencjału… A co do cukierków na wagę to ja zawsze biorę (wdech, wydech) Wawel – mieszankę krakowską, krówki albo Malagę, tiki taki i kasztanki :D jakoś tak mi się wydają najbardziej klasyczne i bezpieczne xD ewentualnie jeszcze z Wedla mieszankę wedlowska :D

  2. Był moment, w którym chciałam je Mamie kupić, bo właśnie chciała jakieś czekoladki mleczne i alkoholowe. Dobrze, że się wczytałam, że nie spełniają kryteriów.

    Wariacka forma. Czuję, że Mama ucieszyłaby się z takiego nadzienia, ale na pewno nie cierpkich części. Czy mi się to podoba? Na wygląd nie wiem, z punktu „łączenie czekolad” niezbyt. Tylko że… to kiepskie polewy, a im już chyba nic nie zaszkodzi, haha. Za nic bym nie zgadła, że to nadzienie jest twarde, a one znikają szybko i łatwo.

    Zapach Creme Brulee o dziwo obiektywnie brzmi dobrze, ale ekhem… Ziarenka cukru? Karmel jako palony cukier… Gdyby był dobry, mocno palono-goryczkowaty – przeszkadzałby Ci? Zwykły oczywiście, że przeszkadzał (czuję, że i nam by przeszkadzał).

    Źle zrobione kawowe słodycze obecnie uważam za jedne z najgorszych. Przypomniały mi się jedne z lody z kawałkami ziaren, które były paskudne w smaku i nie wiem, czy struktura nie była jeszcze gorsza. W czekoladce chyba trafiła Ci się mini wersja tego, fu.

    Lizakowa czekoladka… rany… Aż się zastanawiam, jak można tak nisko upaść, jak Mieszko. Ciekawe, czy to ogólnie obniżenie jakości czy za bardzo teraz kombinują i…? Ble, ja tam nadal będę się konsekwentnie z daleka trzymać.

    1. Twarde nadzienie? Żaden cukierek nie był twardy. Wydają się twarde wizualnie.

      Karmel jako palony cukier? Nah, bo chrupie. Z kolei „mocno palono-goryczkowaty” nie idzie w parze z „dobry”. Co najwyżej z „akceptowalny”. Nie chcę, żeby mi cokolwiek chrupało.

      1. Pisałaś, że twardsze od czekolad i o to mi chodziło, że to nadzienie, a nie one wydają się twardsze. Bo spodziewałabym się raczej plastikowych polew, a nadzienia natychmiast mięknącego i zgniatającego się.

        W ogóle lubisz karmel? Nie piszę o „nadzieniach KARMELOWYCH”. Chodzi mi o karmel (czyli właśnie palony cukier).

          1. Karmelowy smak tak, karmel nie – yeah, tak coś czułam, ale nigdy nie umiałam tak krótko tego napisać. Chodzi mi o to, co lubisz.
            A toffi?

            1. Najpierw mi powiedz, jaką postać ma toffi :D Możliwe, że klasycznego nigdy nie jadłam. Wiem za to, że brytyjskie fudge nie odpowiada mi konsystencją.

              1. Brytyjskie fudge przekładają na krówkę. Według mnie jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Ogólnie nie cierpię fudge.

                Toffi jest mięciutkie, bo to cukier z masłem i mlekiem, palone, ale nie może ani trochę się przypalić. Te nasze, „europejskie”, „polskie” – ja je tak nazywam. Amerykanie swoje toffee smażą (cukier smażą na tłuszczu, tak). W Pawełku masz w sumie definicję toffi, które jeszcze tylko trochę ma zgęstnieć (tylko że w nim z alkoholem). Nie ma mieć konsystencji stałej. Przy krojeniu nożem ma się uginać. I teraz coś, co kiedyś powiedział mi ojciec: „Toffi nigdy nie pokroisz w prostokąty, co najwyżej w naboje do TTki, brzegi ma zaokrąglone.”

                1. Wiem, wiem. Zrecenzowałam fudge w zeszłym roku. Dostałam od kumpla, który wrócił z podróży służbowej do W.B. Krówki lubię milion razy bardziej.

                  Nadzienie z Pawełka nie ugina się pod nożem. Nie da się go pokroić. To śliskie i półpłynne lepiszcze rodem z każdego innego batona tego typu, a także wielu czekolad i bombonierek. Kocham tę konsystencję, niemniej wydaje mi się, że użyłaś złego porównania, bo Pawełki nie są Ci dobrze znane. Nawet po uwzględnieniu lekkiego zgęstnienia, o czym napisałaś, nie wyjdzie z tego toffi, które opisałaś w dalszej części komentarza.

                  1. Wiem, że nadzienie Pawełka nie – napisałam przecież: „które jeszcze tylko trochę ma zgęstnieć „.
                    Są mi dobrze znane, bo nie dość, że kiedyś dużo ich jadłam, Mama do dziś je jada, więc widzę, jak to wygląda, to jeszcze całkiem niedawno próbowałam. Jakby zgęstniało, owszem, wyjdzie taka konsystencja. Toffi ma się maziać, obklejać nóż i zostawać na nim (dosłownie widzę jego „nitki” jak babie lato czy klej płynny). I w dzieciństwie za wiele razy widziałam, jak ojciec różne tego typu rzeczy w kuchni robił.

  3. Ja kiedyś na wagę kupiła jakieś w lidlu o takich smakach i były przepyszne ,ale nie wiem czy to tej firmy nie pamiętam:(

  4. jadłam panna cottę, dawno to było, kupiłam w lidlu. Pamiętam doskonale konsystencję i smak, bo takich rzeczy ( przy tak rzadkim jedzeniu słodyczy) raczej się nie zapomina: równie dobrze mogłabym wziąć kawałek masła z lodówki, zanurzyć w takiej chamskiej polewie jogurtowej w postaci bryły (która upłynnia się pod wpływem ciepła), obtoczyć w kakao= panna cotta od Mieszka. Ostatnio mam mega niefart do słodyczy(pewnie dlatego, że nie miałam dostępu do neta żeby zasugerować się Twoimi rekomendacjami..). Ale..z okazji Dnia Dziecka dostałam czekoladki merci. Wybrałam te z 5-6chi :P resztą podzieliłam się z mamą. Nugatowa i ciemna z musem zasłużyły na te oceny <3 po prostu love forever dla czekoladek i dla Ciebie za to, że po raz kolejny nie zawiodłam się na opiniach;]

  5. Mieszko coraz częściej zawodzi również mnie. Z tych najgorzej w mojej opinii wypadł krem brulee… klejnoty ich jednak nadal lubię ;) brandy najbardziej :)
    Dziś również jeśli już kupuję czekoladki to biorę na wagę. Nowe klejnoty mieszka niestety również zawodzą. Tylko agrest jest jadalny. Z nowych cukierków mieszkanki krakowskiej czyli zeszłorocznych : truskawka, gruszka, czarna porzeczka – tylko ta ostatnia jakoś daje radę, z tegorocznego zestawu: winogron, czerwona porzeczka, pigwa również jedynie porzeczka jest jadalna :/
    Co za życie …
    Czekoladki Wawelu to już w ogóle. Czekolada o smaku malagi, kasztanków czy Danusi jest sto razy bardziej podobna do smaku tych słodkości sprzed lat niż dzisiejsze oryginały :/ eh

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.